„Na wakacje zostawiłam mieszkanie pod opieką sąsiadki. Gdy po powrocie zobaczyłam mój salon, rozpłakałam się”

Zszokowana i smutna kobieta fot. iStock by Getty Images, LightFieldStudios
„– Cieszę się, że dobrze się bawisz, ale posłuchaj. Mnie dalej nie ma w mieście, ale doszły mnie słuchy, że coś dziwnego dzieje się w twoim mieszkaniu. Dalszy sąsiad słyszał jakieś dziwne hałasy – głos mojego brata stał się poważny”.
/ 13.07.2024 14:30
Zszokowana i smutna kobieta fot. iStock by Getty Images, LightFieldStudios

Właśnie stuknęło mi 40 lat, choć wielu mówi, że wyglądam młodziej. Może to zasługa sukcesów, które osiągnęłam w życiu? Prowadzę własną firmę konsultingową, która przynosi mi niemałe zyski. Mieszkam w przestronnym apartamencie w centrum miasta, jeżdżę nowoczesnym autem i regularnie wyjeżdżam na egzotyczne wakacje. Życie wydaje się być piękne.

Jednak jak to bywa, gdy jednemu się wiedzie, inni patrzą na to z zazdrością. Moja sąsiadka, Jowita, jest jedną z tych osób. Jest młodsza ode mnie o kilka lat, ale los nie był dla niej tak łaskawy. Pracuje jako kasjerka w supermarkecie, mieszka w skromnej kawalerce w tym samym budynku i widać, że często z trudem wiąże koniec z końcem. Mimo to staram się utrzymywać z nią poprawne stosunki. Zapraszam ją czasem na kawę, pomagam, gdy ma jakieś problemy.

Ostatnio planowałam wyjazd do Tunezji – miejsca, o którym marzyłam od lat. Wyjazd miał być ucieczką od codzienności, pełen relaksu i nowych przygód. Problemem było jednak to, co zrobić z mieszkaniem podczas mojej nieobecności. Moi bliscy też akurat rozjeżdżali się na wycieczki. Myśląc o tym, postanowiłam zwrócić się do Jowity. Wydawała się być odpowiednią osobą – mieszkała tuż obok i zawsze mogłam na nią liczyć, kiedy potrzebowałam pomocy.

Z każdym dniem przygotowania do wyjazdu nabierały tempa. Rezerwacje były potwierdzone, walizki pakowane, a myśli krążyły wokół słonecznych plaż i ciepłych wód Morza Śródziemnego.

– Renata, ty to zawsze miałaś szczęście – powiedziała mi kiedyś Jowita podczas jednej z naszych rozmów. – Ja chyba nie urodziłam się pod szczęśliwą gwiazdą.

Te słowa utkwiły mi w pamięci. Mimo że nasze relacje były przyjazne, czułam, że coś wisi w powietrzu. Jowita była coraz bardziej skryta i unikała mnie. Z jednej strony chciałam jej pomóc, z drugiej bałam się, że moja obecność tylko pogłębia jej frustrację.

Przed wyjazdem postanowiłam jednak porozmawiać z nią o opiece nad mieszkaniem. Chciałam, by wiedziała, że ufam jej i liczę na pomoc. To miała być dla niej szansa na pokazanie, że potrafi być odpowiedzialna, a dla mnie na spokojny wyjazd bez martwienia się o mieszkanie.

Wydawała się osobą godną zaufania

– Wiesz, za kilka dni wyjeżdżam do Tunezji. Potrzebuję kogoś, kto mógłby zajrzeć do mojego mieszkania, podlać kwiaty, sprawdzić pocztę. Pomyślałam o tobie. Czy mogłabyś mi w tym pomóc?

Jowita zamyśliła się na chwilę, jakby wahała się, czy przyjąć moją propozycję.

– Renata, wiesz, że chętnie ci pomogę – powiedziała w końcu.

Jej słowa były szczere, ale czułam, że jest w nich coś więcej. Mimo to byłam wdzięczna za jej zgodę.

– Dziękuję, Jowita. Wiem, że mogę na ciebie liczyć. Przed wyjazdem przyniosę ci zapasowe klucze, a w kuchni na blacie zostawię listę rzeczy, które trzeba zrobić. Jeśli będziesz miała jakieś problemy, zawsze możesz do mnie zadzwonić.

Ostatnie dni przed wylotem były pełne zamieszania. Pakowanie, sprawdzanie dokumentów, potwierdzanie rezerwacji. W końcu nadszedł ten dzień. Opuściłam mieszkanie z poczuciem ulgi. Teraz mogłam skupić się na wyjeździe. Z lotniska wysłałam jeszcze Jowicie wiadomość z podziękowaniem za pomoc i obietnicą przywiezienia jej czegoś z wakacji.

W samolocie rozsiadłam się wygodnie i zaczęłam marzyć o słonecznych dniach, które mnie czekały.

Była zaskakująco zadowolona z obowiązków

Tunezja przywitała mnie gorącym słońcem, egzotycznymi zapachami i dźwiękami, które od razu wprowadziły mnie w wakacyjny nastrój. Michał, mój partner, czekał już na mnie na lotnisku. Jego obecność sprawiała, że czułam się bezpiecznie i radośnie.

– Renata! W końcu jesteś! – Michał objął mnie mocno, a ja poczułam, że wszystkie stresy i obawy związane z wyjazdem nagle zniknęły.

– Michał, tak się cieszę, że tu jestem. Tunezja jest piękna – odpowiedziałam, całując go w policzek.

Nasze dni wypełniały zwiedzanie starożytnych ruin, relaks na plaży, kąpiele w ciepłym morzu i degustacje lokalnych przysmaków. Każdy dzień był pełen nowych wrażeń i niezapomnianych chwil. Czułam, że mogę w pełni cieszyć się tymi wakacjami.

Pewnego wieczoru, podczas kolacji w małej restauracji na plaży, postanowiłam zadzwonić do Jowity, by upewnić się, że wszystko w porządku.

– Cześć, Jowita! Jak się masz? Jak mieszkanie? – zapytałam, próbując ukryć nutkę niepokoju w głosie.

– Cześć, Renata. Wszystko w porządku. Twoje kwiaty wyglądają świetnie, a poczta jest regularnie sprawdzana. Nie martw się o nic – odpowiedziała, ale jej głos brzmiał dziwnie, jakby była z czegoś przesadnie zadowolona.

– Dziękuję, Jowita. Jeśli będziesz potrzebować czegoś, zawsze możesz do mnie zadzwonić – dodałam, starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie.

Po rozmowie z Jowitą poczułam się spokojniejsza. Michał zauważył jednak moje zmieszanie.

– Wszystko w porządku? – zapytał, spoglądając na mnie z troską.

– Tak, po prostu martwiłam się o mieszkanie. Ale Jowita mówi, że wszystko jest w porządku – odpowiedziałam, próbując odsunąć od siebie niepokojące myśli.

Następne dni spędziliśmy na zwiedzaniu lokalnych atrakcji. Byliśmy na targu w Medynie, gdzie kupiliśmy kilka pamiątek, a także odwiedziliśmy Kartaginę, gdzie podziwialiśmy starożytne ruiny. Michał zorganizował dla nas również wycieczkę na Saharę, gdzie spędziliśmy niezapomnianą noc pod gwiazdami.

Po dniu pełnym wrażeń, postanowiłam zadzwonić do mojego brata, Adama, aby podzielić się swoimi wrażeniami.

– Cześć – zaczęłam, uśmiechając się do telefonu. – Tunezja jest niesamowita! Byliśmy na rynku w Medynie, a ostatnio zwiedzaliśmy Kartaginę. To miejsce ma w sobie tyle historii i magii.

– Bardzo się cieszę, że dobrze się bawisz. Jednak teraz muszę ci coś powiedzieć. Mnie dalej nie ma w mieście, ale doszły mnie słuchy, że coś dziwnego dzieje się w twoim mieszkaniu. Dalszy sąsiad słyszał hałasy i widział obce osoby wchodzące i wychodzące z twojego mieszkania – głos Adama nagle stał się poważny.

Poczułam, jak serce zaczyna mi szybciej bić. Hałasy? Obce osoby? Co się dzieje w moim mieszkaniu?

– Nie wiem, Renata. Może to nic poważnego, ale ten facet wydawał się zaniepokojony. Może powinnaś skontaktować się z Jowitą i sprawdzić, co się dzieje – zasugerował Adam.

Nie tracąc czasu, wybrałam numer Jowity. Telefon dzwonił, ale nikt nie odbierał. Próbowałam jeszcze kilka razy, ale bez skutku. Moje zaniepokojenie rosło z każdą minutą.

– Michał, Jowita nie odbiera. Co powinnam zrobić? – zapytałam, czując, że sytuacja wymyka się spod kontroli.

– Renata, może to tylko nieporozumienie. Ale jeśli chcesz, mogę wrócić wcześniej i sprawdzić, co się dzieje – zaproponował Michał.

– Nie, nie chcę psuć ci wakacji. Może poczekam do jutra i spróbuję jeszcze raz. Może wszystko się wyjaśni – odpowiedziałam, choć w głębi duszy czułam, że coś jest nie tak.

Noc spędziłam, przewracając się z boku na bok, z myślami krążącymi wokół mieszkania. Czułam, że coś złego się dzieje, ale nie chciałam wyciągać pochopnych wniosków. Postanowiłam, że następnego dnia ponownie spróbuję skontaktować się z Jowitą i dowiedzieć się, co tak naprawdę dzieje się w moim domu.

Musiałam sama to sprawdzić

Rano obudziłam się z ciężkim sercem. Czułam, że muszę coś zrobić, zanim niepokój mnie zje. Michał również to zauważył.

– Renata, widzę, że nie możesz się skupić na wakacjach. Może powinniśmy wrócić wcześniej? – zapytał, patrząc na mnie z troską.

– Może masz rację, Michał. Nie potrafię się tu cieszyć, kiedy coś dziwnego dzieje się w domu. Spróbuję jeszcze raz zadzwonić do Jowity – odpowiedziałam, sięgając po telefon.

Tym razem odebrała po kilku sygnałach.

– Cześć, Renata – usłyszałam jej głos, ale brzmiał jakby była czymś zaniepokojona.

– Jowita, co się dzieje w moim mieszkaniu? Sąsiedzi mówią, że słyszeli hałasy i widzieli obce osoby. Możesz mi to wyjaśnić? – zapytałam, starając się zachować spokój.

– Renata, przepraszam. Miałam trochę gości, więc przenieśliśmy się do ciebie, ale to tylko znajomi. Nie chciałam cię martwić. Wszystko jest w porządku, naprawdę – próbowała mnie uspokoić, ale coś w jej głosie zdradzało, że nie mówi całej prawdy.

Zakończyłam rozmowę i spojrzałam na Michała.

Wracamy – powiedziałam zdecydowanie.

Rezerwacja biletów na najbliższy lot powrotny była szybsza, niż się spodziewałam. To było tylko o dwa dni wcześniej. Jeszcze tego samego dnia byliśmy w drodze na lotnisko, a następnego ranka wylądowaliśmy w Polsce. Szybko złapaliśmy taksówkę do domu. Serce biło mi jak oszalałe, kiedy wchodziliśmy do budynku.

Gdy otworzyłam drzwi, poczułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. W moim eleganckim salonie, który zawsze lśnił czystością, teraz panował chaos. Puste butelki po alkoholu, rozsypane jedzenie, a nawet ślady po papierosach na moim ulubionym dywanie. Plamy na ścianach, rozbite lustro… To był szok. Łzy same napłynęły mi do oczu.

Co się tutaj stało? – wyszeptałam, czując, że łzy napływają mi do oczu.

Michał objął mnie ramieniem i zaczął spokojnie przemierzać mieszkanie, sprawdzając każdy pokój. W kuchni znalazł porozrzucane i rozbite naczynia, a w łazience brudne ręczniki na podłodze. Sypialnia była względnie nietknięta, ale i tak widać było, że ktoś tam buszował.

– Renata, musisz porozmawiać z Jowitą. To nie jest normalne – powiedział Michał, patrząc na mnie z troską.

Poszłam do Jowity, której głos był teraz pełen niepokoju.

– Renata, naprawdę przepraszam. Nie chciałam, żeby to tak wyglądało. Tylko kilka osób przyszło na małe spotkanie i... trochę nas poniosło – tłumaczyła się.

– Jowita, to nie jest małe spotkanie. To zniszczenie mojego domu! – krzyknęłam, nie mogąc powstrzymać emocji. – Przyjdź do mnie natychmiast!

Kilka minut później Jowita pojawiła się w moim mieszkaniu. Jej twarz była pełna skruchy, ale nie mogłam na nią patrzeć bez złości.

– Jak mogłaś mi to zrobić? Zaufałam ci, powierzyłam dom, a ty organizowałaś tutaj jakieś dzikie imprezy! – powiedziałam, starając się opanować.

– Renata, naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Przepraszam, po prostu... to się wymknęło spod kontroli – powtórzyła Jowita, patrząc na mnie z rozpaczą.

– Wymknęło spod kontroli? Jowita, to nie jest wymówka! Zniszczyłaś mój dom! – warknęłam, czując, że łzy napływają mi do oczu.

– Wiem, Renata. Naprawdę bardzo mi przykro. Chciałam tylko poczuć się przez chwilę jak ktoś inny, jak ty... – jej głos się załamał.

Michał podszedł do mnie i delikatnie objął ramieniem.

– Renata, musimy to posprzątać i naprawić. Jowita, pomożesz nam – powiedział spokojnie, ale stanowczo.

Jowita skinęła głową, wciąż patrząc na mnie z rozpaczą. Wiedziałam, że czeka nas trudna rozmowa, ale teraz najważniejsze było przywrócenie mieszkania do porządku. Zaczęliśmy sprzątać, a ja zastanawiałam się, jak nasze relacje mogą się zmienić po tym wszystkim. Czy kiedykolwiek będę mogła zaufać Jowicie?

Chciała poczuć się kimś innym

Sprzątanie mieszkania było trudniejsze, niż się spodziewałam. Chaos, który zastałam, przypominał mi o zdradzie, jakiej doznałam od osoby, której ufałam. Jowita pracowała z nami cicho, starając się jak najlepiej naprawić swoje błędy. Michał, jak zawsze, był opanowany i wspierający, co dodawało mi sił.

Gdy w końcu usiedliśmy w kuchni, zmęczeni i zrezygnowani, wiedziałam, że nadszedł czas na rozmowę. Spojrzałam na Jowitę, która unikała mojego wzroku.

– Jowita, musimy porozmawiać. Dlaczego to zrobiłaś? – zapytałam, starając się brzmieć spokojnie.

Jowita westchnęła, a jej oczy zaszkliły się łzami.

– Renata, naprawdę przepraszam. Wiem, że to, co zrobiłam, było niewybaczalne. Czułam się zazdrosna o twoje życie, twoje sukcesy. Chciałam przez chwilę poczuć się jak ty, mieć to, co masz ty. Ale to nie usprawiedliwia mojego zachowania – jej głos się załamał, a łzy zaczęły płynąć po jej policzkach.

– Zazdrość? Jowita, zawsze starałam się być dla ciebie dobrą sąsiadką. Pomagałam ci, jak mogłam. A ty w ten sposób mi się odwdzięczasz? – zapytałam, czując, jak złość znów we mnie narasta.

– Wiem, Renata. Wiem, że zawiodłam cię na całej linii. Nie wiem, jak to naprawić – Jowita spuściła głowę, patrząc na swoje ręce.

W następnych dniach pomagała nam przywrócić mieszkanie do porządku. Wystawiłam Jowicie rachunek za naprawy, które wymagały większych nakładów finansowych. Było ciężko, ale dzięki współpracy i wsparciu Michała powoli odzyskiwaliśmy kontrolę nad naszym domem.

Jednak emocje, które towarzyszyły tej sytuacji, były trudne do opanowania. Każde spojrzenie na zniszczony dywan, każda plama na ścianie przypominały mi o tej sytuacji. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek będę mogła znów zaufać Jowicie.

Nasze relacje były teraz bardziej formalne, choć starałam się nie żywić do niej urazy. Wiedziałam, że przebaczenie jest kluczowe dla mojego spokoju ducha, nawet jeśli trudno było zapomnieć.

Kilka miesięcy później znowu trafiła się wspaniała okazja do wyprawy, tym razem do Azji. Trochę się wahałam, ale postanowiłam zostawić mieszkanie pod opieką mojego brata, który musiał dojeżdżać do lokalu z innego miasta. Nie mogłam już zaufać sąsiadce. Dostałam swoją nauczkę i wyciągnęłam wnioski.

Renata, 40 lat

Czytaj także:
„Teściowa ubzdurała sobie, że pojedzie z nami na romantyczne wakacje. To pikuś przy tym, co zrobiła potem”
„Poszłam na wojnę z sąsiadką, której pożyczyłam 20 tysięcy zł. Narobiłam jej takiego wstydu, że nie zapomni o długu”
„Baraszkowanie z mechanikiem to najlepsze, co mnie spotkało. Nie błyszczy inteligencją, ale przecież w sypialni się milczy"

Redakcja poleca

REKLAMA