Nikt nie spodziewa się takiej chwili, kiedy zaczyna się wspólne życie. Masz nadzieję, że to zawsze będzie to, co było na początku – romantyczne, beztroskie, idealne. Jednak po latach, życie staje się zwyczajne, rutynowe, a my... my chyba w tej rutynie trochę się zagubiliśmy.
Adam jest dobrym mężem, zawsze był. Lojalny, troskliwy, dbający o nasz dom, o mnie. Ale czasami... gdy na niego patrzę, czuję, jakby był gdzieś indziej. Jakby część jego umysłu była zamknięta, gdzieś daleko. Może to tylko moje wyobrażenia, może po prostu tak działa czas. A może... a może zawsze coś było na rzeczy, tylko nie chciałam tego widzieć.
Nie, nie powinnam tak myśleć. Dziś mamy naszą rocznicę – muszę być szczęśliwa. Muszę... Czasami wydaje mi się, że im dłużej coś tłumisz, tym bardziej cię to dręczy. Ale dziś jest nasz dzień. Data, którą powinnam świętować z uśmiechem.
Zrobiliśmy wielką imprezę
Sala była pełna ludzi, śmiechów i brzęku kieliszków unoszących się w toastach. Patrzyłam na gości – wszyscy się uśmiechali, gratulowali nam. Adam stał obok mnie, również się uśmiechając, ale widziałam, że jest spięty. Zawsze tak reagował na takie uroczystości. Starałam się nie przejmować, ale niepokój gdzieś głęboko we mnie narastał.
Podeszłam do niego i delikatnie dotknęłam jego ramienia.
– Kochanie, wszystko w porządku? – zapytałam.
– Tak, oczywiście – odpowiedział szybko, ale jego uśmiech wydawał się wymuszony.
Wtedy drzwi się otworzyły. Weszła kobieta, którą rozpoznałam dopiero po chwili. Była wysoka, pewna siebie, natychmiast zwróciła na siebie uwagę. Goście zaczęli szeptać. Zatrzymała wzrok na Adamie, który momentalnie pobladł.
– Kto to jest? – zapytałam cicho, serce zaczęło mi bić szybciej.
Mąż westchnął nerwowo.
– To... Kasia. Stara znajoma.
Nie zdążyłam zapytać o więcej, bo kobieta ruszyła w naszą stronę. W tamtym momencie czułam, że nasza rocznica już nigdy nie będzie taka, jaką sobie wyobrażałam.
Stanęła przed nami, zerkając na Adama z dziwną mieszaniną czułości i wyrzutów. Myślałam, że może chce nam złożyć gratulacje i życzenia. Myliłam się. Chciałam coś powiedzieć, ale zanim zdążyłam otworzyć usta, kobieta zaczęła mówić, nie patrząc na mnie.
– Nie mogłam już tego dłużej trzymać w sobie – powiedziała, a jej głos niósł się po sali, choć mówiła cicho. – Adam i ja... jesteśmy razem od kilku lat. Kochamy się – spojrzała mi w oczy.
Świat stanął w miejscu. Wszystko, co działo się wokół mnie – rozmowy, muzyka, śmiech – zniknęło w jednej chwili. Słowa ciążyły w powietrzu jak ołów, spadając na mnie z taką siłą, że ledwo mogłam oddychać.
– Słucham? – wyszeptałam. Spojrzałam na Adama. Ale on nie odpowiedział. Stał tam, cichy, złamany, unikając mojego wzroku. Mój żołądek zaczął się zaciskać, a nogi uginały pod ciężarem tego, co przed chwilą usłyszałam.
Dosłownie oniemiałam
– Adam... – kobieta spojrzała na niego, oczekując jakiejś reakcji, ale on milczał. – Nie mogłam tego dłużej ukrywać. Zbyt długo żyliśmy w kłamstwie.
– Czy to prawda? – Mój głos drżał, łzy napływały mi do oczu. – Po tych wszystkich latach? Po wszystkim, co razem przeszliśmy?
Mąż w końcu spojrzał na mnie. Jego oczy były pełne bólu i winy, ale w tej chwili nie czułam współczucia.
– Monika... – wyszeptał. – Przepraszam. To nie miało tak wyglądać.
Mój świat się rozsypał. Goście patrzyli na nas, szeptali między sobą, a ja czułam, jakby ktoś wyrwał mi serce i rzucił je na ziemię przed wszystkimi.
Wybiegłam z sali, zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć. Powietrze na zewnątrz było zimne i ostre, ale nawet to nie mogło ostudzić chaosu w mojej głowie. Oparłam się o ścianę budynku, próbując złapać oddech, ale każdy wdech bolał, jakby coś ściskało mnie od środka.
Jak mogłam być tak ślepa? Jak mogłam tego nie widzieć? Te wszystkie lata, kiedy Adam wracał późno z pracy, kiedy wydawał się nieobecny, tłumaczyłam to sobie stresem, zmęczeniem. Może po prostu nie chciałam dostrzegać prawdy. Przez trzydzieści lat budowaliśmy razem życie, a on... on żył podwójnie.
Pamiętam, jak zawsze wmawiałam sobie, że jestem szczęśliwa. Mieliśmy dom, dzieci, wspólne plany. A teraz? Wszystko okazało się jednym wielkim kłamstwem. A ja? Byłam naiwna? Ślepa? Czy po prostu wolałam nie pytać, bo bałam się odpowiedzi?
Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w niebo. Gwiazdy były takie spokojne, obojętne na mój ból. Zaczęłam wspominać te chwile, które teraz nabrały zupełnie nowego znaczenia. Adam zawsze unikał rozmów o przeszłości, nie lubił wracać do dawnych znajomości. Kasia... Pamiętam, że kiedyś wspominał o niej przelotnie, jako o „koleżance z dawnych lat”. Ładna mi koleżanka... To wszystko było kłamstwem.
Przeszedł mnie dreszcz, ale nie z powodu zimna. To była mieszanina gniewu, rozczarowania i żalu. Jak mogłam być tak głupia? Może podświadomie wiedziałam, może czułam, że coś jest nie tak, ale nie chciałam się z tym zmierzyć. Trzymałam się tego, co znałam, bo wydawało mi się bezpieczne.
Straciłam nagle wszystko
W tej chwili usłyszałam kroki. To był Adam. Podszedł do mnie ostrożnie, jakby bał się, że każde jego słowo tylko pogorszy sytuację.
– Monika, kochanie... – zaczął, ale przerwałam mu natychmiast.
– Nie teraz. Nie chcę cię słuchać. Jak mogłeś mi to zrobić? – Mój głos drżał, łzy zaczynały mi płynąć po policzkach. – Jak mogłeś? Przez tyle lat...?!
Westchnął, próbując mnie dotknąć, ale odsunęłam się gwałtownie. Nie chciałam jego dotyku. Jego słowa nic już dla mnie nie znaczyły.
– Wiem, że to wszystko brzmi strasznie, ale proszę... Musisz wiedzieć, że to nigdy nie miało cię zranić. To po prostu... wymknęło się spod kontroli.
Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć, jak człowiek, którego kochałam przez tyle lat, mógł być zdolny do takiej zdrady. Jego wymówki, jego próby usprawiedliwienia były jak sól na otwartą ranę.
– Wymknęło się spod kontroli? – powtórzyłam gorzko, prawie śmiejąc się z absurdalności jego słów. – Kilka lat romansu to dla ciebie coś, co po prostu wymknęło się spod kontroli?
Opuścił głowę, a ja widziałam, jak walczył z własnym wstydem. Ale to już nie miało znaczenia. Nic, co powie, nie naprawi tego, co się stało. Stałam tam, czując, jak cały mój świat się rozpada. A on, mimo że stał tuż obok, wydawał się bardziej odległy niż kiedykolwiek.
Nie wierzyłam mu ani odrobinę
Po kilku minutach milczenia, kiedy jedynie zimny wiatr między nami tańczył, spojrzałam na męża, czując jak gniew zaczyna we mnie wzbierać.
– Dlaczego? – zapytałam cicho, choć w moim głosie nie było już nic z tej dawnej łagodności. – Czego ci brakowało? Czego ja ci nie dałam, że musiałeś szukać tego u innej?
Mąż unikał mojego wzroku. Stał tam, przygarbiony, jakby cały ciężar winy go przygniatał.
– Nie wiem... – zaczął niepewnie, jakby sam szukał odpowiedzi, której tak naprawdę nie miał. – To nie było tak, że czegoś mi brakowało. Ona po prostu wróciła w pewnym momencie, a ja... – przerwał, szukając właściwych słów. – Byłem słaby. Teraz wiem, że to był błąd. Wielki błąd.
– Błąd?! – wykrzyknęłam, nie wierząc w to, co słyszę. Czułam, jak gniew i ból przejmują nade mną kontrolę. – Kilka lat romansu to dla ciebie błąd? Myślałam, że jestem dla ciebie wszystkim! Że nasza rodzina coś dla ciebie znaczy.
W końcu spojrzał mi w oczy, a jego twarz była pełna rozpaczy, ale ja już tego nie chciałam widzieć.
– Zawsze byłaś dla mnie najważniejsza. Ale to z Kasią było jak uzależnienie. Nie wiedziałem, jak to przerwać. Nie chciałem tego tak daleko ciągnąć, ale zanim się zorientowałem... było już za późno.
Stałam tam, czując, jak moje serce rozdziera się na kawałki. Jego słowa nie miały sensu. Jak można powiedzieć, że się kocha, a jednocześnie zdradzać? Jak można mówić o błędzie, który trwał latami?
– Za późno? – powtórzyłam. – To nie był jeden raz. Zdradzałeś mnie przez te wszystkie lata. I teraz, tutaj, wśród naszych przyjaciół, ona pojawia się i mówi to wszystko, jakby to było coś, o czym powinnam wiedzieć.
Mąż otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nic z niego nie wyszło. Słowa zamarły mu na wargach, a ja nie mogłam już tego znieść.
– Wiesz, czego teraz chcę? – zapytałam, czując, że nie ma już odwrotu. – Chcę, żebyś mnie zostawił. Natychmiast. Nie mogę na ciebie patrzeć. Brzydzę się tobą. Wszystko, co między nami było, zniknęło.
– Monia, proszę... – próbował, ale uniosłam rękę, żeby go uciszyć.
– Potrzebuję przestrzeni – powiedziałam spokojnie, choć cała wewnątrz drżałam. – Zostaw mnie. Nie wiem, co zrobię jutro, ale teraz... teraz chcę być sama.
Będę musiała zaczynać od zera
Zawahał się, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale w końcu odwrócił się i odszedł. Patrzyłam, jak jego sylwetka znika w mroku, a ja zostałam sama, po raz pierwszy od trzydziestu lat. Teraz wydawało mi się, że to jedyne, czego naprawdę potrzebuję.
Siedziałam na schodach przed salą, opierając głowę na dłoniach. Goście powoli zaczynali się rozchodzić bez pożegnania, większość z nich zapewne w szoku po tym, co wydarzyło się w środku. Wiedziałam, że plotki o tym wieczorze rozejdą się błyskawicznie, że każdy z nich opowie swoją wersję historii. Ale w tej chwili nie obchodziło mnie, co inni myślą. Ja sama nie wiedziałam, co myśleć.
Telefon zawibrował w kieszeni. To była Marta, moja przyjaciółka, której twarz widziałam gdzieś w tłumie chwilę wcześniej. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam.
– Cześć... – jej głos był cichy i pełen współczucia. – Jestem tuż obok, przy parkingu. Mogę przyjść?
Chwilę się zawahałam, ale w końcu powiedziałam:
– Tak, chodź.
Pojawiła się po chwili, usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem. Milczała, dając mi przestrzeń, bym mogła zebrać myśli. W końcu to ja przerwałam ciszę.
– Nie wiem, co teraz zrobić – wyszeptałam. – Całe moje życie... Trzydzieści lat. Wszystko legło w gruzach. Jak mogłam tego nie widzieć?
– Nie obwiniaj się – powiedziała łagodnie. – Zdrada to coś, czego nigdy nie da się przewidzieć. To nie jest twoja wina.
Pokręciłam głową.
– Ale jak mogę teraz żyć? Jak mam patrzeć na niego po tym wszystkim? Myślałam, że nasza rodzina, nasze wspólne życie są najważniejsze. Dla mnie to było całe moje życie, a on... on po prostu to zniszczył.
Marta odwróciła się do mnie, patrząc mi prosto w oczy.
– Musisz myśleć o sobie. Nie o tym, co Adam zrobił, ani o tym, co powiedzą ludzie. To twoje życie. Ty musisz zdecydować, co dalej. Ale jedno jest pewne – nie zasługujesz na to, co ci zrobił. On złamał twoje zaufanie, i to nie jest coś, co można naprawić w jeden wieczór.
Spojrzałam na nią, a łzy, które tak długo powstrzymywałam, zaczęły płynąć.
– Kocham go mimo wszystko – powiedziałam przez łzy. – Ale nie wiem, czy kiedykolwiek będę mogła mu wybaczyć. Jak mam żyć dalej? Co powiedzieć dzieciom?
Przyjaciółka przytuliła mnie mocniej.
– Nikt nie oczekuje od ciebie, że teraz podejmiesz decyzję. Masz prawo czuć się zraniona, masz prawo do wściekłości. Ale pamiętaj, że to ty decydujesz, co będzie dalej. Czy potrafisz mu wybaczyć? Czy w ogóle chcesz? To wszystko zależy od ciebie.
Zostawiłam te słowa w powietrzu, czując, jak ciężar całego dnia spada na moje barki. Wiedziałam, że przede mną najtrudniejsze decyzje w życiu. Ale w tej chwili mogłam tylko siedzieć, płakać i zastanawiać się, co będzie dalej.
Monika, 56 lat
Czytaj także:
„Siostra mądrzyła się, gdy zdradził mnie mąż. Teraz ja wiem, co wyprawia jej ślubny, ale milczę jak zaklęta”
„Zataiłem przed żoną, że mam nieślubne dziecko. Gdy syn stanął w naszych drzwiach, musiałem przestać kłamać”
„Mam 30 lat i jeszcze nikt nie skradł mojego wianuszka. Chcę być namiętną kochanką, ale jakoś brakuje mi chętnych”