W Mielnie byłam pierwszy raz. Po długich miesiącach studiów i pracy, w końcu udało mi się wygospodarować trochę czasu na upragnione wakacje. Morze, piasek pod stopami, słońce – to wszystko wydawało się ziszczeniem marzeń. Pierwszy dzień na plaży zapowiadał się cudownie, aż do momentu, kiedy zdałam sobie sprawę, że zgubiłam telefon. Ogarnęła mnie panika. Jak mogłam być taka nieostrożna?
Coś mnie do niego ciągnęło
– Hej, coś się stało? – usłyszałam za sobą ciepły, męski głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam mężczyznę z szerokim uśmiechem. Wyglądał jak facet z wakacyjnej pocztówki. Przystojny, z ciemnymi włosami i brązowymi oczami.
– Tak, zgubiłam telefon – odpowiedziałam zrezygnowana, próbując jednocześnie nie dać się pochłonąć rozpaczy.
– Spokojnie, zaraz go znajdziemy – powiedział z uśmiechem, który miał w sobie coś uspokajającego.
Nie minęło nawet dziesięć minut, kiedy Paweł – bo tak się przedstawił – znalazł mój telefon pod ręcznikiem. Byłam mu wdzięczna za jego pomoc. Wspólne poszukiwanie stało się pretekstem do rozmowy. Opowiadał mi o wakeboardingu i w ogóle o sportach wodnych, które kochał.
Poczułam, że Paweł mnie w jakiś sposób przyciąga. Był pełen energii, życzliwy, a jednocześnie emanował pewnym urokiem, któremu trudno było się oprzeć. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ta przypadkowa znajomość przekształci się w coś więcej.
Następnego popołudnia spotkaliśmy się na tej samej plaży. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a jego promienie oświetlały nasze twarze ciepłym, złotym blaskiem. Paweł przyniósł ze sobą ręcznik i koszyk z przekąskami. Usiadaliśmy na miękkim piasku, rozmawiając o wszystkim i o niczym.
Czy to może mieć przyszłość?
– Opowiedz mi więcej o sobie – zaczął Paweł.
Opowiedziałam mu o moich studiach z psychologii, o marzeniach i planach na przyszłość. O tym, jak fascynują mnie ludzkie umysły i emocje. Paweł słuchał z zainteresowaniem.
– A ty? – zapytałam, chcąc dowiedzieć się więcej o mężczyźnie, który wydawał mi się coraz bardziej fascynujący.
– Cóż, moje życie to głównie praca. Jestem inżynierem i często podróżuję służbowo. W wolnych chwilach uwielbiam żeglować i nurkować. Mielno to jedno z moich ulubionych miejsc na relaks – odpowiedział z uśmiechem.
Z każdą godziną spędzoną razem czułam, że coś między nami się zmienia. Jego delikatne muśnięcia dłoni, spojrzenia pełne niewypowiedzianych słów – wszystko to budziło we mnie silne emocje. Zastanawiałam się wtedy, czy ta relacja może mieć przyszłość.
Ciepły wiatr targał nasze włosy, a fale delikatnie uderzały o brzeg. Paweł miał w sobie coś, co sprawiało, że czułam się przy nim swobodnie i bezpiecznie. Gdy słońce już prawie zaszło, Paweł złapał mnie za rękę i spojrzał głęboko w oczy.
– Wiesz, że jesteś niesamowitą kobietą? – powiedział z ciepłym uśmiechem.
Moje serce zaczęło wariować
Nasze spotkania stawały się coraz częstsze, a my coraz bardziej zanurzaliśmy się namiętności. Nie mogłam jednak pozbyć się wrażenia, że Paweł coś ukrywa. Czasami wydawał się być nieobecny, jakby jego myśli wędrowały gdzieś indziej. Mimo to, każdy moment spędzony z nim był dla mnie cenny i pełen emocji.
W miarę jak dni mijały, nasza relacja stawała się coraz bardziej intensywna. Spotykaliśmy się codziennie, a każde spotkanie było jak mała przygoda. Nigdy jednak nie spędziliśmy razem całej nocy, a ja zaczęłam zauważać pewne zmiany w zachowaniu Pawła. Coraz częściej zerkał na swój telefon, a jego twarz stawała się wtedy napięta. Coś go trapiło, ale za każdym razem, gdy próbowałam poruszyć ten temat, Paweł unikał odpowiedzi.
– Wyglądasz na zmartwionego. Jeśli coś się dzieje, możesz mi powiedzieć – dodałam, próbując go zachęcić do szczerości.
Paweł wziął głęboki oddech, a potem spojrzał na morze, jakby tam szukał odpowiedzi.
– To nic takiego, po prostu sprawy zawodowe. Wiesz, praca potrafi czasem przytłoczyć – odparł.
Czułam, że coś jest nie tak, ale postanowiłam nie naciskać. Może rzeczywiście miał problemy w pracy, o których nie chciał mówić?
Coś przede mną ukrywał
Któregoś dnia poszłam na obiad do małej restauracji w innej części miasta. Paweł miał mieć tego dnia spotkanie służbowe. Zajęłam stolik na tarasie z widokiem na morze, zamówiłam smażoną flądrę i cieszyłam się pięknym widokiem. Nagle zauważyłam znajomą sylwetkę wchodzącą do restauracji.
To był Paweł. Ale nie sam. Towarzyszyła mu kobieta z małym dzieckiem na rękach. Uśmiechali się do siebie i wyglądali na szczęśliwą rodzinę. Świat wokół mnie zamarł. Nie mogłam oderwać wzroku od tej sceny. Paweł, mój Paweł, był tutaj z rodziną! Wstałam z miejsca i ruszyłam w ich stronę, nie mogąc powstrzymać emocji. Paweł mnie zauważył, a jego twarz zbladła.
– Karolina… – zaczął, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
– Paweł, kim jest ta kobieta? – zapytałam, starając się utrzymać głos na poziomie szeptu, choć emocje kłębiły się we mnie jak burza.
Kobieta, widząc nasze zakłopotanie, podeszła bliżej.
– Jestem Wioleta, żona Pawła – powiedziała lodowatym tonem, wyciągając dłoń w moją stronę.
Czułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Żona! Paweł miał żonę!
Wszystko było kłamstwem!
– Żona… – powtórzyłam mechanicznie, czując, jak łzy zaczynają napływać do oczu. – Paweł, dlaczego mi nie powiedziałeś?
Paweł wyglądał, jakby chciał się zapaść pod ziemię. Widać było, że szuka słów, które mogłyby uratować tę sytuację, ale wiedziałam, że nic nie pomoże.
– To nie tak… – próbował tłumaczyć, ale przerwałam mu.
– Jak to nie tak? Oszukiwałeś nas obie! – głos mi się załamał. Wioleta stała obok, patrząc na nas z jakimś dziwnym tryumfem.
Odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z restauracji, czując, jak łzy płyną mi po policzkach. Biegłam wzdłuż plaży, próbując uciec przed bólem i rozczarowaniem. Jak mogłam być tak naiwna? Jak mogłam nie zauważyć, że coś jest nie tak? Gdy dotarłam do małego zaułka, usiadłam na piasku i wybuchłam płaczem.
Kilka minut później usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Dzwonił Kamil, mój najlepszy przyjaciel. Oczywiście opowiedziałam mu wcześniej o mojej wakacyjnej miłości.
– Karolina? Wszystko w porządku?
– Kamil… – opowiedziałam mu o wszystkim, co się przed chwilą wydarzyło.
– Uspokój się, to tylko jakiś bufon który uważa, że może robić z kobietami co mu się podoba – powiedział, kiedy w końcu zaczęłam się uspokajać.
– Dzięki. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła – odpowiedziałam, czując, jak powoli wracam do siebie.
Mogłam liczyć na przyjaciela
Wciąż bolało, ale wiedziałam, że mam kogoś, kto mi pomoże przez to przejść. Po tamtej dramatycznej scenie w restauracji czułam się rozbita. Nie mogłam uwierzyć, że dałam się oszukać i uwikłałam się w romans z żonatym mężczyzną! Wspomnienia z Pawłem, które jeszcze niedawno były pełne namiętności i radości, teraz stały się bolesnym przypomnieniem zdrady.
Został mi jeszcze cały tydzień wakacji i nie miałam pojęcia, jak wytrzymam, chodząc w te wszystkie miejsca, które kojarzyły mi się z Pawłem. Na szczęście udało mi się namówić Kamila, żeby wziął pracę zdalną i wpadł do Mielna.
– Nie obwiniaj się za to, co się stało – powiedział, kiedy wieczorem siedzieliśmy na plaży, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie kilka dni temu zgubiłam telefon. – Paweł to dorosły mężczyzna, który podjął świadomą decyzję, by cię oszukiwać. To on jest winny, nie ty.
Spojrzałam na niego z wdzięcznością.
– Wiem. Ale wciąż trudno mi pogodzić się z tym wszystkim. Tak bardzo chciałam, żeby to miało sens, żeby było prawdziwe – odpowiedziałam, czując, jak łzy znów napływają mi do oczu.
– I było prawdziwe. Twoje uczucia były prawdziwe. Nie można ci tego odebrać.
Musiałam odzyskać spokój
W ciągu kolejnych dni skupiłam się na sobie. Zaczęłam chodzić na długie spacery, medytować i czytać książki, które od dawna chciałam przeczytać. Kamil mi towarzyszył.
Wreszcie byłam gotowa zamknąć ten rozdział i iść dalej. Nie mogłam pozwolić, by przeszłość definiowała moje przyszłe życie.
Napisałam list do Pawła, ale nigdy go nie wysłałam. Było to dla mnie jak terapeutyczne ćwiczenie, pozwalające uwolnić wszystkie nagromadzone emocje. Napisałam mu, że czułam się zdradzona i oszukana, ale również że uczę się przebaczać – nie dla niego, ale dla siebie.
Choć przeszłość zostawiła blizny, to teraz jestem silniejsza i bardziej świadoma siebie. I że mam przy sobie prawdziwych przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć.
Karolina, 29 lat
Czytaj także:
„Byliśmy zgodną parą, dopóki nie pojechaliśmy na urlop we dwoje. W połowie wakacji brałam nogi za pas”
„Mąż okłamał mnie, że pojechał w delegację. Przez pomyłkę wysłał mi romantyczne selfie, bynajmniej nie z prezesem”
„Rodzina ciągle spędzała u nas darmowe wakacje. Gdy wystawiłam im paragon na symboliczne 1000 zł, obrazili się”