„Na urlopie macierzyńskim marzyłam o powrocie do pracy. Miałam dość ciągłego płaczu dzieci, pampersów i klocków”

wykończona kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Po trzech latach przebywania z dziećmi tęsknię za kontaktem z kimś dorosłym. Z kimś, z kim mogłabym porozmawiać o czymś innym niż wychowywanie, gotowanie czy pranie. Przyznaję, że czuję się naprawdę wyczerpana”
/ 26.03.2024 13:15
wykończona kobieta fot. Getty Images, Westend61

Usiłowałam wygospodarować choćby chwilę, żeby zadzwonić do Jagody i porozmawiać. Ale minęło już pół dnia i nic nie zapowiadało, że uda mi się to zrobić.

Dzieci ciągle czegoś chciały

– Mateuszku... – z desperacją w oczach zwróciłam się do starszego syna. – Czy mogę cię na chwilę zostawić samego z Bartkiem? Nie pobijecie się?

Zerknął na mnie znad rozsypanych na ziemi kredek i kawałków papieru. Wyglądał, jakbym go wybudziła z jakiegoś letargu.

A zrobisz mi kakao? – wyszeptał przebiegle. Widząc w mojej prośbie, szansę na negocjacje. – Z bitą śmietaną?

– To zależy od tego, czy będziecie grzeczni – spojrzałam na siedzącego w chodziku młodszego syna.

Bartek był zajęty demontażem samochodzików i nie zwracał uwagi na otaczającą go rzeczywistość. Mateusz kiwnął głową i wrócił do zabawy, a ja wzięłam telefon i wyszłam do kuchni. Zdołałam jedynie wybrać numer do przyjaciółki...

– Mamusiu, wolałbym jednak chleb z nutellą – powiedział mój syn, stojąc w drzwiach.

– Porozmawiamy później – wskazałam mu palcem drzwi. – Biegnij do brata kolego!

Kilka prób kontaktu, ale Jagoda wciąż nie odbierała! Więc zostawiłam jej wiadomość na sekretarce, że skontaktuję się około ósmej wieczorem. Wolałam przełożyć pogawędki na moment, kiedy Radek już wróci do domu. Mój mąż miał większy posłuch u chłopaków.

Mąż był ciągle nieobecny

Szkoda tylko, że od kiedy wróciliśmy z wakacji, non-stop pracuje! Jego firma właśnie zdobyła upragnione zamówienie i widywaliśmy się praktycznie tylko w sypialni... I nie. Nie ma tu miejsca na jakieś igraszki – wieczorami byliśmy tak zmęczeni, że zamienialiśmy kilka zdań i szliśmy spać.

Coraz bardziej czuję, że chcę już wrócić do pracy. To nie jest kwestia moich ambicji czy potrzeba zrobienia kariery. Po trzech latach przebywania z dziećmi tęsknię za kontaktem z kimś dorosłym. Z kimś, z kim mogłabym porozmawiać o czymś innym niż wychowywanie, gotowanie czy pranie.

Przyznaję, że czuję się naprawdę wyczerpana. Kocham moje dzieci, ale nieustające bycie z nimi sprawia, że sama czuję się jak dziecko! Jeszcze chwila i zacznę budować wieże z klocków w wolnym czasie i oglądać bajki. Ale po co ja się martwię? Przecież ja nie mam wolnego czasu!

Powinnam docenić ten czas

Moja mama uważa, że powinnam być zadowolona. Bo stać mnie było na urlop macierzyński. Ciągle mi mówi, że nie zdaję sobie sprawy, jak szybko minie okres, kiedy dzieci będą mnie potrzebować. Dorosną, będą mieć swoje życie. Przede wszystkim się wyprowadzą... A ja z utęsknieniem czekam na wrzesień, kiedy to Mateusz pójdzie do przedszkola! Czy to znaczy, że nie jestem dobrą matką?

Mam takie poczucie winy, że przygotowałam dla Matiego to kakao z pianką i kanapkę z nutellą. Co więcej! Nawet dałam mu na deser kilka żelków. Następnie skończyłam gotować obiad, rozwiesiłam pranie i zabrałam dzieciaki na plac zabaw – uwielbiają nową zjeżdżalnię. Niestety, trzeba być czujnym, bo pojawiają się tam również starsze dzieci z całego bloku i ciągle dochodzi do kłótni.

Mąż mnie zaskoczył

Dziś wyjątkowo panował spokój. Pewnie za sprawą upałów, które skłoniły wszystkie dzieci, które już nie są pod stałą opieką matki, do spędzenia dnia na plaży nad jeziorem. Nie dziwię im się – chciałabym i ja zanurzyć się w wodzie, ale z moimi maluchami to niemożliwe... Nawet w trakcie naszego tegorocznego wyjazdu nad morze, zrobili wszystko, co w ich mocy, aby się utopić. Musiałam ich pilnować na każdym kroku.

Radek wrócił do domu późno wieczorem, wyjątkowo zadowolony. Na dodatek wręczył mi różę. Była nieco zwiędła, ale i tak byłam mile zaskoczona. Już prawie zapomniałam, że jestem kobietą i zasługuję na kwiaty bez okazji. Co więcej, mój mąż sam z siebie zaoferował pomoc w wieczornej kąpieli dzieci i ich usypianiu!

– Przegrałeś pieniądze w karty, czy mnie zdradzasz? – zapytałam żartobliwie, kiedy zostaliśmy w końcu sami.

– Co byś wolała? – odparł.

Pomyślałam o ogromnym kredycie, który mieliśmy spłacać jeszcze przez dwadzieścia lat i od razu zdecydowałam.

– Wybieram zdradę – oznajmiłam. – Nie zostawiłeś mi wyboru.

– Mam lepsze rozwiązanie – Radek się uśmiechnął. – Zabieram cię pod koniec sierpnia w Bieszczady. Co o tym myślisz?

Myślałam, że żartuje

To właśnie nad Soliną się po raz pierwszy spotkaliśmy. To było pięć lat temu. Przy ognisku. Och, byłoby cudownie ponownie odwiedzić znane ścieżki, usiąść przy ognisku...

– Halo, halo, tu Ziemia! Baśka, obudź się!

– Niefajny żart – poczułam się dotknięta. – Przecież już wykorzystałeś urlop. Nie mów mi, że chcesz jechać przez pół kraju, tylko po to, by w weekend popatrzeć na góry? W dodatku nie mamy na to pieniędzy. Kilka dni w górach, tylko nas dwoje...

– Wyobraź sobie, że szef zaoferował nam tydzień wolnego, jeśli zdążymy z planem. Plus bonus – tu puścił do mnie oko.

O matko! Wyobraziłam sobie siebie w Bieszczadach. Jednak ciągle miałam poczucie, że coś mi umknęło...

– Ale nasze dzieci są za małe na chodzenie po górach! – powiedziałam z żalem. – Bartek ma dopiero półtora roku!

– Nie powiedziałem, że zabieram ich, tylko ciebie – przerwał mi mąż. – Bożenko, to będzie wyprawa tylko dla nas, twoja i moja, jak za starych dobrych czasach.

– Jak to? A co chcesz zrobić z chłopakami? Zahibernujemy ich?

Wszystko sobie zaplanował

Radek, nasz rodzinny ekspert od planowania, miał już wszystko obmyślone.

– Dzieci oddamy pod opiekę moim rodzicom. Od dawna narzekali, że chcieliby spędzić więcej czasu z wnukami. Nawet ciocia Ela zaproponowała swoją pomoc.

– A może byśmy je jednak zabrali? – jakoś nie mogłam znieść myśli o tym, że miałabym stracić swoje maleństwa z oczu. – Przecież nie musimy jechać przez cały kraj...

– Nie – Radek był zdecydowany. – Już byliśmy raz nad morzem z dziećmi, teraz czas na trochę prywatności. Chociażby przez kilka dni.

Zrobiło mi się smutno. W końcu jesteśmy rodziną. A on tak myśli o naszych wspólnych wakacjach?

– Nie dramatyzuj, kochanie. Czy naprawdę było tak źle?

– Było fantastycznie, ale dopiero podczas urlopu uświadomiłem sobie, jak wygląda twoja codzienność. Świat nie kręci się tylko wokół dzieci.

Nie są w końcu aż tak uciążliwe – poczułam się urażona.

W tym momencie do pokoju wszedł półprzytomny Mati.

– Mamo, chcę pić – poprosił. – Sok. Dużo.

– Woda, bo już umyłeś zęby, skarbie – podniosłam go i zaniosłam do sypialni, po drodze chwyciłam butelkę z wodą mineralną.

– Zauważyłaś? – spytał Radek, kiedy wróciłam. – Zauważyłaś?

Nieco rozzłościł mnie pomysł mojego męża! Łatwo powiedzieć: zostawmy dzieci! A jeśli coś im się stanie? Nigdy nie wybaczę sobie, że nie byłam obok, kiedy mnie potrzebowały! Bardzo podoba mi się pomysł wyjazdu w góry z moim mężem, ale nie wiem, czy potrafię się na to zdecydować... Ale z drugiej strony, nasze chłopaki uwielbią spędzać czas z dziadkami. Może powinnam podjąć decyzję? Jestem coraz bardziej zła na Radka, że postawił mnie w takiej sytuacji.

Czytaj także: „Mąż nalega na przeprowadzkę do teściów. Nie mam ochoty zostać ich opiekunką po tym, jak mnie potraktowali”
„Rodzice traktowali mnie jak przynętę na zamożnego męża. Miałam złapać na dziecko syna bogaczy”
„Mąż się mną znudził i znalazł sobie kochankę. Gdy się zabawił, wrócił z podkulonym ogonem, ale nie miał już do czego”

 

 


 

Redakcja poleca

REKLAMA