„Na szkolny zjazd pojechałam po to, by spotkać dawną miłość. Na jego widok zrobiło mi się gorąco i miałam grzeszne myśli”

atrakcyjna para fot. Getty Images, Tatsiana Volkava
„Naprawdę stał się nieziemsko atrakcyjnym mężczyzną. Każdy jego gesty, każdy ruch umięśnionej sylwetki. To na mnie działało. Jego biała koszula z podwiniętymi rękawami doskonale układała się na umięśnionych ramionach, a jeansy sprawiały, że wyglądał jak z reklamy”.
/ 18.03.2024 22:00
atrakcyjna para fot. Getty Images, Tatsiana Volkava

Kolejny liść w żółtym kolorze spadł na trawę... Odwróciłam spojrzenie od okna i podniosłam zaproszenie, które leżało obok. Zjazd absolwentów, po dwudziestu pięciu latach. Gdy miesiąc temu otrzymałam zaproszenie, nie miałam żadnych wątpliwości. Jednak im bliżej do dzisiejszego popołudnia, im więcej rozmów przeprowadziłam z moją przyjaciółką, tym więcej pojawiało się pytań.

Czym ja mam się pochwalić?

Anka zawsze mówiła, że na takich spotkaniach, chodzi o to, aby podzielić się informacjami, co robimy i gdzie zaszliśmy. A co ja miałabym przedstawić jako swoje osiągnięcia? Zwykła praca. Nuda. Ukończone studia, kierunek historia sztuki. Śmiechu warte, jeśli weźmiemy pod uwagę zarobki. Co jeszcze? Rozwód, dwa nieudane związki, jedno dorosłe dziecko...

Klara, moje największe osiągnięcie i źródło radości. Jest szczęśliwa, ponieważ studiuje w Londynie, podróżuje po całym świecie i utrzymuje regularny kontakt ze mną przez e-mail lub Skype. Co więcej, można chcieć? Miłości, przyjaźni. „Och, nie muszę przecież dzielić się każdym detalem z mojego życia – pomyślałam. – Mogę pominąć pewne rzeczy. Albo dodać coś od siebie. Najważniejsze, że wciąż dobrze wyglądam”.

Z uśmiechem spojrzałam w lustro, poprawiłam fryzurę, a następnie spojrzałam na zegarek. Czas ruszać! Chwyciłam kluczyki i skierowałam swoje kroki do garażu. Dojazd do mojej dawnej szkoły podstawowej zajął mi czterdzieści minut. Spotkanie odbywało się w auli, która, jak słyszałam, przeszła ostatnio gruntowny remont. Zostawiłam samochód na pełnym parkingu i skierowałam się w kierunku tłumu dawnych uczniów.

Z daleka dostrzegłam wiele znajomych mi osób. Nieświadomie się uśmiechnęłam. Dla wielu czas był łaskawy, choć niektórzy, głównie moje dawne koleżanki z wyższych klas, zdecydowały się na botoks. Cóż, wszystko jest dla ludzi.

Przyjechałam tu dla niego

Seria uśmiechów, powitań, pytań. Jak się masz, gdzie teraz mieszkasz, czy masz dzieci? Na wszystkie odpowiadałam z uśmiechem, obserwując dawne koleżanki i kolegów. Wyglądało na to, że nikogo nie zabrakło… Po godzinie wszyscy zaczęli zajmować miejsca przy zastawionych stolikach. Nie przypuszczałam, że tak fajnie będzie nam się rozmawiać. Rzuciłam okiem na salę i moją uwagę przyciągnęła znajoma postać. Dwa stoliki dalej siedział Tomasz. Moja największa miłość ze szkolnych lat. Nagle uświadomiłam sobie, że podświadomie, to właśnie jego tutaj szukałam.

Nie myślałam o nim przez ostatnie lata, ale kiedy go zobaczyłam, poczułam, jakbym była z powrotem nastolatką. To wręcz absurdalne! Jestem dorosłą, ukształtowaną kobietą, a zareagowałam jak podlotek. Serce zaczęło bić szybciej, w brzuchu pojawiły się motyle.

Nagle się odwrócił i nasze spojrzenia się spotkały. Podniesione brwi, uśmiech… Odwróciłam się zawstydzona. Moja reakcja mnie zaskoczyła. Czas dla niego był więcej niż łaskawy. Z przystojnego chłopca wyrósł atrakcyjny mężczyzna, który wyraźnie wyróżniał się wśród swoich podstarzałych kolegów.

I nie była to dla mnie żadna niespodzianka. Wiedziałam, że nie jest sportowcem, ale w jego przypadku aktywność fizyczna była jak powietrze. Sport miał w genach. Cenił sobie wysiłek, dbał o swoją kondycję. Nie zależało mu na zdobywaniu medali czy sławie. Trenował, ponieważ bez tego nie byłby sobą. Wygląda na to, że pozostał wierny tej zasadzie. Obecność Tomka wytrąciła mnie z równowagi. Ciężko było mi się skupić na babskich pogaduchach. Z całych sił starałam się unikać patrzenia w tamtym kierunki. Mimo to, kilka razy przyłapał mnie na gapieniu się na niego...

Jakby polował na mnie. Wyglądał szałowo i co rusz podchodziła do niego któraś z moich koleżanek. Robiły wszystko, aby przyciągnąć jego uwagę. Jednak Tomek wydawał się niezainteresowany. Znów spojrzałam i zauważyłam, że zniknął! Niepewnie rozglądałam się wokół. Nigdzie go nie było! Czy już poszedł? Nawet nie zdążyłam zamienić z nim słowa.

Wyszedł bez słowa

Podeszłam do okna w korytarzu i spojrzałam na zaparkowane auta. To nie miało sensu. Przecież nawet nie miałam pojęcia, jakim samochodem przyjechał, więc nie mogłam sprawdzić, czy jego auto nadal tam jest. Poczułam, jak wpadam w panikę. Jak mogłam przegapić taką szansę?

W końcu musiałam się sama przyznać – to właściwie perspektywa spotkania z Tomaszem była głównym powodem, dla którego zdecydowałam się przyjść na to wydarzenie. W głębi duszy miałam nadzieję, że on też na mnie czeka. Czy naprawdę mógł wyjść, nie zamieniając ze mną słowa? Jakby o mnie zapomniał, jakby nie miałam dla niego znaczenia!

Nagle mnie olśniło. Idąc ku sali gimnastycznej, przeciskałam się przez grupy rozmawiających ludzi. Już, zanim dotarłam do drzwi, wiedziałam, że moje przeczucie było słuszne. Z wnętrza sali dobiegały dźwięki piłki uderzanej nogą. Tam był Tomasz. Stałam w progu, obserwując, jak powoli przygotowuje się do strzału na bramkę. To było jak powrót do przeszłości…

Ponownie miałam piętnaście lat, kiedy to na ławce, jak najwierniejsza fanka, kibicowałam największemu przystojniakowi w naszej szkole. Tomek zawsze marzył o karierze piłkarskiej. I zdaniem trenerów, miał ku temu predyspozycje. Ale życie potrafi być okrutne. Kontuzja podczas treningu. Zerwane ścięgno, złamanie z przemieszczeniem i tak oto profesjonalna kariera piłkarska stała się tylko marzeniem.

Wtedy już nie byliśmy razem – zwykła kłótnia o coś banalnego, ale mimo to, naprawdę było mi go żal. Kilka razy próbowałam zebrać się na odwagę, by do niego zadzwonić, pocieszyć go, ale nigdy nie znalazłam w sobie dość siły... Byłam wtedy jeszcze dzieckiem. Nie dojrzałam do związku, jakiego ode mnie oczekiwał. Po prostu się przestraszyłam.

Do licha, naprawdę stał się nieziemsko atrakcyjnym mężczyzną. Każdy jego gesty, każdy ruch umięśnionej sylwetki. To na mnie działało. Jego biała koszula z podwiniętymi rękawami doskonale układała się na umięśnionych ramionach, a jeansy sprawiały, że jego jędrne pośladki wyglądały jak z reklamy. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Zaśmiałam się cicho. Z przyjemnością dowiedziałabym się, jakim jest kochankiem. Niech tylko zrzuci te ubrania. Zastanawiam się, czy kogoś ma.

Plotłam straszne bzdury

Niespodziewanie Tomek spojrzał w moim kierunku. Jego mina dobitnie wskazywała, że zdawał sobie sprawę, że się na niego gapię.

– Co za spotkanie! – uśmiechnął się.

– Myślałam, że już poszedłeś, zanim zdążyliśmy się przywitać... – odpowiedziałam, śmiejąc się nerwowo.

Co ja wygaduję? Dlaczego przyznaję, że go szukałam, że byłabym zawiedziona, gdyby odszedł bez słowa?

– Chwilowo nie mam zamiaru nigdzie iść. Przyjechałem, aby powspominać – nagle zrobił się poważny. – W każdym razie, byłem pewny, że jeśli zechcesz, to mnie tu odnajdziesz – ponownie się uśmiechnął.

– Skąd przyszło Ci do głowy, że będę Cię szukać? – spytałam nieco zagniewana.

– Być może po prostu liczyłem na to, że też zechcesz powspominać.

Przyłożył się do uderzenia piłki, a potem pomaszerował w moją stronę. Zatrzymał się blisko mnie i uważnie na mnie spojrzał. Moje zakłopotanie rosło, cisza ciągnęła się niemiłosiernie. Serce biło mi niczym dzwon, dłonie były mokre od potu. On wydawał się opanowany. Oddychał spokojnie i nie odrywał ode mnie oczu.

– Co u ciebie słychać? – zapytał w końcu.

– Ani dobrze, ani źle, powoli, ale stabilnie – odpowiedziałam cicho.

– Słyszałem, że się rozwiodłaś…

Ze zdumieniem spojrzałam na niego. Skąd znał takie szczegóły? Następnie zadał mi pytanie, które zaskoczyło mnie jeszcze bardziej.

– Jesteś z kimś?

Zapadła cisza. Zazwyczaj takie pytania zadaję się dużo później, ale wyczułam, że to jest kluczowy moment. Moment, który podzieli moje życie na przed i po. Zastanawiałam się. W końcu tak naprawdę go nie znałam. Nie wiedziałam, kim się stał. Miłość szkolna. Tylko tyle. A może aż tyle?

– Nie mam nikogo – odparłam.

– Może spotkajmy się na kolację, porozmawiajmy, przypomnimy sobie dawne czasy. Co o tym myślisz?

Patrzył mi prosto w oczy. Mimo jego pozornie obojętnego spojrzenia, zauważyłam coś na kształt nadziei.

– Jasne, dlaczego nie. Na pewno znajdziemy temat do rozmowy.

– Na pewno – odpowiedział, sięgając do kieszeni i zapisując mój numer w swoim telefonie.

– Idziesz z powrotem do auli? – spytałam.

Odwrócił wzrok w stronę bramki, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, który wywołał wspomnienia sprzed prawie trzydziestu lat.

– Postoję tu jeszcze chwilę.

Skinęłam głową. Odwróciłam się na pięcie i poszłam prosto na parking. Byłam gotowa wrócić do domu. Mam to, po co tu przyjechałam. Czas zrobił swoje. Dał mi kolejną szansę.

Czytaj dalej:
„Byłem przekonany, że siostra straci rodzinne pieniądze w kiepskim interesie. Myliłem się, bo teraz śpi na forsie”
„Urlop z przyjaciółką był totalną klapą. Zamiast all inclusive dostałam stary makaron, ciasny pokój i marudę przy boku”
„Przysięgałam sobie, że nigdy nie będę taka, jak moja siostra. Z czasem okazało się, że jestem jeszcze gorsza”

Redakcja poleca

REKLAMA