Kiedy Bartek oznajmił mi, że ze mną zrywa, nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Przecież byliśmy taką zgodną parą! Znaliśmy się już 5 lat, spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu i już wkrótce miałam się do niego wprowadzić na stałe. Prędzej spodziewałabym się pierścionka zaręczynowego, a nie czegoś takiego!
On właściwie nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Nic dziwnego – odchodził przecież do innej. Ta jego Joasia wydawała mi się pusta jak dzban. Z tego, co pamiętałam, on również nigdy nie uważał jej za szczególnie błyskotliwą. Nie tak dawno temu śmialiśmy się przecież, że wszystko jej trzeba powtarzać po dwa razy, zanim jej szare komórki zdołają zatrybić.
Widocznie Bartkowi musiały się po drodze zmienić priorytety. Albo uznał, że łatwiej mu będzie z taką mniej inteligentną, bo zdoła jej wszystko wmówić – a i ze mną przecież tego nieraz próbował.
W dodatku postanowił ze mną zerwać na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia! Może właśnie dlatego tak trudno było mi się po tym pozbierać. Tu rodzina wymagała ode mnie radości, bliskości, skupienia na sprawach związanych z przygotowaniami do świętowania, a ja nie potrafiłam z siebie wykrzesać ani krzty optymizmu. Czułam się podle i nic nie mogłam na to poradzić.
Facet na jedną noc
To nie były radosne święta. Bartek skutecznie zepsuł mi ten szczególny czas. Regularnie zaglądał do mnie Natan, wyraźnie przejęty całą sytuacją, by zapytać, jak się trzymam. Trochę mnie to wtedy dziwiło, bo zawsze jawił mi się jako najlepszy przyjaciel mojego byłego, więc sądziłam, że raczej postanowi trzymać jego stronę. Tak czy inaczej, byłam mu wdzięczna, że o mnie mimo wszystko nie zapomniał. W końcu zjawiła się też u mnie Beata, moja najlepsza przyjaciółka, z misją przywrócenia mnie do normalności.
– Ty nie możesz tak siedzieć i się dołować, Lidka! – powiedziała z przekonaniem. – Zapomnij o tym draniu. Żyj dalej! Zaraz Sylwester. Przez niego nie będziesz się bawić?
Z początku w ogóle chciałam uniknąć imprezy z okazji zakończenia roku kalendarzowego. Byłam niemal pewna, że wpadnę tam na Bartka. W końcu mieliśmy wspólnych znajomych, a to sprzyjało takim spotkaniom.
– Gdybym chociaż miała tam z kim pójść – mruknęłam z rezygnacją. Natana bałam się prosić. Nie sądziłam, żeby w tej kwestii się zgodził. Zresztą, czy Bartek w ogóle przejąłby się czymś takim? A w sumie gdzieś tam, w głębi siebie, bardzo chciałam mu dopiec za to, co zrobił.
I wtedy Beata zaproponowała, żebym wynajęła sobie chłopaka na tę okoliczność. Podobno jej kuzynka, Mariola, kiedyś korzystała z takich usług. Oczywiście, ten facet miałby tylko trochę poudawać, potowarzyszyć mi na imprezie, a tym samym pokręcić się trochę przy mnie, żeby Bartkowi oko zbielało, a potem byśmy się spokojnie rozeszli.
Z początku wydawało mi się to niedorzeczne, a nawet śmieszne. Im dłużej jednak nad tym myślałam, tym więcej nachodziło mnie wątpliwości. W końcu doszłam do wniosku, że co mi właściwie szkodzi. Poprosiłam Beatę o kontakt do tej Marioli i ostatecznie udało mi się umówić na współpracę z Leszkiem. Mężczyzną, który miał mi towarzyszyć podczas sylwestrowego wieczoru.
Mina Bartka była bezcenna
Wiedziałam, że Leszek jest przystojny i rzuca się w oczy. Kiedy natomiast spotkałam go twarzą w twarz, uznałam, że jest też bardzo profesjonalny. Szybko dogadaliśmy jeszcze szczegóły i udaliśmy się razem na sylwestrową domówkę, którą w tym roku organizowali znajomi, mieszkający w dużej, piętrowej willi.
Wytłumaczyłam wcześniej mojemu partnerowi, w jakiej jestem sytuacji i że Bartek będzie na miejscu. Leszek nieszczególnie się tym przejął, ale musiałam przyznać, że stanął na wysokości zadania, idealnie udając mojego nowego chłopaka.
Miło było patrzeć na zaskoczoną, a potem wyraźnie wściekłą minę mojego eks. Joasia, która bardzo chciała błyszczeć u jego boku, zdawała się mocno niezadowolona, że nie znajduje się w centrum uwagi. A ja naprawdę świetnie się bawiłam. W tamtej chwili nawet nie żałowałam, że zdecydowałam się na to wyjście, choć z początku przecież byłam nastawiona do tego raczej sceptycznie.
Zdemaskował mnie przy wszystkich
Czas płynął szybko. Dobra zabawa zdawała się przywracać mi równowagę i pewność siebie. Chociaż wiedziałam, że ten udawany związek to tylko chwyt, czerpałam z tego satysfakcję. Zwłaszcza że wyraźnie zdołałam popsuć wieczór Bartkowi i jego nowej sympatii.
Leszek świetnie odnalazł się w towarzystwie. Byłam zaskoczona, jak z miejsca dogadał się ze wszystkimi uczestnikami imprezy, nie licząc tylko uroczej pary, na której uwadze szczególnie mi zależało. Jeszcze Natan zdawał się na niego łypać dość podejrzliwie z kąta, ale on też nigdy nie był szczególnie towarzyski. I tak wspólnie doczekaliśmy wielkiego odliczania, północy i noworocznego toastu.
– No dobra, muszę już lecieć – mruknął Leszek, na tyle głośno, że wszyscy znajomi przebywający w pobliżu zwrócili na nas uwagę. Chciałam dać mu znać, żeby był trochę ciszej, ale on już mówił dalej: – Mogłabyś mi teraz puścić przelew za ten wieczór? Śpieszę się do dziewczyny.
Myślałam, że spalę się tam ze wstydu. Zwłaszcza że Bartek zaraz podsumował sytuację zgryźliwymi komentarzami, a Joasia zaczęła wyśmiewać moją bezradność i desperację.
– Naprawdę musiałaś opłacić faceta na zabawę? – rzuciła ze śmiechem. – No nie wierzę, Lidka! Myślałam, że ktokolwiek się tobą zainteresuje. A ty jednak musisz płacić za randki…
Natan nie był jak wszyscy
Nie mogłam tam dłużej zostać. Nie czekając, aż ktoś jeszcze rzuci jakąś złośliwą uwagę, przepchnęłam się przez mały tłumek, zgromadzony koło nas i wyszłam na taras, by zaczerpnąć powietrza. Leszek oczywiście deptał mi po piętach.
– To, co będzie z tym przelewem? – naciskał, zupełnie jakby nie widział moich łez. Najwyraźniej takie sytuacje zdarzały mu się często i wcale go nie ruszały.
Zrobiłam to, czego żądał, choć powiedziałam mu, że za to, co zrobił, nie powinien dostać ani grosza, a on natychmiast się zmył, wyzywając mnie od żałosnych histeryczek. Cóż, może i byłam żałosna. W każdym razie potrafiłam tylko usiąść na stopniach, ignorując to, że wkładam sukienkę w śnieg i zanieść się szlochem.
– Lidka?
Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam Natana. Z początku myślałam, że też będzie szydzić albo rzuci tekstem w stylu „a nie mówiłem?” albo „sama jesteś sobie winna”. On jednak usiadł koło mnie, poklepał po ramieniu i zaproponował, żebyśmy stamtąd poszli. A ja, kiedy zobaczyłam to jego szczere, współczujące spojrzenie, natychmiast się zgodziłam.
Znalazłam prawdziwą miłość
Z niczego nigdy w życiu tak się nie cieszyłam, jak z tego, że wtedy, w środku sylwestrowej nocy, przyjęłam propozycję Natana. Przyjaciel zamówił nam taksówkę i zabrał mnie do siebie. Jego mieszkanie stało puste – rodzice Natana poszli na bal, a potem mieli wrócić do siebie do domu i spotkać się z nim dopiero na noworocznym obiedzie.
Zaproponował mi lampkę wina, pogadaliśmy, a on jakimś cudem mnie rozśmieszył. Pamiętam tylko, że do samego rana oglądaliśmy głupie komedie akcji, bo on miał ich całą kolekcję. Zdziwił się nawet trochę, że chciało mi się z nim pociągnąć ten seans.
Nie mam już żalu do Bartka. Ani do Joasi. Nie jest mi nawet przykro, gdy myślę o tym, jak potraktowali mnie wtedy, na sylwestrowej imprezie. Gdyby nie to, nigdy nie zbliżylibyśmy się tak mocno z Natanem. Kiedy zapytałam go, czemu jest przy mnie, a nie popiera przyjaciela, przyznał, że tak naprawdę, to się z Bartkiem nie przyjaźnią.
Podobno ich matki były bardzo dobrymi znajomymi, a ich łączyły relacje zawodowe, więc, dla dobra wszystkich, Natan utrzymywał z nim poprawne relacje. We mnie natomiast podkochiwał się już od jakiegoś czasu. I żałował, że jestem zajęta.
Choć wciąż w to nie wierzę, parę dni temu mi się oświadczył. I teraz czuję, że nareszcie trafiłam na tego właściwego faceta.
Czytaj także:
„Przelany wosk miał zakończyć moje staropanieństwo. Gdy do drzwi zapukał ładniutki sąsiad, zaczęłam wierzyć w andrzejki”
„Życie z Henrykiem było nudne, więc zapragnęłam odrobiny szaleństwa. Zraniłam męża i nie wiem, co robić, by mi wybaczył”
„Wykupiłem dla siebie i żony wczasy. Wściekła się, że wydałem tyle kasy na przyjemności. Cóż, pojadę z kochanką”