Pracowała w naszym sklepie w ostatnie wakacje i w poprzednie. Nawet nie zapamiętałem jej twarzy. Dzień dobry, dziękuję, do widzenia. Pewnie czasem przy kasie nawet nie podnosiłem głowy znad telefonu. Tymczasem, kiedy zaczęliśmy się spotykać, ona powiedziała mi, że od dawna mnie kojarzy.
– Pamiętam, jakie kupowałeś najczęściej piwo, jakie ciastka, i że zawsze płacisz telefonem… – powiedziała.
Tak sobie myślę, że to dużo mówi o tym, jak różny mamy stosunek do ludzi. Iwanka uwielbia poznawać nowe osoby, jest ich ciekawa. Zupełnie inaczej niż ja. Mam od lat grupę znajomych, która mi w zupełności wystarcza. Nie zaprzyjaźniam się z kolegami z pracy, sąsiadami. Lubię spędzać czas sam ze sobą. Bywały dni, że kumple nawet wołami nie wyciągnęliby mnie z domu.
Pozwoliłem jej się wygadać...
Odkąd zwróciłem na Iwankę uwagę, złapałem się na tym, że rozglądam się za nią, jak wchodzę do sklepu. Udało mi się w końcu rozkminić, na jakich zmianach pracuje. I zacząłem się starać przychodzić wtedy, kiedy to ona stała przy kasie. Nawet cieszyłem się, gdy była kolejka – bo mogłem dłużej na nią popatrzeć. Zawsze uśmiechnięta, aż tryskająca pozytywną energią. Kilka razy widziałem, jak szybko potrafi „rozbroić” nadętego klienta, z tych co to o wszystko mają pretensję.
– Skąd ty masz w sobie tyle optymizmu, zwłaszcza teraz? – to było pytanie, które kołatało mi się po głowie, ilekroć na nią patrzyłem. I pierwsze, które jej zadałem, kiedy w końcu odważyłem się ją zaprosić na piwo.
– Optymizmu? Nie wiem, czy to optymizm.. Może wola przetrwania – odpowiedziała i zobaczyłem, że posmutniała. – Ja i mama jesteśmy w Polsce, ale w Kijowie zostali tata i brat. Obaj są w obronie terytorialnej. Mamy też rodzinę w Charkowie. Codziennie na naszej rodzinnej grupie na messendżerze wszyscy piszą, że u nich okej. Boję się że kiedyś nie napiszą… Ale to, że jestem przerażona, to nie powód, że mam być opryskliwa. Nie uratuję świata, ale skoro mogę sprawić, że starsza pani choć na chwilę się uśmiechnie z mojego żartu…? Może to jest ten mój minimalny wkład w ulepszanie świata?
To był przyjemny wieczór. Sporo się o Iwance dowiedziałem. Że dorastała w Kijowie, studiuje ekologię we Lwowie, a w wakacje od dwóch lat dorabia w tym sklepie na moim osiedlu na warszawskim Ursynowie.
– Nie wiem, co dalej. Przed wojną myślałam, że może po studiach spróbuję znaleźć pracę w Polsce. Łatwiej się tu żyje, a ciągle blisko do domu. I trochę jak u nas, ludzie podobni – mówiła. – Ale teraz to już nie wiem. Ciągle myślę, że może powinnam wracać. Może nie na front, ale jakoś pomóc. Że to samolubne, że sobie tu siedzę, bezpieczna, a w domu giną ludzie…
Iwanka na chwilę przerwała. Widziałem, że walczy ze łzami. „Boże – pomyślałem – jeszcze pół roku temu nie przyszłoby mi do głowy, że będę rozmawiać z dziewczyną o takich rzeczach na pierwszej randce!” Nie miałem jednak nic mądrego do powiedzenia, więc pozwoliłem jej się wygadać.
– A nawet jak nie wrócę teraz, wiesz, mama jest chora, ma słabe serce i płuca, chyba nie mogę jej zostawić samej… to czasem myślę, że po wojnie obowiązkiem Ukraińców będzie odbudowanie kraju. Że wszyscy musimy wrócić i pomóc. Że tak trzeba.
Patrzyłem na nią, słuchałem jej i ciężko mi było uwierzyć, że ta dziewczyna ma dopiero 22 lata. Moje rówieśnice, ładnych parę lat starsze, wydawały mi się przy Iwance puste i niedojrzałe.
Odprowadziłem ją wtedy do domu. Podaliśmy sobie ręce na pożegnanie. Nic więcej nie zrobiłem, choć pół wieczoru myślałem o tym, jak bardzo chciałbym ją pocałować. Ale wbiłem sobie do głowy, że Iwanka po to powiedziała mi, że nie zostanie w Polsce, aby dać mi do zrozumienia, bym odpuścił.
Przez kilka dni nie zachodziłem do sklepu. Nie chciałem się narzucać, pewnie miała nadzieję, że zrozumiałem aluzję. No cóż, jestem idiotą.
– Karol, hej, zaczekaj! – usłyszałem jej głos na ulicy. – Tak myślałam, że to ty. Ta czapeczka… Co jest? Dlaczego nie przychodzisz? Piwa już nie pijesz, czy jak? A ja czekam i czekam. Przecież nawet nie mam twojego numeru…
Zrozumiałem, że się zakochałem
Ledwie się powstrzymałem, żeby nie walnąć głową w najbliższy mur. No idiota, po prostu idiota. A ona nawet się nie obraziła, tylko się cieszy, że mnie znalazła! Musiałem na poczekaniu wymyślić wiarygodną wymówkę. Bo jak teraz to schrzanię…
– Musiałem wyjechać na kilka dni, zlecenie w innym mieście. Miałem dziś wpaść, wiem, że masz wieczorną zmianę. Pewnie właśnie idziesz do pracy?
Iwanka się uśmiechnęła, więc chyba udało mi się wybrnąć.
– Kończysz o 23? Wpadnę cię odprowadzić do domu – zaproponowałem.
Zgodziła się.
Rzeczywiście, odprowadziłem ją do domu. Ale kiedy się rozstawaliśmy, już świtało. Całą noc przesiedzieliśmy w parku, dyskretnie popijając pigwówkę schowaną w papierowej torbie. Tym razem mówiłem ja. O sobie, choć tego nie znoszę. Mam nudne życie. Moi rodzice nie żyją, mój jedyny poważny związek z kobietą trwał pół roku, pracuję z domu, nie uprawiam ekstremalnych sportów, nie zwiedzam świata.
Ale Iwanka potrafi słuchać, więc powiedziałem jej więcej niż komukolwiek innemu. O babci, która mnie wychowała… O moich trzech kotach, które wpakowały mi się do mieszkania same (mieszkam na parterze)… I o tym, że choć zarabiam jako informatyk, to moją pasją jest tworzenie muzyki. Nagrywam dźwięki na ulicy, w lesie i potem przetwarzam je w komputerze.
Kiedy skończyłem, zapadła cisza. Ale nie taka krępująca. Iwanka położyła mi głowę na ramieniu i się do mnie przytuliła. A ja zamiast myśleć i planować, tym razem po prostu się pochyliłem i ją pocałowałem… Umówiliśmy się w sobotę na kolację. U mnie. Bo to jeszcze jedna z moich tajemnic – lubię gotować.
Iwanka przyszła z sernikiem.
– Przepis mojej babci, takiego w Polsce nie pieczecie – podkreśliła.
Rzeczywiście, smakował świetnie, ale Iwanka nie chciała mi zdradzić przepisu.
– Rodzinny sekret – zarzekała się.
Przytulaliśmy się, całowaliśmy, w końcu zasnęliśmy na kanapie. Obudziłem się nad ranem, obolały (moja kanapa jest dość krótka i wąska). Zaniosłem śpiącą Iwankę do mojego łóżka (z którego najpierw musiałem wyrzucić koty). Położyłem się obok, ale nie usnąłem. Po prostu na nią patrzyłem. Przez sen śmiesznie poruszała górną wargą. Chyba wtedy uświadomiłem sobie, że się zakochałem.
– Karol, czemu tak na mnie patrzysz? – nagle okazało się, że już nie śpi.
– Bo jesteś piękna – powiedziałem.
Pochyliłem się, żeby ją pocałować.
Ale to ona przewróciła mnie na plecy. I przejęła inicjatywę.
Mogę mieszkać gdziekolwiek. Byle z nią
Z łóżka dopiero koło południa wygonił nas głód.
– Bardzo bym chciał przedstawić cię babci – wypaliłem nagle; nie wiem, czemu mi to przyszło do głowy. – Polubiłybyście się od razu, jestem pewien.
– To chodźmy do niej. Teraz, czemu nie?
To pewnie mało typowe na praktycznie ciągle trwającej trzeciej randce zabrać dziewczynę na cmentarz. Ale z Iwanką wszystko jest inaczej. Pewne rzeczy nagle wydają się naturalne i oczywiste… Babcia jest pochowana razem z moją mamą i tatą, który zginął przed moim urodzeniem. Cała rodzina w jednym miejscu. Zapaliliśmy znicz, zgarnęliśmy trochę liści. Zobaczyłem, że Iwanka się modli.
– Po tym wszystkim, co się dzieje w moim kraju, nie wiem, czy jeszcze wierzę… Ale lubię się modlić. To mnie uspokaja – odpowiedziała na pytanie, którego jeszcze jej nie zadałem; jakby czytała w moich myślach.
Wróciliśmy do mnie. Do domu odprowadziłem ją dopiero wieczorem.
– Wpadniesz jutro na obiad? Mama się ucieszy. Jeszcze nikt nas tu nie odwiedził – zaproponowała.
Spędziłem z Iwanką i jej mamą uroczą niedzielę. Domowy obiad, spacer po parku, lody w kawiarni. Pani Natalia nie mówi po polsku, ale okazało się, że ukraiński nie jest taki trudny. Jak było trzeba, tłumaczyła Iwanka. A mieliśmy o czym rozmawiać, bo okazało się, że pani Natalia jest nauczycielką muzyki. Umówiliśmy się, że jej podeślę kilka moich kompozycji.
Spędzam u nich w domu mnóstwo czasu. W weekendy czasem całe dnie. Tylko na noc idziemy z Iwanką do mnie…
Poznałem online tatę i brata Iwanki. Pan Ihor też jest nauczycielem, Oleh studentem. A raczej byli w poprzednim życiu. Teraz na ekranie, w mundurach i z bronią, wyglądają tak, że wolałbym im nie podpaść. Nie robimy z Iwanką planów na przyszłość. Cieszymy się sobą, jesteśmy szczęśliwi. Ale wiem, że jak wojna się skończy (oby jak najszybciej), to i tak znajdziemy sposób, żeby być razem. Mnie w Polsce oprócz kotów nic nie trzyma. Mogę zamieszkać w Kijowie, we Lwowie… Byle z nią.
Czytaj także:
„Obłuda i żenada. Najlepsze uczennice wyrzucono ze szkoły, bo… romansowały z kolegami. Przecież to dorośli ludzie!”
„Miał być chłopakiem na jeden niewinny numerek, a pozostało po nim coś więcej, niż tylko wspomnienie. Nasze wspólne dziecko...”
„Chciałam odwołać ślub, byle nie poznać teściów. Bałam się, bo zamiast jednej teściowej, musiałabym znosić 2 natrętne baby”