„Na każdej imprezie teść smoli do mnie cholewki i rzuca niewybredne komentarze. Mój mąż jest albo ślepy, albo się boi”

poważna kobieta fot. Getty Images, Oliver Rossi
„Przy kolejnych rodzinnych spotkaniach takie sytuacje jak na weselu i wcześniej, na obiedzie, powtarzały się. Praktycznie non-stop słyszałam jakieś teksty, a teść wyraźnie mnie podrywał. Stał się natomiast bardziej przebiegły i robił to tylko w momencie, gdy nikt inny na nas nie patrzył”.
/ 02.03.2024 22:00
poważna kobieta fot. Getty Images, Oliver Rossi

Odkąd poznałam mojego obecnego męża, od zawsze musiałam użerać się z drugim mężczyzną w moim życiu: jego ojcem. Arkadiusz, bo tak ma na imię mój teść, ewidentnie coś do mnie ma i gdy tylko jest ku temu okazja, pokazuje, jak bardzo mu się podobam. Ale przecież to jest nie w porządku!

Teść nie może podrywać synowej

Zacznę od początku. Gdy jeszcze spotykałam się z moim obecnym mężem, Tomkiem, jako panna, poznałam jego ojca. Arkadiusz był mężczyzną postawnym, nonszalanckim i nawet mógł uchodzić za przystojnego. Ale nie dla mnie. Poza tym mnie nigdy nie przyszłoby do głowy, by patrzeć na niego inaczej, niż tylko jak na tatę mojego ówczesnego chłopaka.

Nie zapomnę tego pierwszego wspólnego obiadu. To było tak krępujące! Siedzieliśmy we trójkę przy stole i rozmawialiśmy na ważniejsze i mniej ważne tematy.

– A czym ty się właściwie zajmujesz, kochanie? – zapytał Arkadiusz. Nie ukrywam, że trochę zmroziło mnie to określenie „kochanie”. Ale wtedy uznałam, że to taki jego styl wypowiedzi.

– Uczę się na pielęgniarkę – odparłam z dumą w głosie.

Byłam bardzo zadowolona z obranej ścieżki kariery i często lubiłam o tym mówić. I wtedy po raz pierwszy zauważyłam, że coś ewidentnie jest na rzeczy. Cześć uśmiechnął się lubieżnie. No i się zaczęło.

– Uhuhu – wymamrotał wyraźnie zadowolony z siebie. – No nie powiem. Warunki to ty masz odpowiednie.

Tomek spojrzał na niego wyraźnie zniesmaczony, a ja zamarłam i prawie udławiłam się kęsem pochłanianego właśnie kurczaka z ryżem. Że niby co takiego? Co on właśnie powiedział? Potem próbował się jakoś z tego wszystkiego wykaraskać i wymigiwał się specyficznym poczuciem humoru. Chyba zauważył naszą reakcję z Tomkiem i chciał jakoś bezpiecznie i z twarzą wyjść z tej całej sytuacji. Ale ja już wiedziałam, że łatwo z nim nie będzie i czeka mnie spora przeprawa.

Ten facet zniszczył mi własny ślub!

Po kilku latach okazało się, że moje obawy są jak najbardziej uzasadnione. Nawet podczas mojego wesela wyraźnie rozochocony procentami Arkadiusz przybliżał się do mnie dość niebezpiecznie w tańcu i wyraźnie chciał coś ode mnie uzyskać. Oczywiście ja nie dawałam za wygraną i cały czas usiłowałam sprowadzić go na właściwe tory.

– Tato, no co ty! Chyba już za bardzo szumi ci w głowie – mówiłam, wyraźnie skrępowana, ściągając z siebie jego spocone dłonie.

W końcu nie wytrzymałam i wyrwałam się, a potem zeszłam z parkietu. Reszta wieczoru upłynęła mi w dość grobowej atmosferze, ale udawałam przed Tomkiem, że wszystko jest w porządku. Nie mogłam uwierzyć w to, że ten facet zniszczył mi własny ślub! Nie dowierzałam w to, że dałam się mu tak omotać. Przecież on był moim teściem!

Tomek wyglądał na zmieszanego. Nie spodziewał się takiej rozmowy
Kiedy wreszcie znaleźliśmy się sami w domu po weselu, nie mogłam się powstrzymać przed wybuchem emocji. Tomek siedział obok mnie na kanapie i patrzył na mnie wyraźnie zaniepokojony.

– Słońce, musimy porozmawiać – powiedziałam, starając się zachować spokój, chociaż wewnątrz kipiałam ze złości i zażenowania.

Spojrzał na mnie z troską, czekając na to, co powiem.

– Chodzi o twojego ojca – westchnęłam ciężko. – Nie mogę już dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Arkadiusz… zachowuje się niewłaściwie w moim towarzystwie.

Tomek wyglądał na zmieszanego. Nie spodziewał się takiej rozmowy.

– O co dokładnie chodzi? – zapytał, starając się zrozumieć moje uczucia.

– To trudne do wyjaśnienia… – zaczęłam. – Ale czuję, że nie zachowuje się on wobec mnie tak, jak teść. Przepraszam, że to mówię, ale… próbował mnie podrywać na naszym własnym weselu! Wcześniej też słyszałeś te jego teksty. „Kochanie, masz warunki na pielęgniarkę”. Nie przeraża cię to?

Chciałam, by jakoś zareagował

Musiałam mu powiedzieć. Musiałam wyjaśnić, dlaczego tak mocno reagowałam na każdy jego zuchwały gest ze strony jego ojca. Tomek zmarszczył czoło.

– Musimy to jakoś rozwiązać – kontynuowałam. – Nie chcę, żebyśmy mieli problemy z powodu jego zachowania, ale nie mogę pozwolić, żeby dalej tak się działo. To wszystko jest dla mnie tak maksymalnie krępujące...

Przez chwilę panowała cisza, a potem Tomek wziął moją dłoń w swoje i spojrzał mi prosto w oczy.

– Kochanie, dziękuję, że mi powiedziałaś – powiedział szczerze. – Obiecuję, że porozmawiam z ojcem. Musimy ustalić granice.

Wtedy wierzyłam, że wszystko się odmieni. Miało być lepiej, a przynajmniej zapewniał mnie o tym mój mąż. Naprawdę chciałam mieć świadomość tego, że zrobi coś w moim imieniu i nareszcie uwolni mnie od tej krępującej dla mnie sytuacji. W końcu to był jego ojciec, prawda?

Niestety przy kolejnych rodzinnych spotkaniach takie sytuacje jak na weselu i wcześniej, na obiedzie, powtarzały się. Praktycznie non-stop słyszałam jakieś zboczone teksty, a teść wyraźnie mnie podrywał. Stał się natomiast bardziej przebiegły i robił to tylko w momencie, gdy nikt inny na nas nie patrzył.

To jeszcze bardziej mnie rozzłościło, dlatego że zobaczyłam, jakim jest manipulatorem. Już wolałam chyba jego poprzednie wcielenie. Tomek podobno z nim porozmawiał. Miało być lepiej, natomiast tak naprawdę nic się nie zmieniało. Podejrzewam, że Tomek zbyt pobłażliwe podszedł do tego tematu i nie potraktował go na serio. Bolało mnie to, że nie potrafił wczuć się w moją sytuację i zrozumieć tego, jak bardzo źle mi z tym jest. Może był ślepy, a może zwyczajnie bał się postawić własnemu ojcu.

Wbrew pozorom był jeszcze odrobinę zależny od niego finansowo, ponieważ Arkadiusz cały czas pomagał nam ze spłatą rat kredytu. Powoli zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo taka zależność finansowa może rujnować relacje. Szczególnie gdy ma się do czynienia z kimś takim, jak Arkadiusz.

Dla mnie to było nie do zaakceptowania. Czułam się tak, jakby moje życie prywatne było nieustannie naruszane, a każde spotkanie z teściem przypominało walkę o zachowanie godności i szacunku. Nawet gdyby Tomek zdecydował się postawić swojemu ojcu twardo, to czy sytuacja mogłaby się naprawić? Czy w ogóle można by było odzyskać normalność po takich incydentach?

W końcu wzięłam sprawy w swoje ręce

W końcu doszłam do wniosku, że muszę podjąć decyzję. Nie mogłam dłużej pozwalać, aby moje życie towarzyskie i rodzinne było niszczone przez czyjeś nieodpowiednie i nieakceptowalne z moralnego punktu widzenia zachowanie. Musiałam zaryzykować i postawić sprawę jasno.

Chciałam sobie poważnie pogadać z Arkadiuszem. Wyjaśnić pewne sprawy, wyłożyć kawę na ławę. Była to jedna z najtrudniejszych rozmów, jakie musiałam przeprowadzić, ale wiedziałam, że musiałam się podjąć tego wyzwania, jeśli chciałam odzyskać poczucie spokoju i normalności.

Po wielu godzinach nerwowych przygotowań, wreszcie zasiadłam naprzeciwko Arkadiusza i powiedziałam, co mi leży na wątrobie. Opowiedziałam mu, jak bardzo jego zachowanie mnie rani i jakie konsekwencje ma dla mnie i dla mojego małżeństwa. Była to trudna rozmowa, pełna emocji i napięcia, ale w końcu udało nam się porozumieć. O dziwo, obyło się bez krzyków, wyzwisk, dziwnych min i insynuacji.

Arkadiusz przeprosił mnie szczerze i obiecał, że będzie bardziej uważać na swoje zachowanie. Nie było to rozwiązanie idealne, ale na pewno był to pierwszy krok w kierunku poprawy sytuacji. Po tej rozmowie poczułam ulgę i nadzieję, że może jednak wszystko się ułoży. Ale co będzie w najbliższej przyszłość? Cóż... Okaże się. Najpewniej przy następnej imprezie rodzinnej.

Czytaj także:
„Gdy rozwiodłam się z mężem, wreszcie rozwinęłam skrzydła. On chciał mnie widzieć tylko przy garach, pralce i z mopem”
„Znalazłam portfel wypchany kasą. Moja teściowa mówi, że jestem naiwna, bo zwróciłam go właścicielowi. Chyba ma rację”
„Całe życie spełniałem oczekiwania rodziców. Gdy się rozwiodłem, wydziedziczyli mnie i nie poznawali na ulicy”

Redakcja poleca

REKLAMA