Obserwowałam moje znajome, które wariowały dookoła i odczuwałam wstyd. Dorosłe panie, mamy, małżonki, a prezentują się jakby ktoś spuścił je ze smyczy. Krępowałam się, że przebywam w ich towarzystwie. A nawet tego, że sama jestem przedstawicielką płci pięknej! Typowe zachowanie osób podczas delegacji firmowej.
Nie mogłam na to patrzeć
Z innej perspektywy patrząc, tego typu zachowania to walka o stanowisko, rozwój kariery czy wzrost wynagrodzenia. Obserwowałam, jak Katarzyna, niepozorna dziewczyna, która zazwyczaj nie opuszcza swojego stanowiska pracy, ponieważ obawia się kontaktów z innymi – tutaj pod wpływem kilku mocniejszych trunków wiła się niczym węgorz przed mężczyznami chwiejącymi się w rytm muzyki. Danuta, ważna szefowa, przysiadła na udach jednego ze swoich podwładnych i zawzięcie coś mu wyjaśniała. Z pewnością żadne z nich nie będzie pamiętać tematów, które dziś poruszali. A ja? Ja trochę zaskoczona całą tą sytuacją - stoję z boku.
– No weź, Aga, dlaczego tak siedzisz z boku? – Wojtek podszedł do mnie i wręczył mi drinka.
Wojtek, główny koordynator naszej imprezy integracyjnej i jeden z najważniejszych menedżerów. Gdybym zaczęła z nim flirtować, może udałoby mi się dołączyć do jego ekipy, a nawet zostać jego prawą ręką – przyszło mi do głowy.
– Ja po prostu inaczej się relaksuję – odparłam uprzejmie.
Był nachalny
Nie dał za wygraną i przysunął się bliżej, muskając ustami moją szyję
– Daj spokój, nie możesz mi tego zrobić! – powiedział, łapiąc mnie w talii.
– Przestań już, Wojtek! – wkurzyłam się, bo nie przepadałam za tym, kiedy ktoś wchodził za daleko.
Kumpel, nic sobie z tego nie robiąc, przysunął się bliżej, chcąc cmoknąć mnie w kark. Gdy próbowałam się dyskretnie uwolnić, ścisnął mnie jeszcze silniej. Nagle poczułam gwałtowne szarpnięcie. Jakaś osoba energicznie oderwała ode mnie Wojtka.
– Proszę zostawić tę panią w spokoju, nie chce pana towarzystwa – dotarł do mnie zdecydowany głos.
Uratował mnie obcy facet
Przede mną wyrósł jak spod ziemi facet o wysokim wzroście, ubrany w białą koszulę, z kilkudniowym zarostem na twarzy. Wyglądał na około czterdzieści lat. Zasłonił mnie sobą przed Wojtkiem, który zresztą już gdzieś czmychnął przerażony, szukając pocieszenia u innej dziewczyny.
– Dobrze się czujesz? – spytał z troską w głosie.
– Mhm – przytaknęłam, choć bez przekonania.
Ostrożnie zrobiłam kilka kroków w stronę wyjścia. Doszłam do wniosku, że nie ma powodu, by tu dłużej przebywać. Zdecydowanie lepszym pomysłem wydawało mi się pójście do swojego pokoju i wyspanie się. Następnego dnia czekał mnie kolejny etap szkolenia, a moim celem było wyniesienie z niego jak największej wiedzy.
Poszłam na spacer
Na dworze zapadł już zmrok. Hotel otaczał rozległy park. Zdecydowałam się na spacer, zanim wrócę do swojego pokoju. Po gorącej i dusznej atmosferze podczas wieczornego posiłku, chłodny podmuch wiatru był przyjemny. Przystanęłam, wsłuchując się w dźwięki natury. "Wciąż samotna" – przeszło mi przez myśl z goryczą. "Czyżby to ze mną było coś nie w porządku?
A gdyby tak dać temu całemu Wojtkowi szansę i chociaż przyjąć od niego buziaka? Albo wybrać się wspólnie na seans kinowy? Kto wie, być może nawet wylądowalibyśmy razem w łóżku na parę nocy? Ale zaraz, zaraz... przecież to nie o to mi chodzi w życiu. Pragnę autentycznej miłości, stałego związku... Tylko jak to znaleźć, gdy człowiek ma już 35 lat na karku, poważną robotę i zero zaufania do kolesi z którymi pracuje? No i ten gość, co się za mną wstawił? Też nie wykazał ochoty, żeby dłużej przy mnie zostać...
Mój wewnętrzny monolog został przerwany przez jakieś podejrzane dźwięki. Słychać było wyraźnie, jak ktoś idzie w tą stronę, łamiąc po drodze gałązki pod stopami.
„Myślałam, że nikt nie zauważył mojego wyjścia… Chyba jednak się pomyliłam" – takie myśli kłębiły się w mojej głowie. Poczułam irytację na samą siebie, że od razu nie poszłam do pokoju.
Wystraszyłam się
– Ach, tu się schowałaś, skarbie! – nagle usłyszałam pełen radości głos Wojtka.
Nagle poczułam, jak uginają się pode mną nogi. Przez moment próbowałam się pocieszać myślą: "Przecież to tylko znajomy z roboty, chyba nie zrobi mi krzywdy?" Zrobiłam krok do tyłu, kiedy zbliżył się niebezpiecznie blisko.
– W tym miejscu nie znajdziesz swojego rycerza na białym koniu. Masz tu tylko mnie – oznajmił z satysfakcją w głosie.
Staliśmy naprzeciw siebie. W jego spojrzeniu dostrzegłam coś, czego okropnie obawiałam się u faceta. Pożądanie, ale też brutalność widoczną w grymasie zwycięzcy… W mgnieniu oka obróciłam się na pięcie i puściłam się pędem w stronę hotelu. Pokonałam może z dziesięć metrów, kiedy zahaczyłam o gałąź i wylądowałam jak długa na kupie liści. Czekałam tylko momentu, gdy wyczuję na ciele łapy tego całego Wojtka… Ale nic takiego nie nastąpiło. Zero pościgu.
Opadłam na wilgotne podłoże, a w moją stronę zmierzał facet, który wcześniej stanął w mojej obronie. Tymczasem Wojtek oddalał się w innym kierunku.
Znów mnie obronił
Tajemniczy mężczyzna przykucnął tuż przy mnie. Ściągnął z siebie okrycie wierzchnie i zarzucił mi je na plecy.
– Jestem Piotr – przedstawił się.
Czułam, że całe ciało mam skostniałe z chłodu, a w środku złość na samą siebie. Czułam się jak ostatnia idiotka. Tamte laski mogą sobie teraz chlać i kleić się do gości, a to ja jutro będę się czerwienić z zażenowania. Jak mam usiąść naprzeciwko Piotrka na zajęciach i robić dobrą minę do złej gry, udając, że nic takiego się nie wydarzyło?
– Zdaje się, że jest pani miłośniczką adrenaliny – na jego twarzy pojawił się uśmiech.
– Proszę wybaczyć, ale nie jestem w nastroju do pogawędek – odpowiedziałam oschle, podnosząc się i strzepując z siebie liście.
– Dopiero co po raz kolejny ocaliłem panią przed tym namolnym typem. Naprawdę chce pani znów kusić los? – zapytał delikatnie.
Poczułam się niezręcznie
Nie powinnam go tak zlewać tylko dlatego, że to mężczyzna! W końcu dwukrotnie wybawił mnie z opresji…
– Dzięki wielkie – odparłam z pokorą w głosie.
– Jak myślisz, czy warto brać udział w tych eventach, skoro taki jest ich finał? – zagadnął, gdy powoli zmierzaliśmy ku hotelowi.
– No pewnie, że warto! – zapewniłam go z ożywieniem.
Zaczęłam mu relacjonować wszystko to, czego się tego dnia nauczyłam i dowiedziałam, a także to, co miałam okazję zweryfikować i skonfrontować. Poczułam też, że powinnam wspomnieć o drugiej stronie tej sytuacji.
– Przyznaję się do winy. Powinnam wcześniej udać się do swojego pokoju. Ale proszę zrozumieć, że takie eventy dają kopa, motywują do dawania z siebie maksimum. Dzięki nim człowiek jest bardziej zaangażowany – podsumowałam sytuację.
Czułam, że przynudzam
Rzeczywiście ktoś z zewnątrz mógłby być zaskoczony, widząc jak grupa pracowników sporej korporacji wsiada do busa i rusza poza miasto.
– A więc to, czego pani nauczyła się tutaj, jaką pani zdobyła wiedzę, zamierza pani wykorzystać w pracy? – spytał dla pewności Piotr.
– Nie do końca – parsknęłam śmiechem. – Niestety, to nie ode mnie zależy. Mogę jedynie dawać z siebie wszystko, ale ktoś inny ma ostatnie słowo, czy pomysł, który przedstawiam, zostanie wprowadzony w życie…
Miałam nadzieję, że go nie zanudziłam tymi opowiastkami o mojej pracy. Całe szczęście, że byliśmy już w budynku hotelu i nasza długa rozmowa powoli dobiegała końca.
– Pana to chyba nie interesuje, co? – zapytałam, siląc się na swobodny ton.
– Ależ skąd, to bardzo ciekawe – odparł z uśmiechem. – To co, widzimy się jutro?
– Lepiej po południu – odrzekłam. – Od rana mam szkolenia.
– W takim razie do jutra – rzucił na pożegnanie, całując mnie w dłoń.
„Rany, dawno nie trafiłam na takiego mężczyznę" – przeszło mi przez myśl, gdy zamykałam drzwi do swojego pokoju. Sen długo nie nadchodził. Głowę rozrywały mi setki rozmyślań.
Tego się nie spodziewałam
Kiedy następnego dnia pojawiłam się w sali, poczułam na plecach ciekawskie spojrzenia. Prezes oznajmił, że dzisiejsze spotkanie będzie prowadzone przez naszego nowo zatrudnionego szefa kadr. W tym momencie do pomieszczenia wkroczył... Piotr. Poczułam, jak palą mnie policzki, a rumieniec sięga aż po same końce moich włosów. Wojtek na przemian wpatrywał się w Piotra i we mnie, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Reszta chyba nie zdawała sobie sprawy, że Piotr już wczoraj wieczorem był z nami na imprezie.
Prowadzący zajęcia posłał mi ledwo zauważalny uśmiech, po czym z pełnym profesjonalizmem zabrał się do prowadzenia szkolenia. Byłam pod wielkim wrażeniem, jednak w czasie przerwy marzyłam tylko o tym, żeby stać się niewidzialna.
– Czemu tak się ukrywasz? – jego nagłe pojawienie się tuż obok mnie kompletnie zbiło mnie z tropu. – Poza tobą nie mam tu żadnych znajomych, więc bardzo by mnie ucieszyło, gdybyś dotrzymała mi towarzystwa...
Te wścibskie spojrzenia niemal przewiercały mnie na wylot. Nikt by nie przypuszczał, że właśnie ja, Agata – ta spokojna i stroniąca od imprez szara myszka, jako pierwsza poznam bliżej nowego pracownika działu kadr!
„No to mój moment" – przyszło mi do głowy, gdy napotkałam rozbawiony wzrok Piotra.
– No pewnie, trzymajmy się razem – odparłam, a następnie z premedytacją trąciliśmy się nawzajem szklankami z wodą.
No więc tak się sprawy potoczyły, że Piotrek jak tylko objął stanowisko, od razu dał Wojtkowi po uszach. Tak naprawdę to Wojtek powinien dziękować Bogu, że z roboty go nie wywalili. A ja z kolei dostałam lepszą posadę, ale w innym przedsiębiorstwie. Po prostu za bardzo się zżyłam z szefem od kadr, no i musiałam zmienić robotę, bo by tego nie zrozumieli.
Agata, 36 lat
Czytaj także: „Matka co roku czeka na mój test ciążowy na Dzień Babci. Zwodzę ją, a ona wierzy w moje smutne bajeczki”
„Syn zamyka mnie w domu i zabiera emeryturę. Nie mogę się doczekać śmierci, by wreszcie uwolnić się od tego darmozjada”
„Syn zdradził synową, ale to ja cierpiałam. Przez jego wybryki nie pozwalała mi widywać wnuków”