„Na delegacji wpadłem w aksamitne ramiona nieznajomej. Kiedy spotkaliśmy się ponownie, myślałem, że to zły sen”
„Podróż do Wrocławia zaczęła się jak zwykle. Pociąg kołysał mnie delikatnie, a ja próbowałem skupić się na dokumentach, które miałem przejrzeć przed jutrzejszym spotkaniem. W głowie wciąż jednak miałem naszą ostatnią kłótnię z Marleną. Czasami wydaje mi się, że nasze życie toczy się w dwóch różnych kierunkach”.

- Redakcja
Pracuję w korporacji, która wymaga ode mnie ciągłych podróży służbowych. Moje życie, choć na pierwszy rzut oka uporządkowane, jest pełne niepewności. Z Marleną, moją żoną, mamy za sobą lata wspólnego życia.
Niestety, nasz związek przechodzi kryzys
Czuję, że coraz bardziej się od siebie oddalamy, a codzienne kłótnie i niedomówienia stają się normą. W pracy jestem doceniany, ale czasem czuję się jak trybik w wielkiej maszynie. Każda kolejna podróż jest dla mnie ucieczką, ale też oddaleniem się od tego, co ważne.
– Znowu musisz wyjeżdżać? – Marlena spytała z wyraźnym rozczarowaniem w głosie.
– To tylko kilka dni – odpowiedziałem, próbując, aby mój głos brzmiał beztrosko. Prawda jest taka, że boję się powrotu do domu po każdej podróży. Z każdą kolejną nasz związek wydaje się coraz bardziej kruchy.
Podróż do Wrocławia zaczęła się jak zwykle. Pociąg kołysał mnie delikatnie, a ja próbowałem skupić się na dokumentach, które miałem przejrzeć przed jutrzejszym spotkaniem. W głowie wciąż jednak miałem naszą ostatnią kłótnię z Marleną. Czasami wydaje mi się, że nasze życie toczy się w dwóch różnych kierunkach. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu.
– Cześć Krzysztof, jak tam podróż? – to mój szef, zawsze kontrolujący sytuację.
– Dobrze, wszystko pod kontrolą – odpowiadam automatycznie.
Po dotarciu do hotelu, zdecydowałem się na krótki spacer po mieście. Może to był sposób na oddech od codziennych problemów. W jednej z przytulnych kawiarni spotkałem ją – kobietę, która na zawsze miała zmienić moje życie. Była intrygująca, pełna życia i niesamowicie pociągająca.
– Czy to miejsce jest wolne? – zapytała, wskazując na krzesło obok mnie.
– Tak, proszę, siadaj – odpowiedziałem, czując, jak serce zaczyna mi bić szybciej.
Rozmowa, która się między nami wywiązała, była jak ożywczy powiew świeżości w moim zastałym życiu. Namiętność, która się zrodziła między nami, była dla mnie spełnieniem skrytych pragnień. Tej nocy pozwoliłem sobie na chwilę zapomnienia.
Następnego ranka, opuszczając hotel, czułem mieszankę emocji – od ekscytacji po poczucie winy. Wiedziałem, że ta noc coś zmieniła, ale nie wiedziałem jeszcze, co dokładnie. Wróciłem do domu z uczuciem, że noszę w sobie ciężar, który może zmienić wszystko.
– Jak było? – zapytała Marlena, gdy tylko wszedłem do mieszkania.
– Dobrze, jak zawsze – skłamałem, ukrywając prawdę, która mnie przygniatała.
Powrót do pracy po tej podróży był trudniejszy, niż się spodziewałem. Z jednej strony chciałem, by wszystko wróciło do normy, ale z drugiej nie mogłem przestać myśleć o tamtej nocy. W firmie mówiło się o nowej dyrektor, która miała zostać oficjalnie przedstawiona na zebraniu. Moja ciekawość była tylko chwilowym odwróceniem uwagi od osobistych rozterek.
O, jak miałem się za chwilę zdziwić
Zgromadziliśmy się w sali konferencyjnej, a mój szef zaczął mówić.
– Drodzy Państwo, chciałbym przedstawić nową dyrektor zarządzającą, Katarzynę – oznajmił, wskazując na drzwi.
W momencie, gdy Katarzyna weszła do sali, serce zamarło mi w piersi. To była ona – kobieta z mojej namiętnej nocy. Jej obecność była jak przypomnienie, że tajemnice zawsze mają swój sposób, by wyjść na jaw.
– Cześć wszystkim, cieszę się, że mogę być częścią zespołu – powiedziała z pewnością siebie, która tylko podkreślała jej charyzmę.
Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, poczułem, jak znowu wzrasta we mnie napięcie. Wiedziałem, że muszę jakoś zapanować nad tą sytuacją, ale nie wiedziałem jak.
Po spotkaniu Katarzyna podeszła do mnie.
– Cześć – powiedziała z lekkim uśmiechem, który jednocześnie fascynował i przerażał.
– Cześć... – odpowiedziałem, starając się zachować spokój, choć w środku buzowały we mnie emocje.
– Może porozmawiamy później, po pracy? – zaproponowała, a ja zrozumiałem, że nie unikniemy konfrontacji.
Nie wiedziałem, jak to wszystko wpłynie na moje życie zawodowe i osobiste. Czułem się jak w potrzasku, z którym muszę się zmierzyć.
Po godzinach pracy, z duszą na ramieniu, udałem się do gabinetu Katarzyny. Wiedziałem, że musimy wyjaśnić naszą sytuację. Wszedłem do środka, a ona powitała mnie gestem, bym usiadł naprzeciwko niej.
– Dziękuję, że przyszedłeś – zaczęła, jej głos był spokojny, ale czułem w nim ukryte napięcie.
– Co zamierzasz z tą... naszą nocą? – zapytałem, próbując opanować drżenie głosu.
– Spokojnie. Nie zamierzam nikomu o tym mówić – zapewniła mnie. Jej słowa były jak tymczasowe ukojenie, ale wciąż czułem, że sytuacja jest daleka od rozwiązania. – Musimy to zostawić za sobą i skupić się na pracy.
Jej pragmatyzm był imponujący, ale dla mnie wszystko było bardziej skomplikowane.
– Ale jak to zrobić, gdy będziemy się widzieć codziennie? – zapytałem, wpatrując się w nią, szukając odpowiedzi.
– Musimy być profesjonalni. Oboje nie możemy pozwolić, by nasza przeszłość wpływała na naszą przyszłość w firmie – odpowiedziała z przekonaniem.
Choć jej słowa były rozsądne, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że coś jeszcze wisi w powietrzu. Opuszczając gabinet, czułem się nieco lżej, wiedząc, że Katarzyna nie zamierza ujawniać naszego sekretu. Jednak wiedziałem, że to nie rozwiązuje moich wewnętrznych rozterek i że w końcu będę musiał się z nimi zmierzyć.
Z każdą chwilą coraz bardziej zdawałem sobie sprawę, że sytuacja w moim małżeństwie wymagała równie szczerej konfrontacji.
Wieczorem wróciłem do domu, niosąc w sobie ciężar kłamstwa, które od tygodni ciążyło mi na sercu. Marlena siedziała w salonie z książką w dłoni, ale na jej twarzy widać było zmęczenie. Podszedłem i usiadłem obok, czując, że to moment, by zacząć rozmowę.
– Marlena, musimy porozmawiać – zacząłem, starając się zapanować nad drżeniem głosu.
Spojrzała na mnie z mieszanką zainteresowania i obaw.
– O czym? – zapytała, odkładając książkę.
– O nas. O naszym związku. Czuję, że coś jest nie tak i musimy coś z tym zrobić – powiedziałem, wpatrując się w jej oczy.
Marlena westchnęła, odchylając się na kanapie.
– Myślisz, że nie widzę, jak się zmieniłeś? Nie jesteś już tym samym człowiekiem, którego poślubiłam. Co się stało? – jej pytanie brzmiało jak oskarżenie, ale wiedziałem, że było w nim więcej bólu niż gniewu.
W tym momencie poczułem, jak coś pęka
Chciałem powiedzieć jej prawdę, ale strach przed tym, co mogło się stać, paraliżował mnie. Zamiast tego, skupiłem się na problemach, które były bezpieczniejsze.
– Może potrzebujemy pomocy? Może terapia małżeńska pomoże nam zrozumieć, co się dzieje? – zaproponowałem, wiedząc, że to tylko połowiczne rozwiązanie.
Marlena spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
– Terapia... Może. Ale to nie rozwiąże wszystkiego. Musimy być wobec siebie szczerzy – powiedziała, a jej słowa były jak echo moich wewnętrznych rozterek.
Tej nocy ciężko było mi zasnąć. W mojej głowie trwała walka między chęcią wyznania prawdy a lękiem przed jej konsekwencjami. Wiedziałem, że nie mogę dłużej unikać decyzji, które miały zaważyć na naszej przyszłości.
Kilka dni później, po kolejnej pełnej napięcia rozmowie z Marleną, otrzymałem wiadomość od Katarzyny. Prosiła, byśmy spotkali się po pracy. Wiedziałem, że musimy rozstrzygnąć, jak dalej funkcjonować w tej skomplikowanej sytuacji. Poszedłem do jej gabinetu z mieszanką obaw i determinacji.
– Dziękuję, że przyszedłeś – zaczęła, kiedy wszedłem do środka. Była opanowana, ale w jej oczach widziałem, że ta sytuacja dotyczyła nas obojga.
– Musimy to w końcu rozwiązać – powiedziałem, siadając naprzeciwko niej. – Oboje wiemy, że nie możemy tak dalej.
– Masz rację – zgodziła się, przerywając moje wątpliwości. – Ale musimy być profesjonalni. Nasze kariery nie mogą na tym ucierpieć.
Pokiwałem głową, choć wiedziałem, że nie o karierę się martwię. To był tylko wierzchołek góry lodowej.
– Ale co z nami? – zapytałem, nieco zaskakując sam siebie szczerością. – Co z tym, co się stało między nami? Jak mamy to po prostu zostawić za sobą?
Katarzyna przez chwilę milczała, jakby ważąc każde słowo.
– Myślę, że musisz zastanowić się, czego naprawdę chcesz w swoim życiu – powiedziała w końcu. – Nie tylko zawodowo, ale i osobiście. Nie chcę komplikować twojego życia ani swojego. Ale ta noc nie była bez znaczenia, prawda?
Jej słowa trafiały w samo sedno moich rozterek. Zrozumiałem, że byłem na rozdrożu, a każda decyzja, którą podejmę, będzie miała konsekwencje.
– Masz rację – przyznałem. – Muszę być szczery, przede wszystkim ze sobą. Dziękuję.
Opuszczając jej gabinet, wiedziałem, że muszę porozmawiać z Marleną, być może nawet wyznać jej prawdę. To był jedyny sposób, by pozbyć się ciężaru, który dusił mnie od środka.
Tego wieczoru, wracając do domu, czułem, że nadszedł moment, by zmierzyć się z prawdą. Marlena siedziała w salonie, otulona w koc, z kubkiem herbaty w dłoni. Widok ten zawsze kojarzył mi się z domowym ciepłem i bezpieczeństwem, które teraz wydawało się tak odległe.
– Marlena, możemy porozmawiać? – zapytałem, czując ciężar własnych słów.
– Oczywiście, co się dzieje? – odpowiedziała, odkładając kubek i patrząc na mnie z zainteresowaniem.
Usiadłem obok niej, biorąc głęboki wdech. W głowie wciąż toczyła się walka między strachem a pragnieniem bycia szczerym. Wiedziałem jednak, że muszę to zrobić.
– Muszę ci coś powiedzieć... coś, co może wszystko zmienić – zacząłem, a ona spojrzała na mnie z rosnącym niepokojem.
– O co chodzi? Jesteś taki poważny – zauważyła, a jej głos był pełen troski.
– Ta ostatnia podróż... stało się coś, co nie powinno się wydarzyć – przyznałem, a słowa były jak kamienie spadające z moich ust. – Spotkałem kogoś, i to nie była tylko rozmowa...
Marlena odsunęła się nieco, jej twarz stężała. Widziałem, jak walczy ze sobą, próbując zrozumieć, co właśnie usłyszała.
– Co ty mówisz? Jak mogłeś...? – jej głos się załamał, a w jej oczach pojawiły się łzy.
Nie miałem odwagi patrzeć jej w oczy. Czułem się jak najgorszy człowiek na ziemi, ale wiedziałem, że zasługiwała na prawdę, choć była bolesna.
– Nie wiem, co się ze mną stało, ale wiem, że cię zawiodłem – powiedziałem, próbując utrzymać spokój. – Chcę to naprawić, jeśli mi pozwolisz.
Marlena przez chwilę milczała, wpatrując się w podłogę. Byłem świadomy, że to może być koniec, ale musiałem zaakceptować każdą decyzję, którą podejmie.
– Potrzebuję czasu, by to wszystko przemyśleć – powiedziała w końcu, a jej głos był zimny i odległy.
Zrozumiałem, że nasze życie już nigdy nie będzie takie samo. Historia pozostawia mnie z pytaniem o naszą przyszłość. Czy uda nam się odbudować to, co straciliśmy, czy to początek końca? Tylko czas mógł to rozstrzygnąć.
Krzysztof, 39 lat
Czytaj także:
„Moja żona uwielbia flirtować. Dla mnie to już zdrada, a ona twierdzi, że przecież nie robi nic złego”
„Dla firmy wychodziłam z siebie, ale szef i tak doceniał tylko przebojowego kolegę. Wreszcie postanowiłam się zemścić”
„To miał być zwykły pierwszy dzień wiosny. Oprócz zapachu fiołków poczułem też powiew miłości”