„Na 20. rocznicę ślubu dostałam od męża pochwałę za dobry obiad. Wściekłam się, a to był dopiero początek niespodzianek”

zła kobieta fot. Adobe Stock, denis_vermenko
„– Słuchaj – warknęłam, idąc do kuchni – czy przypadkiem o czymś nie zapomniałeś? Dzisiaj nie jest zwykły dzień, rozumiesz? Odpowiedzią na moje pytanie był dźwięk widelca uderzającego o talerz i mlaskanie. O mój Boże, czułam się jakbym rozmawiała z jakimś miejscowym Ferdkiem Kiepskim. Czy naprawdę aż tak się zmienił ostatnio?”.
/ 15.12.2023 10:30
zła kobieta fot. Adobe Stock, denis_vermenko

Za nami dwadzieścia lat małżeństwa, a mój mąż zachowuje się tak, jakby to był kolejny zwyczajny dzień. Zadbałam o to, aby nasze mieszkanie wyglądało naprawdę odświętnie.

Naprawdę bardzo się postarałam. Na stole położyłam świeży, piękny obrus, perfekcyjnie posprzątałam każdy kąt, założyłam nawet nową sukienkę w różowe kwiaty, w której wyglądam po prostu doskonale. Do tego złote kolczyki, po które sięgam wyłącznie przy specjalnych okazjach. Staszek wrócił nieco później niż zazwyczaj, od razu rzucił teczkę w kąt i bezceremonialnie rozsiadł się na kanapie. Zdjął tylko sweter, pozostając w białym podkoszulku.

Nie tego się spodziewałam

– Oj, dzisiaj miałem naprawdę mnóstwo roboty... W trójkach przestały działać przenośniki, musiałem zrobić szybki przegląd i jeszcze dodatkowo zająć się dwójką, bo inaczej stracilibyśmy na premii.

– Znów problem z pneumatyką?  – zapytałam, domyślając się, o co chodzi, ponieważ to nie był pierwszy raz, kiedy słyszałam o awarii przenośników.

– Tak...

– Naprawiłeś już to?  –zapytałam, chcąc się upewnić.

– Oczywiście, przecież inaczej nadal nie byłoby mnie w domu. Praca musi być wykonana. Czy będzie dziś jakiś obiad? – mój mąż rozłożył się na kanapie, aż stawy zaczęły mu trzeszczeć. – Przez to wszystko nawet nie zjadłem kanapek.

–Tak, na pewno coś będzie – odpowiedziałam trochę zaskoczona.
Wszystko wskazywało na to, że nie mam co liczyć na choćby kilka miłych zdań. 

– Proszę, zanim tu umrę z głodu i zmęczenia – pogonił mnie do kuchni, czego absolutnie nie mogłam uznać za przejaw romantyzmu.

– Zupka jest w garnku, kotleciki na patelni. Obsłuż się – wysyczałam.

Staszek spojrzał na mnie z wyrzutem, ale nadal nic nie rozumiał. Brakowało tylko tego żeby rzucił jakimś seksistowskim hasłem o nastrojach w tych dniach.

Byłam rozczarowana

Kiedy on jadł w kuchni, ja usiadłam w naszym niewielkim salonie, zamyślona patrząc w okno. Czyżby był to już moment, kiedy etap związku pełen miłości i namiętności dobiega końca? Czy właśnie zaczyna się kolejny, w którym podstawą jest wzajemny szacunek i miłe wspomnienia, ale brak silnych emocji i pełnych wzruszeń momentów? Jakby nagle stały się one krępujące. A przecież jeszcze niedawno byliśmy szaleńczo w sobie zakochani!

Wspominam grecką gospodę, światło świec, wino oraz muzykę, którą wykonywał artysta wynajęty przez Staszka. Choć jego grecki akcent nie do końca był prawdziwy, a wino nie pochodziło z zakurzonej butelki wartej tysiąc dolarów, to i tak było wspaniale. To jednak minęło – było to podczas pierwszej, drugiej, a może trzeciej rocznicy. Potem świętowaliśmy mniej spektakularnie, ale mimo to... Zawsze pamiętaliśmy o tym dniu, ciesząc się swoim towarzystwem i kolejnym rokiem spędzonym razem.

A co teraz? Zapomniał, ponieważ doszło do awarii układu pneumatycznego podajnika na trzecim stanowisku produkcji? To nie jest żadne usprawiedliwienie! W pracy takie rzeczy po prostu się zdarzają, a rocznica jest raz w roku. Co więcej, dwudziesta przypada tylko raz w życiu!

Ależ mnie irytował!

– Mmm... cudowne! Wszystko Ci doskonale wyszło, naprawdę świetnie gotujesz – usłyszałam komplement zza ściany.

Innym razem poczułabym się miło zaskoczona, ale w tym przypadku uwaga Staszka tylko bardziej mnie zirytowała. Szczególnie, że kontynuował w swoim seksistowskim tonie:

– To jest małżeństwo, które lubię. Po pracy obiad, a potem na sofę albo na piwo z kumplami.

Poczułam się naprawdę okropnie. Patrząc na to jednak z innej perspektywy, zdecydowanie lepiej jest tłumić gniew niż płakać, patrząc na tego miłośnika kotletów i spędzania czasu na sofie. 

– Słuchaj – warknęłam, idąc do kuchni – czy przypadkiem o czymś nie zapomniałeś? Dzisiaj nie jest zwykły dzień, rozumiesz?

Odpowiedzią na moje pytanie był dźwięk widelca uderzającego o talerz i mlaskanie. O mój Boże, czułam się jakbym rozmawiała z jakimś miejscowym Ferdkiem Kiepskim. Czy naprawdę aż tak się zmienił ostatnio? Mlaskanie się skończyło. Aha, czyżby w końcu do niego dotarło?

Czułam, że zaraz wybuchnę

– Och, naprawdę. Prawie bym o tym zapomniał! Dałem słowo Halince z drugiego piętra, że pomogę jej przestawić szafę. Mieszka samotnie, nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc. Pójdę dosłownie na chwilę, przesunę ten mebel i natychmiast wrócę.

– Ale...  – zaczęłam, jednak on już wyszedł i było za późno.

Oczy wypełniły mi łzy, a w gardle czułam piekący ból... Boże, jak on mógł mi to zrobić? Nie dość, że zignorował to, co powinno być dla niego dzisiaj priorytetem, to na dodatek, zamiast poświęcić mi swój wolny czas, pospieszył do atrakcyjnej rozwódki mieszkającej piętro wyżej, aby udawać macho. Byłam pewna, że przesuwanie szafy było tylko wymówką, aby ją odwiedzić i poflirtować. Może nawet przy alkoholu! Wściekła i zawiedziona zdjęłam złote kolczyki, a sukienkę zamieniłam na wygodny dres. Z barku wyjęłam butelkę wina i nalałam sobie kieliszek.

Znowu łzy napłynęły mi do oczu, a wypełniające mnie uczucie żalu, zazdrości i straty stało się trudne do wytrzymania. Co powinnam zrobić? Nagle mnie olśniło. Odnalazłam adres w sieci, wzięłam do ręki telefon, wykonałam połączenie i złożyłam zamówienie. Zobaczymy, kto komu zrobi lepszą niespodziankę!

Mąż miał swój plan

Muszę przyznać, że nie spędził u sąsiadki zbyt dużo czasu. Jednak już to krótkie wyjście sprawiło, że zakiełkowała we mnie zazdrość. Natychmiast zastąpiło ją zdumienie, kiedy usłyszałam dźwięki skrzypiec. Następnie ktoś zaczął pukać do drzwi małego pokoju. Po chwili klamka drzwi poruszyła się i do środka wszedł mąż ubrany w elegancki garnitur, z kwiatem w butonierce. W jednym dłoni trzymał bukiet, a w drugim pudełko owinięte w złoty papier. Za nim szedł skrzypek we fraku, grając na swoim instrumencie.

– Moja najdroższa małżonko – zaczął Staszek – w dniu naszej rocznicy...

Tego było już za dużo.

Jak mogłeś to zrobić?! – wykrzyknęłam, po czym uciekłam i schowałam się sąsiednim pokoju.

Muzyka płynąca ze skrzypiec uciszyła się. Słyszałam, jak Staszek rozlicza się z muzykiem. Następnie przyszedł do mnie.

A jednak pamiętał

– Kochanie, co się stało? Chciałem sprawić ci niespodziankę. Nie spodobała Ci się?

– Wolałabym, gdybyś tak nie robił. Niestety, nie zastanowiłeś się, jak to wpłynie na moje samopoczucie. Byłam pewna, że zapomniałeś o naszej rocznicy! Czekałam, a moje samopoczucie było coraz gorsze. Po prostu fatalne! A potem, kiedy już straciłam nadzieję, pojawiasz się w garniturze, z kwiatami, prezentem i skrzypkiem przy twoim boku, a ja siedzę w rozciągniętym dresie z kieliszkiem w dłoni. Mógłby nawet pomyśleć, że twoja żona jest alkoholiczką!

– On tylko wykonuje swoją pracę – próbował mnie uspokoić mój mąż.  – Przepraszam, kochanie. Bez tego kamuflażu nie byłoby żadnej niespodzianki. Nie udało mi się przygotować wszystkiego od razu po pracy, więc musiałem trochę udawać zapominalskiego. Chyba przegiąłem...

– Oczywiście – odparłam szorstko.

– Przepraszam jeszcze raz, skarbie, i życzę wszystkiego, co najlepsze. Muszę przyznać, że bardzo mi schlebia, że ciągle jesteś o mnie tak zazdrosna. Wystarczy, że wspomnę o innej kobiecie, a ty momentalnie wyciągasz pazurki – uśmiechnął się triumfująco, wyraźnie usatysfakcjonowany i dumny z tego, jaki efekt wywołuje, idiota.

Wręczył mi prezent. Rozpakowałam go nieco drżącymi rękoma. W pudełku znajdowała się piękna koszulka nocna, a na niej złoty łańcuch z wisiorkiem w kształcie serca. Przyłożyłam go do szyi.

– Czy ładnie? – zapytałam, delikatnie uśmiechając się i jednocześnie flirtując.

– Pięknie, moja zazdrośnico – odpowiedział Staszek.

Stałam w dresie, przykładając do siebie jedwabną koszulkę i... czekałam. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi.

– Ja otworzę! – natychmiast wstał mój mąż.

Miał nietęgą minę

Po krótkiej chwili powrócił. W jego rękach znajdował się gigantyczny kosz pełen pięknych róż. Na jego twarzy wyraźnie widać było zaskoczenie i smutek.

– To dla ciebie – rzucił.

Nagle stracił ochotę na żarty: w porównaniu do ogromnego kosza pełnego czerwonych róż, jego bukiet był naprawdę bardzo mały. A to jeszcze nie wszystko – do kwiatów dołączony był bilecik z wymownym wpisem.

– „Z okazji dwudziestej rocznicy straconej szansy na miłość. Na zawsze z Tobą” – odczytałam na głos.

– Kto to jest? – słowa Staszka brzmiały nieprzyjemnie.

– Pewnie to jakiś rozczarowany adorator – odpowiedziałam z przekonującą obojętnością. – Na naszym weselu nie brakowało smutnych mężczyzn, którzy żałowali, że nie są na twoim miejscu. Jak widać, mimo upływu lat nie pogodził się z tym, że nie zostałam jego żoną.

Nastała cisza i było dla mnie jasne, że grę zakończyliśmy remisem. Nie zamierzałam ciągnąć tego dłużej.

W końcu świętowaliśmy

– Pamiętaj, że kocham tylko ciebie! – zapewniłam, po czym pocałowałam Staszka.

Ja ciebie też kocham – odpowiedział, a jego gniew i nieufność stopniowo zanikały.

Wieczór okazał się najwspanialszą rocznicą, jaką kiedykolwiek świętowaliśmy. Ponownie byliśmy tylko my, zafascynowani sobą, pełni emocji i spragnieni siebie nawzajem. Po tylu latach naprawdę ciężko jest przełamać rutynę długotrwałego związku. Warto jednak czasem sprawdzić, czy potrafimy jeszcze się o siebie starać.

Nawet jeśli musi to wiązać się ze sporym wydatkiem na koszt pełen róż z dołączonym do niego bilecikiem od fikcyjnego adoratora rozpaczającym po dwudziestu latach, że jego wybranka zdecydowała się na ślub z innym, który zamówisz w kwiaciarni.

Czytaj także: „Brat perfidnie wykorzystał demencję ojca, by ten przepisał na niego cały majątek. Nigdy mu tego nie wybaczę”
„Teściowa miała na mnie chrapkę. Zniszczyła moje małżeństwo z zazdrości, bo to z jej córką dzieliłem łoże”
„Myślałam, że mąż znów nie pamiętał o moich urodzinach i teraz próbuje to ukryć. Tymczasem on przeszedł samego siebie”

Redakcja poleca

REKLAMA