Nasze małżeństwo z Markiem było jednym z tych, które wydawały się przetrwać wszystko. Poznaliśmy się jeszcze w liceum i od tego momentu byliśmy razem. Ślub wzięliśmy na studiach i rok temu mieliśmy dziesiątą rocznicę naszego małżeństwa. Wśród znajomych uchodziliśmy za wzór do naśladowania. W wieku 32 lat dorobiliśmy się dużego domu i wspólnie rozwijaliśmy firmę Marka, która z roku na rok przynosiła coraz większe dochody. Całe nasze życie zmieniło się właśnie rok temu, po hucznej imprezie z okazji cynowej rocznicy ślubu.
Wyczekiwana impreza
Na nasze rocznicowe przyjęcie zaprosiliśmy ponad 80 osób. Byli z nami przyjaciele, rodzina i najbliżsi współpracownicy. Imprezę robiliśmy w plenerze w ogrodzie malowniczego kompleksu pałacowego, Przygotowania były intensywne. Do tego stopnia skupiłam się na organizacji tego dnia, że z mężem widywałam się tylko podczas pełnienia służbowych obowiązków w naszej firmie. Jednak wiedziałam, że po rocznicy będziemy mieć w końcu czas dla siebie. Zarezerwowaliśmy na wieczór pokój w jednym z najlepszych warszawskich hoteli. Na imprezie prawie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy, ale wcale mnie to nie dziwiło. Marek jak zawsze dbał o wszystkich i uśmiechnięty chodził między gośćmi, zabawiając ich rozmową. Kiedy przyszedł wieczór w końcu pożegnaliśmy ostatnich gości, a taksówka odwiozła nas do wynajętego pokoju. Mimo zmęczenia czekałam jak na szpilkach na ten wspólny wieczór z Markiem. Miałam na sobie nową czerwoną bieliznę, a w torebce schowałam dla nas butelkę wina. Nie czekałam długo na rozwój sytuacji i od razu po dotarciu do apartamentu zaczęłam całować męża. Jednak on po chwili mi przerwał.
Nie wiedziałam, o co chodzi. Być może był zmęczony po tym intensywnym czasie. Ale przecież nie wynajęliśmy najdroższego apartamentu po to, żeby w nim spać. Marek przeprosił mnie i usiadł na łóżku. Poprosił żebym usiadła obok niego. W ciągu godziny, twarz mojego męża zmieniła się diametralnie. Z uśmiechniętej duszy towarzystwa stał się zmęczonym i smutnym człowiekiem. Patrzyłam na niego i bałam pytać o co chodzi. Jednak po chwili sam poczuł obowiązek wytłumaczenia mi wszystkiego. Powiedział, że spędził ze mną najlepsze 15 lat swojego życia, ale w ostatnim czasie uświadomił sobie, że nasz związek się wypalił i nic dobrego razem nas już nie spotka. Czy po tylu wspólnych latach mój mąż myślał, że jestem idiotką? Przecież ludzie nie rozstają się bez powodu. Może rzeczywiście ostatnio spędzaliśmy ze sobą mniej czasu, ale mieliśmy intensywny okres w firmie. Na dodatek Marek zaczął studia podyplomowe i większość weekendów spędzał poza domem.
No tak, studia...
W tym momencie zaczynałam domyślać się o co może chodzić. Jednak nie zamierzałam przemilczeć tej sprawy. Zapytałam Marka czy ma kochankę. Mój mąż najpierw milczał i tylko patrzył w przestrzeń, ale po czasie powiedział, że na studiach poznał Asię. Dowiedziałam się, że jego kochanka ma 25 lat i gdy ją spotkał nie myślał, że coś może między nimi być. Ze względu na różnicę wieku traktował ją jako młodszą koleżankę. Aż do jednej imprezy, gdy zbliżyli się do siebie. Nie chciałam słuchać dłużej jego historii. Wstałam, wzięłam torebkę i wyszłam z hotelu. Wiedziałam, że zdrada jest czymś, czego nie dam rady wybaczyć Markowi. Zresztą, on nawet nie próbował prosić o wybaczenie. Zdawałam sobie sprawę, że planuje ułożyć sobie życie z nią. Zadecydowaliśmy o rozwodzie. Marek zabrał firmę, a mnie zostawił dom. Zostałam w nim zupełnie sama, bo decyzję o dzieciach odkładaliśmy na później. Marek proponował mi dalszą współpracę w jego firmie, jednak wiedziałam, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Od momentu rozwodu z Markiem minął rok. Przez cały ten czas widziałam go tylko raz, kiedy przyjechał po swoje rzeczy. Na całe szczęście dla mnie, bo nie wiem jak inaczej poukładałabym swoje życie. Pierwszy miesiąc po rozwodzie był najgorszym czasem w moim życiu. Nie spodziewałam się, że nagle zostanę sama, a moja największa miłość zostawi mnie dla młodszej dziewczyny. Jednak dzięki rodzinie i przyjaciołom udało mi się pozbierać i ułożyć swoje życie na nowo. Po miesiącu bezrobocia postanowiłam zacząć intensywne poszukiwania pracy. Okazało się, że moje doświadczenie pozwoliło przebierać w ofertach i finalnie zaczęłam pracę w dziale HR jednej z dużych korporacji. Paradoksalnie. to stanowisko pozwoliło mi trochę odetchnąć. Nie miałam na głowie całej firmy, jak w przypadku biznesu Marka i w końcu dostałam możliwość rozwoju. W jego firmie byłam zawsze żoną szefa, choć tak naprawdę to dzięki mnie udało się rozwinąć to przedsiębiorstwo. Dostałam awans na kierownika działu i skupiłam się w stu procentach na sobie. Nie zamykałam się na nowe znajomości i w tym czasie byłam nawet na kilku randkach. Dobrze się bawiłam, jednak do żadnego z mężczyzn nie poczułam niczego więcej. Moje życie wypełniała praca, ćwiczenie jogi, nauka hiszpańskiego i spotkania z koleżankami, z którymi postanowiłam odbudować relacje.
W małżeństwie za bardzo skupiłam się na Marku
Właśnie podczas jednego z wyjść na kawę spotkałam mojego byłego męża. Mogłam się spodziewać, że w końcu na siebie wpadniemy. Warszawa, wbrew pozorom, nie jest taka duża, a ja teraz ogromną część czasu spędzam na mieście. Właśnie wychodziłam z kawiarni, kiedy w przejściu wpadłam na Marka. Chyba oboje zmieniliśmy się przez ten rok. Ja zdecydowanie rozkwitłam, za to mój były nie przypominał siebie. Ziemista cera i cienie pod oczami wskazywały zmęczenie. Po chwili niezręczności Marek przywitał się ze mną i odeszliśmy na bok. Zapytał co u mnie i powiedział, że świetnie wyglądam. Nie mogłam powiedzieć tego samego o nim, ale muszę przyznać, że wciąż czułam sentyment do tego człowieka. Jego uśmiech i błysk w oku wciąż budziły we mnie pozytywne emocje. Ucięliśmy krótką koleżeńską pogawędkę i rozeszliśmy się w dwie strony. Jednak myśl o Marku nie dawała mi spokoju. Następnego dnia postanowiłam zadzwonić do naszego współpracownika Krzyśka, którego Marek traktował jak brata, a dla mnie zawsze był przyjacielem. Sporadycznie utrzymywaliśmy ze sobą kontakt. Wiedział co u mnie i z troską dzwonił pytać jak się trzymam. Jednak nigdy nie zaczynałam tematu mojego byłego męża. Aż do dziś.
Opowiedziałam Krzyśkowi o moim spotkaniu z Markiem i poprosiłam żeby opowiedział co u niego. Krzysiek powiedział, że Marek od kilku tygodni jest sam. Jego kochanka zrujnowała go finansowo. Choć wszyscy wokół próbowali powiedzieć mojemu byłemu, że zależy jej tylko na jego pieniądzach, on nikogo nie słuchał. Marek popadł w długi i dopiero, kiedy współpracownicy zaczęli zrywać z nim umowy, postanowił zerwać z tą dziewczyną i zacząć odbudowywać swoje życie. Pracuje od rana do wieczora i ciągle jest przemęczony. Według Krzyśka, wyglądał na szczęśliwego tylko przez pierwsze tygodnie po rozwodzie. Kiedy skończyłam rozmawiać z Krzyśkiem usłyszałam dzwonek do drzwi.
Stał w nich Marek
Wyglądał nieco lepiej niż wczoraj, ale miał minę zbitego psa. Wpuściłam go do środka, a on nie czekając na nic opowiedział mi to samo co usłyszałam od Krzyśka. Dodał też, że nie był szczęśliwy z tą dziewczyną i po krótkim czasie uświadomił sobie, że kochał tylko mnie. Wiedział, że zrobił błąd i że nie będę chciała do niego wrócić. Próbował poukładać swoje życie i zapomnieć o mnie, dlatego rzucił się w wir pracy. Jednak nasze wczorajsze przypadkowe spotkanie potraktował jako znak. Byłam w szoku. Nie myślałam o powrocie do Marka, ale przez ten rok nie potrafiłam zbudować relacji z żadnym mężczyzną. Dopiero kiedy go wczoraj zobaczyłam, uświadomiłam sobie, że pewnie nikogo nie pokocham już tak, jak jego, a jego uśmiech wciąż wzbudza we mnie emocje. Od naszego spotkania minęły trzy miesiące. Spotykamy się regularnie, ale postanowiłam nie rzucać się Markowi na szyję przy pierwszej okazji i nie wyznawać mu wielkiej miłości. Chcę, żeby to on odbudował to co zniszczył. Małymi krokami idziemy do przodu, przeżywając drugą młodość. Wychodzimy do kina, na lunche w przerwach w pracy, a nawet zdarzyło nam się pójść do klubu.
Jednak postanowiliśmy nie pracować już razem. Spędzanie ze sobą czasu w pracy i w domu przyczyniło się do rozpadu tego związku i po raz drugi nie popełnimy tego błędu. Jestem ciekawa jak rozwinie się nasza porozwodowa znajomość. Daję mu szansę, bo wiem, że zrozumiał swój błąd. Być może oboje potrzebowaliśmy tej burzy, by docenić siebie nawzajem i zmienić nasze życie.
Czytaj także:
„Rozwiodłem się po 8 miesiącach małżeństwa. Teraz ta zołza chce 50 tysięcy złotych za wesele, którego nie chciałem”
„Rozwiodłam się z mężem, by szukać przygód i szybko tego pożałowałam. Znalazł sobie młodą lafiryndę, a mnie zakłuła zazdrość”
„Zaledwie pół roku po swoim ślubie, mój brat wdał się w romans z moją przyjaciółką. Szybko uznał, że nie kocha żony”