„Myślałem, że żona ma romans, ale było o wiele gorzej. Bała się, że gdy powie mi prawdę, przestanę ją kochać”

Zatroskany mężczyzna fot. iStock by GettyImages, elenaleonova
„Zaczęła się dziwnie zachowywać. Była myślami gdzieś daleko, wracała do domu coraz później, unikała moich prób przytulenia, moje żarty przestały ją bawić, nie dzieliła się ze mną swoimi tajemnicami, prawie wcale ze mną nie rozmawiała. Czułem, że oddalamy się od siebie i nie było mi z tym dobrze”.
/ 18.02.2024 08:30
Zatroskany mężczyzna fot. iStock by GettyImages, elenaleonova

Siedziałem sobie wygodnie na kanapie i obserwowałem swoją żonę. Od pewnego czasu zauważyłem, że zachodzą w niej jakieś dziwne zmiany. Wydawała się być jakaś taka nieobecna.

Zaczęła wracać późno do domu, unikała mojego dotyku, odchylała się, gdy próbowałem ją przytulić, moje żarty już jej nie bawiły, nie rozmawiała ze mną, nie dzieliła się ze mną swoimi tajemnicami. I to był pierwszy raz od początku naszego związku, gdy czułem, że się oddalamy.

– Skarbie, chciałem ci opowiedzieć... – zacząłem mówić, ale ona nie pozwoliła mi skończyć.

– Idę do łóżka – oznajmiła, obracając się i znikając za drzwiami pokoju.

A ja usadowiłem się wygodniej na sofie i włączyłem telewizję.

"Tylko jakieś miłosne dyrdymały" – pomyślałem, zmieniając programy. "A w każdym ci okropni, źli mężczyźni i te mdłe, nijakie kobiety".

Nagle coś mi zaświtało w głowie.

– No tak. Przecież to oczywiste, proste jak drut. Halina ma kogoś na boku. Dlatego mnie tak ciągle unika. I dlatego jest od jakiegoś czasu taka dziwna i jakby oddalona...

Musiałem sprawdzić, czy to jest prawda...

Zaczekałem, aż w pokoju zgasło światło. Potem wyszedłem na korytarz i otworzyłem szafę. Myślałem o tym, żeby przeszukać jej rzeczy, sprawdzić ubrania, czy torebkę. Ale... mimo wszystko nie mogłem tego zrobić. Nagle poczułem taką niechęć do siebie, że od razu ten plan porzuciłem. Muszę zrobić coś innego.

I szybko wymyśliłem, co zrobię. Chwyciłem telefon i wybrałem numer Justyny, jednej z przyjaciółek mojej żony. Być może ona będzie wiedzieć, co się dzieje z Haliną.

– Cześć! Wszystko ok? Dlaczego mówisz tak cicho? – zapytała zdezorientowana.

– Hmm... Nie jestem pewien, jak mam zacząć...  – czułem się strasznie dziwacznie. – Wiesz, Halina ostatnio jest jakaś inna... Nie bardzo rozumiem... Czy wiesz może coś na temat? Spotyka się z kimś?

– Noo... Masz rację, coś jest z nią nie tak. No ale nie wam nic więcej, mówiła mi, że nie jest już tak szczęśliwa jak kiedyś. Tylko że to nie oznacza od razu, że ma kogoś innego. Zwyczajnie coś ją musi dręczyć, tylko nie chce powiedzieć, o co chodzi.

Zakończyłem rozmowę. Tak, zauważyłem, że coś się dzieje z moją żoną, ale nie miałem pojęcia, co. Nie mogłem tego znieść. Wbiegłem więc do sypialni, potrząsnąłem Haliną i obudziłem ją.

– Dlaczego tak się zachowujesz?! – krzyczałem. A ona tylko spojrzała na mnie nieprzytomnie swoim niewidzącym spojrzeniem i... milczała.

Odwróciłem się więc i wyszedłem z sypialni, zatrzaskując za sobą drzwi. Zatrzymałem się na chwilę przed lustrem. Czterdziestka na karku, siwe włosy. Jestem już stary... i tyle, co zrobić. Uznałem, że będę obserwował Halinę i dowiem się, co się dzieje i czy faktycznie ma kochanka. A jeśli tak, pogadam sobie z tym typem i powiem mu wszystko wprost. Odzyskam swoją żonę.

Musiałem poznać prawdę

Powiedziałem w robocie, że mnie jakaś choroba dopadła i wziąłem dzień wolny. Halina wyszła do pracy jak zawsze, ale uprzedziła, że wróci do domu trochę później.

– To kiedy będziesz? – zapytałem. – Zrobię coś do jedzenia. Tajska kuchnia? Na którą zrobić?

– Nie jestem pewna, może na ósmą – odpowiedziała bez zainteresowania i wyszła.

A ja poszedłem pod budynek, w którym pracuje. Przez jakiś czas udawałem, że czytam gazetę, siedząc na niskim murku obok biura, ale tak naprawdę cały czas uważnie obserwowałem wyjście i czekałem, aby jej nie przeoczyć, gdy będzie wychodziła.

Ostatecznie wyszła z pracy o 16:00. Była sama, wyglądała na smutną. Od razu ruszyła na przystanek, z którego co wiedziałem z całą pewnością, nie odchodziły żadne autobusy w stronę naszego domu. Ruszyłem więc tam gdzie ona. Wszedłem do autobusu innym wejściem i schowałem się za gazetą. Usiłowałem zachować spokój, ale w głowie miałem milion myśli.

"Boże, Hala, to jest takie smutne. Musisz udawać, kłamać... Dlaczego? Po co? Czy nie prościej byłoby po prostu powiedzieć, że już nie czujesz do mnie tego co kiedyś"?

Wysiadła z autobusu na końcowym przystanku i skierowała się ścieżką przez park, w stronę nowoczesnego budynku. Popatrzyłem na informację na drzwiach: Klinika Chorób Wewnętrznych. Nie miałem zamiaru robić awantury w szpitalu. Uznałem więc, że poczekam na zewnątrz.

I w końcu moja żona się pojawiła, ale... zaraz za nią z kliniki wyłonił się wysoki, elegancki mężczyzna. Przepuścił ją w drzwiach. Obserwowałem, jak stoją w korytarzu, prowadzą rozmowę, jak on delikatnie dotyka jej ręki i się uśmiecha. To było aż nadto. Podszedłem do nich, wkurzony na maksa. To był ten moment.

– Hej, kochanie – przerwałem im dyskusję, a Halina odsunęła się od tego człowieka w jednej sekundzie. – Czy to jest ten facet, do którego od tak długiego czasu tak bardzo cię ciągnie? – zapytałem i od razu odwróciłem się do niego.

– Lubisz mężatki, co nie?! – złapałem go za kurtkę i zacząłem szarpać. Byłem gotowy na wszystko, nawet na to, by go pobić. – Pewnie i nie jestem przystojny jak ty, ale ty zaraz też nie będziesz taki piękny – i mówiąc to, walnąłem go wprost w szczękę.

Facet ten zwinął się jak scyzoryk. Byłem o krok od tego, by mu przyłożyć jeszcze raz, kiedy dotarło do mnie, co mówiła Halina.

– Tomek oszalałeś!? To jest mój lekarz – płakała głośno.

– Jasne, lekarz.

– Pan Zygmunt prowadzi moje leczenie. Rozumiesz? Jest LE–KA–RZEM!

– Wiem, wiem doskonale, jak on się tobą zajmuje.

– Wydaje mi się, że teraz powinien pan jednak posłuchać swojej żony – lekarz pocierał sobie brodę. – Widzę, że nie ma pan pojęcia, co się dzieje. Uważam, że musimy porozmawiać, najlepiej od razu. Chodźmy do mojego gabinetu – facet pocierał usta, z których kapała krew. Ja również spróbowałem zachować spokój.

Złapałem Halinę za rękę

Lekarz odchrząknął, wyciągnął jakieś dokumenty i w końcu zaczął mówić. Ale słowa rodził z trudem, ponieważ twarz zdążyła mu już spuchnąć.

– Dobrze. Jestem onkologiem, od pewnego czasu zajmuję się pana żoną...

– Proszę mówić wprost. Nie mówmy o tym "zajmowanie się" – odburknąłem.

– Nie rozumie pan. Pani Halina ma nowotwór.

W gabinecie zapanowała ciężka cisza. W końcu zadałem pytanie.

– To prawda? Jesteś chora, kochanie?

Odpowiedziała skinieniem głowy.

– U pani Haliny wykryto wczesne stadium raka piersi.

– O mój Boże! – wykrzyknąłem. – A ja byłem pewny, że spotykasz się z innym mężczyzną. Dlaczego mi nic nie mówiłaś? Kiedy się o tym dowiedziałaś? Czy jest duży? Co możemy zrobić? – pytałem.

Halinka mi opowiedziała, że poszła do ginekologa na zwykłe badanie. Lekarz zbadał też jej piersi i odkrył mały guzek. Skierował ją na dalsze badania i tak to się dalej potoczyło.

Lekarz mnie uspokoił, że guz nie jest złośliwy. Na obecnym etapie można go pokonać za pomocą chemioterapii, ale Halina się tego bała. Bała się, że straci wszystkie włosy, będzie słaba, a ja przestanę ją kochać. Zastanawiała się też, co będzie, jeśli jednak straci pierś?

– Czy dam radę normalnie żyć po tym wszystkim? – zapytała, blednąc i wyraźnie niespokojna.

– Kochanie – próbowałem ją uspokoić. – Nie przejmuj się na zapas. Najpierw musisz przejść chemioterapię. Jeśli zajdzie taka potrzeba, po prostu weźmiesz sobie zwolnienie lekarskie i odpoczniesz w domu, odzyskasz siły – uśmiechnąłem się. – Poza tym dla mnie zawsze jesteś najładniejszą kobietą na świecie.

– Może i teraz... ale przecież wszystko może się zmienić.

– Zawsze mówiłem ci, że kocham cię za to, kim jesteś, rozumiesz? Nie za to, jak wyglądasz, ale za to, kim jesteś, jaką jesteś osobą. Za to, co mówisz, jak tańczysz, jak jesz. I ty mi mówisz, że nie podejmiesz leczenia, bo na jakiś czas stracisz włosy?

– A nie przestaniesz mnie kochać, jeśli stracę pierś? – zapytała ze łzami w oczach.

– Nie, zawsze będę cię kochał, bez względu na to, jak będziesz wyglądać – przytuliłem ją mocno.

Doktor odchrząknął, wymamrotał coś o tym, że być może powinien nas teraz zostawić, ale nie pozwoliłem mu tak po prostu odejść. Wyciągnąłem ku niemu dłoń.

– Przepraszam za całą tę sytuację. Byłem zły i zdezorientowany, ale nigdy nie pomyślałbym, że Halinka mogłaby ukrywać przede mną swoją chorobę...

– Echa wie pan co, widziałem już różne przypadki – powiedział lekarz.

– A teraz czeka mnie poważna rozmowa z moją żoną. Wrócę dziś do domu o wiele później i to z pobitą twarzą – roześmiał się. – Ale teraz zostawię was samych. Myślę, że powinniście spędzić trochę czasu razem – uścisnął mi dłoń i opuścił gabinet.

– Mi też jest przykro... I strasznie głupio. Przepraszam – powiedziała cicho moja żona. – Wybaczysz mi to? Byłam głupia, nie myśląc o twoich odczuciach. Jak musiałeś się czuć, kiedy ja skupiłam się tylko na sobie...

– Kocham cię, a to wszystko jest nieistotne – przerwałem jej. – Teraz najważniejsze, żebyś zaczęła leczenie i zaczęła walczyć o siebie. Pozostałe sprawy zostaw mnie.

Czytaj także:
„Rodzice przestrzegali mnie przed Irkiem, bo źle mu z oczu patrzyło. Trzy dni po ślubie poczułam ciężar jego ręki”
„Firmowy event skończyłam w łóżku szefa. Podrywał mnie i nęcił, a teraz udaje, że mnie nie zna. Nie taki był plan”
„Teściowa buntowała mojego męża przeciwko mnie. Przez nią ta niemota zostawiła mnie samą w 9. miesiącu ciąży”
 

Redakcja poleca

REKLAMA