„Myślałam, że znalazłam ideał faceta, a on chwilę po zaręczynach zostawił mnie dla swojej byłej - podobno jedynej miłości”

kobieta smutna po rozstaniu fot. Adobe Stock, StudioLaMagica
„Związek nieznanej Natalii z nastrojami Dawida nagle wydał mi się wątpliwy. Żaden facet nie płacze po kobiecie tak długo, myślałam, krojąc wędlinę jak maszyna, brak chęci do balangowania świadczy raczej o tym, że Dawid jest poważnym facetem i ma ciekawsze zajęcia, czego nie można powiedzieć o rozrywkowym Jarku”.
/ 02.07.2023 17:15
kobieta smutna po rozstaniu fot. Adobe Stock, StudioLaMagica

Bywa, że wszystko układa się idealnie, aż tu nagle los, a właściwie bliski człowiek, funduje nam fangę w nos. Szok? Raczej niedowierzanie. To nie może być prawda, na pewno wszystko się jakoś wyjaśni, między nami było dobrze, nawet bardzo, więc dlaczego tak?

– Przepraszam, wiem, że nie możesz mi wybaczyć, ale przepraszam – Dawid nie patrzył na mnie, widziałam, że zmusza się do mówienia, nie mógł przecież zerwać ze mną esemesem po kilku latach udanego związku.

Tkwił ze mną, bo ucieczka nie była w jego stylu

Dawid był odpowiedzialny. Uwielbiałam w nim to, że był dorosłym, prawdziwym mężczyzną, nie wyrośniętym chłopaczkiem pod czterdziestkę, jakich pełno było wokół. Nie mógł zmyć się po cichu, został, żeby wyjaśnić mi, dlaczego odchodzi.

Prawda docierała do mnie z oporami, trudno było mi zrozumieć, że to się dzieje naprawdę. Jeszcze wczoraj kochaliśmy się, mieliśmy plany na przyszłość, pasowaliśmy do siebie. Zbudowaliśmy zgodny, ciepły związek, bezpieczną przystań, która dawała siłę i nadzieję.

– Ona była moją pierwszą miłością, nie potrafię wymazać jej z pamięci – powiedział cicho Dawid, odwracając się ode mnie. Nie chciał spojrzeć mi w oczy.

Ona, czyli NataliaWłaściwie dzięki niej się poznaliśmy, Dawid przyszedł na urodziny mojej przyjaciółki Moniki doprowadzony siłą przez Jarka.

– Facet ma złamane serce, trzeba go upić – poinformował nas na stronie troskliwy kumpel.

– I dzięki temu zapomni o Natalii? – wyraziła wątpliwość Monika, obserwując z zainteresowaniem naznaczonego nieszczęśliwą miłością Dawida.

Kroiłam bułkę na kanapki, ale też zerknęłam

Wyglądał przeciętnie, nie powalał urodą, wydał mi się jednak interesujący, może dlatego, że został skrzywdzony przez kobietę. Bratnia dusza, ja też nie miałam szczęścia do odpowiednich mężczyzn.
– Co to za Natalia, znam ją? – spytałam od niechcenia, nie przerywając produkcji kanapek.

– Raczej nie, o ile nie obracasz się w świecie mody – Jarek poczęstował się plasterkiem szynki, wyciągając go spod noża. O mało nie odkroiłam mu palca.

– A kysz, bo krew się poleje – odgoniłam go.

– Natalia jest stylistką – uzupełnił niezrażony Jarek – ładna laska, ale ja bym po niej długo nie płakał, tego kwiatu jest pół światu. Dawid przesadza z żałobą, minęło ponad pół roku a on się jeszcze nie pocieszył. Znalazłby sobie dziewczynę, to od razu by poweselał. Wiecie, że chłopak przestał gdziekolwiek bywać? Siłą wyciągnąłem go z domu, mówił, że nie ma nastroju. Wszystko przez tę zimną sukę, Natalię.

Związek nieznanej Natalii z nastrojami Dawida nagle wydał mi się wątpliwy. Żaden facet nie płacze po kobiecie tak długo, myślałam, krojąc wędlinę jak maszyna, brak chęci do balangowania świadczy raczej o tym, że Dawid jest poważnym facetem i ma ciekawsze zajęcia, czego nie można powiedzieć o rozrywkowym Jarku.

– Kto kogo rzucił? – spytałam, podając przyjacielowi Dawida duży plaster szynki na ostrzu noża.

Zjadł i nie powiedział niczego ciekawego.

– Nie pytałem, faceci nie rozmawiają o takich sprawach, będzie chciał, to puści farbę, ale wolałbym nie. Nie znoszę zwierzeń po pijaku, koleś wtedy płacze albo odtwarza w kółko te same zdania jak zapętlone nagranie. Pomóc nie można, słuchać się nie da. Nie jestem terapeutą, to nie dla mnie. Mogę jedną kanapkę? Głodny jestem.

– I bezduszny, kumpel potrzebuje powiernika, a tobie tylko żarcie w głowie – powiedziała ciepło Monika. Jarka nie dało się nie lubić, mimo wszystko.

Zaniosłam półmisek z kanapkami, postawiłam na stole i zerknęłam na Dawida. Siedział w kącie i przeglądał książkę, którą znalazł na półce.

Nie bawił się, ale na znudzonego też nie wyglądał

– Ciekawa? – zagadnęłam, przechodząc obok.

– Chyba tak – odparł zdawkowo, ale uśmiechnął się, więc się zatrzymałam.

Zamknął książkę i wstał.

– Nie znam tu nikogo, głupio się czuję, Jarek mnie przyciągnął, a jemu trudno jest odmówić. Chyba powinienem wyjść.

– Mam na imię Bogna – wyciągnęłam do niego rękę. – Teraz znasz mnie, więc możesz zostać. Daj nam szansę, jesteśmy całkiem fajni, jak będziesz się źle bawił, nie będę cię zatrzymywać.

– Umowa stoi – uśmiechnął się, ściskając moją dłoń.

– Częstuj się kanapkami, nie zrobiłam ich za wiele, a Jarek mocno się koło nich kręci. Oprócz nich za dużo do jedzenia nie ma, są tylko chipsy i tort. Niezły zestaw, prawda?

Mówiłam byle co, żeby przedłużyć rozmowę. Dawid wydał mi się interesujący, nie chciałam odchodzić.

– Nie wchodzę do konkurencji, przy Jarku nie mam szans, znam jego możliwości, wygrałby z odkurzaczem. Wciąga wszystko jak leci – oczy Dawida poweselały, nie wyglądał na znudzonego moim towarzystwem.

– Długo się znacie? – przysiadłam na oparciu kanapy.

– Od pierwszej klasy szkoły podstawowej, to poważna przyjaźń, mieszkaliśmy obok siebie – odparł wesoło, zajmując miejsce obok mnie.

– Dlaczego nigdy na siebie nie wpadliśmy? Jarka spotykam na każdym kroku.

– Dopiero niedawno wróciłem na stare śmieci, pierwszą osobą, na którą się natknąłem, był Jarek, od razu zagarnął mnie pod swoje skrzydła. Ten człowiek jest straszliwie opiekuńczy, nie można mu umknąć.

Poznałby mnie z wami wcześniej, bardzo na to nalegał, ale się opierałem. Nie miałem głowy do integrowania się z ludźmi, byłem bardzo zajęty.

Przeżywałeś rozstanie z Natalią, dopowiedziałam sobie

– Robiłem ważny projekt, zasuwałem od świtu do nocy, a ja nie z tych, co relaksują się w towarzystwie. Baterie ładuję na osobności, taki ze mnie mruk.

– Według mnie, to nic złego – powiedziałam.

A więc nie chodziło o złamane serce, tylko o pracę, Jarek jest niemożliwym plotkarzem, czego nie wie, to wymyśli. Dawid mu się nie zwierzał, ale oczywiście, jeśli nie chciał ruszyć się z domu, powód mógł być tylko jeden, miłosny zawód.

Dobrze nam się rozmawiało, przesiedzieliśmy w kącie cały wieczór, zgodnie odmawiając udziału w innych rozrywkach. Koło północy Dawid się podniósł.

– Miło spędziłem czas, gdyby nie ty, tkwiłbym sam jak baobab. Wyniosę się po cichu, nie mów Jarkowi, bo narobi rabanu i będzie mnie zatrzymywał.

– Nie powiem – obiecałam. – Właściwie i ja powinnam się ruszyć, jutro muszę…

Nie zdołałam wymyślić pilnego zajęcia, któremu miałabym się oddać w niedzielny poranek, ale Dawid nie nalegał. Zareagował tak, jak chciałam.

– No to zbierajmy się, poczekam z tobą na taksówkę.

Której nie zamówiłam, dopowiedziałam w myślach, ale nie odezwałam się, Dawid nie musiał znać szczegółów.

Wyszliśmy razem, Monika uniosła w górę kciuk, ja wzruszyłam ramionami. Nie poderwałam Dawida, po prostu było nam po drodze. Jasne, że trochę pomogłam przypadkowi, ale los trzeba brać we własne ręce, zamiast czekać na szczęśliwy splot okoliczności.

Na ulicy wyznałam Dawidowi, że nie zadzwoniłam do korporacji taksówkowej, tłumacząc, że wyleciało mi z głowy. Nie wiem, czy uwierzył, ale zaproponował spacer.

– Odprowadzę cię kawałek, a potem coś się wymyśli. W którą stronę?

Mieszkałam niedaleko, powrót piechotą wydawał się rozsądną i miłą alternatywą. Piękna pogoda, gwiaździsta noc i interesujący mężczyzna, czego chcieć więcej.

Nie zakochałam się w nim od razu, ale prawie

Od dawna nie czułam tego miłego niepokoju podbitego adrenaliną i lekkim drżeniem serca, byłam zainteresowana, zaciekawiona i niestety, zafascynowana tym człowiekiem. Znajomość nie miała przyszłości, Dawid odprowadził mnie, pożegnał i zniknął jak sen złoty. Nic na to nie mogłam poradzić.

Ja nie, ale Jarek jak najbardziej, w dodatku zrobił to z własnej inicjatywy, kochany chłopak.

– Widziałem, że się zgadaliście, więc dałem mu numer twojego telefonu – poinformował mnie nazajutrz.

– Nie wiem, czy zadzwoni, więc posłałem ci jego wizytówkę. Nie wahaj się, wyciągnij go z gawry, będzie ci za to wdzięczny. Pasujecie do siebie, ja ci to mówię, a jestem ekspertem, bo znam go od niepamiętnych czasów.

Uwierzyłam Jarkowi i przejęłam inicjatywę. Dawid nie próbował wymigać się od spotkania, przeciwnie, ucieszył się, że zadzwoniłam. Umówiliśmy się raz, potem drugi i tak się zaczęło. Co? Teraz już nie wiem, z mojej strony była to miłość, a z jego? Czy cały czas tliło się w nim niespełnione uczucie do Natalii, a ja miałam być substytutem ideału?

Kiedy nasz związek zaczął wyglądać poważnie, próbowałam go wysondować, ale nie chciał mówić o przeszłości.

– Było, minęło – powiedział wykrętnie, chcąc mnie zbyć, nie pozwoliłam na to. Przyznał, że rozstał się z kobietą, że było między nimi coś poważnego. Nie dopytywałam się, sprawa Natalii nie była dla mnie sekretem, nie wydawała mi się też szczególnie ważna. Byłam pewna, że umarła i została pogrzebana.

Dawid przeprowadził się do mnie

Trzy kolejne lata były jednym pasmem szczęścia. Nareszcie miałam koło siebie właściwego faceta, w Dawidzie wszystko mi się podobało. To jak mówi, jak milczy, rozchlapuje wodę w łazience, zapomina o kluczach. Wpadłam po uszy, chociaż nie miałam już dwudziestu lat i powinnam być mądrzejsza.

Miłość mnie oślepiła, a poczucie bezpieczeństwa uśpiło, przebudzenie było bolesne i szokujące.
Po trzech latach zaczęliśmy rozmawiać o przyszłości.

– Pobierzmy się, jeśli tego chcesz – zgodził się Dawid.

Podniosłam czujnie głowę, więc dodał.

– Twoje zdanie jest dla mnie najważniejsze, to były oświadczyny. Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle.
Roześmiałam się, nie oczekiwałam romantycznych porywów, nie byłam nastolatką żądającą od życia fajerwerków, wystarczyła mi spokojna, dojrzała miłość, taka jak nasza. Kupiliśmy obrączki, i przy okazji, pierścionek zaręczynowy, który z dumą włożyłam na palec. Dawid nie wygłosił okolicznościowej mowy, nie spytał, czy wyjdę za niego, ale przyklęknął dla żartu, oboje śmialiśmy się z tego.

Zaraz potem coś między nami się popsuło

Czułam to, ale nie mogłam wytropić o co chodzi. Pozornie było jak dawniej, lecz wydawało mi się, że Dawid się zmienił. Nie było w nim ognia, zainteresowania, chodził zamyślony i mało mówił, ale na pytania odpowiadał uspokajająco. Nic się nie dzieje, przesadzasz, po prostu jestem zmęczony.

Pewnie, że był, bo właśnie wtedy na scenę ponownie wkroczyła Natalia. Przypomniała sobie o Dawidzie, kiedy usłyszała o zaręczynach i natychmiast zadzwoniła, żeby mu pogratulować. Sprytnie wplotła w rozmowę wątek samotności, powiedziała, że żałuje rozstania, ale cieszy się, że bliski jej człowiek jest teraz szczęśliwy. Jarek miał rację, Natalia była zimną suką, nie mogła znieść, że Dawid wymyka się spod jej wpływu, tak pokierowała rozmową, że mój narzeczony sam zaproponował spotkanie.

Tak wyglądał początek końca naszego związku.

– Nie chcę cię okłamywać, zasługujesz na prawdę – powiedział Dawid, chodząc z kąta w kąt.

Ja siedziałam nieruchomo, czekając, aż sufit zawali mi się na głowę. Człowiek, z którym wiązałam tyle planów, odchodził do innej.

– Nigdy nie przestałem kochać Natalii, nie zapomina się pierwszej miłości – wyznał, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo mnie rani.

Nie chciałam takiej szczerości, mógł mi oszczędzić słuchania o wielkim uczuciu, jakie żywił do Natalii. Zasługiwałam na prawdę? Równie dobrze mógł powiedzieć, że zasługuję na policzek. Przez ostatnie trzy lata myślałam, że to ja jestem dla niego najważniejsza, a właśnie dowiedziałam się, że byłam tylko zastępstwem. Nie mógł mieć Natalii, więc zadowolił się mną, jeśli żywił do mnie uczucie, była to miłość drugiej kategorii.

Odszedł, zostawiając mnie w rozsypce

Monika natychmiast przybyła na ratunek, za nią nadciągnął Jarek. Obwiniał się o to, że zeswatał mnie z Dawidem, namawiał na ten związek i gwarantował, że będzie dobrze. Absurdalność zarzutów, którymi się biczował sprawiła, że trochę oprzytomniałam.

– To nie twoja wina – zapewniłam go. – Dawid zachował się jak smarkacz, który dziś kocha jedną, jutro drugą. Nie miałabym pretensji, gdyby nie zaręczyny – spojrzałam przez łzy na pierścionek.

– Co on sobie wtedy myślał? – spojrzałam na nich.

– Nic. Zwyczajnie nie był ci przeznaczony – podsumowała Monika, patrząc na mnie ze współczuciem.

– Ciekawe, czy Natalia to port docelowy Dawida, jeśli tak, to mu nie zazdroszczę. Wiecie, co o niej myślę – powiedział Jarek, zmuszając mnie do histerycznego śmiechu.

Był kochany, lojalnie wziął moją stronę, chociaż Dawid był jego przyjacielem.

– Jakbyś potrzebowała męskiego ramienia, żeby się wypłakać, to wiesz, gdzie mnie znaleźć – zapowiedział na odchodnym. – Mogę też iść z tobą do kina, czy gdzie sobie zażyczysz, byle nie po zakupy – zastrzegł.

– Głowa do góry, Bogna, nie jesteś sama.

– Dzięki, nie musisz się poświęcać, dam sobie radę – pogłaskałam go po ramieniu.

– OK, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zadzwonię jutro i sprawdzę, co u ciebie.

Jak powiedział, tak zrobił

Nie miałam pojęcia, że jest taki słowny. Codziennie musiałam mu donosić o stanie zdrowia, nastroju, zapewniać, że żyję i oddycham. Tak drobiazgowo mnie wypytywał, że w rozpaczy próbowałam znaleźć temat zastępczy i w ten sposób rozmowa zeszła na Dawida.

– Nie wiesz przypadkiem co u niego? – spytałam ze sztuczną obojętnością.

Wygadany Jarek nagle zamilkł, a potem powiedział wrogo.

– Tylko Dawid i Dawid. Nigdy nie zrozumiem kobiet, skrzywdził cię, a ty o niego pytasz. Co on ma w sobie, czego ja nie dostrzegam? To całkiem zwyczajny koleś, nie ma po co do niego wzdychać.

Niczego nie mogłam wyciągnąć z Jarka, założył mi ścisłe embargo na wiadomości o Dawidzie, napuściłam więc na niego Monikę.

– Nie było łatwo, bo strasznie się nadął, jak tylko spytałam o Dawida, ale wyciągnęłam z niego, że Natalia jest taka, jak myślał, i dobrze tak Dawidowi – raportowała przyjaciółka. – Jarek rozcapierzył się nad tobą jak kwoka, kazał mi przyrzec, że nic ci nie powiem, bo musisz dojść do siebie i zapomnieć. Więcej mówił o tobie niż o Dawidzie, gdybym go nie znała, pomyślałabym, że mu na tobie zależy. Masz w nim prawdziwie oddanego przyjaciela.

Mijały miesiące bez wieści o Dawidzie

Tęskniłam za nim, jednak w miarę upływu czasu uczucie ze żrącego stało się melancholijne, zabarwione smutkiem, że dawne czasy już nie wrócą.

– Nie mogłabym mu już zaufać, prędzej przebaczyłabym zdradę – powiedziałam raz Monice. – Oszukiwał nie tylko mnie, ale i siebie, a miłości nie można budować na kłamstwie, prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw.

– Jeśli kochał Natalię, powinien o nią walczyć, a nie wchodzić w nowy związek – przyświadczyła Monika.

– Gdyby zechciał wrócić, przyjęłabyś go?

– Tylko gdybym zdecydowała, że zniosę świadomość, że jestem dla niego zastępczym szczęściem – zaśmiałam się niewesoło.

– Czyli nie? – upewniła się Monika. – Bardzo dobrze, jestem z ciebie dumna – pochwaliła mnie nieoczekiwanie.

W jej głosie było tyle ulgi, że aż się zdziwiłam.

– Rozmawiałaś z Jarkiem? – spytałam podejrzliwie. – To on kazał ci mnie wysondować?

– Skądże, on nigdy nie mówi o Dawidzie, drażliwy się zrobił na jego punkcie – uspokoiła mnie Monika.

Kilka dni później zadzwonił do mnie Dawid. Spytał, jak się miewam i czy wszystko u mnie w porządku. Nie odpowiedziałam, więc odchrząknął i zaczął z innej beczki.

– Martwię się o ciebie, o nas. Popełniłem błąd, niedawno to zrozumiałem, musiałem cię stracić, żeby zrozumieć, jak byłaś dla mnie ważna.

Świat zawirował, odetchnęłam głęboko i zapytałam.

– Czy kiedykolwiek kochałeś mnie tak jak Natalię?

Zaskoczyłam go, są pytania, na które nie można odpowiedzieć.

– Nie chcę być dla ciebie numerem drugim, awaryjnym. Żegnaj.

Przerwałam połączenie i rozpłakałam się, żałując tego, co zrobiłam. Moglibyśmy być szczęśliwi, gdybym nie była taka nieprzejednana, Dawid wrócił, tęsknił za mną, a to coś znaczyło.

Następnego dnia dowiedziałam się, co konkretnie

Niespodziewanie odwiedził mnie Jarek, wpadł do mieszkania jak wicher, nie chciał kawy ani nawet zapiekanki, którą go częstowałam, wyglądał, jakby był chory.

Dałaś się przekabacić? – spytał prosto z mostu. – Wiem, że do ciebie dzwonił, od miesiąca truje mi cztery litery, żebym mu pomógł i porozmawiał z tobą, przygotował grunt, dowiedział się, co o nim myślisz. Pogoniłem go, on nie jest dla ciebie.

– A kto jest? – spytałam przekornie, ale nie raczył odpowiedzieć.

– Z Natalią mu nie wyszło, widocznie nie był dla niej taki ważny, jak mu się wydawało – wyrzucił z siebie Jarek. – Upewniła się, że będzie na każde jej skinienie i ochłodła w uczuciach, o ile jakieś miała. Wtedy docenił ciebie. Co mu powiedziałaś?

– Prawdę, bo uważam, że na nią zasługuje – zaczęłam się śmiać odrobinę histerycznie, ale szczerze. – Jeszcze przed chwilą myślałam, że bez niego będę nieszczęśliwa, ale chyba sobie poradzę. Mam wspaniałych przyjaciół – pocałowałam Jarka w policzek i poszłam do kuchni podgrzać zapiekankę.

Podreptał za mną, zaniepokojony i zaintrygowany, domagając się szczegółów. Chciał wiedzieć, co zamierzam.

– Nie myślę o przyszłości, nie układam scenariuszy, czekam – powiedziałam szczerze. – Los jest nieprzewidywalny, ale mam przeczucie, że tym razem będzie dla mnie łaskawszy.

Czytaj także:
„To ja miałam pieniądze i dom, ale mąż nadal uważał się za >>głowę rodziny<<, która może mną dyrygować”
„Wspólny wyjazd był testem dla naszego związku. Podróż z malkontentem i obżarciuchem emocjonalnie mnie zrujnowała”
„Po śmierci kochanki straciłem wszystko. Jej chciwe rodzeństwo puściło mnie w skarpetkach”

Redakcja poleca

REKLAMA