„Myślałam, że poślubiłam dorosłego faceta, a mąż równie dobrze mógłby nadal nosić pieluchy. Żona to dla niego kula u nogi”

spotkanie z kolegami fot. Getty Images, Oliver Rossi
„– Może dziś spędzimy trochę czasu razem? – zapytałam, stawiając przed nim kawę. – Dawno nie byliśmy na spacerze albo w kinie. – Olu, przecież wiesz, że w soboty spotykam się z chłopakami – odpowiedział, jakby to było oczywiste. – Poza tym, co byśmy mieli robić?”.
/ 27.11.2024 16:00
spotkanie z kolegami fot. Getty Images, Oliver Rossi

Zawsze wiedziałam, że Tomek jest duszą towarzystwa. To jedna z rzeczy, które mnie do niego przyciągnęły. Uwielbiałam jego energię, jego łatwość w nawiązywaniu kontaktów i to, jak przy nim życie nigdy nie było nudne. Myślałam, że po ślubie to się zmieni – nie on jako osoba, ale priorytety. Liczyłam, że nasz dom stanie się dla niego miejscem, do którego będzie chciał wracać, które będzie ważniejsze niż wszystko inne.

Nie potrafi dorosnąć

Ale nic się nie zmieniło. Tomek wciąż żyje w biegu, wciąż jest „tam”, a nie „tu”. Wraca do domu na chwilę, rzuca „cześć” i zaraz wychodzi, bo koledzy czekają. Czuję, że dla niego nasz dom jest tylko przystankiem, a ja? Jestem kimś, kto po prostu w nim jest. Z początku myślałam, że to minie. Że przyjdzie dzień, kiedy spojrzy na mnie i zrozumie, że potrzebuję go tu, teraz, z nami. Ale ten dzień nigdy nie nadszedł. A ja zaczęłam zastanawiać się, czy tak właśnie ma wyglądać nasze małżeństwo."

Każdy tydzień wygląda tak samo. Tomek wychodzi do pracy wcześnie rano, a wieczorem wraca tylko po to, żeby po chwili znów zniknąć. Kiedyś myślałam, że to tylko etap, że on musi odreagować po ciężkim dniu w pracy. Ale to, co wydawało się chwilowe, stało się rutyną.

W sobotę rano robiłam śniadanie, czekając na moment, kiedy będę mogła porozmawiać z Tomkiem. Chciałam zaplanować wspólny dzień, spędzić czas razem, jak kiedyś.

– Może dziś spędzimy trochę czasu razem? – zapytałam, stawiając przed nim kawę. – Dawno nie byliśmy na spacerze albo w kinie.

Tomek spojrzał na mnie znad gazety.

– Olu, przecież wiesz, że w soboty spotykam się z chłopakami – odpowiedział, jakby to było oczywiste. – Poza tym, co byśmy mieli robić? W domu jest przecież wszystko dobrze.

– Może dla ciebie – odparłam, próbując ukryć frustrację. – Ale ja czuję, że wcale mnie nie zauważasz.

Tomek odłożył gazetę i spojrzał na mnie z uśmiechem, który miał mnie uspokoić.

– Przesadzasz – powiedział. – Przecież jestem tutaj, prawda?

Wstał od stołu i zaczął szykować się do wyjścia. Patrzyłam, jak zbiera klucze i kurtkę, i poczułam, że nasz dom naprawdę stał się dla niego tylko przystankiem.

Czuję się jak współlokatorka

Przez kolejne dni próbowałam jakoś z nim rozmawiać, ale każde moje pytanie, każda próba zbliżenia się do niego odbijały się jak od ściany. Kiedy wracał, był zmęczony, siadał przed telewizorem i nie zwracał na mnie uwagi.
Pewnego wieczoru nie wytrzymałam.

– Tomek, mogę coś powiedzieć? – zapytałam, siadając naprzeciwko niego.

– Jasne, mów – rzucił, nie odrywając wzroku od ekranu.

– Czuję się, jakbym była tylko twoją współlokatorką. Wracasz do domu, zjesz coś, chwilę posiedzisz i zaraz wychodzisz. Gdzie w tym wszystkim jestem ja?

Tomek westchnął i wyłączył telewizor.

– Przesadzasz. Zawsze tak było. Wiesz, że potrzebuję czasu z chłopakami.

– Ale kiedy znajdziesz czas dla mnie? – zapytałam z rezygnacją. – Mam wrażenie, że nasze małżeństwo nie ma dla ciebie znaczenia.

– Oczywiście, że ma – odparł, a w jego głosie zabrzmiała irytacja. – Ale nie musimy przecież robić wszystkiego razem.

– Nie chodzi o wszystko, ale o cokolwiek – powiedziałam. – Kiedy ostatni raz zapytałeś, co u mnie?

Tomek wstał, zabrał swoje rzeczy i bez słowa wyszedł z mieszkania. Zostałam sama w ciszy, która zdawała się wypełniać każdy zakamarek naszego domu.

Zaczęłam myśleć o sobie

Nie chciałam już czekać. Skoro Tomek miał swoje życie, postanowiłam zacząć budować swoje. Zaczęłam spędzać więcej czasu z przyjaciółkami, chodzić na zajęcia jogi, zapisywać się na różne warsztaty. Każdy dzień planowałam tak, by nie czuć tej pustki, którą zostawiał w naszym domu Tomek.

Pewnego wieczoru szykowałam się do wyjścia, gdy Tomek wrócił wcześniej niż zwykle.

– Ostatnio ciągle wychodzisz – powiedział, opierając się o framugę drzwi. – Co się dzieje? Przecież zawsze mówiłaś, że dom jest dla ciebie najważniejszy.

Odwróciłam się do niego, zdziwiona jego słowami.

– Może dlatego, że w tym domu czuję się zupełnie sama – odparłam. – Ty masz swoich kolegów, a ja? Cóż, musiałam sobie znaleźć innych ludzi, którzy mają dla mnie czas.

Tomek spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

To teraz jestem tym złym? – zapytał. – Ola, to ty oddalasz się ode mnie.

– Nie od ciebie, Tomek – odpowiedziałam spokojnie. – Od pustego domu i czekania, aż zrozumiesz, co tracisz.

Nie odpowiedział. Patrzył na mnie przez chwilę, po czym usiadł na kanapie i włączył telewizor. A ja wyszłam, czując, że zostawiłam go samego z myślami, których nie chciał dopuścić do siebie.

Uświadomił sobie problem

Od kilku dni Tomek zachowywał się dziwnie. Wracał do domu jak zwykle, ale zamiast włączać telewizor albo biec do kolegów, siadał na kanapie i patrzył w telefon, jakby szukał odpowiedzi na pytania, które nie dawały mu spokoju. Był cichszy, bardziej zamyślony. Wiedziałam, że coś się w nim zmienia, ale nie chciałam pytać. Czekałam, aż sam zacznie rozmowę, choć w głębi serca bałam się, że jego milczenie jest oznaką, że poddał się już zupełnie.

Pewnego wieczoru, kiedy siedziałam z książką w salonie, Tomek nagle usiadł naprzeciwko mnie. Wyglądał na zdeterminowanego, choć wyraźnie nie wiedział, jak zacząć.

– Ola... – zaczął, a potem zamilkł.

Odłożyłam książkę i spojrzałam na niego.

– Tak?

– Myślisz, że jeszcze możemy to naprawić? – zapytał, patrząc mi prosto w oczy.

Zaskoczył mnie. Nie spodziewałam się, że w końcu odważy się przyznać, że coś jest nie tak.

– Wszystko zależy od tego, czy naprawdę chcesz się postarać – odpowiedziałam po chwili.

Tomek opuścił wzrok.

– Wiem, że ostatnio nie dawałem ci powodu, żeby w to wierzyć – powiedział cicho. – Michał mi uświadomił, że wciąż żyję tak, jakbym był odpowiedzialny tylko za siebie. Ale teraz wiem, że to nie wystarczy.

Jego słowa poruszyły we mnie coś, co zaczęło gasnąć – nadzieję.

– Jeśli chcesz, żeby to zadziałało, musisz przestać mówić, a zacząć działać – powiedziałam.

– Zrobię, co trzeba – odparł z przekonaniem.

To była pierwsza szczera rozmowa od miesięcy. Nie chciałam się jeszcze cieszyć, ale coś mi podpowiadało, że Tomek naprawdę zaczyna rozumieć, co traci.

Zmienił się na dobre

Następnego dnia Tomek przyszedł do mnie z propozycją, która mnie zaskoczyła.

– Olu, może w sobotę pójdziemy razem na spacer? – zapytał nieśmiało.
Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć, czy naprawdę mówi poważnie.

– Spacer? A co z twoimi kolegami? – zapytałam, unosząc brwi.

– Powiedziałem im, że w ten weekend mam już plany – odpowiedział stanowczo.

Nie mogłam uwierzyć, że Tomek odwołał jedno ze swoich ulubionych spotkań. Zgodziłam się, choć z pewną ostrożnością. W sobotę rano Tomek zrobił kawę i usiadł przy stole, b. Spacer był krótki, ale dla mnie symboliczny. Po raz pierwszy od dawna spędzaliśmy czas razem, rozmawiając o czymś więcej niż lista zakupów czy codzienne obowiązki.

– Wiem, że to tylko mały krok – powiedział Tomek, kiedy wracaliśmy do domu. – Ale chcę, żebyś wiedziała, że traktuję to poważnie.

Przytaknęłam, choć wciąż nie byłam pewna, czy naprawdę zrozumiał, ile pracy nas czeka. Przez kolejne tygodnie Tomek starał się coraz bardziej. Rezygnował z niektórych spotkań, częściej pytał, jak minął mi dzień. Nie zawsze mu wychodziło – widziałam, jak trudno mu zmienić swoje nawyki. Ale widziałam też, że się stara.

Pewnego wieczoru zaproponował wspólną kolację na mieście. Byłam zaskoczona, ale zgodziłam się. Siedząc przy stoliku w naszej ulubionej restauracji, czułam, że powoli wracamy do siebie.

– Olu, dziękuję, że dałaś mi szansę – powiedział. – Wiem, że jeszcze wiele muszę naprawić, ale chcę, żebyś wiedziała, że dla mnie jesteś najważniejsza.

Uśmiechnęłam się, widząc w jego oczach szczerość. To był początek drogi, którą mieliśmy przejść razem. Tomek jeszcze nie był idealnym mężem, ale po raz pierwszy od długiego czasu poczułam, że znowu jestem dla niego kimś ważnym.

Ola, 29 lat

Czytaj także:
„Z obczyzny wróciłam z pełnym portfelem, ale z pustką w sercu. Własne dzieci pamiętały mnie tylko ze zdjęć”
„Spadek po babci po prostu rozpłynął się w powietrzu. Razem z kosztownościami zniknęły też wspomnienia”
„Po 20 latach odkryłam sekretne życie mojego męża. Nie chcę żadnej przeklętej przybłędy w mojej rodzinie”

Redakcja poleca

REKLAMA