„Myślałam, że ta oszustka opowiada same bzdury. Gdy przepowiednie zaczęły się sprawdzać, włos zjeżył mi się na głowie”

przerażona kobieta fot. Adobe Stock, Syda Productions
„Gdy wreszcie umilkła, wzięła głęboki wdech, jakby przez cały ten czas wstrzymywała oddech. Następnie delikatnie poklepała moją rękę i odeszła, pozostawiając mnie w kompletnym osłupieniu”.
/ 07.11.2024 11:15
przerażona kobieta fot. Adobe Stock, Syda Productions

Na widok pozwu o rozwód poczułam się kompletnie zmiażdżona. Co prawda, nasze małżeństwo miało swoje gorsze momenty, ale wspólnie dawaliśmy radę, wychowując naszego czteroletniego synka...

Okazało się jednak, że przez ostatnie sześć miesięcy dzieliłam życie z facetem, który już wiedział, że chce odejść. Mimo to każdego dnia kładł się obok mnie do łóżka, żegnał się pocałunkiem przed pracą i planował z nami rodzinne wakacje.

Zalewałam się łzami, kompletnie zdezorientowana sytuacją. Nie mieściło mi się w głowie, czemu od razu przekreślamy wszystko, zamiast spróbować coś uratować. Próby rozmowy spływały na niczym. W końcu, gdy mocniej go przycisnęłam, wykrztusił prawdę –  że się w kimś zakochał.

Dodał, że nie widzi sensu w ratowaniu naszej relacji, bo chce zacząć wszystko od nowa. Z kobietą, która ma więcej energii, bo nie musi się zajmować ani domem, ani dzieckiem – w końcu żadnego nie ma. Ach, teraz już wszystko rozumiem.

Było to bolesne doświadczenie

Z obiecanych rodzinnych wczasów nici. W czasie gdy mój jak to określiła koleżanka jeszczeniecałkiembyłymałżonek wylegiwał się ze swoją nową wybranką na słonecznej plaży, ja postanowiłam zabrać naszego syna do malowniczego Kazimierza Dolnego. Spędzaliśmy tam czas aktywnie, malec wspinał się na wzniesienia zamkowe, odkrywał tajemnice baszty i przemierzał wąwozy wyżłobione w lessie.

Każdego dnia fundowaliśmy sobie słodkie przyjemności w postaci przepysznych lodów i gofrów udekorowanych kopczykiem śmietany. Jednak moje serce ściskało się za każdym razem, kiedy obserwowałam zakochanych, którzy spacerowali z połączonymi dłońmi, wymieniali czułe pocałunki czy pozowali do romantycznych fotografii przy rynkowej studni...

Było to bolesne doświadczenie. Nurtowało mnie pytanie: dlaczego mnie omija takie szczęście? Ukrywałam się z płaczem, by synek nie widział moich łez.

– Może ci wywróżę przyszłość, złotko? – niespodziewany głos sprawił, że przestałam rozmyślać o swoich problemach.

Gdy obserwowałam swojego malucha podczas zabawy, przy mojej ławce zatrzymała się Cyganka. Była jedną z wielu, które chodziły grupami po rynku i zaczepiały przechodniów, proponując przepowiednie.

– Uprzejmie odmawiam – odparłam z nadzieją, że to wystarczy, by się oddaliła.

Została.

– A może jednak zechcesz zobaczyć, co cię czeka?

– Po co mi to wiedzieć? Czas i tak pokaże. Poza tym nie mam gotówki – wyjaśniłam, licząc, że to ją zniechęci.

Roześmiała się i przypatrzyła mojej twarzy. W momencie gdy nasze oczy się spotkały, przestała się uśmiechać.

– Zróbmy tak: najpierw powiem ci, co cię czeka, a zapłatę dostanę dopiero, jak się sprawdzi – rzuciła i nie dała mi nawet szansy się odezwać. – Widzę, że obecnie cierpisz, ale ten ból przeminie. Ktoś cię zranił, choć sama pozostałaś wierna. Nadchodzą trudne chwile, bo rozstanie to niełatwa sprawa.

Będziesz płakać, ale te łzy w końcu wyschną. Wszystko się poukłada, nawet lepiej niż możesz sobie wyobrazić. Ten blondyn należy już do historii, zapomnij o nim, wkrótce na twojej drodze stanie brunet, który przyniesie ci prawdziwe szczęście – mówiła bez przerwy jak nakręcona.

Gdy wreszcie umilkła, wzięła głęboki wdech, jakby przez cały ten czas wstrzymywała oddech. Następnie delikatnie poklepała moją rękę i odeszła, pozostawiając mnie w kompletnym osłupieniu.

– Dziwne – szeptałam pod nosem. Jakim cudem wiedziała o jasnych włosach mojego męża? I o jego romansie? No i skąd wiedziała o rozwodzie?

Stracił żonę niedługo po ślubie

Wróżba jednak szybko wypadła mi z głowy. Najpierw syn przykuł całą moją uwagę, a później musiałam jechać z powrotem do mieszkania, gdzie czekały sprawy związane z rozpoczęciem życia na nowo – pieniądze na utrzymanie dziecka, planowanie spotkań i rozdzielenie tego, co wspólne. Tyle spraw na głowie, tyle bólu do zniesienia...

W nocy zaszywałam się w pokoju i roniłam łzy, żeby mój syn nie musiał tego oglądać. Ból ostatnich miesięcy był tak silny, że musiałam tłumić szloch, przyciskając dłoń do ust. Z czasem wszystko zaczęło się układać i dotarło do mnie, że właśnie tak wygląda moja nowa codzienność, nie muszę na nią czekać, bo już w niej jestem.

Różni faceci próbowali nawiązać ze mną kontakt. Za każdym razem mówiłam: nie. Nie chciałam znowu wchodzić w to samo. Koleżanka jednak nie odpuszczała. Wciąż proponowała mi spotkanie z tym samym gościem. Co jakiś czas wracała do sprawy, mimo że nie byłam zainteresowana. Cały czas naciskała:

– Będę tak długo nalegać, aż się zgodzisz, więc możesz już teraz umówić się na tę kawę i mieć to z głowy. Potraktuj to jak prezent na moje urodziny, co? Przecież nic wielkiego się nie stanie. Bernard jest naprawdę w porządku, tylko los go nie oszczędzał. Stracił żonę niedługo po ślubie i przez długi czas nie potrafił sobie z tym poradzić. Oboje macie takie samo poczucie humoru, na pewno znajdziecie wspólny język, jeśli tylko spróbujesz. No daj spokój, nie zmuszaj mnie do błagania.

Ostatecznie uległam namowom i poszłam na to spotkanie, chociaż szczerze mówiąc, kompletnie nie miałam głowy do randkowania. Ale jak się okazało, popełniłam błąd, myśląc w ten sposób. Ten wieczór był pierwszym od dawna, który sprawił mi autentyczną radość.

Kiedy wróciłam do mieszkania kilka godzin później, trzymałam w dłoniach kwiaty, prezent, którego nie doświadczyłam od tak długiego czasu. Rozmowa między nami płynęła bez końca, odkrywając coraz to nowe wątki. A ten moment pożegnania... Gdy jego usta dotknęły mojego czoła i policzka, zupełnie straciłam głowę. To było jednocześnie delikatne i niewinne, ale też intrygujące i zmysłowe. Bernard sprawił, że zapragnęłam poznać go znacznie bliżej.

Zgodziłam się bez wahania, gdy po sześciu miesiącach zaproponował mi małżeństwo. Jeżeli spotyka się kogoś, kto jest dla ciebie stworzony, wybór przychodzi naturalnie. Kłopoty zaczęły się dopiero później, a konkretnie na kilka tygodni przed ceremonią...

Kręciłam się po całym łóżku

Ostatnio moje noce stały się bardzo niespokojne. Kręciłam się po całym łóżku, a gdy się budziłam, byłam cała mokra od potu i kompletnie nie wiedziałam, co mi się przyśniło. Z czasem jednak te nocne wizje stawały się coraz wyraźniejsze – pojawiały się barwy, kształty, a rano przypominałam sobie różne dźwięki z tych snów...

W końcu wszystko wskoczyło na swoje miejsce. Tego dnia byliśmy w domu, syn składał jakąś konstrukcję z lego, podczas gdy ja i Benek, wtuleni w siebie, oglądaliśmy film. W momencie gdy zobaczyłam na ekranie Cygankę, momentalnie poderwałam się z miejsca.

– Ty masz czarne włosy! No tak, przecież masz czarne włosy! – krzyknęłam.

Bernard wybuchnął śmiechem.

– No faktycznie, wciąż je mam, siwizna mnie jeszcze nie dopadła. Takie były od zawsze, ale fajnie, że w końcu zwróciłaś na to uwagę.

– Nie o to chodzi! To ona mi przewidziała. Mówiła, że będzie dobrze i że szczęście przyniesie mi facet z ciemną czupryną. Sprawdziło się! Każde jej słowo się sprawdziło.

Poderwałam się nagle i zaczęłam chodzić tam i z powrotem po pomieszczeniu.

– Skarbie, przestań się denerwować.

– Powinnam ją znaleźć i uregulować należność za przepowiednię. Inaczej może zabrać mi pomyślność, bo nie wywiązałam się z obietnicy.

Dostrzegłam delikatne bruzdy

Dziś w nocy pojawiła się w moim śnie jak żywa. Dostrzegłam delikatne bruzdy przy jej oczach i kwiatowy deseń na barwnej kreacji. Przedstawiał czerwone maki.

– No proszę, wreszcie pamiętasz o zobowiązaniu. I słusznie, każdy dług wymaga spłaty. A mój czas powoli dobiega końca...

Kolejnego dnia wzięłam urlop i ruszyłam do Kazimierza. Miałam poczucie, że to pilne, że nie mogę tracić ani chwili. Kiedy dotarłam na rynek, zobaczyłam grupki Romek, które jak zawsze tam przesiadywały.

Żeby nie przedłużać, nie trafiłam na tę, której potrzebowałam, a pytane o nią kobiety albo naprawdę jej nie znały, albo po prostu nie chciały zdradzić nic o swojej koleżance, bojąc się, że sprowadzę na nią kłopoty. I co teraz? Może dać znać w lokalnej prasie? A może lepiej napisać post na FB? Wyczerpana bezowocnymi poszukiwaniami, opadłam na pobliską ławeczkę.

– Może wróżba, złotko? – dobiegł mnie znajomy ton.

Rozpoznałam ją od razu, mimo że wyglądała teraz zupełnie inaczej. Była znacznie szczuplejsza, miała pomarszczoną twarz, a głowę okrywała chusta. Jedynie spojrzenie zachowało ten sam żar co kiedyś. Zajęła miejsce przy mnie.

– To znaczy, że przepowiednia się sprawdziła?

– Co do joty – przyznałam. – A byłam taka sceptyczna.

– Większość ludzi nie daje temu wiary.

– Przyszłam uregulować należność za przepowiednię – sięgnęłam do torebki po portfel i wyjęłam banknot.

Podmuchała na grosz 

– Potrzebuję grosika.

– Co proszę?

– Grosz. Pieniądze to dla mnie już żadna pomoc ani radość. Wydaj je na coś, co będzie ci przypominało, że los każdego człowieka jest wyryty tu – przyłożyła palec do mojej piersi po lewej stronie, gdzie pulsuje serce.

Grzecznie wręczyłam jej drobną monetę. Podmuchała na grosz i wsunęła go do kieszonki.

– Możesz już wracać do ciemnowłosego.

– Bardzo dziękuję, do widzenia.

Tylko westchnęła ze smutkiem, nie mówiąc ani słowa. Ruszyła przed siebie własną drogą. Obserwowałam jej powolne, pełne wysiłku kroki. Niedaleko dobiegła do niej młoda dziewczyna, jakby jej miniatura sprzed lat. To właśnie ta młodsza się obejrzała, napotkała moje spojrzenie i krzyknęła:

– Będziesz miała córeczkę!

Później zniknęły razem wśród ludzi. Kolejny raz przepowiednia Cyganki się sprawdziła. Po roku faktycznie urodziłam córkę.

Bożena, 35 lat

Czytaj także:
„Strzała amora trafiła mnie na cmentarzu. Zapach chryzantem i dopalających się zniczy przypominają mi o moim kochanku”
„Mąż śmiał się z mojej zazdrości, choć miał nieźle za uszami. Gdy pomylił moje imię, doszło to tragedii”
„Mój chłopak wychodził na samotne spacery na cmentarz. Gdy odkryłam, co ukrywa, chciałam zapaść się pod ziemię”

Redakcja poleca

REKLAMA