„Myślałam, że ma problemy finansowe, więc jej pomagałam. Za moje złotówki piła drinki z palemką i smażyła się na plaży”

oszukana kobieta fot. Adobe Stock, bnenin
„Patrzyłam na nią i nie rozumiałam tego, co mówi. Moja siostra. Ta, która przychodziła tutaj taka przybita, niepewna, cierpiąca, okazała się kłamczuchą. Dopiero wtedy zrozumiałam, że to wszystko było grą pozorów”.
/ 24.08.2023 08:45
oszukana kobieta fot. Adobe Stock, bnenin

Julka zawsze przychodziła do mnie z taką zbolałą miną. Niby nic nie chciała, ale nie sposób było nie zapytać, co się dzieje. Choć nigdy nie mówiła wprost, zgadywałam, że ma jakieś problemy.

W naszym domu się nie przelewało, ale zawsze wychodziła ode mnie z pieniędzmi. Bo jak, miałam tak olać własną siostrę? Skąd mogłam wiedzieć, że to wszystko to piękna gra, by mogła sponsorować swojego gacha?

Byłyśmy jak ogień i woda

Z moją młodszą siostrą, Julką, nie miałam za dobrego kontaktu. Jeszcze w rodzinnym domu starała się ze mną stale rywalizować i wytykała mi każdą rzecz, w której byłam od niej lepsza – świadomie bądź nie. Była niepocieszona, że więcej mogłam, a rodzice mniej się na mnie denerwowali.

Naśmiewała się z mojego zacięcia do nauki, poświęcenia w staraniach, by dostać się na dobre studia. Ona zdecydowanie bardziej wolała balować i uganiać się za chłopakami. Choć rodzice bardzo nalegali, ostatecznie nie poszła na studia. Koleżanka znalazła jej pracę w call center i Julka uznała, że nie musi się martwić o przyszłość. To przecież było niezwykle dochodowe zajęcie.

Ja tymczasem studiowałam technologię żywności, a potem zostałam dietetykiem. Przez jedną z koleżanek poznałam Mirka, mojego przyszłego męża. On był elektrykiem i bardzo szybko zyskał przychylność naszych rodziców po tym, jak naprawił wiecznie psujące się oświetlenie w łazience mojego rodzinnego domu.

Ja wzięłam więc ślub, a Julka co prawda wyprowadziła się od rodziców, ale nikt nie wiedział, gdzie dokładnie przebywa. Czasem tylko wpadała na rodzinne uroczystości i tyle. Podejrzewałam, że mieszka kątem u jakiejś koleżanki.

Potrzebowała wsparcia finansowego

Ucieszyłam się, gdy po jakimś czasie do mieszkania, w którym osiedliśmy z Mirkiem, zapukała moja siostra. Liczyłam na odnowienie kontaktu, zwłaszcza że miała taką smutną minę.

– Coś się stało, Julka? –  zapytałam, gdy siedziałyśmy już razem przy herbacie.
 
Wzruszyła ramionami. Właściwie nie chciała powiedzieć nic konkretnego. Dopiero po dłużej chwili wyciągnęłam z niej, że potrzebuje wsparcia finansowego. Choć nie dowiedziałam się, na co potrzebne jej dodatkowe środki, pożyczyłam jej pewną sumę.
 
 
 
– To tylko pieniądze  przekonywałam siostrę, która zdawała się trochę zawstydzona. ‒ Jesteśmy rodziną i powinnyśmy sobie pomagać.

 

To nie była jednorazowa pożyczka. Julka przychodziła do nas od czasu do czasu. Kiedy zapraszałam ją na kawę albo herbatę, siadała przede mną z tymi swoimi wielkimi smutnymi oczami i patrzyła. Nigdy nie wyjaśniała o co chodzi, ale zawsze wychodziła z pieniędzmi. Jakoś nie potrafiłam jej tego odmówić. A przecież była taka cicha, nigdy się nie zwierzała z tego, po co jej te pieniądze. Pierwszą pożyczkę co prawda spłaciła, ale kolejnych już nie. I to bardzo irytowało Mirka.

– Ciągle dajesz jej kasę – wypominał mi. – Nawet nie wiesz, na co. Ja wiem, że to twoje odłożone, ale naprawdę zbierałaś je tyle po to, żeby oddać je siostrze, która ledwie co utrzymuje z tobą kontakt?
 
– Julka mnie potrzebuje ‒ próbowałam tłumaczyć.
 
– Ciebie czy twojej kasy? ‒ spytał kąśliwie mój mąż.
 
– Jesteś trochę niesprawiedliwy  mruknęłam.  No, nie poukładało jej się w życiu. Na bank ma jakieś problemy. Jak mogłabym jej odmówić?
 
Wzruszył ramionami.
 
Nie wiem, ale nie podoba mi się to, Wera. Powinnaś wreszcie z tym skończyć. I mówię ci, że jeszcze się na niej przejedziesz.

Moje oszczędności topniały w oczach

Problemy mojej siostry coraz bardziej mnie martwiły. Julka z każdą kolejną wizytą potrzebowała coraz większych kwot, a kiedy pytałam, na co, złościła się i krzyczała. Jej nerwowe zachowanie tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że musi mieć jakieś poważne kłopoty. Mirek wiedział swoje, ale więcej nie poruszał tego tematu. Wolał, żebym sama dojrzała do odcięcia siostry od gotówki.

Choć byłam pewna, że Julka bardzo mnie potrzebuje i nikt poza mną nie jest w stanie jej pomóc, nie mogłam nie dostrzegać moich gwałtownie malejących oszczędności. To były pieniądze przeznaczone na mój wyjazd marzeń, który za jakiś czas mieliśmy odbyć z Mirkiem, choć on o tym oczywiście nie wiedział. Póki co stan mojego konta oszczędnościowego pozwalał najwyżej na szybki wypad na Mazury.

Z całej sytuacji bardzo niezadowoleni byli nasi rodzice.

– Ty zobaczysz, że ona coś knuje – powiedziała mi mama, gdy wpadłam do nich któregoś razu po pracy. – Zawsze kombinowała i nie robiła niczego bez powodu.

– Niby na co jej takie pieniądze? – żachnął się tata. – Nic jej nie dawaj! Ani grosza. Bankomat sobie, smarkula, znalazła!

Uspokajałam ich, że na pewno wszystko da się jakoś logicznie wyjaśnić. Poza tym, przecież Julka nie oszukiwałaby rodzonej siostry.

Wreszcie się wyjaśniło, na co szła kasa

Byłam ogromnie zdziwiona, gdy przyszła do nas Iza, jedna z najlepszych przyjaciółek Julki. Moja siostra zawsze otaczała się ludźmi. Ci jakoś lgnęli do niej, uważali za wyjątkową, ciepłą, serdeczną. Nagła wizyta Izy utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że Julka musiała wpaść w jakieś poważne tarapaty.

– Wiem, że niezbyt dobrze się znamy, ale musiałam przyjść – odezwała się Iza. – Jak się pewnie domyślasz, chodzi o twoją siostrę.

Pokiwałam głową.

– Ma jakieś poważne kłopoty, prawda? – dopytywałam. – Powiedz mi proszę, w co ona się wpakowała? Jak można jej pomóc?

Iza westchnęła ciężko.

– Julce nic nie jest – mruknęła. – Ona… ona cię oszukuje, Weronika.

Zaśmiałam się z niedowierzaniem.

– O czym ty mówisz? – przyglądałam jej się uważnie. – W jakiej niby sprawie mnie oszukuje, co?

Przełknęła z trudem.

– Tak jak mówię, ona nie ma żadnych problemów. Zresztą – sięgnęła do torebki i wyjęła wypchaną kopertę – sama sobie zobacz.

Wzięłam od niej kopertę i wyjęłam plik zdjęć. Na fotografiach zobaczyłam Julkę i jakiegoś chłopaka na tle wieży Eiffla, lazurowego morza, piaszczystej plaży, pola lawendowego…

– Co to jest? – rzuciłam oszołomiona. – Skąd…

– Pojechała do Francji z tym swoim kochasiem, Bartkiem – wyjaśniła mi Iza.

– Za twoje pieniądze. – uśmiechnęła się współczująco. – Te ostatnie, oczywiście. Za wcześniejsze balowali na dyskotekach, jeździli nad morze i chodzili na gokarty, bo ten cały Bartek to lubi. Podejrzewam, że część poszła też na wynajem ich super apartamentu.

Patrzyłam na nią i nie rozumiałam tego, co mówi. Moja siostra. Ta, która przychodziła tutaj taka przybita, niepewna, cierpiąca, okazała się kłamczuchą. Dopiero wtedy zrozumiałam, że to wszystko było grą pozorów. Świetnym sposobem na to, żebym jej współczuła i z dobroci serca oddawała swoje oszczędności. Bo przecież jej miały przydać się bardziej.

Przestałam być tą fajną siostrą

Odcięłam się od Julki. Trochę poniewczasie wzięłam sobie do serca radę taty i nie dałam jej więcej ani grosza. Z początku nie odbierałam telefonów, a kiedy przychodziła do nas do mieszkania, udawałam, że nas nie ma. W końcu jednak zdecydowałam się na konfrontację – ja, w przeciwieństwie do niej, nie miałam problemów ze szczerością.

Kiedy pojęła, o co mi chodzi i że przejrzałam jej oszustwo, zamiast okazać skruchę, wpadła w szał. Dowiedziałam się, że jestem beznadziejna, nieczuła i sztywna, jakbym kij połknęła. Wtedy postanowiłam zakończyć naszą rozmowę, a także wszelkie kontakty pomiędzy nami.

Aktualnie cieszymy się z Mirkiem swoim towarzystwem i jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Tylko moje oszczędności odeszły w zapomnienie.

Czytaj także:
„Dla kochanki byłem tylko bankomatem. Gdy zachorowałem, zestresowała się, że straci moją kasę, a nie mnie”
„Dla rodziny byłem bankomatem. Kiedy straciłem pracę i nie miałem na chleb, nazwali mnie żebrakiem i zostawili samego”
„Kolega synka i jego dziadek traktują mnie jak bankomat. Zaciskam zęby i płacę za wszystko, bo nie umiem się postawić”

Redakcja poleca

REKLAMA