„Mój mąż stał się oziębły i byłam pewna, że mnie zdradza. Prawda okazała się o wiele gorsza”

Problemy w małżeństwie fot. Adobe Stock
Tyle już czasu nie kochał się ze mną, że wiedziałam, co jest grane. Nietrudno zgadnąć.
/ 08.11.2020 12:48
Problemy w małżeństwie fot. Adobe Stock

Mąż od kilku miesięcy dziwnie się zachowywał. Do domu wracał późno, mało jadł, rzadko był skory do rozmowy. Z duszy towarzystwa stał się mrukiem. Miałam wrażenie, że życie rodzinne przestało go obchodzić, podobnie jak ja.

Na początku to ja go odrzucałam

Byłam zbyt zmęczona, żeby podsycać jego namiętność. Początkowo sądziłam, że mąż odgrywa się na mnie. Przypomniałam sobie te wszystkie noce, kiedy to on leżał obok mnie chętny i gotowy, a ja udawałam, że niczego nie dostrzegam. Tak było, niestety, po narodzinach dzieci.
– Przestań, boli mnie głowa – mówiłam, czując, że zaczyna się do mnie tulić, a on potulnie wycofywał się na swoją stronę łóżka.

Czasem tylko wyrywało mu się: „Dlaczego was, kobiety, zawsze boli głowa?”. Zawsze? Przesadzał. Bolała mnie jedynie od czasu do czasu. Dlaczego? Przecież wiadomo, co było powodem mojej niechęci do seksu. Dom, praca, małe dzieci... Ja naprawdę wieczorem padałam ze zmęczenia.

Próby rozpalenia iskry w związku

Na szczęście przyszedł taki moment, że zaczęło mi brakować intymnych chwil z Jankiem. To ja zaczęłam go kusić, prowokować, ale on za nic miał moje starania. Unikał mnie w dzień i w nocy. Któregoś wieczoru zdobyłam się na odwagę i zapytałam wprost, dlaczego odsunął się ode mnie. W odpowiedzi wzruszył tylko ramionami i powiedział, że stracił ochotę na seks. On? Mężczyzna z krwi i kości, który jeszcze nie tak dawno niemal co noc pragnął zbliżeń?

Nie uwierzyłam mu i cały czas starałam się jakoś go zachęcić. Żadnego efektu. Zbywał moje uśmiechy, delikatnie, aczkolwiek stanowczo, odtrącał, gdy chciałam się do niego przytulić. Zdarzało się, że gdy wchodziłam do sypialni ubrana w koronkową koszulkę, on w tej samej chwili wyłączał lampkę i odwracał się do ściany, wzdychając, że jutro czeka go kolejny ciężki dzień.

Z każdym dniem byłam coraz bardziej załamana. Żal przeplatał się z wściekłością. Czasami miałam ochotę powiedzieć Jankowi coś przykrego, wyzwać go od słabeuszy i nieudaczników. Przychodziły mi nawet do głowy myśli, żeby skłamać, że kogoś mam.

– Może w ten sposób wzbudzę choć odrobinę jego zazdrości – tłumaczyłam swojej najlepszej przyjaciółce. – To zawsze lepsze niż obojętność.
– Zwariowałaś! – zdenerwowała się Dorota. – Przecież to nieprawda! A jak dojdzie do rozwodu i Jasiek udowodni, że to z twojej winy, bo miałaś kochanka?
– Ale nie mam! – broniłam się. – Nie rozumiesz? To będzie tylko blef.
– Głupi pomysł. Lepiej nie blefuj! – poradziła mi szczerze.
– To co mam zrobić? – rozpłakałam się. – Spokojnie patrzeć, jak się od siebie coraz bardziej oddalamy?
– Może spytaj wprost, dlaczego przestałaś go już pociągać – poradziła.

Wymuszony seks i... całkowita klęska

Spytałam i to był wielki błąd, bo Janek po raz drugi postawiony pod ścianą spróbował udowodnić mi swoją miłość, i męskość przy okazji. Przyciągnął do siebie, przytulił, zaczął całować i... nastąpiła totalna klapa. Mój mąż nie był w stanie się ze mną kochać. Poczułam się jeszcze gorzej niż gdy mnie odtrącał. Nie wiedziałam, jak się zachować. Jankowi nigdy się to nie zdarzało.

Mówiłem ci, że nie mam ochoty! – odepchnął mnie ze złością, po czym wściekły zabrał swoją poduszkę i wyszedł do drugiego pokoju.

Następnego dnia ja płakałam po kątach, a on milczał naburmuszony. Wieczorem oznajmił mi lodowatym głosem, że nie wraca do sypialni, bo na kanapie w salonie śpi mu się znacznie lepiej. To było jak uderzenie pięścią między oczy.

Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Pierwsza paraliżująca myśl – Janek naprawdę, ale to naprawdę, już mnie nie kocha. Potem przyszło mi do głowy, że może w jego życiu pojawiła się inna kobieta. Z pewnością młodsza, ładniejsza i lepsza ode mnie... Pocieszałam się tylko jednym, że nie odejdzie ze względu na dzieci. Przynajmniej nie od razu.

Kilka razy zrywałam się, żeby natychmiast porozmawiać z mężem, ale po dwóch krokach wracałam do łóżka. Nie chciałam w środku nocy wszczynać awantury, a nie byłam w stanie spokojnie rozmawiać o swoich podejrzeniach. Jednak przy śniadaniu nie wytrzymałam i spytałam Janka, czy może szykuje się do rozwodu.

– Niby dlaczego? – moje pytanie wyraźnie go zaskoczyło.
Bo mnie już nie kochasz – spojrzałam mu prosto w oczy. – Pewnie masz inną, bo nigdy wcześniej tak się nie zachowywałeś. Wcześniej byłeś mężczyzną, a teraz mnie unikasz – wypaliłam, powstrzymując łzy napływające do oczu. Roześmiał się szyderczo.

– Teraz tęsknisz za mężczyzną? A kiedyś tygodniami nie zauważałaś, że jestem tuż obok. Szkoda gadać...

Wyszedł z kuchni. Ocierając łzy patrzyłam, jak wyjeżdża autem z garażu.
– Jaki będzie nasz następny ruch? – spytałam wieczorem. – Rozwodzimy się, czy zostajemy razem?
– Ty znowu swoje! – Janek westchnął zrezygnowany. – Jeśli jesteś ze mną aż tak nieszczęśliwa, możesz odejść.

Nie odeszłam, bo nie odważyłabym się odsunąć dzieci od ich kochanego tatusia. Między nami jednak nic się nie wyjaśniło. Dni wlokły się jeden za drugim, a ja nie wiedziałam, czy wariuję z powodu braku czułości, czy dlatego, że moje małżeństwo się rozpada. Kiedy dzieliłam się przemyśleniami z którąś z koleżanek,  różnie mi radziły. Część uważała, że nie mam co się przejmować, bo życie zaskoczy mnie jeszcze niejeden raz znacznie większymi nieszczęściami. Inne tłumaczyły, że Janek na pewno ma jakieś kłopoty i powinnam go wspierać.

A kto niby miał mnie wspierać? Co miałam zrobić ze swoim pragnieniem przytulenia się do mężczyzny, z pragnieniem seksu? Jak długo mogłam jeszcze żyć z poczuciem, że zostałam odtrącona?

Prawda o dziwnym zachowaniu męża

Ostatnią deską ratunku wydała mi się wizyta w poradni małżeńskiej.
– Odbiło ci?! – uniósł się Janek, gdy mu o tym powiedziałam.

Kłóciliśmy się przez kilka dni, potem była jeszcze jedna poważna rozmowa, aż w końcu postawiłam na swoim i obydwoje udaliśmy się do poradni. Nie powiem, żeby to było bezstresowe przeżycie.

Psycholog był bardzo miły, jednak przed kimś obcym bardzo trudno jest się otworzyć. Zadawał mnóstwo pytań, słuchał uważnie i coś notował, potem powiedział, żeby mąż zrobił podstawowe badania, bo często zaburzenia w pożyciu seksualnym są związane z nadciśnieniem albo innymi chorobami. Na koniec zasugerował nawet wizytę u psychiatry, bo może będą potrzebne leki antydepresyjne.

Psychoterapeuta chciał dobrze, ale my wiedzieliśmy, że raczej niewiele wynieśliśmy z tego spotkania. Tabletki mogłyby być jakimś chwilowo działającym remedium, ale nie cudownym lekarstwem na kryzys w naszym małżeństwie..

– Nie tego się spodziewałam, namawiając cię na tę wizytę – przyznałam.
– Wiem – westchnął mąż, a potem przysunął się do mnie i objął mocno. – Chociaż teraz zapewne w to wątpisz, ale ja wciąż bardzo cię kocham – wyznał.
– Powiedz to jeszcze raz, to może uwierzę – spojrzałam mu w oczy.
– Kocham cię – powtórzył, całując mnie namiętnie. – I przepraszam. Nie miałem odwagi ci mówić, ale prawda jest taka, że o mały włos nie zostaliśmy bankrutami... Straciłem zamówienia.

Zamurowało mnie. Podejrzewałam wszystko – inną kobietę, męskie fochy, uczuciowy rozpad naszego małżeństwa, ale nie przypuszczałam, że Janek miał poważne problemy z firmą.
– Kochanie, czemu milczałeś przez cały ten czas? – zapytałam.
– Nie wiem – odpowiedział szczerze. – Taki już ze mnie facet, że lubię się gryźć w samotności, ale masz rację w związku trzeba się dzielić złymi i dobrymi chwilami. I nie odwracać wtedy od siebie.

Więcej listów do redakcji: „2 lata po ślubie mój ukochany mąż zginął w wypadku. Teściowa chce odebrać mi mieszkanie, bo było jej syna”„Odszedłem od żony, bo… mi się znudziła. Zamiast nudnej żony miałem teraz w łóżku o 20 lat młodsze dziewczyny”„Zrobiłem dziecko dziewczynie, do której nic nie czułem. Syn miał 2 lata, gdy zginęła w wypadku. Zostałem z nim sam”

Redakcja poleca

REKLAMA