„Myślałam, że jestem tą jedyną, a on mnie rzucił. Od roku czekam, aż zadzwoni i powie, że chce do mnie wrócić”

rozczarowana kobieta fot. Adobe Stock, spaxiax
„Pomyliłem miłość ze zwykłym zauroczeniem. Zdarza się. Nie miej do siebie o to pretensji, bo to nie twoja wina. Ale nie dzwoń i nie pisz do mnie więcej. Od pewnego czasu jestem już szczęśliwy z inną. Chcę sobie ułożyć z nią życie, więc musisz to zrozumieć”.
Listy od Czytelniczek / 26.11.2023 12:30
rozczarowana kobieta fot. Adobe Stock, spaxiax

Podobno wszystko, co ma początek, ma też koniec. Nie kupuję tego. Może jestem naiwna, ale mimo bolesnych doświadczeń, wciąż jeszcze wierzę, że prawdziwa miłość trwa wiecznie. 

Czułam się samotna

Samotne kobiety cierpią na nadmiar wolnego czasu, wiem to aż za dobrze. Kiedy wracasz do pustego mieszkania i zaczyna do ciebie docierać, że nie ma przy tobie nikogo, komu możesz poświęcić całą swoją uwagę, zaczynasz na siłę szukać dla siebie zajęcia. Moim były dyskusje na internetowym forum.

To nie tak, że świadomie unikałam towarzystwa mężczyzn. Po prostu, żaden z tych, którzy się mną interesowali, nie zasługiwał na zaangażowanie z mojej strony. Po kilku randkach okazywali się niemającymi nic do zaoferowania nudziarzami albo kiepskimi podrywaczami, którzy nie liczyli na nic poza przygodnym seksem. Dziękuję bardzo, to ja już wolę towarzystwo Tosi, mojej kotki.

To właśnie za sprawą Tośki założyłam konto na forum zrzeszającym miłośników mruczków. Mniej więcej dwa lata temu, tuż przed Bożym Narodzeniem moja puchata kumpela stała się apatyczna. Oczywiście, od razu zabrałam ją do weterynarza, ale specjalista nie widział żadnego problemu.

„Koty jak ludzie, też miewają gorsze dni. Proszę się nie martwić, wkrótce na pewno się jej poprawi” – brzmiało jego wyjaśnienie.

Ja jednak nie mogłam biernie przyglądać się, jak moja pupilka cierpi, bo właśnie ten stan malował się na jej słodkim pyszczku. Postanowiłam szukać pomocy u innych kociarzy.

Nagle okazało się, że mogę nie tylko prosić o rady, ale także sama ich udzielać. Stałam się aktywnym użytkownikiem forum, a stałych bywalców tego wirtualnego miejsca zaczęłam uważać za swoich przyjaciół. To właśnie na forum poznałam Janka.

Mieszkał w moim mieście

Ten zimowy dzień zapowiadał się jak każdy poprzedni. Wróciłam z pracy i jak zwykle nakarmiłam Tosię. Odgrzałam sobie resztki z wczorajszego obiadu, zaparzyłam kubek herbaty, włączyłam komputer i zalogowałam się na swoim ulubionym forum. Od razu przeszłam do sekcji z nowymi postami. Pierwszy na liście był zatytułowany: „Kot niszczy meble. Co robić?”.

Pomyślałam sobie wtedy: „Rany, człowieku... przecież znajdziesz tu dziesiątki, a może nawet setki ponownych zapytań. Zacznij czytać, zanim zadasz pytanie”. Już miałam przejść do kolejnego wpisu, ale odruchowo rzuciłam okiem na dane użytkownika.

Autorem był niejaki Jaśko1985. Nick jakich wiele i pewnie zignorowałabym go, gdyby w swoim profilu nie wypełnił pola z miejscowością. „Rany, mieszkamy w tym samym mieście” – pomyślałam. Nie wiem, co mną wtedy kierowało, ale postanowiłam odpisać.

Tydzień później na swojej prywatnej skrzynce znalazłam wiadomość od użytkownika Jaśko1985.

„Podziałało! Nie wiem, jak mam ci dziękować, Rupert jest teraz zupełnie innym zwierzakiem”.

Poszliśmy na kawę

Uśmiechnęłam się pod nosem, dumna z siebie, że mogłam komuś pomóc. W odpowiedzi napisałam, że w ramach podziękowania może przesłać mi kilka zdjęć sprawcy zamieszania, bo jestem ciekawa, jak wygląda ten urwis. Z czasem zaczęliśmy regularnie wymieniać się prywatnymi wiadomościami. Pewnego dnia w jednej z nich Janek napisał:

„Może wreszcie przeniesiemy naszą znajomość na realny grunt i dasz się zaprosić na kawę?”

Nasze pierwsze spotkanie było magiczne. Czułam się, jakbym znała go od lat. Mieliśmy mnóstwo tematów do rozmowy i, co było dla mnie niemałym zaskoczeniem, konwersacja nie ograniczała się do naszych futrzanych ulubieńców. Wróciłam do domu i momentalnie padłam na kanapę, jakby poraził mnie piorun. „To się dzieje naprawdę?” – pytałam samą siebie. Już wtedy wiedziałam, że zakochałam się w nim do szaleństwa. Był tylko jeden problem – Janek miał dziewczynę.

Musiałam go zdobyć

Z czasem zaczęliśmy spotykać się coraz częściej, a ja byłam już pewna, że przyjaźń mi nie wystarczy. Podczas jednej z naszych wizyt w kawiarni Janek zwierzył mi się, że nie jest szczęśliwy ze swoją dziewczyną. 

– Ona w ogóle mnie nie rozumie – powiedział rozżalony.

Wiedziałam, że to jest moja szansa.

– To może powinieneś spotykać się z inną?

Nie czekając na odpowiedź, pocałowałam go. Nie interesowało mnie, że nie jesteśmy sami w kawiarni. 

– Chyba powinienem – wyszeptał i odwzajemnił pocałunek.

Szybko zapłacił rachunek i poszliśmy do mnie. Tego wieczora kochaliśmy się długo i namiętnie. Chciałam, żeby został na noc, ale to było niemożliwe. Gdy wyszedł, zaczęłam rozmyślać. Pomyślałam sobie, że ten facet musi być mój. Jak nie ten, to który?

Następnego dnia zadzwonił do mnie. „Możemy się dziś spotkać?” – zapytał. Wyczułam ekscytację w jego głosie. To musiała być dobra wróżba.

Rzucił dla mnie dziewczynę

Czekałam na niego w tej samej kawiarni, w której widzieliśmy się ostatnim razem. 

– Oficjalnie chcę pani oświadczyć, że jestem mężczyzną stanu wolnego – powiedział mi, gdy tylko wszedł i ukłonił się teatralnie. 

– Oficjalnie chcę panu oświadczyć, że zamierzam to zmienić – odpowiedziałam i natychmiast pocałowałam go. 

Było nam ze sobą wspaniale. Chodziliśmy razem do teatru, odwiedzaliśmy galerię sztuki, wyszukiwaliśmy nowe restauracje, by eksplorować świat kulinarnych rozkoszy. Nawet gdy nigdzie nie wychodziliśmy, czułam się przy nim jak w siódmym niebie. Mogłam godzinami siedzieć na kanapie i po prostu wtulać się w niego. Z każdym dniem zakochiwałam się coraz bardziej.

Nie myślałam o tym, jak czuła się jego była dziewczyna. A raczej nie chciałam myśleć. W końcu to ja okazałam się tą jedyną. Ona była jedynie przystankiem na drodze, która zaprowadziła go do mnie. Niebawem miałam jednak przekonać się, że ja także nie byłam dla Janka stacją docelową.

A potem rzucił mnie

Tego dnia mieliśmy spotkać się u mnie. Spojrzałam na zegarek. „16:30. Janek przyjdzie dopiero za dwie godziny”. Żeby nie czekać bezczynnie, zalogowałam się na moje kocie forum. Na mojej skrzynce odbiorczej miałam jedną wiadomość. Otworzyłam ją, zanim jeszcze zdążyłam usiąść na krześle.

Od użytkownika Jaśko1985:

„Nie wiem, jak mam ci to powiedzieć, więc po prostu napiszę to tutaj. Kiedy cię poznałem, byłem przekonany, że jesteś tą, której szukam. Każdemu jednak zdarza się popełnić błąd, a ty, moja droga, byłaś błędem w moim życiu. Pomyliłem miłość ze zwykłym zauroczeniem. Zdarza się. Nie miej do siebie o to pretensji, bo to nie twoja wina. Ale nie dzwoń i nie pisz do mnie więcej. Od pewnego czasu jestem już szczęśliwy z inną. Chcę sobie ułożyć z nią życie, więc musisz to zrozumieć”.

Nagle poczułam się, jakby ktoś gwałtownym ruchem wyciągnął mi dywan spod stóp. Gdybym nie miała za sobą krzesła, z całą pewnością przewróciłabym się na podłogę. Nie, to musiała być jakaś pomyłka, albo głupi żart. Janek lubi żartować. Pewnie chciał mnie tylko nastraszyć w taki sposób. 

Chwyciłam za telefon i natychmiast wybrałam jego numer. Zablokował mnie. Odpisałam na jego wiadomość, ale okazało się, że także na naszym forum nie mogę się z nim skontaktować. Jak to się mogło stać? Przecież mieliśmy być razem szczęśliwi! 

Wciąż się łudzę

Dziś mija dokładnie rok od dnia, kiedy wysłał do mnie tę wiadomość. Codziennie otwieram skrzynkę z wiadomościami z nadzieją, że znajdę tam tę od niego. Jednak znajduję albo spam, albo wiadomości od innych użytkowników, na które już nie odpisuję.

Odkąd nie ma przy mnie Janka, nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Konta jednak nie usunęłam i nie usunę. Tak jak nie zmienię numeru telefonu. Wierzę... nie, jestem przekonana, że on do mnie wróci. Żadna nie da mu tego, co ja mogę mu dać. Pewnego ranka obudzi mnie dźwięk telefonu i usłyszę w słuchawce jego głos. Na pewno tak właśnie będzie. Muszę tylko jeszcze trochę zaczekać. Bo przecież żadna nie pokocha go tak bardzo, jak ja.

Marcelina, 32 lata

Czytaj także: „Mąż mnie zdradzał i tresował pięściami. Gdy się sprzeciwiłam, przekroczył wszelkie granice. Myślałam, że nie przeżyję”
„Córka wolała być zakonnicą, niż urodzić nam gromadkę wnuków. Przez nią żona zmarła, a ja zostałem sam jak palec”
„Synowa chciała być światowa i skazała moją wnuczkę na drwiny. Nawet ja wstydzę się mówić do niej po imieniu”

 

Redakcja poleca

REKLAMA