„Musiałem się rozwieść, gdy kochanka ogłosiła, że jest w ciąży. Dzieci z pierwszego małżeństwa plują mi w twarz”

Mężczyzna pogrążony w rozpaczy fot. iStock by GettyImages, SB Arts Media
„Nie dziwię się mojej byłej żonie, że nie chce mnie znać, ale dzieci mogłyby chociaż spróbować mnie zrozumieć. Nic z tego, zerwały ze mną kontakt i nawet nie powiedziały, że zostanę dziadkiem”.
/ 15.11.2023 22:00
Mężczyzna pogrążony w rozpaczy fot. iStock by GettyImages, SB Arts Media

Tłum gości, setki wiadomości z okazji urodzin. Niemal wszyscy pamiętali o tym, że właśnie kończyłem pięćdziesiąt lat. Niemal, bo zapomniały, albo nie chciały pamiętać moje dzieci.

Przed laty zakochałem się do szaleństwa w dwadzieścia lat młodszej Irminie. Zresztą z wzajemnością. Musiałem ukrywać romans przed rodziną, co dodawało tylko pikanterii. Starałem się oddzielić rodzinę od zakochania. Z jednej strony prawie dorosłe dzieci, stateczna Jadzia, która zadba o to, bym miał uprane i uprasowane, zawsze ciepły obiad na stole i rodzinną atmosferę. Z drugiej strony sekretne randki i nieziemski seks z Irminą. Zupełnie nie myślałem o konsekwencjach, żyłem chwilą.

Wszystko zaczęło się sypać, gdy Irmina powiedziała mi, że jest w ciąży. Chciała, żebyśmy sformalizowali naszą relację. Wreszcie postawiła sprawę na ostrzu noża, nie miałem wyjścia – złożyłem papiery rozwodowe i wyniosłem się z domu.

Moja rodzina zupełnie nie mogła się z tym pogodzić. Jadzia wpadła w ciężką depresję, aż wylądowała w szpitalu. Chciałem stłumić wyrzuty sumienia, więc wmawiałem sobie, że moja żona chce w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Poza tym moja stara rodzina aż tak mnie nie potrzebowała, jak Irmina i nasze maleństwo.

Żyłem złudzeniami

Myślałem, że uda mi się jakoś wytłumaczyć moim dzieciom, że ich ojciec się zakocha. W końcu były prawie dorosłe i same zaczynały wchodzić w poważne związki.

Kiedy spotkałem się z synem, i przedkładałem mu swoje racje, spojrzał na mnie z obrzydzeniem. Jak na największego wroga.

– Serio? Teraz to mówisz? Pleciesz o jakiejś miłości i o tym, że chcesz wziąć odpowiedzialność dopiero wtedy, kiedy bękart lada chwila dostanie twoje nazwisko? Sorry, ale to nie był zwykły skok w bok, który każdy facet zrozumie. Ty prowadziłeś drugie życie z tą kobietą. Oszukiwałeś mamę i nas, i pewnie dalej byś to robił, gdyby nie ciąża. Na mnie licz – po czym wstał i wyszedł z baru.

Z jednej strony byłem dumny z syna, bo wykazał się niezwykłą lojalnością wobec matki, ale z drugiej nie mogłem się pogodzić z tym, że się mnie wyrzekł.

Postanowiłem spróbować jeszcze z córką. Moja królewna, na pewno spojrzy na mnie łaskawszym okiem. W końcu była córeczką tatusia. Aktualnie była na Erasmusie, więc napisałem jej długą wiadomość mailową. Zdradziłem jej, że jestem szaleńczo zakochany i szczęśliwy, ale że w moim nowym domu będzie zawsze mile widziana. Chyba niepotrzebnie, ale wysłałem w załączniku zdjęcie Irminy. Chyba liczyłem na to, że Paulina jakoś się z nią dogada, w sumie były praktycznie w tym samym wieku.

Powiedzieć, że odpowiedź Pauliny była chłodna i sarkastyczna, to jak nic nie powiedzieć. Napisała mi, że rodzeństwo już ma, matkę też i na macochę w jej życiu miejsca nie ma. Dodała, że skoro dopiero teraz czuję się taki szczęśliwy, to mogę o niej zapomnieć, bo najwyraźniej ona nie spełniała moich oczekiwań. Zagięła mnie.

Mimo to nadal mam nadzieję, że moje gdy moje dzieci trochę ochłoną, nasze kontakty wrócą do normy. Przecież na świecie jest nie jedna szczęśliwa, choć patchworkowa rodzina.

Nawet w sądzie, kiedy czekaliśmy na rozprawę rozwodową, żadne z dzieci nie podeszło do mnie, żeby się przywitać. Nawet nie spojrzeli w moją stronę. Jakbym był duchem.

Może jeszcze zrozumieją

Kiedy tak na nich patrzyłem na sądowym korytarzu, dostrzegłem, że córka wydoroślała i wypiękniała, a syn zmężniał. Nagle zalała mnie fala miłości do nich. Dotarło do mnie, że naprawdę nie chcę i nie mogę ich stracić.

Podczas składania zeznań, nie wskazały żadnych łagodzących okoliczności. Nazwały mnie manipulantem, egoistką, tchórzem, oszustem i zdrajcą. Wtedy dotarło do mnie, że tracę ich bezpowrotnie.

Po narodzinach Nikodema wysłałem im mailem jego zdjęcia i zaprosiłem na chrzciny. Zignorowały to. Ta cisza bardzo bolała.

Jeszcze bardziej zabolał mnie post na Facebooku, w którym moja Paulinka oświadczyła, że jest półsierotą. Stwierdziła, że nie ma już ojca i łączy ją ze mną jedynie nazwisko i geny.

Upokorzyła mnie publicznie, ale nie to było najgorsze. Dotarło do mnie, jak obuchem, że spadłem z piedestału ideału mężczyzny, że już nie jestem dla niej wzorem i straciłem ją na zawsze. Nigdy nie uda nam się odbudować relacji.

Irmina wydawała się dziwnie zadowolona z przebiegu wydarzeń. Nie chciała, żebym miał jakikolwiek kontakt z poprzednim życiem, a moje dzieci z pierwszego małżeństwa odrywały mnie od Nikodema.

Im bardziej moje dzieci mnie odrzucały, tym bardziej za nimi tęskniłem. Maniakalnie wspominałem wspólne wypady z synem i długie rozmowy z córką. Marzyłem o tym, że kiedyś mi wybaczą i znów będziemy mogli spędzać razem czas.

Mijały kolejne lata, a ja nieustannie wysyłałem im wiadomości na każde urodziny i święta. Nawet nie byłem pewny czy te wiadomości docierają, bo mogli zmienić telefony i adresy mailowe. Zablokowali mnie też na Facebooku.

Nie mam już nadziei

Dowiedziałem się, że Jadzia sprzedała nasz dom i się wyprowadziła do mieszkania w centrum. Żadne z naszych wspólnych znajomych nie chce mi nic więcej powiedzieć.

Kiedy nie mogłem spać, marzyłem o tym, że chociaż zaproszą mnie na swoje śluby. Szybko jednak rozwiałem te mrzonki, gdy jadąc któregoś dnia samochodem, zobaczyłem, jak moja była żona pcha dziecięcy wózek. Pod wpływem impulsu zatrzymałem się i wyskoczyłem z auta.

– Co to za dziecko? – zapytałem ją, łapiąc za ramię i zaglądając do wózka.

Przez chwilę wyglądała na zdezorientowaną, ale gdy tylko dotarło do niej, z kim ma do czynienia, powiedziała z wrogością: – Odczep się, daj nam święty spokój! – krzyknęła.

– Chcę tylko wiedzieć, co u naszych dzieci…

– Spróbuj sam ich zapytać – powiedziała, choć przecież wiedziała, że nie odzywają się do mnie słowem od lat. – Łapy precz! – krzyknęła, gdy znów zajrzałem do wózka.

Maleństwo miało na sobie różowe ubranka, więc najwyraźniej to była dziewczynka. Paulinka wyglądała tak samo, gdy była w jej wieku. Te same oczka i włoski. Więcej nie dostrzegłem, bo Jadzia gwałtownie ruszyła naprzód. Nie poszedłem za nią, bo przechodnie i tak patrzyli na mnie wilkiem, jakbym był jakimś szaleńcem.

Wróciłem do domu w fatalnym nastroju, co nie umknęło uwadze Irminy.

– Słabo wyglądasz. Coś się stało?

Widziałem, że nie mogę być z nią szczery, byłem pewny, że nie wykaże się zrozumieniem. Przecież ona nie straciła nikogo, gdy wchodziła ze mną w związek. Wręcz zyskała wspaniałego syna, który kochał ją bezgranicznie.

Po ciszy, w trakcie moich urodzin, i po tym, gdy spotkałem Jadzię, zrozumiałem, że nigdy mi nie wybaczą. Muszę przestać na to liczyć. Niby jestem szczęśliwy z Irminą i Nikosiem, ale pustki po dzieciach z pierwszego małżeństwa, nic nie wypełni.

Czytaj także:
„Myślałam, że Olka chce złapać mnie na dziecko i się obłowić. Puściła mnie kantem, dopiero kiedy dziecko okazało się moje”
„Sąsiad na tacę w kościele rzuca grube banknoty, a żebraczce chleba żałuje. Więcej mu ręki na znak pokoju nie podam”
„Postawiłam facetowi ultimatum - albo ślub, albo fora ze dwora. Teraz siedzę, jak na szpilkach, czekając na jego decyzję”

Redakcja poleca

REKLAMA