„Mówi się, że w czasie wyprzedaży kobiety tracą głowę. Ja straciłam jeszcze coś. Torebkę!"

kobieta na zakupach fot. iStock by Getty Images, Tom Werner
„Gdy chciałam zapłacić, zdębiałam. Po mojej torebce nie było śladu! – Musiałam zostawić ją w którymś sklepie, kiedy przymierzałam ciuchy! – czułam narastającą panikę. – Już po niej… – jęknęłam. – Niczego nie odzyskam…".
/ 24.04.2023 18:30
kobieta na zakupach fot. iStock by Getty Images, Tom Werner

Siostra namówiła mnie na wizytę w wielkim outlecie, do którego wyprawa miała nam zająć cały dzień.

– Zobaczysz, to się nam opłaci! Połowa ceny to tam reguła, a są i takie obniżki, że sięgają 70-80 procent! – Ewa piała z zachwytu. – Możesz się ubrać na cały sezon dosłownie za grosze!

W sumie na zakupy nigdy nie trzeba mnie zbyt długo namawiać, pojechałam więc z ochotą.

Jak wpadłyśmy między te wieszaki! Boże, to był po prostu istny raj! Kurteczka z prawdziwej skóry, w seksownym czerwonym kolorze, za niecałe dwieście złotych? Majteczki z cudownie delikatnej koronki po dziesięć złotych – cztery razy taniej! Już po pierwszych kilku sklepach byłam obładowana torebeczkami. A tu trzeba przymierzyć buty, tam znowu sukienkę czy bluzkę… W pewnym momencie uznałyśmy z Ewunią, że jesteśmy padnięte i musimy pójść na kawę.

Gdy chciałam zapłacić, zdębiałam

Po mojej torebce nie było śladu!

– Musiałam zostawić ją w którymś sklepie, kiedy przymierzałam ciuchy! – czułam narastającą panikę. – Już po niej… – jęknęłam. – Niczego nie odzyskam…

– Pomyśl, gdzie ją ostatnio miałaś? – siostra starała się mnie uspokoić.

– W tym z butami! Płaciłam za klapki… – wydukałam.

– Dobrze, wracamy do tego sklepu! – zarządziła.

Ale w obuwniczym torebki nie było…

– Ewa, daj mi swoją komórkę, muszę zastrzec kartę! – trzeźwo pomyślałam. Ewa popatrzyła na mnie uważnie i powiedziała tajemniczo:

– Chyba wpadłam na dobry pomysł. Masz w torebce swoją komórkę?

– Mam – skinęłam głową.

– W takim razie chodź, przelecimy się jeszcze raz po wszystkich sklepach! W każdym z nich zadzwonię na twoją komórkę. Może się gdzieś odezwie… – odparła z błyskiem w oku.

W obuwniczym nic… W bieliźniarskim nic….

Aż tu nagle...

– Coś słyszę… – stwierdziłam, po czym jak dwa charty rzuciłyśmy się biegiem do kolejnego sklepu, w którym ostry, charakterystyczny dźwięk mojej komórki rozdzierał powietrze.

– Gdzie ona jest? – rozejrzałam się.

– Tam! – idąc za dźwiękiem, Ewka wskazała ręką torebkę, która… leżała sobie, jak gdyby nigdy nic, w koszu, pośród innych torebek na sprzedaż.

Doceniłyśmy donośny dźwięk dzwonka komórki Sprawdziłam zawartość torby – nic nie zginęło! Byłam gotowa przytulić do serca cały świat, a przede wszystkim moją genialną siostrę!

– Wiesz, zawsze mnie wkurzał ten twój dzwonek, ale teraz go doceniłam. Słychać go po prostu na kilometr! – uśmiechnęła się do mnie Ewa.

Czytaj także:
„Uratowałem z opresji młodziutką ślicznotkę, którą jakiś drab wziął za tirówkę. Od razu wyczułem, że to moja druga połówka”
„Dusiłam się w związku z Kubą, a on postanowił mi się oświadczyć. Z opresji wybawił mnie... mój przyszły mąż”
„Marzyłem o tym, że poznam miłość życia, ratując ją z opresji. Tymczasem stało się odwrotnie - to ona uratowała mnie”

Redakcja poleca

REKLAMA