„Mojego syna uwiodła kobieta starsza od niego o 8 lat. Nie wiem, po co dorosła baba umawia się z takim smarkaczem”

Matka z dorosłym synem fot. iStock by Getty Images, JackF
„– Nie chcę nic wiedzieć na jej temat! Może i jest idealna jak z obrazka, ale to nie znaczy, że chcę, żebyś się z nią widywał. Ten związek nie przyniesie nic dobrego. Sam widzisz, że już przez nią się sprzeczamy, to chyba najlepsza oznaka…”.
/ 17.09.2024 07:15
Matka z dorosłym synem fot. iStock by Getty Images, JackF

Ta kobieta zawróciła w głowie mojemu dziecku. Doprowadziła do tego, że głos matki stracił dla niego znaczenie!

Nie powiedział mi o tym wprost, ale domyśliłam się, że w jego życiu zaszło coś istotnego. Marek od pewnego czasu zachowywał się inaczej, poruszał się inaczej, spoglądał jakoś dziwnie, nawet ton jego głosu się zmienił. Może i nie były to radykalne przeobrażenia, ale każda matka po prostu wyczuwa takie sprawy.

Zdarzało mu się zakochiwać

Od razu poczułam niepokój – tak to już jest z matkami, wszystko wychwytują niczym policja.

Skoro jednak odwlekał wyznanie o nowej znajomości przez całe trzy miesiące, coś ewidentnie kryło się za tą tajemniczą kobietą. Ale cóż takiego? Mój umysł pracował na najwyższych obrotach. W głowie kłębiły się czarne scenariusze, że serce syna skradła nieodpowiednia dziewczyna, która sprowadzi na niego pasmo nieszczęść. Jakich? Przeróżnych!

Ledwo żywa wróciłam z zajęć fitness. Talia na ostatnim treningu w tym sezonie dała nam nieźle popalić. Padałam z nóg, ale czułam się zrelaksowana. Mając 48 lat, przekonałam się, że aktywność fizyczna odpręża mnie i sprawia, że patrzę na świat bardziej optymistycznie. Chyba właśnie dlatego mój syn postanowił w tym momencie w końcu rozpocząć rozmowę, na którą od dawna liczyłam.

– Mamo, chciałbym ci coś powiedzieć… o Nataszy. To moja nowa dziewczyna…

– Nowa? Chyba sobie żartujesz! – parsknęłam. – Do licha, kim ona jest, że trzymasz ją w sekrecie od trzech miesięcy?

Wcale jej nie ukrywam… – wzruszył ramionami, ale lekko się zarumienił.

No, no!

– To skąd te rumieńce? Proszę, powiedz mi, o co chodzi: czy ona pali, nadużywa alkoholu, zmaga się z jakimiś problemami? Zaniedbała naukę? Przyjechała tu nielegalnie? Tylko błagam, nie mów mi, że zostaniesz ojcem!

– Co ty gadasz, mamo... – przewrócił oczami – idź, pisz scenariusze do seriali! Natka ma wykształcenie, zarabia na siebie, nie spodziewa się dziecka, jest absolutną abstynentką i generalnie lubi żyć fit...

– W jaki sposób zarabia na życie? – weszłam mu w słowo, ogarnięta niepokojem. – Nie jest studentką tak jak ty? Nie poznaliście się na studiach?

– Cóż... nie było ku temu okazji, choć również zdecydowała się na AWF, ale... wpadliśmy na siebie i zaczęliśmy rozmawiać w innym miejscu, gdy już skończyła, eee, swój dzień pracy... Bo widzisz, ona... – plątał się w zeznaniach, aż w końcu z trudem wyznał – już jakiś czas temu uzyskała dyplom ukończenia studiów.

– Mhm. A jaka jest różnica wieku między wami? Dwadzieścia, a może piętnaście lat? Totalnie ci odbiło! Spotykasz się z babką niewiele młodszą ode mnie…?

– Trochę to przejaskrawiasz. To raptem osiem lat różnicy.

– Raptem?! To przecież prawie epoka. Gdy ty dopiero się urodziłeś, ona już zdążyła pójść do szkoły! Kiedy ty biegałeś jeszcze do podstawówki, ona była już na studiach.

– No dobra, ale popatrz na to z drugiej strony. Jak ona dojdzie do osiemdziesiątki, to ja skończę siedemdziesiąt dwa lata. Niewielka rozbieżność, sama widzisz, obydwoje będziemy wówczas wiekowi.

– A mnie już wtedy nie będzie na tym świecie! Wielkie mi pokrzepienie. Zresztą, chyba nie planujesz z nią… wziąć ślubu? Absolutnie się na to nie godzę! – oparłam dłonie na biodrach, posyłając mu karcące spojrzenie.

Kiedyś wpadł na szalony pomysł, żeby wytatuować sobie na klacie imię swojej ówczesnej ukochanej. No i miałam rację! Zauroczenie przeszło mu tak ekspresowo jak katar, a on do końca życia chodziłby z tym kretyńskim wzorkiem na skórze. Tym razem również moje przeczucie mnie nie zawiodło.

Może wydawać się, że osiem lat różnicy to mało

Ale dla każdej matki to ogromna przestrzeń dzieląca jej dziecko od dorosłości. Mój syn właśnie ukończył pierwszy rok na studiach. Radość rozpierała go, kiedy dostał się na wymarzony kierunek – fizjoterapię, a potem udało mu się zaliczyć obie sesje. Ja również pękałam z dumy! Dobrze pamiętam, jak przed egzaminem z anatomii zakuwał niczym szalony, dniami i nocami. Opłaciło się, bo zdał za pierwszym razem, bez żadnej poprawki! Byłam taka dumna. I właśnie dlatego nie zgodzę się na to, by zmarnował sobie przyszłość przez jakieś nieodpowiednie związki, które będą go rozpraszać i odciągać od nauki.

– W jej wieku pewnie od razu chce brać ślub, rodzić dzieci i zakładać rodzinę. A ty, mój drogi, jeszcze jesteś młodziakiem, smarkaczem!

– Dzięki wielkie, no naprawdę – obraził się. – Wspaniałą masz opinię na mój temat.

– Za to szczerą. Dobra, skończmy już gadać o tym. Miłość miłością, ale spójrz prawdzie w oczy. Z tego nie wyjdzie nic dobrego. Zanim ty będziesz gotów na rolę męża i tatusia, ona zdąży poznać bardziej pasującego faceta. Nie utrudniaj jej życia i nie daj się przez nią ograniczać.

– Nie utrudniam jej życia! Sprawiam, że się uśmiecha i czuje szczęśliwa, a przynajmniej mam taką nadzieję. Dokładam wszelkich starań, ponieważ ona jest niesamowita, po prostu fantastyczna, nawet nie masz pojęcia, jak bardzo! – rozpływał się w zachwytach nad nią. – I wcale mnie nie ogranicza, wręcz odwrotnie, motywuje mnie, dodaje otuchy i pomaga w nauce. Daj jej szansę, przekonasz się, że ją polubisz, bo nie da się jej nie lubić. Jesteś sceptyczna tylko dlatego, że jej nie znasz…

– Nie mam zamiaru tego sprawdzać! Może i jest idealna jak z obrazka, ale to nie znaczy, że chcę, żebyś się z nią widywał. Ten związek nie przyniesie nic dobrego. Sam widzisz, że już przez nią się sprzeczamy, to chyba najlepsza oznaka…

– Raczej tego, że jesteś do niej uprzedzona. Przykro mi to mówić, mamo, ale jestem tobą rozczarowany. Spodziewałem się, że będziesz miała jakieś obiekcje, ale nie sądziłem, że tak stanowczo się sprzeciwisz.

Zakończył rozmowę, lecz nie zerwał z tą… panią

Czułam ogromny zawód i przygnębienie. Ona go zaczarowała, spowodowała, że przestał brać pod uwagę opinię matki. To w zupełności wystarczało, żebym pałała do tej dziewczyny ogromną niechęcią. Mój małżonek uspokajał mnie, twierdząc, że pewnie nasz syn wyleczy się z tego zauroczenia podobnie jak z pozostałych.

Jeśli samo to nie przyniesie skutku, to najwyraźniej los mu przeznaczył tę zagadkową Nataszę. Ale co to za pociecha?! Wszystko mnie irytowało. W domu nie umiałam się odnaleźć, dlatego jak opętana robiłam porządki, żeby poradzić sobie ze stresem. Ale żadna czynność nie pomagała tak dobrze jak treningi z Talią. Jej fitness działał jak czary!

Dlatego pozytywnie zaskoczyła mnie wiadomość mailowa od mojej trenerki, że w jedną z sierpniowych sobót o 11:00 zorganizuje letnie zajęcia. Talia wspominała nam o nich wcześniej, ale nie planowałam z nich skorzystać. Trzy, cztery godziny zamiast jednej…? Obawiałam się, że kondycyjnie dam plamę.

No ale ta sytuacja z Nataszą wyprowadziła mnie z równowagi i naładowała złą energią, której po prostu musiałam się pozbyć. Chociażby ze względu na resztę rodziny. Wkurzałam się nie tylko na Marka, ale moja złość uderzała też rykoszetem w męża i córkę.

W głębi duszy wiedziałam, że przesadzam i reaguję zbyt nerwowo, ale oni wcale nie musieli mi tego wypominać, a już na pewno nie wysyłać mnie do… lekarza! Bo moja bezczelna córka uważała, że to wszystko przez zbliżającą się menopauzę, a nie przez ten wysoce niewłaściwy romans jej braciszka. No pięknie!

Dotarłam na czas do szkoły obok, w której Talia zorganizowała zajęcia.

Lokalny ośrodek kultury w wakacje nie działał

Na miejscu zjawiło się około dwudziestu kobiet z rozmaitych grup, starszych i młodszych. Zapowiadało się intrygująco, ale i wymagająco. Ufff… Gdy minęły cztery godziny treningu – z półgodzinnym odpoczynkiem w połowie – ledwo pamiętałam swoje imię, a co dopiero gniew na jakąś tam babkę.

Frustracja ulotniła się, gdy pot spływał po mojej skórze. Wyczerpanie przyćmiło wszelkie uczucia. Ledwo trzymałam się na nogach, ale rozpierała mnie duma, że podołałam wyzwaniu, co napawało mnie optymizmem na przyszłość.

– Dam sobie radę, wszystko się ułoży… – szeptałam pod nosem, ocierając szyję i dekolt ręcznikiem. Pozostałe uczestniczki powoli szykowały się do wyjścia. Prowadząca czekała, aż opuszczą pomieszczenie, by je zamknąć.

– Całkiem niezłe hasło... – rzuciła z uśmiechem, zajmując miejsce tuż obok.

– Moment i się zmywam, ale najpierw muszę złapać oddech.

– Dobrze, spokojnie – jej uśmiech powrócił.

Jej uśmiech był naprawdę czarujący, a sama kobieta prezentowała się bardzo atrakcyjnie. Naturalnie falowane, jasne włosy okalały jej twarz o delikatnej, brzoskwiniowej karnacji i subtelnych rysach. Drobna, ale wyraźnie wysportowana figura przyciągała wzrok. Gdy się jej przyglądałam, nie umiałam ocenić jej wieku – z jednej strony sprawiała wrażenie bardzo młodej, ale ledwo dostrzegalne zmarszczki wokół oczu, znamionujące smutek, oraz niewielkie bruzdy goryczy w kącikach ust zdradzały, że ma już pewne doświadczenia życiowe. Zaciekawienie wzięło górę nad dobrymi manierami.

– Przepraszam, że zapytam, pani Talio, ale ile pani sobie liczy lat?

Dwadzieścia osiem – padła odpowiedź.

– Ojej, dokładnie tyle, co... – nie dokończyłam zdania, a po chwili odważyłam się i zanim zdążyłam zmienić zdanie, wypaliłam: – Niech mi pani wybaczy tę bezpośredniość, ale co atrakcyjna kobieta taka jak pani mogłaby widzieć w znacznie młodszym mężczyźnie, prawie nastolatku? Dopytuję, bo mój syn stracił głowę dla... no, starszej kobiety... – policzki mi poczerwieniały i tylko bezradnie wzruszyłam ramionami, mając nadzieję, że załapie aluzję i okaże wyrozumiałość.

– Zakochał się w kobiecie, a nie w dziewczynie w swoim wieku, zgadza się?

Skinęłam głową na potwierdzenie.

Talia po dłuższej chwili ciszy w końcu odpowiedziała, wzdychając głęboko:

– Cóż, tak się złożyło, że mój partner, rówieśnik, z którym byłam na początku, gdy dowiedział się, że jestem w ciąży, od razu uciekł. Potem przez dobrych kilka lat żyłam u boku dużo starszego ode mnie faceta. Świetnie tańczył, ale niestety jako osoba był do niczego. Sprawił, że straciłam pewność siebie i zaczęłam mieć kompleksy. A obecnie jestem kochana przez młodszego ode mnie mężczyznę i myślę, że on okazuje największą dojrzałość z nich wszystkich. Dojrzałość i odpowiedzialność nie mają nic wspólnego z wiekiem. Liczą się wartości wpojone przez rodziców, za co powinnam im podziękować. Nie powiem jednak, że jego młodzieńczy zapał, spontaniczność i entuzjazm nie robią na mnie wrażenia. Dzięki niemu uświadomiłam sobie, jak wiele osiągnęłam. Sprawił, że znów się uśmiecham, a nawet więcej – na nowo uwierzyłam w miłość! Zjawił się niespodziewanie, przyszedł po zajęciach, żeby odebrać jakąś rzecz, o której zapomniała jego mama. Zaczęliśmy rozmawiać i tak się zaczęło. Mam nadzieję, że to potrwa... Czy to wystarczająca odpowiedź?

Popatrzyła na mnie, a jej twarz promieniała.

Była szczerze zauroczona tym swoim chłopakiem

Zaskoczona zaniemówiłam. W końcu, jak to zwykle bywa, wtrąciłam się w nie swoje sprawy.

– Nigdy nie wspominała pani, że ma dziecko.

– Bo nie mam… – jej uśmiech przygasł. – Straciłam tamtą ciążę. Ale wciąż mogę zajść w kolejną… – uzupełniła, a ja poczułam zażenowanie.

– Bardzo mi przykro! – zerwałam się z miejsca, spuszczając wzrok. – Już sobie idę. Dzięki za pogawędkę, teraz wszystko jest dla mnie bardziej klarowne, do zobaczenia.

Wpadnie pani tu za tydzień? – zatrzymało mnie jej pytanie.

Odwróciłam się i popatrzyłam prosto na nią.

– A chciałabyś, żebym przyszła, Talio?

Przytaknęła.

Talia to skrócona wersja Natalii, zgadza się? A zdarza się, że ktoś mówi do pani „Natasza”?

Skinęła głową, całkiem poważnie.

– Chodziło o telefon... o nim zapomniałam... – dodałam cicho.

Zaczęło do mnie docierać, że to może być ona

Od samego początku czułam to gdzieś w głębi duszy. Ta sama uczelnia, ta przemiana Marka tuż po tym, jak poznał Talię. No i co z tego? Ciągle ją lubiłam i ceniłam, jakby trenerka Talia i ta obca dziewczyna, Natasza, to były dwie zupełnie inne kobiety. Pierwsza była odważną, młodą trenerką, a druga – zabrała mi syna. Chyba najwyższy czas, żebym zaczęła patrzeć na to inaczej!

Właśnie od Nataszy usłyszałam, jaki wspaniały jest Marek. Udało mi się osiągnąć swój cel. W końcu nie wychowujemy naszych dzieci dla siebie samych, ale dla otaczających nas ludzi. Powinnam się zatem cieszyć, że ludzie go docenili i… pokochali.

Alicja, 49 lat

Czytaj także:
„Po rozwodzie chciałam się bawić, ale koleżanki unikały mnie jak ognia. Uznały mnie za harpię polującą na ich mężów”
„Życia z żoną było nudne jak pomidorowa z wczoraj. To pikantna bratowa sprawiła, że moje zmysły oszalały”
„Żona zaciągała mnie do łóżka tylko, by powiększyć rodzinę. Miałem dość figli na zawołanie, więc uciekłem do kochanki”

Redakcja poleca

REKLAMA