„Moje zaręczyny były festiwalem żenady. Dostałam tani jak barszcz pierścionek zaręczynowy. Nie wyjdę za skąpca”

zaskoczona kobieta fot. Getty Images, ONOKY - Eric Audras
„Połowicznie z litości, połowicznie z przyzwyczajenia, pozwoliłam wplątać się w tę sytuację. A teraz niespodziewanie stałam się narzeczoną! A skoro jesteśmy zaręczeni, to następnym etapem będzie… małżeństwo”.
/ 30.03.2024 21:15
zaskoczona kobieta fot. Getty Images, ONOKY - Eric Audras

W tych zaręczynach wszystko było nie tak. Miejsce nie to, pierścionek fatalnych, narzeczony też mi nie pasował. Na szczęście dla mnie, znalazło się wyjście z tej niezręcznej sytuacji.

Mnie chyba na tym nie zależało

Z zaskoczeniem przyglądałam się drobnemu pudełeczku, które Jacek trzymał w dłoni. Kamień w pierścionku mienił się szlachetnym blaskiem. Mój partner ukląkł przede mną, tak jak przystało na zaistniałą sytuację. Wiedziałam, że wszyscy dookoła nas obserwują i są zafascynowani, bo przecież nie ma nic bardziej romantycznego w chłopaku, który prosi swoją dziewczynę o rękę podczas tropikalnej nocy, przy basenie.

Goście hotelowi zastygli w oczekiwaniu. Czułam narastającą presję, że powinnam jak najszybciej odpowiedzieć „tak”. Gdy wreszcie to zrobiłam, rozbrzmiały oklaski i gratulacje. Czerwony ze wzruszenia Jacek założył mi na palec pierścionek z kamieniem i pocałował mnie w dość nietypowy sposób. Pocałował... Tak, ponieważ to wydawało się tak nienaturalne. To nie był gorący pocałunek dwóch zakochanych osób, tylko taki ułożony „filmowy”. Dla tych kilkudziesięciu osób, które nam się przyglądały z zainteresowaniem.

Zmieszana usiadłam przy stoliku. Nie mogłam tego przewidzieć, że dziś mi się oświadczy. Zadowolony Jacek poszedł do bufetu po zamówiony posiłek, a ja zostałam, gapiąc się na pierścionek zaręczynowy na moim palcu. Wydawał mi się jakiś znajomy... Po chwili przypomniałam sobie, że już wcześniej go widziałam i uznałam za szczyt bezguścia.

Byliśmy na zakupach z Jackiem i jego siostrą. Ewa wyciągnęła mnie do sklepu jubilerskiego, podziwiała biżuterię i w pewnym momencie zapytała, który z pierścionków najbardziej mi się podoba. Z ironicznym uśmiechem pokazałam pierwszy z brzegu, żeby tylko zakończyć ten temat, bo myślałam wtedy o zupełnie innych rzeczach. A teraz ten sam pierścionek błyszczał na moim palcu. To nie dlatego źle się czułam po oświadczynach Jacka. Nawet największy na świecie diament nie zmieniłby mojego zdania. Wciąż bym się... bała!

Jacek wrócił z pełnym talerzem i uśmiechnął się, widząc, jak wpatruję się w pierścionek, który mi podarował. Gdyby tylko wiedział, co myślę... W moich myślach, nasz związek od dawna szedł w złym kierunku. Moim zdaniem... nie powinnam go w ogóle brać pod uwagę. Dlaczego więc nadal z nim byłam i jak to się stało, że doszło do takiej sytuacji?

Byłam dla niego schronieniem!

Spotkaliśmy się w pracy, a Jacek był wobec mnie bardzo troskliwy. Pozwoliłam mu na adorację i byłam naiwna. Właśnie wtedy potrzebowałam, żeby obok mnie ktoś był, podziwiał i obsypywał komplementami. Moje serce było złamane po poprzednim związku. Były facet odszedł ode mnie w niezbyt przyjemny sposób, co bardzo źle na mnie wpłynęło.

Dzięki związkowi z Jackiem zagoiłam swoje złamane serce i skutecznie wyleczyłam rany. A potem nagle okazało się, że jest za późno na zatrzymanie tej szalejącej machiny. Chodzi o to, że może inna kobieta umiałaby to zrobić, ale ja wciąż pamiętałam, jak bardzo bolało mnie rozstanie, aby mogła zrobić to samo Jackowi. I tak, połowicznie z litości, połowicznie z przyzwyczajenia, pozwoliłam wplątać się w tę sytuację. A teraz niespodziewanie stałam się narzeczoną! A skoro jesteśmy zaręczeni, to następnym etapem będzie… małżeństwo!

Pierwsza myśl o tym wywołała u mnie natychmiastowy atak lęku. Wypiłam duży łyk białego wina i zdecydowałam się upić, żeby zapomnieć o swojej żałosnej sytuacji. Następnego dnia, idąc na plażę, próbowałam zdjąć pierścionek zaręczynowy, co nie podobało się Jackowi.

– Jest bezpieczny na twoim palcu! – oznajmił. – Przez parę dni trzymałem go w walizce i stale obawiałem się, że ktoś mi go zabierze. Chciałbym odetchnąć i nie czuć już tego stresu.

Byłam pewna, że chciał, abym wszędzie pokazywała się z pierścionkiem, ponieważ to sprawiało mu wyjątkową radość, kiedy ludzie uśmiechali się do nas i pokazywali mu kciuki do góry. Byłam posłuszna i nosiłam pierścionek tak jak on o to prosił. I okazało się, że to była zła decyzja. Nie przewidzieliśmy obydwoje zaistniałej sytuacji. Kiedy poszłam się kąpać do morza, pierścionek niespodziewanie ześlizgnął się z mojego palca i... zniknął w głębinach!

Nie wiem, jak do tego doszło

Zdałam sobie sprawę, że go nie mam na palcu, dopiero gdy poszliśmy na kolację. Nie zdziwiło mnie to wcale, w końcu nie byłam do niego przyzwyczajona, więc nie odczuwałam jego braku! Wydałam z siebie zaskoczony i przestraszony okrzyk. Jacek zamarł trzymając płetwy, a potem zaczął dopytywać, gdzie konkretnie pływałam. Oboje jednak zdawaliśmy sobie sprawę, że odnalezienie pierścionka w piasku czy na rafie koralowej to misja niemożliwa do spełnienia.

Prąd mógł go już dawno ukryć w piasku lub porwać w głąb morza... Choć Jacek natychmiast rzucił się do nurkowania, a później obiecywał nagrodę każdemu, kto odnajdzie zgubę, powrót do hotelu nie był przyjemny. „To zły znak!” – myślałam.

Następne dni płynęły swoim torem, ale atmosfera wakacyjna była już wyjątkowo ciężka. Miałam wrażenie, że Jacek mnie wini za utratę tego pierścionka, bo rzadko coś do mnie mówił. W końcu nie mogłam wytrzymać i wykrzyknęłam, że to przecież on chciał, żebym wzięła go na plażę.

– Powinnam leżeć na leżaku z wystawioną dłonią, aby wszyscy mogli zobaczyć pierścionek? Czy nie zrobiłeś wystarczająco dużego spektaklu wczoraj? – nie mogłam powstrzymać się słów złości i pretensji.

Jacek zbladł, a ja poczułam, że zachowałam się niewłaściwie. Mimo wszystko, nie powinnam mu dawać do zrozumienia, że zaręczyny nie były dla mnie wymarzoną sytuacją. Zwłaszcza, z takim tandetnym pierścionkiem. Zastanawiałam się, czy nie powinnam go przytulić i przeprosić, ale Jacek zdecydował za mnie:

– Idę spać, a możesz zrobić, co uważasz za stosowne!

„Tak? Dobrze!” – pomyślałam oburzona i wyszłam z pokoju hotelowego, żeby napić się drinka w barze. Właśnie delektowałam się następnym kieliszkiem, gdy nagle ktoś stanął nade mną. Podniosłam oczy, a niespodziewanie przed nimi pojawił się... mój pierścionek! „To chyba jakaś pomyłka!” – pomyślałam. Czułam, że mam zwidy.

– Ten pierścionek jest twój, prawda? – zapytał blondyn o uroczej twarzy i uśmiechnął się do mnie życzliwie.

Miałam wrażenie, że już go gdzieś spotkałam... Tak! W centrum nurkowania, gdzie chciał nas namówić do nurkowania z butlą.

– Przypadkiem go znalazłem. Nie mam pojęcia, jak mi się to udało, ale… Oto on! – wręczył mi zgubę i usiadł na leżaku obok.

Kelner podał mu coś do picia i tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy, delektując się swoimi drinkami bez pośpiechu. Wyglądało to na luźną rozmowę między dwoma nieznajomymi, ale…

Zauważyłam zdziwione spojrzenia

Już wówczas pomiędzy Stanleyem, a mną zawiązała się niewidoczna więź zrozumienia. Po powrocie do pokoju, w myślach, widziałam jego szczery wyraz twarzy oraz jasne oczy, jakby wypłukane przez wodę. Jacek, spał na całej szerokości łóżka i chrapał. Czułam, że nie zostawił dla mnie nawet najmniejszego skrawka miejsca. Zarówno dosłownie, jak i w przenośni...

Przez dłuższy moment patrzyłam na Jacka, a następnie otworzyłam pudełeczko leżące na stoliku nocnym i schowałam pierścionek głęboko w pojemniku z kremem do twarzy. Byłam pewna, że nikt go tam nie odnajdzie. Ani lokaj z Egiptu, ani Jacek. Tak, nie powiadomiłam mojego partnera, że odnalazłam pierścionek! Byłam pewna, że jego zaginięcie miało zupełnie inne znaczenie. Pozwoliło mi to spojrzeć na moje emocje z nowej perspektywy i podjąć decyzję, któą było zakończenie związku z Jackiem!

Stanley pojawiał się we wszystkich moich snach. Gdy rano otworzyłam oczy, od razu zdałam sobie sprawę, że znowu angażuję się w coś nierozsądnego, bo przecież ten nurek pochodzi z Australii! No i z taką piękną twarzą na pewno ma dziewczynę. Wszystko wskazywało na to, że już się nie spotkamy... Ale jednak spotkaliśmy się. Kiedy poszłam na śniadanie, zauważyłam, że Stan kręci się po jadalni, jakby szukał czegoś lub kogoś. Uśmiechnął się na mój widok, a potem zdziwiony spojrzał na mój palec.

– Nie włożyłaś go, żeby znowu go nie zgubić? – zadał pytanie.

– Nie włożyłam go, ponieważ muszę zakończyć ten związek! – odrzekłam.

– Jesteś pewna swojej decyzji? – nie wyglądał na zaskoczonego.

Kiwnęłam jedynie głową, a następnie wspólnie poszliśmy na śniadanie. Odczuwałam na sobie zdziwione spojrzenia, zwłaszcza Polaków z naszej grupy, ale to mi nie przeszkadzało!

Tylko Stanley się dla mnie liczył

Kiedy po dwóch dniach wracaliśmy z Jackiem do Polski, byliśmy jak dwoje nieznajomych. Na terminalu lotniczym Jacek na pożegnanie rzucił tylko szybkie „cześć” i odszedł, nie odwracając się w moją stronę. Ja natomiast, jak tylko dotarłam do domu, natychmiast włączyłam komputer, aby na skypie pogadać ze Stanem. Tęskniłam za nim.

Niestety, zdawałam sobie sprawę, że na jakiś czas musiałam zadowolić się tylko jego głosem i wizerunkiem na ekranie. Australia, czyli miejsce gdzie mieszka, jest przecież tak daleko od Polski! Aż czternaście tysięcy kilometrów! Nie byłam pewna, czy nasze letnie uczucie przetrwa tę odległość, ale na moje szczęście przetrwało.

Trzy miesiące później, Stanley przyleciał do Polski i spotkał się ze mną i z moją rodziną. Moja matka powiedziała mi wtedy, że nie mogła zrozumieć, dlaczego zerwałam z Jackiem, dopóki nie zobaczyła, kim jest Stanley.

– Mam nadzieję, że odnajdziecie wspólne szczęście! – przytuliła mnie.

Ja również wierzyłam w naszą miłość, mimo że myśl o przeprowadzce po ślubie do Australii budziła we mnie obawy. Co wiedziałam o tym miejscu? Kangury, bumerangi, ogromne pustynne krajobrazy... I opera w Sydney, którą widziałam jedynie na fotografiach.

Kiedy pierwszy raz odwiedziłam Australię, zadziwiło mnie, jak mało przypomina Europę. Podobało mi się, że tamtejsi mieszkańcy prowadzą bardziej wakacyjny tryb życia, bez takiego pędu, jaki jest w Polsce. Jest tam więcej uśmiechu, radości i pozytywnego nastawienia. Mimo to, wciąż miałam wątpliwości, czy jako 32–latka poradzę sobie z rozpoczęciem tam nowego życia. Uwierzyłam, gdy Stan spojrzał na mnie ze swoją jasnością i miłością. Kiedy był obok, wszystko zdawało się być prostsze. Kiedy mu o tym wspomniałam, zaśmiał się szczerze.

– To będzie proste, bo w końcu będę z tobą cały czas! – zapewnił mnie.

Po długim oczekiwaniu oświadczył mi się. Zrobił to w lokalu z przepięknym widokiem na morze. Byliśmy tam tylko we dwoje, a w moim kieliszku z szampanem znajdował się pierścionek. Przynajmniej tak mi się zdawało, ponieważ mimo, że wokół nas tętniło życie, ja widziałam jedynie Stanleya. „Tak właśnie powinno być” – pomyślałam. Już za kilka miesięcy staniemy na ślubnym kobiercu i przeprowadzę się na stałe do Australii, do mojego ukochanego.

A co zrobiłam z pierścionkiem, który dostałam od Jacka? Nie, nie zostawiłam go na zawsze w pudełku na biżuterię, ani nie zwróciłam go Jackowi. Nie potrafię powiedzieć dlaczego. Może nie chciałam, aby oświadczył się nim innej kobiecie? Może obawiałam się, że przyniesie jej pecha, tak jak mnie? Przekazałam go na aukcję charytatywną, kiedy w Polsce odbywał się koncert Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. A na liście darczyńców wpisałam Jacka.

Czytaj także:
„Na urlopie macierzyńskim marzyłam o powrocie do pracy. Miałam dość ciągłego płaczu dzieci, pampersów i klocków”
„Chcąc zemścić się na byłym mężu, wymyśliłam romans z teściem. Teraz siedzę i patrzę, jak trucizna niszczy ich rodzinę”
„Nasza jedwabna rocznica ślubu, okazała się być z poliestru. W 12. jubileusz mąż recytował imiona kochanek jak pacierz”

Redakcja poleca

REKLAMA