„Moje małżeństwo było jak odgrzewany kotlet – bez smaku. Zapragnęłam pikanterii i prawie skończyłam w łóżku sąsiada”

kobieta flirtuje fot. Adobe Stock, zinkevych
„Odkąd zostaliśmy sami, jeszcze bardziej potrzebuję czułości; dom zrobił się pusty, czuję, że lata lecą za szybko i chciałabym znowu poczuć się młoda. Do tej pory mój mąż mi wystarczał; oboje mamy podobne temperamenty i lubimy się kochać, ale ja chciałabym jeszcze słyszeć słowa miłości…”.
/ 16.01.2023 12:15
kobieta flirtuje fot. Adobe Stock, zinkevych

Kiedy pytam mojego męża, czy mnie kocha, odpowiada, że gdyby mnie nie kochał, toby ze mną nie był. Nie podoba mi się taka odpowiedź.

– Ale powiedz, kobieta musi to usłyszeć – nalegam, a on, że nie umie gadać takich słów na zawołanie. – Olek wyznaje miłość Aśce co pięć minut, i to przy ludziach! – wypominam mu.

– Fakt, ale poprzednim żonom i kochankom mówił pewnie to samo. Ja nie jestem taki gadatliwy!

Nasza córka zdała maturę i wyjechała na zagraniczne studia. Odkąd zostaliśmy sami, jeszcze bardziej potrzebuję czułości; dom zrobił się pusty, czuję, że lata lecą za szybko i chciałabym znowu poczuć się młoda i sexy. Do tej pory mój mąż mi wystarczał; oboje mamy podobne temperamenty i lubimy się kochać, ale ja chciałabym jeszcze słyszeć słowa miłości… Kiedyś szeptał mi, że jestem jedyna, cudowna, śliczna i pociągająca, teraz trzeba z niego każde słowo wyciągać.

– A serce ci bije, jak mnie nagle zobaczysz? Dawniej ci biło! Mówiłeś, że jak młotem, że ci tchu brakowało.

Dla mnie jest szczególnie miły!

– Na ogół nie oglądam cię „nagle” – mędrkuje. – Wracam do domu, ty jesteś. Gdybym miał wtedy częstoskurcz, musiałbym gnać do kardiologa!

Przyjaźnimy się z paroma małżeństwami, ale Aśkę i Olka znamy od lat. On przerobił dwa śluby i parę luźnych związków, aż wreszcie „odkrył” Asię. Było huczne wesele i opowieści o tym, że prawdziwe uczucie zdarza się dopiero w dojrzalszym wieku.

Od tej pory Aśka i Olek denerwują nie tylko mnie; całują się i ściskają na oczach innych, jakby chcieli wołać: możecie nam zazdrościć! W waszym piecu już się tak nie pali! Od paru tygodni Olek bywa u nas jeszcze częściej. Zawsze znajdzie jakiś pretekst, żeby wpaść na kawę.

Zawsze zauważy każdy nowy ciuch, inaczej uczesane włosy, każdy szczegół makijażu, chwali moje gotowanie, obejmuje mnie mocno na powitanie i pożegnanie, całuje w policzki. To jest takie naturalne, że aż nie wypada protestować! Olek jest przystojny, dowcipny, umie bawić towarzystwo, podoba się kobietom. Ja także bardzo go lubię. Pewnego razu wpadł do mnie, podczas nieobecności Szymka.

– Skonany jestem – zawołał od progu. – Poproszę o kawę, Basieńko!

Kiedy wróciłam z kuchni, Olek siedział w fotelu i wyglądał jak zadowolony kot, po polowaniu na tłustą mysz.

– Jesteś cudna! – wyszeptał. – Boże, gdzie ja miałem oczy?

Doskonale zrozumiałam, o co mu chodzi, ale udawałam głupią.

– Nie marudź – powiedziałam. – Pij kawę i znikaj. Mam robotę.

– Muszę powiedzieć, co czuję…

– Nie musisz.

– Muszę. Przez ciebie się męczę!

– Przeze mnie?

– Baśka, zakochałem się w tobie. Wariuję na twoim punkcie…

Zrobiło mi się strasznie głupio. Olek to kumpel mojego męża, ja przyjaźniłam się z Aśką, ta cała rozmowa wydawała mi się idiotyczna i nieuczciwa.

To mnie ostatecznie wkurzyło

– Życie jest krótkie i nie warto uciekać przed chwilami radości – zaczął Olek. – Czego się boisz? Nikt by się o niczym nie dowiedział, a my moglibyśmy się sobą nacieszyć. Ten twój stary to przecież nudziarz, a moja Aśka…

– Co? Przecież ją kochasz!

– Zaraz kocham! Lubię ją nawet… Ale to nie był dobry ruch ten nasz ślub!

– Żałujesz?

– Nudzę się z nią. Muszę mieć ciągle świeże mięsko. Jak nie mam, boli mnie wątroba! Taką mam strukturę.

– Strukturę? Co to znaczy?

– Tak jestem zbudowany. Konstrukcję męską mam taką. Nie lubię odgrzewanych potraw!

– Ja jestem świeżynka? – zakpiłam.

– Apetyczna, pachnąca… Mniam!

Kazałam mu się wynosić. Ten podły drań próbował mnie ugłaskać, ale się nie dałam. Zagroziłam durniowi, że wszystko opowiem Aśce i Szymkowi.

– Dostaniesz po pysku, jak się nie odwalisz ode mnie!

Powiedział, że nie miał pojęcia, jaka jestem zacofana i ciemna. „Potrójny moher” – tak mnie podsumował. Tego dnia Szymek wrócił z pracy wyjątkowo skonany. Zjadł obiad i zaczął się przebierać w robocze ciuchy.

– Co ty robisz? – zapytałam.

– Pomaluję i wzmocnię ganek – odpowiedział. – Glicynia tak się rozrasta, że za chwilę to będzie niemożliwe. Mówiłaś, że trzeba ją popodcinać, to przy okazji tym się też zajmę.

Koniec z Olkiem!

– Przecież jesteś zmęczony…

– Jestem, ale przecież lubisz te niebieskie kwiaty. Nawet oczy masz w tym samym odcieniu. Więc, trzeba zadbać, żeby zdrowo rosły. Jak zakwitną, cały dom jaśnieje, zupełnie jak wtedy, gdy ty się uśmiechasz…

Już wychodził do roboty w ogrodzie, kiedy nagle zapytał:

– Może byśmy zaprosili Asię i Olka na grilla w sobotę? Co ty na to?

– Mowy nie ma. Olek to palant, nie chcę go tutaj widzieć!

– Myślałem, że go lubisz?

– Lubiłam, ale mnie do siebie zraził. Nie pytaj, czym…

– Ale zapytam. Czym?

– Ma złą strukturę mężczyzny. To mi się w nim nie podoba! Od dzisiaj, mój drogi, koniec z Olkiem!

Czytaj także:
„Sąsiadka była pewna, że mój mąż mnie zdradza, ale prawda była inna. Przechodził przez piekło i nie pisnął ani słowa”
„Mój mąż to tyran, ale przed wszystkimi udaje pana idealnego. Nawet moja matka uważa, że przesadzam, chcąc odejść”
„W ogrodowej szopie znalazłam bezdomnego. Mąż mnie przeklął, gdy zaprosiłam go do domu. Nie wiedział, że dobrze znam Bogdana…”

Redakcja poleca

REKLAMA