„Moje córki są leniwe. Obraziły się, gdy kazałam im sprzątać i przestałam podsuwać obiadki pod nos”

pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, Prostock-studio
„– Czemu nic nie mówisz, mamo? – spytała córka. – Bo mnie zaraz coś trafi – ryknęłam na nie. – Wracam zmęczona, ręce bolą mnie od ciężkiej siaty z zakupami, o których zrobieniu wy nawet nie pomyślicie, a słyszę tylko lawinę pretensji”.
/ 27.08.2024 19:30
pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, Prostock-studio

Na przystanek dotarłam zziajana i wsiadłam do autobusu w momencie, gdy już zaczął zamykać drzwi. Otarłam pot z czoła i odetchnęłam z ulgą. Na kolejny musiałabym czekać z pół godziny, a miałam ciężką torbę z zakupami.

Po pracy poszłam na duże zakupy, bo w gazetce z dyskontu widziałam mnóstwo promocji. Udało mi się trochę zaoszczędzić, no i kupiłam córkom ulubione jogurty za dobrą cenę. Popatrzyłam na zegarek i westchnęłam. Oby autobus szybko przejechał swoją trasę, bo w domu czekał obiad do skończenia. Miałam w lodówce gotowe mięso i sos do odgrzania, ale musiałam jeszcze obrać ziemniaki. Wiedziałam, że żadna z moich prawie pełnoletnich córek na to nie wpadnie.

Spotkałam sąsiadkę

W końcu zwolniło się miejsce, więc ochoczo usiadłam i postawiłam zakupy obok. Nawet nie zauważyłam, że obok siedzi sąsiadka.

– A co ty, Marysiu taka obładowana? I jakoś później chyba wracasz, prawda?

– A tak mi jakoś zeszło na zakupach. A teraz jestem zdenerwowana, bo dziewczynki pewnie głodne siedzą.

– Jak to? – zdziwiła się sąsiadka. – Przecież to prawie dorosłe panny.

– Niby tak, ale mają tyle nauki, że nie obarczam ich obowiązkami – zaczęłam się tłumaczyć.

Nie chcę się wtrącać, ale źle robisz – powiedziała Alina.

– Czas pokaże – odpowiedziałam i zmieniłam temat.

Te małolaty były wulgarne

Na kolejnym przystanku autobus opustoszał, a na miejscach przed nami usiadły dwie młode dziewczyny w wieku zbliżonym do moich córek. Tylko wyglądały kompletnie inaczej. Miały krótkie spódniczki ledwo zasłaniające chude tyłki, dekolty po pas i wyzywający makijaż. Nie mówiąc już o kolczykach w brwiach! Gdybym była ich matką, spaliłabym się ze wstydu. Nie mówiąc już o tym, jak gapiły się na facetów. Ich rozmowa, którą siłą rzeczy słyszałyśmy z Aliną, też była taka, że nie dało się tego słuchać.

Rozmawiały bardzo głośno, nie zważając na innych. Przeklinały i w ogóle zachowywały się skandalicznie. Spojrzałam na sąsiadkę, a ona tylko pokręciła głową. Ja za to pomyślałam, że może moje dziewczyny są leniwe, ale przynajmniej wyglądają i prowadzą się porządnie. Te wyglądały po prostu jak jakieś lafiryndy. Zdziwiłam się więc, gdy ich rozmowa skręciła na całkiem inne tory.

Byłam w szoku

– Muszę zadzwonić do starych – powiedziała jedna z nich. – Obiecałam, że zrobię zakupy po drodze i muszę dopytać. Ojciec ma coś z kręgosłupem, więc lepiej żeby nic nie dźwigał.

– No ja za to dzisiaj mam dyżur w sprzątaniu, więc popołudnie spędzę z mopem i odkurzaczem – powiedziała druga. – Jak zdążę, to może zrobię jeszcze jakąś fajną kolację, bo mama ma późno dzisiaj wrócić.

Patrzyłam na nie i nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Oceniałam je po wyglądzie, a tymczasem to dobre dziewczyny. Moje w życiu nie wykazałyby się taką dojrzałością i odpowiedzialnością. Gdy wysiadały, pomyślałam, że jednak zazdroszczę ich rodzicom. Ja urabiałam się po same łokcie i nawet nie słyszałam, żeby ktoś to doceniał.

Usłyszałam same pretensje

Gdy otworzyłam drzwi do domu, panowała cisza. No tak, dziewczyny pewnie ze słuchawkami na uszach siedzą przed laptopem lub z nosem w telefonie. Zajrzałam do ich pokoju i nie myliłam się. Nawet żadna głowa nie podniosła. Westchnęłam i zaniosłam torbę z zakupami do kuchni.

Rozpakowywałam zakupy, gdy nagle przede mną stanęła Ola.

– Jezuuu, mamo, gdzie ty byłaś tak długo? – spytała z wyrzutem. – Muszę wyjść za pół godziny, a nawet nic nie zjadłam, bo obiadu nie zrobiłaś.

– A mi burczy w brzuchu po treningu – do Oli dołączyła Beata. – Myślałam, że chociaż coś przekąszę, ale nic nie znalazłam w lodówce.

Patrzyłam na nie i milczałam. Czułam tylko, jak rośnie mi ciśnienie.

– Czemu nic nie mówisz, mamo?

– Bo mnie zaraz coś trafi – ryknęłam na nie. – Wracam zmęczona, ręce bolą mnie od ciężkiej siaty z zakupami, o których zrobieniu wy nawet nie pomyślicie, a słyszę tylko lawinę pretensji.

– Mamo...

– Co mamo? Taka jest prawda! A co do obiadu wystarczyło obrać i ugotować ziemniaki i podgrzać mięso. Widzę jednak, że to was przerasta. Jesteście po prostu leniwe i roszczeniowe. To moja wina, ale od dzisiaj to się zmieni – powiedziałam stanowczo i poszłam do swojego pokoju.

Czułam, że zaraz eksploduję. Dziewczyny w autobusie spowodowały, że spadły mi klapki z oczu. Córki migały się od obowiązków domowych, więc im odpuszczałam. Koniec z tym!

Jak postanowiłam, tak zrobiłam

Cały wieczór spędziłam na robieniu grafiku. Uwzględniłam w nim nie tylko pranie, sprzątanie i zmywanie naczyń, ale też robienie zakupów. Rano powiesiłam go na lodówce. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam do śniadania. Nie minął kwadrans, a w kuchni pojawiła się Ola.

Nie ma dzisiaj śniadania? – zapytała, patrząc na mój pusty już talerz.

– Jest w lodówce. Trzeba tylko sobie naszykować – powiedziałam.

– Aaa dalej jesteś sfochana – zaśmiała się córka, ale przemilczałam to.

Kątem oka widziałam tylko, że gdy wyjęła mleko z lodówki i zamknęła ją, zamarła.

– Co to jest?

– Grafik. Nie widać? – odpowiedziałam stanowczo.

– Mamy tyle sprzątać? – zapytała zdziwiona.

– Nie tylko. Wszystko jest rozpisane. To nowe zasady, które wprowadzam od dzisiaj.

– Ale...

– Bez dyskusji – powiedziałam i odstawiłam kubek po kawie do zlewu. – Jak już zjesz śniadanie, umyj naczynia zgodnie z rozpiską.

Nie odpuszczę im

Zostawiłam ją taką zaskoczoną i poszłam do salonu. Po chwili usłyszałam z kuchni dość ożywioną dyskusję córek. No cóż, widocznie Beata też jest w szoku. Nawet zachciało mi się śmiać.

Była piękna sobota, więc stwierdziłam, że pójdę na spacer. Gdy zakładałam buty, z kuchni wynurzyły się córki.

– A ty dokąd? – zapytała Beata.

– Na spacer, a potem może na kawę do kawiarni. W końcu mam wolny dzień – powiedziałam spokojnie.

Obie patrzyły na mnie z niedowierzaniem.

– Ale jak to? Zawsze sprzątasz już o tej porze.

– Od dzisiaj nie. Chyba nie doczytałyście dobrze w grafiku. Dzisiaj wasz dzień. Jak wrócę, dom ma lśnić.

Nic się nie odezwały i ewidentnie były na mnie obrażone, a gdy zamykałam drzwi, usłyszałam jeszcze, że chyba mi odbiło. Trudno, będą się musiały przyzwyczaić do nowej rzeczywistości i zasad w domu. Zbyt długo je niańczyłam.

Maria, 50 lat

Czytaj także: „Brat mnie wykiwał i w spadku po rodzicach dostałem okrągłe zero. Ale potem przypomniałem sobie o tajemniczej skrytce”
„Znalazłam cudzy portfel i wydałam z niego całą kasę. Wreszcie miałam okazję pożyć w luksusie, na który zasługuję”
„Mąż przed śmiercią wyznał mi swoją tajemnicę. Naiwnie przez 20 lat myślałam, że jest ideałem”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA