„Moja żona przestała o siebie dbać, wyglądała strasznie. Nie wiedziałem, jak jej zasugerować, żeby coś ze sobą zrobiła”

Moja żona przestała o siebie dbać fot. Adobe Stock, AVAVA
Żona miała na sobie stare, za ciasne dżinsy. I przykrótki sprany tiszert. Gdy pochylała się, widać jej było „przedziałek” między pośladkami. Żony moich kolegów wyglądały zupełnie inaczej. Fryzura, makijaż, sukienki, szpilki, kolorowe szale, korale...
/ 15.12.2021 04:30
Moja żona przestała o siebie dbać fot. Adobe Stock, AVAVA

Wiem, że nie kocha się za coś, lecz mimo wszystko. Jednak moja żona wystawiła mnie na ciężką próbę.

Koledzy mi radzą – porozmawiaj z Grażyną. Ale jak można delikatnie powiedzieć własnej żonie, że powinna bardziej o siebie dbać. No przecież albo wpadnie w histerię albo mi przywali wałkiem.

Z Grażyną mamy imponujący staż

Znamy się 40 lat, parą jesteśmy od 32, a małżeństwem – od 23. Choć jestem o prawie rok młodszy – chodziliśmy razem do przedszkola, podstawówki i liceum. Nigdy nie byłem na randce z inną dziewczyną. Chyba nawet z żadną się nie całowałem. Koledzy mówili mi, że to niezdrowe. Wielu z nich już kilka lat temu powymieniało żony na młodsze modele. Ale ja naprawdę kocham Grażynę, nie chcę żadnej innej!

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że mojej żonie jakieś pół roku temu się odechciało. Chodzi o wygląd. Grażyna uznała, że już się nie musi wysilać. Z jej garderoby zniknęły sukienki, eleganckie bluzki. Do pracy chodzi w dżinsach i bluzie, a po domu w starym rozciągniętym dresie. Z początku próbowałem sam kupować jej ładne rzeczy. Myślałem, że może załapie...

– Oj, dziękuję, kochanie, śliczna ta bluzeczka. Tylko gdzie ja miałabym w niej chodzić – za każdym razem słyszałem taki komentarz.

A po chwili wołała naszą córkę.

– Kalinko, podoba ci się ta bluzeczka? To masz, przyda ci się bardziej niż mnie. Podziękuj tatusiowi.

Grażyna dość szybko zaczęła siwieć. To u niej rodzinne. Jeszcze do niedawna farbowała włosy co miesiąc. Teraz jest już prawie zupełnie siwa. I wygląda, jakby była nie przed pięćdziesiątką, a sześćdziesiątką! Wiem, siwizna może ładnie wyglądać, na przykład na krótko obciętych włosach, ale Grażyna ma dawno niestrzyżone strąki do połowy pleców.

Ponieważ włosy zawsze lekko się jej kręciły, wygląda jak czarownica. Przez jakiś czas wmawiałem sobie, że mi to nie przeszkadza. Przecież kocham ją nie z powodu ciuchów czy koloru włosów. Ale wiem, że się oszukuję.

Zrozumiałem to na urodzinach Adama

Zaprosił gości do restauracji, zarezerwował dla nas całą salę. Weszliśmy i zaczęliśmy się witać z przyjaciółmi. Spojrzałem na Grażynę. Miała na sobie stare, za ciasne dżinsy. I przykrótki sprany tiszert. Gdy pochylała się, widać jej było „przedziałek” między pośladkami. Zobaczyłem, że Adam też to widzi.

Chyba się zarumieniłem. Rozejrzałem się po sali. Żony moich kolegów – nie wszystkie nowe i młodsze – wyglądały zupełnie inaczej. Fryzura, makijaż, sukienki, szpilki, kolorowe szale, korale... Grażyna zaś najwyraźniej się nie przejmowała.

Nałożyła sobie na talerz kopiastą porcję sałatki. Po chwili majonez miała na brodzie, na bluzce i spodniach. Nagle zaśmiała się z pełną jedzenia buzią i... opluła jubilata. Nie mogłem na to patrzeć. Poszedłem do baru i jednym haustem wlałem w siebie podwójną wódkę. Ktoś położył mi rękę na ramieniu.

– Stary. Nie przejmuj się. Może to jakaś faza. Próbowałeś z nią rozmawiać? – zapytał Adam.

Opowiedziałem mu o moich nieudanych podchodach z zakupami.

– Innego pomysłu nie mam. Przecież jej nie powiem: „kochanie, wyglądasz jak czupiradło”. W życiu. To byłby koniec.

– Może to jest wyjście. Rozejrzyj się. Świat jest pełen fajnych kobitek. Macie dorosłą córkę, spędziliście razem pół życia, nie musicie całego. Spojrzałem na niego, jakby się z choinki urwał.

– Stary, no co ty, ja ją kocham! I nie chcę żadnej innej.

Adam przewrócił oczami i rozłożył bezradnie ręce

Po chwili zobaczyłem, jak obejmuje swoją Kasię – żonę numer trzy, lat 34, stewardessę. Usłyszałem, jak razem chichoczą. Miałem nadzieję, że nie ze mnie i Grażyny. Wiedziałem, że ten wieczór nie będzie udany. Albo wyjdziemy wcześniej, albo się upiję. Wybrałem pierwszą wersję. Lepiej, żebym już ja nie dostarczał znajomym powodów do kpin.

Powiedziałem Grażynie, że bierze mnie grypa.

– To idź do łóżka, ja jeszcze zostanę. Dawno się nie widziałam z dziewczynami – odpowiedziała i zniknęła.

Nie miałem wyjścia. Poszedłem do domu i upiłem się sam. Następnego dnia pękał mi łeb. A Grażyna koniecznie chciała mi opowiedzieć, co mnie ominęło. A przy okazji się powyzłośliwiać.

– Jak zaczęły się tańce, to Kaśce o mało ta kiecka na tyłku nie pękła. Przecież ona była o jakieś dwa numery za mała? A cycki z dekoltu to jej się wylewały. A Agata to chyba myśli, że ma 20 lat. Widziałeś to brokatowe bolerko? No dzidzia piernik normalnie...

Przestałem jej słuchać

Wiedziałem, że jeszcze chwila i nie wytrzymam i zapytam, czy zdaje sobie sprawę co koleżanki mogły powiedzieć o niej. Wolałem nie ryzykować. Próbowałem już wszystkiego, nic nie pomagało! Mijały tygodnie, a moja kochana żona wyglądała coraz gorzej. Kilka razy zaczynałem rozmowę o fryzjerze.

– Chyba muszę iść do pani Krysi, bo zarosłem – wzdychałem. – Może razem się wybierzemy? Ostatnio pytała o ciebie...

– Pozdrów ją ode mnie. Ja postanowiłam zapuszczać włosy...

Znowu pudło. Próbowałem podpuścić Kalinę, żeby pogadała z mamą.

– Tato, oszalałeś?! A gdzie jest powiedziane, że kobiety to mają się całe życie męczyć dla was. Próbowałeś kiedyś chodzić w szpilkach? Jeszcze chwila i zaczniesz się domagać, żebyśmy włożyły gorsety – Kalina uderzyła w feministyczne tony.

Zrozumiałem, że od niej pomocy się nie doczekam. W desperacji postanowiłem poszukać ratunku w internecie. Błąd. Trafiałem albo na porady typu: „porozmawiaj z żoną” albo połajanki innych kobiet „a ty sam jak wyglądasz?”.

A potem był grill na działce u Maćka. Grażyna uznała, że na taką okazję nie musi zmieniać swojego codziennego stroju. Pojechała, tak jak stała. Usiadłem na werandzie i patrzyłem na uwijające się po ogrodzie żony moich kolegów. Poubierane w kolorowe kurteczki i czapki – wyglądały jak z reklam.

A pośród nich Grażyna

Wiszące na pupie i powyciągane na kolanach buro-nijakie dresy. Poplamiona bluza z oberwaną kieszenią. A na głowie bandana pamiętająca jeszcze nasze studenckie lata.

„O rany! Czy ona tego nie widzi? Jak bardzo różni się od innych?” – myślałem załamany.

Wieczorem przy ognisku rozmowy toczyły się w grupkach. Kątem oka widziałem Grażynę pogrążoną w dyskusji z Magdą i Agatą. Gdy zorientowałem się, że rozmawiają o ciuchach, zacząłem podsłuchiwać.

– Natknęłam się ostatnio na taki mały butik. Bardzo fajne tuniki, bluzy, spodnie – nawijała Agata. – Wszystko z bawełny w bajecznych kolorach. Takie trochę hipisowskie. Grażyna, może pójdziemy razem? Spodoba ci się tam. Te ciuchy są takie w twoim stylu…

Grażyna zerwała się, coś burknęła, że niczego jej nie potrzeba i gdzieś sobie poszła. Agata podeszła do mnie.

– Sorry, próbowałam – rozłożyła ręce.

Zrozumiałem, że o wyglądzie Grażyny moi przyjaciele rozmawiają za moimi placami. Ale w sumie trudno było im się dziwić. Kilka dni później siedziałem sam przed telewizorem. Nagle drzwi się otworzyły i w salonie stanęła… jakaś obca kobieta. Tak mi się przynajmniej przez chwilę zdawało. Ale po chwili zrozumiałem, że to Grażyna.

Włosy obcięte na krótko. Lekki makijaż. Wąskie czarne dżinsy i turkusowa zwiewna tunika. Do tego eleganckie botki i bajeczny szal.

– Kochanie, pięknie wyglądasz. Czy to jakaś okazja? Zapomniałem, że gdzieś wychodzimy? – dukałem, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.

– Wiesz, Agata poleciła mi pewien butik. Wszystko mi się tam spodobało, z właścicielką na czele. Pani Zofia miała taką fajną fryzurkę. Poleciła mi swojego fryzjera. Bo wiesz, miałam dość już tych loków… A zobacz, co jeszcze kupiłam – Grażyna z wielkich papierowych toreb zaczęła wykładać na kanapę kolorowe bluzy, swetry, spódnice… – Wiem, wydałam majątek. Ale uznałam, że najwyższa pora odświeżyć garderobę.

Zachowywała się jak dawna ona

Paplała z pasją o ciuchach, apaszkach, naszyjnikach. Nie miałem pojęcia, co się stało. Ale wolałem nie komentować. Niech ta chwila trwa jak najdłużej. Gdy położyliśmy się do łóżka, Grażyna zaczęła mówić.

– Arek, muszę ci się do czegoś przyznać. Tych kilka ostatnich miesięcy to był eksperyment. Idiotyczny. Ale nie wiedziałam, jak przestać. Przeczytałam w jakimś durnym pisemku, że jak chcesz sprawdzić, czy mąż ciągle kocha, to przestań na jakiś czas o siebie dbać. Sprawdź, czy zaakceptuje cię bezwarunkowo. Jak nie – znaczy że uczucie wygasło.

Była wyraźnie zawstydzona i zaczęła się rumienić.

– Minął tydzień, potem dwa, a ty milczałeś. Czyli test zdałeś. Potem zaczęło mnie irytować, że jednak nic nie mówisz. Zaczęłam, inaczej, niż twierdzili w tym piśmie, mieć podejrzenie, że w ogóle cię już nie obchodzę, że nie zwracasz uwagi, jak wyglądam. Na urodzinach Adama to była prowokacja. Poszłam na całość. Byłam pewna, że nie wytrzymasz i na mnie nawrzeszczysz. Ale byłeś twardy...

Muszę przyznać, że wyznanie żony mnie zamurowało, ale to nie był koniec.

– Sama zaczęłam się źle czuć ze sobą. Wiedziałam, jak na mnie patrzą przyjaciele i koledzy w pracy. Dziś byłam w przychodni i nagle skojarzyłam, że to tam jest ten butik, o którym mówiła Agata. Poszłam tam, no i stało się. Przepraszam cię. Zachowałam się idiotycznie. Ale chyba jestem szczęśliwa, że nic nie powiedziałeś. Choć wiem, że nie było ci łatwo… A teraz mam coś dla ciebie. Za rogiem był też sklep z bielizną…

Grażyna zrzuciła szlafrok i nagle cała moja wściekłość na nią gdzieś zniknęła. Zgasiłem lampkę…

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA