„Moja żona miała obsesję na punkcie własnej wagi. Do tego stopnia, że w ciąży się głodziła”

kobieta w ciąży która się głodzi fot. Adobe Stock, motortion
Już przed ciążą w kółko pytała mnie, czy nie jest za gruba. W 25 tygodniu ledwo było widać, że ma zaokrąglony brzuszek. Jednak słowa lekarza mną wstrząsnęły: – Pana żona się głodzi. A do tego pije herbatki przeczyszczające i bierze tabletki na odchudzanie. Dziecko może być poważnie chore.
/ 20.05.2021 09:31
kobieta w ciąży która się głodzi fot. Adobe Stock, motortion

Sylwia zawsze miała obsesję na punkcie swojego wyglądu. Choć była szczupła i zgrabna, wiecznie narzekała, że jest za gruba. I nie dała sobie wytłumaczyć, że z obiektywnego punktu widzenia to bzdura.

– Zobacz, jakie mam fałdy na brzuchu! A pupa? Wielka jak dynia – płakała, stojąc przed lustrem.
– Ależ, kochanie, co ty opowiadasz. Jesteś wręcz idealna! Niejedna gwiazda filmowa wygląda przy tobie jak zapasiona foka – zaprzeczałem gorąco.
– E tam, chcesz mnie tylko pocieszyć – krzywiła się, sceptyczna jak zawsze.
– Przysięgam! Żebym się z tego miejsca nie ruszył – podnosiłem w górę dwa palce, gdy ona okręcała się przed lustrem.
– No dobra, wierzę ci… Jak się tak dokładniej przyjrzeć, to chyba rzeczywiście nie jest aż tak źle – rozpromieniała się.

Zrobiła mi dziką awanturę o taką błahostkę?!

Na początku naszego małżeństwa takie sceny rozgrywały się przynajmniej raz dziennie. Trochę mnie to denerwowało, bo kompletnie nie rozumiałem, o co jej chodzi. Poza marudzeniem o niechcianych krągłościach Sylwia właściwie nie miała wad. Była cudowną, oddaną, tolerancyjną żoną… Kiedy więc zaczynała te swoje śpiewki, zagryzałem zęby, przywoływałem uśmiech na twarz i ze wszystkich sił zapewniałem ją, że jest najpiękniejsza i najszczuplejsza na świecie.

Z czasem musiałem robić to coraz rzadziej, bo do Sylwii chyba dotarło, że wygląda świetnie. Już tylko dwa albo trzy razy w tygodniu stawała przed lustrem i narzekała. Wszystko zmieniło się, gdy zaszła w ciążę. Na wieść o tym, że zostanie mamą, zareagowała entuzjastycznie.

– Będziemy mieli maluszka! Cieszysz się? – rzuciła mi się na szyję.
– Jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem! – wziąłem ją na ręce i podniosłem do góry.

Od dawna chciałem zostać ojcem, ale to Sylwia zwlekała. Teraz jednak wreszcie moje pragnienie miało się spełnić.

– Ja też jestem szczęśliwa – pogłaskała mnie czule po policzku.

O Boże, jak ja ją wtedy kochałem! Gdybym tylko mógł, nieba bym jej przychylił. Jej euforia nie trwała jednak długo. Już następnej nocy poczułem, jak Sylwia szarpie mnie za ramię.

– Artur, obudź się, błagam!
– Co się stało? Źle się czujesz? – usiadłem zaspany na łóżku.
– Okropnie! – przyznała.
– Może wezwać karetkę. Coś się boli? Brzuch? – przestraszyłem się.
– Nieee… Serce…
– Serce???
– No tak! Jak tylko pomyślę o tym, jaka będę gruba przez tę ciążę, to mam wrażenie, że zaraz mi pęknie z żalu!

Zgłupiałem. Przez chwilę nie mogłem wydusić z siebie słowa. Siedziałem więc na łóżku i gapiłem się na nią szeroko otwartymi oczami.

– Dlaczego nic nie mówisz? – spytała.
– Próbuję ochłonąć… Myślałem, że to coś naprawdę poważnego, a ty mi tu z jakimiś głupotami wyjeżdżasz. Nie rób tego więcej! – poprosiłem spokojnym głosem.
– Jak możesz tak mówić?! Przecież to jest bardzo poważne! – wrzasnęła.
– Akurat! Połóż się i już nie marudź. Wszystkie kobiety w ciąży tyją. To normalne – mruknąłem, bo nie zamierzałem dłużej wysłuchiwać tych bzdur.

Następnego dnia miałem ważne spotkanie w pracy i chciałem się wyspać. Kiedy już więc wyraziłem swoją opinię o jej wymyślonych problemach, otuliłem się kołdrą i odwróciłem do ściany. To, co potem nastąpiło, kompletnie mnie zaskoczyło. Sylwia dostała histerii. Zerwała ze mnie kołdrę, znowu zaczęła mnie tarmosić. Na zmianę płakała i krzyczała, że ma gdzieś inne kobiety, że nie chce wyglądać jak wieloryb. Że powinienem jej współczuć i ją wspierać, a ja lekceważę ją i poniżam. Potwora ze mnie zrobiła. Zdezorientowany usiadłem obok niej, tuliłem ją i uspokajałem chyba ze trzy godziny. Przestała krzyczeć dopiero, gdy z osiem razem powtórzyłem, że będę ją kochał nawet wtedy, gdy przytyje.

– Na pewno? Będę taka obrzydliwie gruba… – powtarzała w kółko.
– Zawsze będziesz dla mnie najpiękniejszą kobietą pod słońcem. Nawet w rozmiarze XL – zapewniłem gorąco.
– No dobrze, chodźmy już spać – chlipnęła i przyłożyła głowę do poduszki.

Po chwili chrapała w najlepsze. A ja zrobiłem sobie mocną kawę. Wskazówki zegara wskazywały piątą i nie było sensu się kłaść. Byłem tak wzburzony, że od razu i tak bym nie zasnął, a za godzinę powinienem wstać. Wychodząc do pracy, pomyślałem, że jak żona będzie urządzać takie sceny co noc, padnę ze zmęczenia i nie doczekam narodzin potomka.

Moje obawy sprawdziły się szczęśliwie tylko w połowie

Owszem, Sylwia często domagała się komplementów i zapewnień, że wygląda świetnie, ale tylko w dzień. Mogłem się więc porządnie wyspać. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że ona w ciąży prawie nie tyła. W piątym miesiącu miała tylko lekko zaokrąglony brzuch.

Nie widziałem w tym niczego niepokojącego. Wydawało mi się, że tak po prostu jest, że jedne kobiety przybierają na wadze naprawdę sporo, a inne wręcz przeciwnie.

Kiedy zacząłem podejrzewać, że coś jest nie tak? Na początku szóstego miesiąca. Po pracy wyskoczyłem z kolegą do pubu. Jego żona też spodziewała się dziecka i chcieliśmy podzielić się wrażeniami i przeżyciami ostatnich tygodni. Gadaliśmy sobie o zmianach nastroju naszych żon, nietypowych zachciankach i wielu innych niezbyt fajnych rzeczach, które musi dzielnie znosić przyszły tata. W pewnym momencie rozmowa zeszła na wygląd naszych ciężarnych żon.

– Moja Aneta tak przytyła, że ja ledwie mieszczę się w łóżku. Śpię na samej krawędzi. Boję się, że którejś nocy po prostu się stoczę na podłogę. Nawet lekarz powiedział, że przesadza z kaloriami. Ona je za dwoje – zaśmiał się Kuba.
– Naprawdę? A po mojej Sylwii właściwie nic nie widać, że jest w ciąży. Gdyby mi nie pokazała wyników badań, pomyślałbym, że mnie wkręca i wcale nie jest w ciąży – odparłem.

Kuba zastanawiał się przez chwilę.

– Wiesz co, nie chcę się wymądrzać, bo nie znam się na tym za dobrze, ale wydaje mi się, że to nie jest normalne…
– Niby co?
– No to, że ona zupełnie nie tyje.
– I całe szczęście, inaczej przez całą dobę musiałbym wysłuchiwać, jaka jest gruba i brzydka. Ona ma na tym punkcie obsesję – wyjaśniłem kumplowi.
– No właśnie. Ja na twoim miejscu przyjrzałbym się jej uważniej. No wiesz, czy normalnie je i nie łyka jakichś świństw na odchudzanie. Na wszelki wypadek.
– Myślisz?
– Uhm, z tego, co wiem, to jak kobieta za dużo przytyje w ciąży, to źle. Ale jak mało przybiera na wadze, to znacznie gorzej. Dla dziecka – podkreślił, a mnie dreszcz przebiegł po plecach.

Słowa kumpla przeraziły mnie nie na żarty. Na samą myśl, że coś może stać się maluszkowi, robiło mi się słabo. Dlatego gdy tylko wróciłem do domu, postanowiłem od razu pogadać z Sylwią. Trzeba było wszystko wyjaśnić.

– Wiesz, kochanie, spotkałem się dzisiaj z Kubą – zacząłem niewinnie.
– Tak? No i co? – zainteresowała się.
Opowiadał o Anecie. Podobno tak przytyła, że zajmuje całe łóżko…
– To przykre… – weszła mi w słowo. – Miała przecież taką świetną figurę. Nie rozumiem, jak mogła się doprowadzić do takiego stanu – skrzywiła się.
– Skoro o figurze mowa... Kuba twierdzi, że ty masz aż za dobrą. Oczywiście jak na kobietę w ciąży – zawiesiłem głos.
– Co takiego?! Znawca się znalazł. Skoro jego żona wygląda jak wieloryb, to myśli, że inne kobiety też muszą się w niego zamienić. A ty, jak idiota, wysłuchujesz tych bzdur! – teraz była już naprawdę mocno zdenerwowana.
– Spokojnie, przecież tylko rozmawiamy. Martwię się o nasze dziecko… – zacząłem tłumaczyć, ale mi przerwała.
– Zupełnie niepotrzebnie. Ja po prostu uważam na to, co i ile jem. Nie obżeram się batonikami, nie wciskam w siebie pięciu kotletów i kilograma ziemniaków. Odżywiam się zdrowo, tak jak należy!
– Czyli wszystko jest w porządku? – chciałem się jeszcze upewnić.
– Oczywiście, co za pytanie! – zapałała świętym oburzeniem.

Uwierzyłem żonie. Po pierwsze dlatego, że była przekonująca, po drugie dlatego, że przypuszczenie, że mogłaby świadomie szkodzić dziecku, nie mieściło mi się w głowie. Poza tym wydawało mi się, że ona normalnie się odżywia. Co prawda nie jadaliśmy razem śniadań i kolacji, bo wychodziłem wcześniej, a wracałem później niż ona, ale w kuchni stały resztki kanapek i sałatek. Żadnych podejrzanych tabletek też nie znalazłem, choć dokładnie przejrzałem apteczkę. Witaminy, coś na ból głowy… Standardowe wyposażenie.

Przez następne dni żyłem więc w błogiej nieświadomości, aż do tamtego strasznego poranka sprzed dwóch tygodni… Szykowałem się rano do pracy, Sylwia jeszcze spała. Kończyłem pakować torbę, gdy z sypialni dobiegł mnie głos żony.

– Arti, Arti! – wołała. Myślałem, że się obudziła i chce, bym zrobił jej herbaty.
– Zaraz przyniosę ci coś do picia – odkrzyknąłem, włączając czajnik.
– Nie o to chodzi! Chodź tu natychmiast! – błagała.

Wpadłem do sypialni. Siedziała na łóżku, skulona, trzymając się za brzuch. Była blada jak śmierć.

– Potwornie mnie boli. Nie wiem, co się dzieje – miała łzy w oczach. Starałem się ukryć przerażenie.
– Jedziemy do kliniki! Możesz wstać? – chciałem pomóc jej się podnieść, ale ona wcale nie miała siły.

Owinąłem ją kocem, wziąłem na ręce i zaniosłem do samochodu

Pędziłem do szpitala jak wariat, modląc się w duchu, by wszystko dobrze się skończyło. Badanie Sylwii trwało chyba z pół godziny. Ale dla mnie to była cała wieczność. Chodziłem od ściany do ściany, czekając na jakieś wieści. Kiedy lekarz wreszcie wyszedł do mnie na korytarz, prawie się na niego rzuciłem.

– Nie jest dobrze. Mamy poważny problem – zaczął.
– O Boże, coś z żoną? Z dzieckiem?
– Pańska żona może nie donosić ciąży – odparł, a pode mną nogi się ugięły.
– Ale dlaczego?
Bo się głodzi! Jest w 25. tygodniu, a prawie w ogóle nie przytyła. Nie zauważył pan tego? – spytał zdziwiony.
– Zauważyłem… A właściwie to kolega mi na to zwrócił uwagę… Pytałem ją… Ale powiedziała, że po prostu uważa na to, co je – wykrztusiłem oszołomiony.

– No to powiem panu, że je zdecydowanie za mało. A do tego pije herbatki przeczyszczające i bierze tabletki na odchudzanie. Wiem, bo przyznała się do tego, kiedy ją przycisnąłem.

– To niemożliwe, sprawdzałem w apteczce! – nie dowierzałem.
– Kobiety mają swoje tajne schowki… Zresztą to nieważne. Liczy się tylko to, że tych specyfików absolutnie nie powinno się zażywać w ciąży. To zabronione! Na ulotce jest to wyraźnie napisane – zmarszczył groźnie brwi, a ja poczułem, jak krople potu spływają mi po plecach.
– No to co teraz będzie?
– Zostawimy żonę na trochę w szpitalu, musimy jej zrobić dokładniejsze badania, podać kroplówki. No a potem to pan będzie musiał przypilnować, żeby normalnie się odżywiała. Inaczej w ogóle możecie się nie doczekać dziecka lub maluch urodzi się słaby i chory. To naprawdę nie są żarty!
– Przypilnuję, może być pan pewien – odparłem z mocą.
– No dobrze… To niech pan teraz idzie do żony. Tylko spokojnie… Już ode mnie swoje usłyszała – powiedział na koniec.

Nie potrafiłem być spokojny. Nawet tego nie chciałem

Byłem tak wściekły na Sylwię, że – po raz pierwszy w życiu – miałem ochotę porządnie jej przyłożyć. Albo nawet się z nią rozwieść. W tamtej chwili nie wyobrażałem sobie dalszego życia z tak nieodpowiedzialną kobietą. Na salę wpadłem jak wariat. Sylwia siedziała na łóżku skulona i przerażona. Gdy mnie zobaczyła, skuliła się jeszcze bardziej, z jej twarzy można było wyczytać, że coś do niej wreszcie dotarło.

Wiesz, co zrobiłaś? Omal nie zabiłaś naszego dziecka! – wrzasnąłem.

Podniosła głowę i spojrzała na mnie.

– Wybacz mi… Byłam głupia… Myślałam tylko o tym, że będę gruba. Nie wiedziałam, że robię coś złego – płakała.

Wyglądała tak nieporadnie i żałośnie, że aż mi się serce ścisnęło. Miałem ochotę ją przytulić, ale się powstrzymałem i zamiast tego zrobiłem groźną minę.

– Na dole widziałem bufet. Na pewno mają tam zdrowe kanapki. Zjesz dwie, czy trzy? – zapytałem sucho.
– Na początek tylko dwie. Nie pogniewasz się? – spojrzała na mnie z nadzieją.
– Nie. Zaraz przyniosę – odparłem.

Gdy kilka minut później patrzyłem, jak pochłania te kanapki, pomyślałem, że jednak się z nią nie rozwiodę. Od tamtej pory minął miesiąc. Żona jest już w domu. Przybrała na wadze, je normalnie… Nawet nie muszę jej specjalnie namawiać ani pilnować. Zauważyłem też, że rzadziej staje przed lustrem. A jeśli już się w nim przegląda, to nie krzywi się tak bardzo jak kiedyś. Wręcz przeciwnie… Wypina całkiem pokaźny już brzuszek, gładzi go z czułością…

A wczoraj nawet zapytała, czy nie uważam, że teraz, kiedy jest w ciąży, wygląda bardzo seksownie. Aż mnie zatkało. Gdy już jednak doszedłem do siebie, podbiegłem do niej, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Seks z kobietą w ciąży nie jest zabroniony. Wiem na pewno, bo podpytałem lekarza…

Czytaj także:
Moja córka zakochała się w... narzeczonym własnej ciotki
Mój syn zerwał z dziewczyną, bo zakochał się w nauczycielce
Moja mama i teściowa zajmowały się wnukiem. I ciągle przy nim kłóciły

Redakcja poleca

REKLAMA