Współpracujemy ze sobą od wielu lat, znamy się doskonale, a co więcej, jeszcze niedawno same dopiero stałyśmy się synowymi, borykającymi się z problemami związanymi z mamami naszych partnerów.
Los lubi płatać figle
Bez końca analizowałyśmy awantury rodzinne, próbując znaleźć metody na rozładowanie napięć. Wciąż powtarzałyśmy sobie, że my będziemy się zachowywać inaczej – nie staniemy się przerażającymi teściowymi rodem z koszmarów, a zamiast tego przywitamy żony naszych pociech serdecznie, jak gdybyśmy to my dały im życie.
Zaraz po tym, jak przebrzmiały dźwięki marsza weselnego, pojawiły się pierwsze pretensje. Mąż bez opamiętania każe pracować żonie, a dziecko dostaje do jedzenia tylko przetwory ze sklepu i gdy przychodzi na rodzinny obiadek do babci, o mały włos nie zje nawet talerza… Gdy jednak na świat przyszły kolejne wnuczęta, skończyło się pobłażanie i rozpętała się regularna batalia.
– Szkoda, że nasz Adaś nie wziął ślubu z Elą – ciągle wracała do tego Teresa z działu kadr. – Ona to miała łeb na karku.
– Daj spokój – reagowała na to Zosia, główna księgowa. – Ty przynajmniej masz wnuczka, a moja Nikola przekroczyła trzydziestkę i ciągle mówi, że jeszcze zdąży!
– U mnie jest trójka wnucząt. Ale co z tego? – fukała Ala. – Skoro ten mój zięciulek za żadną uczciwą pracę się nie zabierze i razem z Edkiem musimy całą tę ferajnę utrzymywać, a nie jesteśmy już tacy młodzi!
Postanowiłam, że kiedy moi synowie się ożenią, włożę wysiłek w to, aby nie zawracać sobie głowy rzeczami, które nie powinny mnie interesować.
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, czy mój plan był genialny, czy po prostu dopisało mi szczęście. Od razu poczułam sympatię do Majki, dziewczyny mojego Huberta. Czasami zastanawiałam się, co ona w nim takiego zobaczyła? Jasne, kocham swojego syna, ale nie jestem ślepa na jego wady. To porządny i uczciwy chłopak, choć przydałoby mu się trochę więcej ambicji.
Jak on ją poderwał?
Nie mam bladego pojęcia, jak zwykłemu inżynierowi udało się poderwać taką piękność po dwóch fakultetach, ale ich związek układał się znakomicie. Może nawet lepiej niż moje małżeństwo kiedyś, bo Hubert nie próbował ciągle udowadniać swojej męskości, jak to robił Mirek, gdy byliśmy młodzi.
Nie mogłam wyjść z podziwu. Mieszkanie lśniło czystością, a Majka wyglądała jak okładkowa piękność – zadbana i dyskretnie umalowana. Mimo natłoku obowiązków, nigdy nie zaniedbywała domowych porządków ani swojego wyglądu. A jaka była przebiegła, wciągając Huberta do pomocy w codziennych pracach!
– Kluczem do sukcesu jest wykształcenie właściwych przyzwyczajeń – oznajmiła, uśmiechając się, gdy mój Mirek skrzywił się na widok syna opróżniającego zmywarkę. – Umiejętności Huberta bardzo się przydadzą, kiedy już zostanie tatą. Chyba nie zależy tacie na tym, żebym porzuciła karierę i wasze wnuczęta stołowały się poza domem?
Moje współpracownice, spragnione ploteczek, ciągle mnie o nią wypytywały.
– Gdybym w jej wieku była tak rozsądna jak ona, to byłoby super – powiedziałam. – Ale ze mnie była głupia gęś!
– Wandziu, a może ona jest typem osoby, która stawia tylko na karierę? – główna księgowa jak zwykle doszukiwała się jakiegoś haczyka. – Przecież ty nadal nie doczekałaś się wnuków…
– Jakoś nie palę się do tego, by już teraz zostać babcią – odparłam, lekko wzruszając ramionami. – Jak przejdę na emeryturę, to będę miała mnóstwo czasu, żeby zabierać wnuki na spacery albo do kina.
– Poczekaj z tym chwaleniem, jeszcze sporo może się wydarzyć – skwitowały dziewczyny. – Przecież masz drugiego syna, kto wie, jaką dziewczynę on ci kiedyś przyprowadzi do domu!
Bruno nigdy nie sprawiał mi większych zmartwień. Spośród moich synów to właśnie on od zawsze był tym bardziej zaradnym i ambitnym, nastawionym na osiąganie celów. Przodował w wielu dziedzinach – przez długi czas pełnił funkcję gospodarza klasy, później angażował się w aktywność studencką, a obecnie jest członkiem rady miejskiej w sąsiedniej miejscowości, w której pracuje jako lekarz weterynarii.
Nawet nie wiedziała, że ma dziewczynę
Przez lata dziewczyny nie zaprzątały mu głowy. Zdarzały się pojedyncze zauroczenia, lecz od momentu, gdy Hubert wstąpił w związek małżeński, dało się zauważyć, że i on zaczął rozważać ten krok. Gdy napomknął o nabyciu mieszkania, domyśliłam się, że coś jest na rzeczy.
– W kinie natknęliśmy się na Bruna, towarzyszyła mu dziewczyna – jako pierwszy przekazał nowinę Hubert.
– Wyglądała jak bogini!– uzupełniła Maja.
Później Mirek wpadł na nich w supermarkecie i miał zaszczyt się przedstawić. Był całkowicie oczarowany.
– Taka naturalna z niej piękność – nie mógł wyjść z podziwu. – Przy niej poczułem się, jakbym przeniósł się w czasie, teraz już takich dziewczyn ze świecą szukać. Wszystkie wypacykowane, zupełnie jakby pół dnia spędzały przed lustrem.
– W niedzielę chciałabym was ugościć obiadem – powiedziałam, dzwoniąc do syna.
– No ale mamo…
– Przyrządzę kurczaka ze szpinakiem – rzuciłam przynętę.
– Dam ci znać, czy nam się uda – odparł, a ja byłam pewna, że osiągnęłam cel. Nigdy nie potrafił odmówić smakołykom.
Zrobiłam porządki, ogarnęłam się, żeby przypadkiem nie wyjść na fleję, a tu proszę, zawitali z psiakiem. Niby tylko jamniczek, ale sądziłam, że mogliby spytać. No bo co, jakbym była uczulona?
– Ej, mamo, no co ty, przecież nie jesteś – odparł Bruno, kiedy zwróciłam mu uwagę na nietakt. – Bambi mieszka z nami raptem dwa dni, nie mieliśmy serca zostawiać go w domu samego.
– Synku, no ale to tylko zwierzak – próbowałam go usadzić.
– I mój pacjent – mrugnął do mnie porozumiewawczo. – Wyobrażasz sobie, że jakiś bezmózgowiec wywalił go z auta na obwodnicy? Sorry, mamo, ale zależy mi, żeby piesek znowu zaufał ludziom.
No i jak można się złościć na kogoś takiego?
Przyszła w pomiętej sukience!
Sandra faktycznie wyglądała jak prawdziwa piękność, ale na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że raczej niewiele czasu poświęca na przeglądanie się w lustrze. Jasne, nie twierdzę, że powinno się godzinami bawić w tapirowanie, ale jeśli idzie się pierwszy raz w życiu poznać przyszłych teściów, to chyba wypada porządnie się uczesać i podkręcić rzęsy, nie?
Przyszła na obiad w pomiętej sukience, co mnie trochę zdziwiło. Przez moment zastanawiałam się, czy mam prawo poczuć się dotknięta, ale potem zobaczyłam, jak wpatrywała się w mojego syna przez cały wieczór. Ta dziewczyna kochała go bez pamięci i to się liczyło najbardziej. Reszty jeszcze zdąży się douczyć, bo to przecież pestka.
Spędziliśmy całkiem sympatyczne popołudnie, młodzi byli ewidentnie w sobie zakochani po uszy i porozumiewali się bez słów, zjedli wszystko, co podałam i chwalili, że pycha. Liczyłam, że Sandra zapyta o przepis, ale nie. No cóż, trudno się mówi.
Wkrótce Sandra i Bruno zamieszkali razem, jednak na temat ślubu na razie nie rozmawiali. Wspólnie z mężem doszliśmy do wniosku, że nie będziemy wywierać na nich presji. Skoro nie mieli jeszcze potomstwa, to brak oficjalnej ceremonii niczego nie komplikował.
Od czasu do czasu wpadaliśmy do nich w odwiedziny. Parę razy zdarzyło mi się być u nich samej, przy okazji załatwiania innych spraw w okolicy. Niestety, muszę przyznać, że moja przyszła synowa nie grzeszyła talentem do utrzymywania porządku.
Nie chodziło o to, że panował tam brud, w końcu jako pielęgniarka ma we krwi dbanie o higienę. Problemem był jednak totalny bałagan – nic nie znajdowało się tam, gdzie powinno. Jednego dnia okrycie wierzchnie lądowało na wieszaku, a innego po prostu rzucało się je byle gdzie w przedpokoju.
Nie masz prawa pouczać dorosłych!
Żeby zaparzyć herbatę, musiałam najpierw wymyć kubki, a kiedy pewnego razu zapytałam o pastę do butów, w oczach Sandry zobaczyłam takie przerażenie, jakbym ją poprosiła co najmniej o pokazanie swojej kartoteki szczepień z czasów, gdy była małą dziewczynką.
Zastanawiam się, czy ona da sobie radę, kiedy urodzi dzieci? W jaki sposób poradzi sobie z codziennością, gdy jej mąż będzie piął się po szczeblach kariery, a trzeba będzie zorganizować wystawny obiad?
Podzieliłam się z koleżankami z roboty swoim problemem i doradziły mi proste rozwiązanie.
– Będziecie niedługo obchodzić z Mirkiem okrągłą rocznicę ślubu? – dociekała Teresa, a kiedy przytaknęłam, odparła: – Parę dni wcześniej udaj, że jesteś chora i poproś synowe, żeby dokończyły przygotowania.
– Genialny plan! – Ala nie kryła entuzjazmu. – Twoje synowe będą miały okazję lepiej się poznać, a Sandra przy okazji sporo się podszkolić, bo tak naprawdę nie będzie miała innego wyjścia!
– A ty w tym czasie będziesz sobie leżeć wygodnie w łóżku i z boku przyglądać się całej sytuacji – podsumowała księgowa.
– Rany, to świetna myśl, czemu sama wcześniej na to nie wpadłam? – zadumałam się.
Kłopot w tym, że wygadałam się Mirkowi, a ten zrugał mnie od stóp do głów.
– Dobrałaś sobie fantastyczne doradczynie! – parsknął. – Ciągle gadasz, że to jędze, które kłócą się z każdym. Nawet nie myśl o słuchaniu ich rad. Nie będziesz podstępem wychowywać dorosłych kobiet i zmuszać ich do czegokolwiek!
Wanda, 55 lat
Czytaj także:
„Mój ojciec na starość jest jak małe dziecko. Nie mogę spuścić go z oczu, bo zaraz coś nawywija”
„Gdy zobaczyłam teścia mojej córki, osłupiałam. To był mój kochanek sprzed lat, który zabawił się mną i wrócił do żony”
„Druga babcia moich wnuków jest zimna jak głaz. Pazernie zgarnęłam całe ich uczucie dla siebie”