Wzięłam wolne z pracy, bo miałam do załatwienia kilka spraw. Na szczęście szybko mi poszło, więc postanowiłam zrobić sobie przerwę w bieganiu po urzędach i wpaść do siostry na kawę. Danka jest pielęgniarką i wiedziałam, że akurat nie ma tego dnia dyżuru.
Siedziałyśmy w kuchni i plotkowałyśmy w najlepsze, kiedy przez drzwi wetknęła głowę moja siostrzenica, Marzenka. Mimo późnej pory, było już przecież koło dwunastej, dziewczyna była rozczochrana, wyraźnie rozespana i nadal w piżamie!
– Cześć, ciociu! – powiedziała niewyraźnie, ziewnęła i wycofała się do łazienki.
Spojrzałam na siostrę, nie kryjąc zdumienia.
– To ona jeszcze nie jest w pracy? Ma dzisiaj wolne?
Danka na to milczała przez chwilę, po czym ciężko westchnęła i wyrzuciła z siebie.
– Zrezygnowała z pracy!
– Znowu? – moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki. – Ale… jak to? – zająknęłam się.
– A tak to! – siostra rozłożyła ręce.
– I to po trzech dniach, więc pobiła poprzedni rekord!
– To niezbyt fajnie… – zmartwiłam się. – Ale szuka następnej?
– Szuka, nie szuka… Ona sama nie wie, czego chce! Jej się wydaje, że wszędzie na nią czekają, zaproponują mnóstwo pieniędzy, a najlepiej od razu kierownicze stanowisko!
– Noo... – nie wiedziałam, co powiedzieć.
– Tak, tak! – pokiwała głową siostra. – Kierownicze! Bo skończyła studia z wyróżnieniem! A kogo to teraz obchodzi?
„Nikogo… – pomyślałam. „Każdy pyta o doświadczenie, którego Marzenka nie ma za grosz!”.
Moja siostrzenica to niegłupia dziewczyna, ale... trochę zadufana w sobie. Zawsze się dobrze uczyła, nawet w liceum przynosiła świadectwa z czerwonym paskiem. Kiedy się dostała na dzienne studia, strasznie się z tym obnosiła, że inni musieli pójść na płatne, bo im nie starczyło punktów, a ona, proszę! Bez problemu!
Na studiach wkuwała jak szalona. Dostawała, owszem, naukowe stypendium, ale co to były za pieniądze? Grosze jakieś! A do pracy nie poszła, bo się zasłaniała wykładami i mnóstwem nauki. Jej koleżanki zatrudniały się, gdzie popadnie, byle tylko mieć własne pieniądze i odciążyć choć trochę rodziców. Ale nie Marzenka. Za nią moja siostra z mężem pokrywali wszystkie wydatki, zaciskając pasa, bo mówili, że inwestują w przyszłość dziecka.
A teraz co? Te koleżanki, co przez pięć lat studiów przeszły przez różne butiki czy sekretariaty miały co wpisać do CV. A firmy teraz bardziej cenią sobie doświadczenie niż dyplom! One udowodniły, że są zorganizowane i potrafią połączyć naukę z pracą. A moja siostrzenica co udowodniła? Że jest… kujonem? Owszem, ma dyplom z rachunkowości, ale żeby zostać samodzielną księgową, musi mieć pięć lat praktyki pod okiem innej samodzielnej księgowej! Nie wiedziała o tym? Ten dyplom może sobie powiesić na ścianie, dumę schować do kieszeni i zacząć staż, czyli zrobić to, za co jej koleżanki wzięły się pięć lat temu?
Pierwsza praca była dla Marzenki jak kubeł zimnej wody na głowę! Już po tygodniu była skłócona z własną szefową, bo usiłowała babkę nauczyć „nowoczesnej księgowości”.
– Mamo, ona ma pięćdziesiąt lat i małe pojęcie o tym, jak to się wszystko teraz robi! – mądrzyła się.
Zwolniono ją po miesiącu.
Z kolejnej firmy podobno sama odeszła, po tygodniu trzaskając drzwiami! Dlaczego? Bo poszła do samego szefa, żeby się powymądrzać na temat sposobu prowadzenia ksiąg, pokazując mu swoje notatki i plan ulepszeń, a facet kazał jej zająć się tym, co do niej należy, czyli… zrobić kawę!
Ja już nie mam do tego siły! – moja siostra wyglądała na załamaną. – Pięć lat płaciliśmy za nią rachunki, licząc na to, że wreszcie po dyplomie nas odciąży, a tutaj wygląda na to, że nic z tego! Wybrzydza i kręci nosem na wszelkie propozycje. Uważa, że nie tylko chcą jej płacić marne grosze, ale i zadania, które ma wypełniać, są za mało ambitne. Nie wiem, co robić! No sama widzisz, od miesiąca siedzi w domu, do popołudnia łazi w piżamie… Nie tak wyobrażałam sobie przyszłość mojego dziecka.
Nie wiedziałam, co poradzić siostrze… Zwłaszcza, że moja córka jest zupełnie inna! Może i nie ma czerwonego paska na świadectwie, ale chociaż skończyła dopiero szesnaście lat, potrafi już teraz wykorzystać swoje umiejętności. Jest dobra z angielskiego i przez cały miesiąc w czasie wakacji dawała korepetycje jedenastolatkowi mieszkającemu na naszym osiedlu, który musiał nadrobić zaległości. Rodzice chłopca byli tak z niej zadowoleni, że poprosili, aby w ciągu roku szkolnego nadal pomagała mu w odrabianiu lekcji. Jest taka zaradna. Zupełne przeciwieństwo Marzenki…
Współczuję mojej siostrze, ale po cichu uważam, że w tej sytuacji jest także trochę jej winy. No, bo przecież tyle lat się zgadzała, żeby dorosła córka nie pracowała zamiast jej uświadomić, jaka jest rzeczywistość. Wychowała ją pod kloszem, a teraz, gdy szkło pękło, Marzenka czuje się oszukana i sfrustrowana, bo okazało się, że nikt na nią nie czeka z otwartymi ramionami i pracą za duże pieniądze. No, ale cóż… za błędy trzeba płacić!
Czytaj także:
„Pomagam wszystkim kobietom, które nie mogą liczyć na swoich mężów. Swój biznes nazwałem… mąż do wynajęcia”
„Starzy ludzie ciągle tylko narzekają. Obiecałam sobie, że taka nie będę. I słowa dotrzymam!”
„Wstydzę się pokazywać ze swoimi wnukami. Moja córka źle je wychowała”