Reklama

Od zawsze troszczyłam się o moją młodszą siostrę Alicję. Była moim oczkiem w głowie, moją najlepszą przyjaciółką, powierniczką, a jednocześnie kimś, kogo traktowałam częściowo jak własną córkę. Rodzice często powtarzali, że jestem odpowiedzialna za Alicję, bo jestem starsza. Dlatego nie mogę sobie wybaczyć tego, że nie potrafiłam jej ochronić przed tym strasznym typem...

Reklama

Byłam dla Ali jak druga matka

Od dziecka byłam dla Ali trzecim rodzicem. Pamiętam, jak pomagałam jej z lekcjami, jak uczyłam ją wiązać buty i rozwiązywałam konflikty z koleżankami w szkole. Byłyśmy nierozłączne. Zawsze byłam jej przewodniczką i obrończynią. To do mnie przychodziła, gdy miała z czymś problem, to mnie wyznawała swoje sekrety. Może dlatego, gdy dorosłyśmy i zaczęłyśmy układać sobie życie osobno, nadal czułam się za nią odpowiedzialna. Po prostu taka była natura naszej relacji.

Kiedy Alicja poznała Michała, od razu coś mnie w nim zaniepokoiło. Był przystojnym mężczyzną z szerokim uśmiechem i pewnym siebie głosem. Robił niby dobre pierwsze wrażenie. Niby, bo mnie od początku coś w nim nie grało. Rodzice mówili, że Alicja znalazła prawdziwy skarb, że ma szczęście, że trafiła na takiego mężczyznę. A on doskonale grał swoją rolę. Zapraszał ją do drogich restauracji, obsypywał prezentami, a w obecności innych był uosobieniem dżentelmena.

Ale ja widziałam coś innego. Coś, czego nikt inny zdawał się nie dostrzegać. Michał potrafił być zimny, kontrolujący – i to już od początku. Nadal mam w pamięci jedną z naszych pierwszych wspólnych kolacji, kiedy Alicja próbowała opowiedzieć śmieszną anegdotę z ich pierwszej randki, a on przerwał jej w pół zdania.

– Daj spokój, nie staraj się być zabawna, bo i tak ci nie wychodzi – rzucił, przewracając oczami.

Uśmiechnęła się wtedy nerwowo i umilkła. Bardzo nie spodobał mi się ten tekst, ale pomyślałam wtedy, że może to tylko drobnostka. Skoro Alicji to nie przeszkadza, to może nie ma co robić z igły widły? Ale takich sytuacji było więcej.

– Naprawdę? Chcesz się w to ubrać? Załóż coś, w czym nie będziesz mi robić wstydu na ulicy – skomentował innym razem.

Jego odzywki były szokujące

Moja siostra zupełnie na nie nie reagowała. Bolało mnie to, bo nie wiedziałam, co mogę zrobić. Z jednej strony nie chciałam się wtrącać w jej prywatne sprawy, ale z drugiej, widziałam, jak Alicja zaczyna się zmieniać. Przestała opowiadać swoje historie. Przestała głośno się śmiać. Zaczęła wybierać ubrania, które „bardziej podobały się Michałowi”.

Próbowałam z nią o tym rozmawiać, ale zawsze mnie uspokajała.

– Michał po prostu ma swoje zdanie. To normalne w związku. Zależy mu na mnie – mówiła z lekkim uśmiechem.

To nie jest troska, to kontrola – odpowiadałam. – Nie widzisz, że on zwyczajnie cię nie szanuje? Żaden facet nie powinien się tak odzywać do kobiety!

Ona jednak tylko wzruszała ramionami i zmieniała temat. Kiedy po dwóch latach znajomości ogłosili zaręczyny, miałam ochotę krzyczeć. Czułam, że to zły krok, że Michał ma w sobie coś mrocznego, czego Alicja nie dostrzega. Próbowałam z nią porozmawiać jeszcze raz, szczerze i otwarcie.

– Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? – zapytałam podczas jednej z naszych rozmów w kawiarni.

– Oczywiście, że jestem pewna – odpowiedziała z przekonaniem. – Michał mnie kocha. Przestań się o mnie martwić. On jest naprawdę dobrym człowiekiem.

Ale ja czułam, że jest zupełnie odwrotnie. Coś we mnie krzyczało, że to wszystko jest fasadą. Michał nie był taki, jakim widziała go Alicja. W środku przeczuwałam, że kiedy drzwi ich domu się zamykają, staje się inną osobą. A moja siostra z jakiegoś powodu ukrywa przede mną to, jak bardzo źle jest. A może sama to wypiera?

Ich ślub był dla mnie smutnym dniem

Gdy Alicja wyszła za Michała, zaczęłam obserwować, jak bardzo zmienia się jej życie. Stała się zamknięta w sobie. Kiedyś była pozytywna, zawsze uśmiechnięta, troskliwa... Po ślubie stała się przygnębiona, cicha i lękliwa. Próbowałam z nią rozmawiać, ale jej odpowiedzi były zawsze takie same.

– Michał nie jest taki zły, jak myślisz. Dba o mnie, zarabia na dom, a ja czuję się przy nim bezpieczna – powtarzała.

Nie chciałam jej niczego narzucać ani wmawiać, ale każda wizyta w ich domu przyprawiała mnie o dreszcze. Po ślubie Michał zupełnie przestał kryć się ze swoim brakiem szacunku do Alicji. Wyzywał ją przy mnie, nazywał głupią, a nawet raz rzucił talerzem, kiedy coś mu nie smakowało. Za każdym razem wychodziłam z ich domu z poczuciem winy, że nie mogę jej pomóc.

– Musisz od niego odejść! – wykrzyczałam jej w końcu. – On cię niszczy. Nie zasługujesz na to.

– To nie takie proste. Wiem, że chcesz dobrze, ale nie wtrącaj się w to, bo nie umiesz zrozumieć mojej sytuacji – odpowiadała cicho.

Wszystko zmieniło się tamtego mrocznego dnia. Alicja nie odpowiadała na moje telefony, co było zupełnie do niej niepodobne. Próbowałam do niej pisać, ale nie odpisywała. Cały czas się o nią martwiłam, więc i tamtego dnia od razu poczułam, że coś jest nie tak. Nie czekałam długo. Wsiadłam w samochód i pojechałam do ich domu.

Drzwi otworzył mi Michał. Wyglądał zaskakująco spokojnie.

– Anka, co za niespodzianka – powiedział z wymuszonym uśmiechem.

– Gdzie jest Alicja? – zapytałam bez zbędnych wstępów.

– Ala... Wyszła wczoraj wieczorem na spacer i nie wróciła... Nie mam pojęcia, gdzie jest... Zgłosiłem jej zaginięcie na policji – odpowiedział.

Spojrzałam na niego podejrzliwie. Jego ton był zbyt obojętny. Jakby opowiadał o pogodzie, a nie o tym, że jego żona zaginęła!

– Żartujesz sobie ze mnie? Gdzie jest Ala?! – uniosłam się nagle.

Michał wzruszył ramionami.

– Przecież mówię prawdę, ale jak nie chcesz, to nie musisz mi wierzyć. Ostatnio lubiła wychodzić sama. Może potrzebowała chwili spokoju. Policja już działa, nie ma się czym martwić – powiedział z fałszywym uspokajającym tonem.

Ale ja się martwiłam. Bardzo.

Szalałam z niepokoju

Minęły dwa dni, a Alicja nadal się nie odnalazła. Spędzałam noce, myśląc o niej, czytając wszystkie nasze wiadomości, wydzwaniając do jej koleżanek. Szukałam jakiejkolwiek poszlaki. Ale im dłużej analizowałam sytuację, tym bardziej czułam, że to Michał mógł coś jej zrobić.

Poszłam jeszcze raz do ich domu. Tym razem Michał wyglądał na lekko podenerwowanego.

– Michał, nie wierzę, że nic nie wiesz. Gdzie jest moja siostra? – zapytałam wprost.

– Ile razy mam ci mówić, że nie wiem? – warknął.

– To dziwne, bo jakoś nie wyglądasz na kogoś, kto się martwi o swoją żonę – rzuciłam.

W jego oczach dostrzegłam cień gniewu.

– Co insynuujesz? Że zrobiłem coś Alicji? – jego głos stawał się coraz bardziej agresywny.

– Nic nie insynuuję. Po prostu widzę, jak się zachowujesz – odparłam zimno.

Nie odpowiedział. Odwrócił się na pięcie i zatrzasnął mi drzwi przed nosem.

Przez kolejne dni rozmawiałam z policją, próbując ich przekonać, że Michał może mieć coś wspólnego ze zniknięciem Alicji. Ale bez dowodów nie mogli niczego zrobić. Nie było żadnego punktu zaczepienia, bo przecież Alicja nigdy nie zgłosiła, że mąż znęca się nad nią psychicznie. Nie było też świadków, bo Michał pilnował się przy obcych. Wydaje mi się, że tylko ja wiedziałam, jak traktuje ją naprawdę.

Nie spałam, nie jadłam, cały czas myślałam o niej. W końcu zdecydowałam się działać na własną rękę. Jeszcze tej samej nocy zakradłam się do ogrodu siostry. Po kwadransie węszenia zauważyłam, że w jednym miejscu ziemia wygląda na świeżo przekopaną. Oblał mnie zimny pot, a po twarzy zaczęły lecieć łzy. Zaczęłam gorączkowo kopać, rozgrzebując zmierzwioną ziemię rękami. I wtedy zauważył mnie Michał.

– Co ty robisz? – ryknął, podbiegając do mnie.

– Szukam prawdy! – wrzasnęłam, nie przestając kopać.

Chwycił mnie za rękę, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, usłyszeliśmy dźwięk policyjnych syren. W duchu dziękowałam niebiosom za to, że zesłali funkcjonariuszy właśnie w tym momencie. Moje najgorsze obawy na szczęście się nie spełniły. Ale sytuacja nadal wyglądała podejrzanie: w wykopanym niechlujnie dołku znajdowały się torebka, telefon i kilka innych osobistych przedmiotów Ali. Wystarczyło, żeby zatrzymać mojego szwagra na przesłuchanie. Ale nadal nie miałam odpowiedzi na pytanie co stało się z moją siostrą.

Nie przestanę jej szukać. Czuję, że gdzieś tam jest. Może żyje. Może czeka, aż ją znajdę. Wierzę, że Michał w końcu pęknie i powie policji wszystko, co wie. Ale teraz, dopóki jest za kratkami, mam przynajmniej pewność, że nie może już nikogo skrzywdzić. Aluniu... Obiecuję, że cię znajdę. Choćby miało to zająć resztę mojego życia.

Anna, 35 lat

Reklama

Czytaj także:
„Po 50. urodzinach zapragnęłam życiowej zmiany. Złożyłam pozew o rozwód, wyprowadziłam się i zaczęłam myśleć o sobie”
„Żona mojego kochanka miała nad nim pełną kontrolę. Pozwalała mu na kolejne romanse, byle trzymać łapę na jego kasie”
„Przez długi język ciotki mój narzeczony dowiedział się o rodzinnej tajemnicy. Wtedy już wiedziałam, że ze ślubu nici”

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...