Było wiele prawdy w twoich słowach i pewnie dlatego bolały mnie aż tak... Posłuchaj... – od godziny siedziałam przed komputerem, wpatrując się w biały prostokąt nowo otwartego dokumentu. Wpisałam to jedno słowo: "Posłuchaj". I co dalej? Jak jednym e-mailem zatrzeć w pamięci siedem straconych lat? Jak przeprosić. Bo teraz właśnie chcę cię przeprosić. Za wszystko. Za to, że wypędziłam cię z domu w daleki świat także...
Bo nie ma co ukrywać, to właśnie ja cię wypędziłam. Równie skutecznie, jakbym spakowała twoje rzeczy i wystawiła walizkę za próg...
– Słuchaj, Robert się ze mną umówił – zawołałam tamtego dnia. Skrzywiłaś się, a ja od razu się zjeżyłam. – No i co robisz takie miny? – burknęłam.
– Nie robię min, ale sama wiesz, a przynajmniej powinnaś wiedzieć – patrzyłaś na mnie z niepokojem.
– Co wiem, co? – burczałam. – Zazdrosna jesteś i tyle.
Nawet wtedy wiedziałam jednak, że to nie o zazdrość chodzi. Od roku, odkąd obie zmieniłyśmy pracę, Robert nie odrywał od ciebie cielęcego spojrzenia. Mogłaś go mieć na każde kiwnięcie palcem. Tylko, że ty go nie chciałaś. Ja tak.
– Dlaczego znowu ty? – płakałam jeszcze kilka tygodni temu, gdy na firmowej imprezie latał koło ciebie, to z talerzykiem, to z drinkem. – Przecież wcale nie jesteś ładniejsza...
Nigdy tego nie rozumiałam i pewnie już nie zrozumiem, ale też nigdy się z tym nie pogodziłam. Przecież jesteśmy bliźniaczkami. Rysy, włosy, figury mamy prawie identyczne, więc dlaczego to za tobą oglądają się faceci? Tylko za tobą. Mnie zauważają co najwyżej jako twoją siostrę. "O rany, jakie jesteście podobne" – wołają i... całą swoją uwagę poświęcają tobie.
Zawsze tak było, ale jakoś nigdy nie zabolało mnie to tak bardzo, jak wtedy z Robertem. Po ponad roku znajomości nareszcie zwrócił na mnie uwagę.
Szalałam z radości, a ty... Ty próbowałaś sprowadzić mnie na ziemię. Tłumaczyłaś, że Robert to podrywacz, że lubi "zaliczać" dziewczyny, że będę przez niego płakać. Jak inne. Jak wiele, wiele innych.
Nie słuchałam. A po miesiącu związku z Robertem, pochwaliłam ci się, że planujemy wyjechać razem na weekend. Tylko wzruszyłaś ramionami.
– Jędza – warknęłam.
Wtedy się zdenerwowałaś. Chyba po raz pierwszy byłaś na mnie wściekła.
– Jesteś idiotką. Nie widzisz, w co się pakujesz? – podniosłaś głos.
– My się kochamy, a ty nie możesz znieść, że nam się układa – wrzasnęłam.
– Ty może go kochasz, choć myślę, że bardziej interesuje cię jako niedostępna "gwiazdka z nieba", ale on...
– Co on? Teraz będziesz go obgadywać, tak? A on mnie kocha – w związku z Robertem nie czułam się zbyt pewnie, ale nie miałam zamiaru się do tego przyznawać.
– Skoro tak cię kocha, to może mi powiesz, gdzie spędził wczorajszy wieczór – zapytałaś zupełnie spokojnie.
– Nie wypytuję go przecież... Nie wiem – odparłam niepewnie.
– A ja wiem – westchnęłaś. – Był na urodzinach u Jolki z promocji...
– No to co? – przykro mi się zrobiło, bo na dodatek ta Jolka jest śliczna, ale postanowiłam to ukryć przed Aldoną. – Mógł pójść na imprezę beze mnie...
– Tylko, że to była dwuosobowa impreza – wyjaśniłaś, nie patrząc mi w oczy...
To chyba wtedy zaczęłam cię nienawidzić, choć ani przez sekundę nie sądziłam, że kłamiesz.
– Po diabła się wtrącasz – warczałam. – Nawet jeśli robię błąd, to jest to mój własny wybór. Daj mi święty spokój...
– Karola, posłuchaj – położyłaś mi rękę na ramieniu, a ja się odsunęłam. – Posłuchaj – powtórzyłaś – zawsze byłaś bardzo impulsywna. Zawsze we wszystko angażowałaś się na sto procent i strasznie przeżywałaś, gdy coś się nie udawało... Pamiętasz, jak oblałaś egzamin na kartę pływacką? Miałaś 14 lat i dostałaś ataku histerii, nikt nie mógł cię uspokoić. I wcale z tego nie wyrosłaś. Przypomnij sobie, co się działo w ubiegłym roku, gdy nie dostałaś awansu? Ile tabletek uspokajających połknęłaś? Co by się stało, gdybym tamtego dnia wróciła do domu choćby godzinę później? Nie chcę, żeby to się powtórzyło, a Robert...
– Co Robert?! – krzyknęłam.
– Nie ufam mu. Boję się, że cię skrzywdzi – szepnęłaś
Od tej kłótni coś się między nami zmieniło. Zawsze byłyśmy sobie bardzo bliskie, jak to bliźniaczki. A teraz? Sytuację jeszcze pogarszał fakt, że pracowałyśmy w tej samej firmie. I ty na dodatek znacznie bliżej Roberta niż ja.
Ale wszystko może by się jeszcze ułożyło, gdybym nie podsłuchała twojej rozmowy z mamą. Martwiłyście się o mnie obie i to mama zaczęła tę rozmowę, a ty... Ty powiedziałaś jej o swoich podejrzeniach. Powiedziałaś, że Robert cię podrywał, a że go nie chciałaś, postanowił się zemścić...
– Boję się, mamusiu – mówiłaś. – On jest naprawdę nieobliczalny. – Kiedy wprost powiedziałam mu, żeby raz na zawsze dał mi spokój, dostał furii. Wrzeszczał, że jeszcze tego pożałuję. Myślałam, że zablokuje mój awans, ale nie. To nie o to mu chodziło.
– Myślisz, że dlatego zajął się Karoliną? – stałam za drzwiami i podsłuchiwałam, nie mogłam więc widzieć twarzy mamy, ale usłyszałam, że głos jej drży.
– Nie wiem – odparłaś. – Ale coraz bardziej czuję, że muszę coś z tym zrobić. Tylko, że do Karoli nic nie dociera...
Mama westchnęła i zaczęła krzątać się po kuchni, przygotowując obiad, a ja na palcach wycofałam się do przedpokoju, trzasnęłam wejściowymi drzwiami i udawałam, że dopiero teraz wróciłam do domu. Ale od tej pory zaczęłam cię obserwować. Nie miałam pojęcia, co możesz zrobić, ale nigdy, przenigdy nie podejrzewałabym tego, co się stało.
Bo dwa tygodnie później, na integracyjnym wyjeździe firmowym, uwiodłaś Roberta. Nie mam pojęcia, jak to zrobiłaś. W ośrodku, w którym odbywała się cała impreza była biblioteka, czy może pokój kominkowy. Zaprowadziłaś mnie tam, posadziłaś w fotelu i prosiłaś, żebym nie zapalała światła. "Chcę ci coś pokazać" – powiedziałaś i wyszłaś. Dziesięć minut później usłyszałam jakieś stłumione chichoty, drzwi się otworzyły... W ciemnościach ledwie widziałam całującą się parę. "Też im się zebrało na amory" – pomyślałam w panice, widząc, że mężczyzna ściąga z kobiety bluzkę. Już chciałam chrząknąć, żeby dać znać, że ktoś tu jest, gdy nagle zabłysło światło. Potargana, z rozmazanym od pocałunków makijażem, w samym biustonoszu, stałaś z ręką na włączniku światła. Już się nie śmiałaś.
– Aldi... co jest? Wolisz przy świetle? – zapytał Robert i znowu próbował przyciągnąć cię do siebie.
Nie słuchałaś go. Patrzyłaś na mnie. On też w końcu spojrzał. Zrobił krok w moją stronę, a potem zaklął, obrócił się na pięcie i wyszedł.
Ja też chciałam stąd wyjść. Dokądkolwiek, byle dalej od ciebie. Ale żeby dojść do drzwi, musiałam cię minąć. Minęłam, a na twoim policzku został czerwony ślad mojej dłoni.
Następne miesiące były piekłem. Nie chciałam cię widzieć. W domu wychodziłam z pokoju, gdy ty do niego wchodziłaś. Wstawałam od stołu, gdy przy nim siadałaś. Kiedy odbierałam telefon do ciebie, po prostu bez słowa odkładałam słuchawkę. Nie istniałaś dla mnie.
Wytrzymałaś cztery miesiące, a potem wyjechałaś do Dublina. To było siedem lat temu. Przyjechałaś do domu tylko raz – wtedy, gdy ja byłam na urlopie w Tunezji.
Doszłam do siebie po tej historii z Robertem, zmieniłam pracę, poznałam Sławka. Kocham go i pewnie się pobierzemy. Ale tobie nie wybaczyłam. Do wczoraj.
Bo wczoraj byliśmy z moim chłopakiem na imieninach u jego przyjaciół. Jednymi z gości byli Robert i jego żona, Jolka, dziewczyna z promocji z mojej dawnej pracy. Ledwie ją poznałam. Nie, nawet nie o to chodzi, że się postarzała, ale w oczach ma coś takiego... Przez cały wieczór nie odrywała od Roberta wzroku, a on... Traktował ją, jakby była powietrzem. Uwodził wszystkie babki, mnie też. Całował po rękach, prawił komplementy, prosił do tańca. Wszystkie, tylko nie ją. Było mi jej żal... I nagle pomyślałam, że mogłam być na jej miejscu. Na pewno byłabym na jej miejscu, gdyby nie ty... I to właśnie muszę ci powiedzieć.
Więcej prawdziwych historii:
„Przez całe życie ukrywałam przed córką, że jest adoptowana. Boję się, że nie wybaczy mi, gdy dowie się prawdy”
„Moja siostra nie widzi, że jej mąż jest potworem. Nie chce uciec, bo boi się, że nie zasługuje na lepsze życie”
„Mój narzeczony to przestępca. Wiem, że krzywdził ludzi, ale mimo to go kocham”