„Śledziłam muskuły przystojniaka, jak górską topografię. Zrobiłam z siebie pośmiewisko, byle tylko zobaczyć go nago”

Para młodych ludzi fot. iStock by Getty Images, Drazen Zigic
„W normalnych okolicznościach pewnie zrobiłabym się czerwona jak burak, tkwiąc w ramionach nieznajomego, który właśnie uchronił mnie przed wywrotką. Zamiast tego analizowałam jego muskularną budowę ciała. Ta scena była tak głupia, że dostałam ataku śmiechu”.
/ 09.12.2024 11:15
Para młodych ludzi fot. iStock by Getty Images, Drazen Zigic

Koleżanka chyba postradała zmysły. Wparowała do mojego mieszkania akurat w momencie, gdy szykowałam się do oglądania następnego odcinka serialu, który uwielbiam.

– Szykuj się, musisz wyglądać oszałamiająco – wykrzyknęła zaraz po wejściu. – Idziesz na spotkanie! – powiedziała z takim entuzjazmem, jakbym właśnie zgarnęła gigantyczną sumę w lotto, a ona chciała uczestniczyć w mojej radości z wygranej.

Gośka była nieugięta

Tym razem nie dam się namówić. Co z tego, że przekroczyłam trzydziestkę i nie znalazłam jeszcze swojej drugiej połówki? Nie muszę od razu szukać księcia z bajki – wystarczyłby po prostu ktoś uczciwy i lojalny... Ale co ja będę się użalać nad moim kiepskim szczęściem w sprawach sercowych.

Fakt, czasami doskwiera mi brak partnera, jednak nie jestem aż tak zdesperowana, by umawiać się z kimś w ciemno. Ale Gośka była nieugięta. Najpierw próbowała mnie zachęcić, potem przekonać, aż w końcu zaczęła męczyć. W końcu machnęłam ręką i zgodziłam się, żeby tylko dała mi spokój.

– Kiedy mam tam być? – zapytałam.

– Przyjdź do „Bajki” na dwudziestą – odpowiedziała.

Poczułam się lepiej kiedy spojrzałam na zegarek. Było ledwie po piątej, a do miejsca spotkania nie miałam daleko. Przemknęło mi przez myśl, że może jeszcze uda mi się wykręcić z tego randkowego obowiązku. Ale Gosię trudno było przechytrzyć. Ani drgnęła, patrząc, jak się szykuję i robię sobie makijaż.

– Te na szpilce będą idealne – stwierdziła stanowczo, sięgając do półki po czarne, skórzane kozaki.

– Chyba żartujesz, czy to randka w szpitalu? – odpowiedziałam z przekąsem. – W tych butach skończę na ostrym dyżurze.

Sama nie rozumiem, co mi strzeliło do głowy przy zakupie tych butów. Być może urzekły mnie te ładne klamry? Bo na pewno nie ten absurdalnie wysoki, dziesięciocentymetrowy obcas. Przymierzyłam je zaledwie dwa razy – najpierw w butiku, a później w swoim mieszkaniu. Ale Gośka nie dawała za wygraną.

Gdy już miałam na sobie elegancki płaszcz i spódnicę sięgającą kolan, po prostu wystawiła mnie na korytarz. Dosłownie wyrzuciła z mojego własnego domu! To przechodziło ludzkie pojęcie. Na szczęście zdołałam wrzucić damskie czasopismo do torebki. Przynajmniej będę mogła udawać pochłoniętą lekturą, zamiast wyglądać jak zdesperowana singielka na randce w ciemno.

Musiałam wejść do środka

Zaskakujące, ale jakoś dotarłam do windy bez żadnej wywrotki. Później nawet trafiłam do kafejki. Cały czas szła ze mną Gośka. Chociaż bardziej to wyglądało, jakby mnie nadzorowała, żebym przypadkiem nie uciekła. Przy wejściu pożegnała się.

– Trzymaj się! – pchnęła mnie do środka. Znowu to zrobiła. Mam nadzieję, że nie wejdzie jej to w krew.

– Ta – burknęłam.

Wypuściłam powietrze z płuc. Trudno, nie ma co się przejmować. Przynajmniej spokojnie napiję się czegoś ciepłego. Może jednak zdecyduję się na herbatę? Serwowali tutaj rewelacyjną z karmelem. Nie miałam wielkiego wyboru – musiałam wejść do środka, bo Gośka stała na zewnątrz i pilnowała, czy faktycznie tam trafię. Oddałam okrycie wierzchnie i skierowałam się na salę. Na moje szczęście nikogo tam nie było.

Nie było widać mojego potencjalnego wielbiciela. Z ulgą złożyłam zamówienie na herbatę i wybrałam stolik w rogu sali. Sięgnęłam do torby po czasopismo i zanurzyłam się w lekturze. Plotki i newsy o gwiazdach pozwoliły mi na moment zapomnieć o rzeczywistości. Gdy usłyszałam, że ktoś podchodzi z moim zamówieniem, podniosłam zamglony wzrok. Musiałam zamrugać kilka razy ze zdumienia. Kelner...?

– Proszę, oto pani herbata – usłyszałam przyjemny, męski tembr głosu.

Byłam kompletnie zaskoczona, bo dotąd zawsze obsługiwały nas tu dwie miłe dziewczyny.

– Dzię...dziękuję – wydukałam nieskładnie.

Facet, który zatrzymał się obok mojego stolika, nie wyglądał jak gwiazda z okładki magazynu, ale gdy się uśmiechał, przypominał aktora z Hollywood. Niektórzy zwykli oceniać człowieka po tym, jak zadbane ma ręce, czy nosi eleganckie buty albo ma modną fryzurę – ja zawsze najpierw patrzę na uśmiech.

To pewnie przez te wszystkie lata z aparatem na zębach i obsesyjne mycie zębów po każdym posiłku. Te doświadczenia nauczyły mnie cenić osoby, które podobnie jak ja dbają o higienę jamy ustnej. A że na co dzień pomagałam dentystom w gabinecie, doskonale wiedziałam, jak trudno spotkać mężczyznę z naprawdę zadbanym uzębieniem. I właśnie taki wyjątkowy okaz postawił przede mną kubek z parującą herbatą, stojąc i prezentując swój nieskazitelny uśmiech zamiast wrócić do pracy.

– Ojej! – dotarło do mnie, że zapomniałam zapłacić i nerwowo sięgnęłam do torby, mocując się przez moment z zamknięciem. – Sekundę – wymamrotałam, zauważając, że kelner wciąż stoi obok.

Faceta najwyraźniej rozśmieszyło moje zmieszanie. Zwłaszcza moment, gdy portfel wyślizgnął mi się z rąk i wylądował na ziemi, rozsypując wszędzie monety.

– Ups – szepnęłam zażenowana.

Usłyszałam delikatny chichot

Schyliłam się do monet, odpychając krzesło na bok. No i oczywiście musiałam przy tym strącić torbę, z której wysypała się część mojego prywatnego chaosu. Jakby tego było mało, na podłogę wyleciały najbardziej krępujące rzeczy – tampony i jakaś stara gumka, o której dawno zapomniałam. Ze wstydu zrobiłam się czerwona jak burak.

– Bardzo mi przykro – wyszeptałam cichutko, prawie niesłyszalnie.

W pośpiechu wrzucałam rzeczy z powrotem do torby. Usłyszałam delikatny chichot dochodzący z góry.

– Za tę herbatę nie musi pani płacić – ukucnął koło mnie. – Proszę zachować spokój. Takie rzeczy się zdarzają.

– Spokojna jestem jak nigdy! – odparłam nieszczerze i wyciągnęłam rękę po błyszczący miedziany pieniążek, ale przypadkiem dotknęłam jego dłoni.

– Przepraszam bardzo! To się często u mnie zdarza, jestem taka pobudzona.

Szybko zabrałam rękę, zerkając z wahaniem na kelnera. On znowu się uśmiechnął, ale tym razem było w tym coś dziwnego. Cholera, czy przypadkiem zasugerowałam, że jestem napalona?

– Niech pani zajmie miejsce przy stoliku – powiedział, wskazując brodą rozsypane pieniądze. – Ja się zajmę zbieraniem monet.

Szybko pokiwałam głową. Poderwałam się do góry, kompletnie nie pamiętając o moich niestabilnych szpilkach. Jakby mało było chaosu, ten nagły ruch sprawił, że wszystko zaczęło mi wirować przed oczami. Można się było tego spodziewać, ale jakoś nie pomyślałam. Straciłam równowagę i mimo rozpaczliwego machania rękami, wpadłam prosto na faceta, który zdążył już stanąć na nogi.

Choć nie miał sylwetki kulturysty, bez wysiłku utrzymał mnie w pionie. Moje piersi zetknęły się z jego wyrzeźbionym torsem, a ja odruchowo chwyciłam jego wyćwiczone ramiona. Było na czym zawiesić wzrok... Widać było, że regularnie ćwiczy. Ja też dbałam o formę, regularnie chodziłam na zumbę. Ten kelner najwyraźniej również przykładał wagę do swojej kondycji.

To mi zaimponowało

Z pozoru chudy, ale zaskakująco mocny. To mi zaimponowało. W normalnych okolicznościach powinnam się zawstydzić, że jakiś nieznajomy trzyma mnie w ramionach po tym, jak uchronił mnie przed wywrotką. Zamiast tego analizowałam jego muskulaturę. Ta dziwaczna sytuacja rozbawiła mnie do tego stopnia, że parsknęłam śmiechem.

Facet zaśmiał się cicho, a jego niski głos zabrzmiał tak zmysłowo, że aż ciarki przeszły mi po plecach. Szczerze mówiąc, liczyłam na to, że mój umówiony partner nie pojawi się wcale – musiałby wyglądać jak sam Brad Pitt, żeby konkurować z tym przystojnym kelnerem. Z pewnym żalem odsunęłam się od niego. To dziwne, jak szybko pojawiło się między nami to napięcie!

– Przepraszam bardzo i dziękuję za pomoc. Gdyby nie pan, skończyłabym jako kobieta upadła – powiedziałam z uśmiechem.

– Do dyspozycji – odpowiedział, po czym delikatnie chwycił moją rękę i pomógł mi usiąść przy stoliku. – A skoro już się tak blisko poznaliśmy, wypada się przedstawić – dodał, puszczając do mnie oko. – Jestem Michał.

– Ola – odpowiedziałam.

– Wiem – powiedział z uśmiechem na twarzy.

Nie puszczał mojej dłoni. Mogłabym ją wyciągnąć, ale szczerze mówiąc, wcale tego nie chciałam. Dotyk Michała wysyłał miłe dreszcze przez moje ciało. Bez wątpienia iskrzyło między nami... Byliśmy jak dwie pasujące części układanki. I wtedy mnie oświeciło.

Uznał, że to urocze

– A więc to ty jesteś osobą, z którą mam się spotkać!

– No tak. Wszystko zaczęło się od tego, że Gośka rozglądała się za miejscem na event firmowy. Koniec końców nic nie załatwiła, ale za to wpadła na pomysł, żeby nas ze sobą skontaktować. Powiedziała, że pewnie się spodobam jej koleżance, bo mam dobrą sylwetkę – nie za chudą, i fajny uśmiech. Teraz już tylko muszę zrobić dobre wrażenie.

– O matko... – westchnęłam zawstydzona. – Jakich jeszcze rzeczy ci naopowiadała?

– Wystarczyło, że spytałem, czy mówi o tej rudowłosej, wiecznie kręcącej się dziewczynie, która zagląda do nas od czasu do czasu – odpowiedział z uśmiechem.

– Wiecznie się kręcącej? Tak mnie właśnie postrzegasz? – spytałam poirytowana.

– W moich oczach to zaleta. Podoba mi się, jak wszystko robisz – gdy jesz, siedzisz czy sączysz napój. Ciągle coś u ciebie w ruchu – stopy, palce albo wargi. Uważam to za słodkie – zaśmiał się ciepło.

Bezy są słodkie – powiedziałam z udawanym oburzeniem, próbując zamaskować, jak bardzo poruszyły mnie jego ton i ten szczególny śmiech.

– No dobra, może nie słodkie, ale urzekające. W moim życiu wszystko jest poukładane i przewidywalne. Przydałoby się trochę zamieszania, a ty wyglądasz na kogoś, kto potrzebuje nadzoru.

Tak, bardzo mi się podobała myśl, że mógłby się mną zająć. Chętnie wprowadziłabym odrobinę zamieszania w jego poukładane życie. To uczucie zaskoczyło mnie swoją intensywnością – pojawiło się znikąd i aż mnie przestraszyło.

– Fantastycznie, ale skąd mnie znasz? – zapytałam. – Jakoś cię nie pamiętam. Myślałam, że zatrudniają tu wyłącznie dziewczyny do obsługi. Może mnie śledzisz?

Na jego twarzy ponownie pojawił się uśmiech.

– Ta kawiarnia należy do mnie – wyjaśnił.

– Och! – wyrwało mi się dość niemądrze.

– Mam pewien pomysł – rzekł. – Wypij spokojnie herbatę, odpocznij chwilę, a ja w tym czasie pozbieram rozsypane pieniądze...

Działał sprawnie – ledwo skosztowałam herbaty o smaku karmelu, a on już był z powrotem. Zebrał monety i przysiadł się do mnie.

– No i jak, spróbujemy?

Miałam ochotę zauważyć, że tak ważkich decyzji nie podejmuje się w mgnieniu oka, ale zamiast tego powiedziałam:

– Jasne, że tak.

Aleksandra, 31 lat

Czytaj także:
„Mąż leżał na cmentarzu, a ja w łóżku z innym. Byłam pewna, że to widzi i przewraca się w grobie”
„Mój chłopak wychodził na samotne spacery na cmentarz. Gdy odkryłam, co ukrywa, chciałam zapaść się pod ziemię”
„Mąż śmiał się z mojej zazdrości, choć miał nieźle za uszami. Gdy pomylił moje imię, doszło to tragedii”

Redakcja poleca

REKLAMA