„Moja dziewczyna wolała wyjść za starucha z milionami niż za mnie. Dałem się wrobić jak dziecko w jej misterną intrygę”

facet fot. iStock by Getty Images, Ridofranz
„Ślub Danieli nie wyglądał tak, jak sobie wyobrażała. Jej małżonek nawet pierwszej nocy po ceremonii nie odwiedził żony w sypialni. Dla niego była tylko dodatkiem, którym mógł się pochwalić przed kolegami w swoim wieku”.
/ 26.07.2024 21:15
facet fot. iStock by Getty Images, Ridofranz

Od zawsze kochałem Danielę gorącym uczuciem. Obecnie zdaję sobie sprawę, że moje zauroczenie było irracjonalne i zupełnie pozbawione rozsądku. Poświęciłem dla niej wszystko, oddając jej całego siebie i poświęcając się bez reszty.

Była wyrachowana

Nie liczyłem na wzajemność. Wystarczało mi, że moja ukochana znajduje się u mego boku, że w momentach wzruszenia snuje przede mną niejasne wyobrażenia o naszym wspólnym życiu i czasami obdarza mnie pocałunkiem. Uważałem ją za doskonałość. O jej prawdziwym obliczu przekonałem się podczas pewnego wieczoru, kiedy przesadziła z ilością alkoholu.

Mieliśmy po dwadzieścia cztery lata i postanowiliśmy świętować zakończenie studiów Danieli. Snułem fantazje, że gdy sam skończę naukę, staniemy razem przed ołtarzem. Daniela na początku przystała na ten plan, a przynajmniej nigdy nie wyraziła sprzeciwu. Ale tamtego wieczoru całe moje wyobrażenia rozsypały się niczym budowla z piasku na wietrze. Daniela powiedziała coś, co przekreśliło nasze plany na przyszłość.

Złapała bogacza

– Spójrz, skarbie, można mnie porównać do wielkiej wartości czeku z ustalonym terminem wypłaty. Moja uroda jest niezaprzeczalna, ale ona przemija. Powinnam zastanowić się nad tym, co przyniesie jutro. Egzystujemy na rynku marności. Ten, kto zaoferuje najwięcej, będzie mnie posiadał.

– Ale ja nie posiadam wielkich pieniędzy – oznajmiłem. – Czy to oznacza, że…

– Ciebie będę darzyła uczuciem za twoją miłość, a małżonka za jego zasobność portfela.

Oczekiwanie Danieli na bogatego faceta nie trwało zbyt długo. Dokonała przemyślanego wyboru. Jej wybrankiem został Gerard, siedemdziesięciopięcioletni bogacz, który lubił uważać się za playboya.

Mam wrażenie, że pierwsze zarobione przez niego dziesięć milionów mogło pochodzić z nie do końca legalnego źródła. Ale często tak bywa – przestępca dorabia się fortuny, jego konto puchnie od pieniędzy, a potem otwiera legalny interes i wymaga, że stróże prawa będą go bronić przed innymi bandziorami.

Ślub Danieli nie wyglądał tak, jak sobie wyobrażała. Jej małżonek nawet pierwszej nocy po ceremonii nie odwiedził żony w sypialni. Dla niego była tylko dodatkiem, którym mógł się pochwalić przed kolegami w swoim wieku. Zanim stanęli przed ołtarzem i wzięli ślub, moja ex zamieszkała w pięknej posiadłości za miastem, która wyglądała raczej jak skarbiec, a nie dom. Wszędzie można było znaleźć sprzęt do monitoringu – od kamer po wszelkiego rodzaju sensory.

Był dużo starszy

Tak jakby dziadek zbudował wokół siebie elektroniczne ogrodzenie, które zawczasu ostrzegłoby go przed zbliżającym się zgonem. Śmierć nie przejęła się jednak tymi środkami ostrożności. Któregoś dnia nagle przedarła się przez metalowe przęsła płotu, ukradkiem przemknęła po trawniku, a następnie przez uchyloną szybę wkradła się do środka. W domu skryła się za jednym z wiszących na ścianie obrazów, wyczekując odpowiedniej chwili do działania.

Kiedy dowiedziałem się, że moja ukochana Daniela postanowiła mnie zostawić dla jakiegoś bogatego i starego faceta, poczułem się totalnie załamany. Akurat wtedy byłem na ostatniej prostej, jeśli chodzi o robienie specjalizacji z medycyny. Chcąc jakoś odreagować i zapomnieć o bólu związanym z jej odejściem, całkowicie poświęciłem się nauce, praktycznie zrywając kontakty z ludźmi. Po upływie roku zacząłem nową pracę w jednej z najbardziej cenionych warszawskich klinik, gdzie trafiłem na kardiologię.

Pewnego dnia podczas mojej zmiany do szpitala przywieźli Gerarda. Zmagał się z poważnymi zaburzeniami rytmu serca i przywieziono go do nas w stanie tuż przed zawałem. Na całe szczęście jego doktor zdążył w samą porę zdiagnozować nadchodzący atak. Gerard od razu zażyczył sobie prywatnego pokoju. Ustawiono tam wszystkie niezbędne urządzenia medyczne, jakie tylko mogły się przydać.

Zaskoczyło mnie, że Daniela nie towarzyszyła mężowi w drodze do szpitala. Pojawiła się za to w pokoju dla lekarzy po dwóch dniach. Jedno spojrzenie, jeden uśmiech i moja dawna żądza zapłonęła we mnie z podwójną mocą.

Ciągle ją kochałem

– Powiedz, czy jeszcze coś do mnie czujesz? – wyszeptała, kiedy nasze usta w końcu się rozłączyły.

– Tak, choć wolałbym, żeby było inaczej – odpowiedziałem.

– No to chyba mogę na tobie polegać, prawda? – przylgnęła do mnie.

W głowie miałem totalny chaos, wszystko wirowało i pulsowało. W takim stanie byłem w stanie obiecać jej dosłownie wszystko, co tylko by chciała.

– Pewnie, że tak.

– Chcę ci coś wyznać, abyś wiedział, że masz moje zaufanie i to właśnie z tobą pragnę spędzić resztę mojego życia – niespodziewanie oznajmiła, a ja na sam dźwięk tych słów zacząłem się trząść z emocji.

Dla moich uszu jej głos brzmiał jak anielska melodia, lecz resztki mojego zdrowego rozsądku podpowiadały, abym powiedział racjonalną prawdę:

– Przecież twój mąż wciąż jest w szpitalu i wciąż żyje.

– Jeszcze tak – Daniela posłała mi chłodny uśmiech, wpatrując się intensywnie w moje oczy.

Gdy dotarło do mnie, o co jej chodzi, ogarnął mnie lęk. Daniela ponownie zbliżyła się, tuląc do mnie i obdarowując mnie pełnym pasji pocałunkiem. Stopniałem pod dotykiem jej dłoni. Byłem w jej rękach niczym podatna na ugniatanie modelina, którą mogła dowolnie kształtować.

Zrobiłbym dla niej wszystko

Nie było dla mnie rzeczy niemożliwych, gdy chodziło o Danielę. Oprócz tej jedynej sprawy.

– Nie mogę tego zrobić – wymamrotałem ledwo słyszalnie, tuląc ją do siebie. – To ponad moje siły.

– Oj, ty mój głuptasku! – parsknęła śmiechem. – Wcale nie oczekuję, że pozbawisz życia mojego ukochanego małżonka.

– No to o co chodzi z tym sekretem? – zaciekawiłem się.

Powiedziała mi o pewnej sprawie. Gerard, zapewne pyszniąc się swoją przeszłością, pokazał jej naszyjnik wysadzany brylantami, który trzymał w ukryciu w domowym sejfie. Biżuteria ta została skradziona kilkadziesiąt lat temu z posiadłości należącej do jednego z najbogatszych obywateli naszego kraju. Poszkodowany, a także firma ubezpieczeniowa, zaoferowali sowitą nagrodę dla osoby, która pomogłaby odnaleźć zrabowane kosztowności.

– Ten facet jest totalnie zakręcony na punkcie brylantów i własnych fotografii – zachichotała Daniela. – Gdziekolwiek nie spojrzę, jego gęba wypełnia każdą wolną przestrzeń. Ale ten naszyjnik… – pogrążyła się w marzeniach. – Gdy zapinał go na mojej szyi, poczułam się jak prawdziwa królowa. Wiadomo, że nie mogę go na co dzień zakładać, bo to, że go posiada, to wielki sekret.

Podobno każdego wieczora przed zaśnięciem podziwia go i głaszcze… – niedbale uniosła ramiona. – No cóż, lepiej, żeby macał ten naszyjnik niż mnie. Ale sam widzisz, jak bardzo ci ufam, skoro zdradzam ci tę tajemnicę. Gdyby policja znalazła ten naszyjnik w jego skrytce, od razu by go przejęli…

Uknuła intrygę

Daniela utkwiła we mnie wzrok. W jednej chwili pojąłem, iż bez zawahania powiadomiłaby stróżów prawa o tajemnicy swego ukochanego, gdyby nie obawa przed utratą cennego naszyjnika. Blask szlachetnych kamieni oczarował nie tylko jej małżonka! Uświadomiłem sobie również, że moje wcześniejsze przypuszczenia były trafne – planowała skłonić mnie do pomocy w wysłaniu jej ślubnego na tamten świat… Wyczuwając jednak mój sprzeciw, błyskawicznie zrezygnowała z tego pomysłu.

W głowie kołatała mi tylko jedna myśl – nie przeżyję kolejnego rozstania z nią. A to na pewno nastąpi, jeśli jej odmówię. I zapewne tym razem między nami wszystko się definitywnie skończy.

Daniela starannie wszystko zaplanowała. Wiedziałem, że mnie zwodzi i bezwstydnie wykorzystuje. Ale nie byłem w stanie podjąć takich działań, choć odczuwałem niemalże fizyczne wyrzuty sumienia.

Na moje szczęście, przeznaczenie okazało się bardziej przychylne. Zaledwie kilkadziesiąt minut po rozpoczęciu mojej zmiany w szpitalu, staruszek padł trupem na zawał, mimo że od razu rzuciliśmy się, by go ratować. Wykręciłem numer do Danieli.

– Masz w sobie coś wyjątkowego – dotarł do mnie jej uwodzicielski szept przez telefon. – Wpadnij do mnie juro popołudniu.

Chciała mnie wykorzystać

Z niecierpliwością wyczekiwałem tego momentu. Tuż po skończonej pracy wsiadłem do auta i ruszyłem poza granice miasta, kierując się w stronę jej domu. Ku mojemu zdziwieniu, pod willą stały zaparkowane radiowozy. Podszedłem i wyjaśniłem, że jestem doktorem, a zarazem bliskim znajomym właścicielki posesji.

– Kiedy pan się z nią kontaktował? – policjant błyskawicznie wyciągnął notes.

– Tej nocy zmarł jej małżonek. Zadzwoniłem do Danieli, by przekazać tę przykrą wiadomość. Poprosiła mnie, żebym przyjechał, gdy tylko skończę zmianę w szpitalu.

Gliniarz spojrzał na mnie poważnie, marszcząc czoło.

– Chodzi o jej małżonka Gerarda, dobrze mówię?

– Dokładnie tak – przytaknąłem.

– Kiedy to się stało? O której godzinie?

– Jakoś koło dziesiątej wieczorem. Godzinę śmierci potwierdzi dyrektor szpitala.

Gliniarz zastukał opuszkiem w podbródek.

– W porządku. Proszę iść śladem moich kroków i nie dotykać niczego po drodze.

Podążyłem za funkcjonariuszem do środka budynku. Ogarniało mnie coraz większe zdenerwowanie. Drzwi pozostawały zamknięte, a po Danieli nie było śladu…

Nie doceniłem go

– No ale o co chodzi? I jak się tu znaleźliście?

– Dostaliśmy wezwanie.

– Od Danieli? – zdziwiłem się nie na żarty.

Coś niedobrego musiało się wydarzyć. Istnieje szansa, że informacja o zgonie małżonka Gerarda dotarła już do uszu wrogów albo krewnych, którzy pragnęli czym prędzej policzyć się z biedną żoną nieboszczyka. Kto wie, może planowali zrobić jej jakąś krzywdę?

– Nic jej się nie stało? – zadałem pytanie.

Funkcjonariusz zatrzymał się przy wejściu do pokoju gościnnego, przyglądając mi się przez moment z uwagą.

– Żona Gerarda uciekła z cennym, kradzionym naszyjnikiem. O tym, że musimy bez zwłoki puścić się za nią w pogoń dał nam znać… sam pan Gerard jakoś koło dziewiątej wieczorem. Najwyraźniej przejrzał wreszcie swoją chciwą małżonkę…

W tamtej chwili dotarło do mnie, że Gerard, którym tak pogardzałem, okazał się o wiele bardziej sprytniejszy i mądrzejszy niż ja. Daniela po prostu uciekła i miałem pełną świadomość, że nie ma zamiaru po mnie wracać.

Marek, 28 lat

Czytaj także:
„Gdy ja opiekowałam się dziećmi, mąż ciężko pracował. Tak bardzo, że po 16 latach zapukał do drzwi owoc jego harówki”
„Teść sprzedał mi złotą radę, która miała uratować moje małżeństwo. Żaden ojciec nie powinien tego robić córce”
„Córka mnie dręczy, bo chce znać biologicznego ojca. Trudno mi się przyznać, że potraktował mnie jak worek na śmieci”

Redakcja poleca

REKLAMA