„Moja dziewczyna nie chciała gotować obiadów. Liczyłem, że jak się jej oświadczę, obudzę w niej prawdziwą kobietę”

zamyślony mężczyzna fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Temperament mojej dziewczyny zaczął mnie przerastać. Naprawdę bardzo się bałem tego, że podczas realizacji tych swoich szalonych pomysłów coś jej się stanie. A to wspinała się w górach, a to spływała pontonem po rwących rzekach, to urządzała sobie szalone zjazdy rowerem w górach. Naprawdę ją kochałem, ale miałem tego serdecznie dość”.
/ 19.09.2024 08:30
zamyślony mężczyzna fot. iStock by Getty Images, Westend61

Przyjaciel mi kiedyś powiedziała, że jak nie zacznę robić tego, co ona, to po prostu mnie zostawi. Bałem się, że może mieć trochę racji. Jeśli jakaś kobieta zasługuje na miano naprawdę wyjątkowej, to jest to właśnie moja Basia. To prawdziwa petarda. A ja...chyba najlepiej podsumował to Biber, czyli mój najlepszy kumpel:

Różniliśmy się

– Słuchaj, dla ciebie zrobić coś szalonego, to jechać w terenie zabudowanym pięćdziesiąt pięć na godzinę. Szczerze mówiąc, to nie wiem, co musiałbyś robić, żeby Baśka przy tobie nie umarła z nudów.

Miałem ochotę po prostu mu przyłożyć, ale wiedziałem, że on naprawdę miał rację. Może nie twierdzę, że jestem totalnie sztywny, ale przyznaję, że dla mnie szalona randka to gorąca czekolada, koc i horror na Netflixie.

– Horrory podnoszą adrenalinę – tłumaczyłem, kiedy przedstawiałem Baśce mój pomysł na wspólne spędzenie czasu. – Będziemy się bać, więc to tak, jakbyśmy na przykład wyskakiwali z samolotu, tylko że będziemy siedzieć bezpiecznie na kanapie.

– A nie dałoby rady serio wyskoczyć z samolotu? – spytała, podłapując mój pomysł. – No co się tak gapisz? Horrory są dla nudziarzy!

Nie wiedziałem, jak powiedzieć jej, że ten pomysł kompletnie mi się nie podoba. Ostatecznie mnie namówiła i pojechaliśmy nawet razem, ale kiedy dotarliśmy na miejsce uznałem, że dam sobie z tym spokój. Nawet przez chwilę nie kusiło mnie, żeby wsiąść z nią na pokład samolotu. Nie zamierzałem trząść spodniami ze strachu przed moją dziewczyną. Skoczyła sama. W zasadzie nie sama, tylko z instruktorem. Ja zostałem na dole i po prostu robiłem jej zdjęcia.

Moje hobby było dla niej nudne

– Naprawdę jesteś w stanie godzinami siedzieć w krzakach i czekać aż jakieś zwierzę wyjdzie z lasu? I to jeszcze zanim wstanie słońce?  – Basia była w szoku. – Dla mnie to jak tortury…

– Jeśli chcesz zrobić dobre zdjęcia, to tak trzeba. Możemy kiedyś wybrać się razem, to zobaczysz, jakie to fajne.

Moje hobby kompletnie do niej nie przemawiało. Po tym, jak skoczyła ze spadochronem, chciała spróbować raftingu, który mnie kojarzył się z wyrokiem śmierci. Przecież można uderzyć w jakiś kamień, rozciąć głowę, nawet umrzeć! Jak jej o tym powiedziałem, to zaczęła się śmiać. Stwierdziła, że jestem prawdziwym mięczakiem. Pojechała na rafting beze mnie.

Po powrocie stwierdziła, że było naprawdę fajnie, ale skoki ze spadochronem podobają jej się jednak bardziej. Zapisała się nawet na szkolenie, żeby mogła skakać sama. Nie miałem nic przeciwko temu. Jeździłem razem z nią i robiłem jej naprawdę świetne zdjęcia. Kilka z nich wysłałem nawet na konkurs fotograficzny. To, na którym moja dziewczyna ląduje awaryjnie na polu pełnym kwitnącego rzepaku zostało nawet nagrodzone. Ona miała swoją przygodę, a ja wygrałem konkurs. Wtedy myślałem, że skorzystaliśmy oboje.

Nie chciałem tak żyć

Niestety, to nie mogło trwać wiecznie. Zaczęła mnie namawiać na to, żebym brał udział w realizacji tych jej szalonych pomysłów. Namówiła mnie na kurs motocyklowy. Ona zrobiła prawko na motor zaraz po tym, jak skończyła osiemnaście lat. Odkąd się poznaliśmy marzyła o tym, żebyśmy mogli razem jeździć na motocyklowe wyprawy i zmieniać się na prowadzeniu.

Na wiosnę kupujemy motor dla ciebie! – powiedziała któregoś dnia, pokazując mi ogromny, sportowy motocykl. – Zobacz! Ta Honda sprawdzi się naprawdę super. Jakie one ma przyspieszenie!

– Jak ty sobie wyobrażasz gnać na tym po naszych drogach? – parsknąłem śmiechem, próbując równocześnie ukryć zaniepokojenie.

– Nie zamierzam szaleć w Polsce. Będziemy pędzić po niemieckich autostradach. 

Spełnienie marzenia mojej dziewczyny trzeba było odłożyć w czasie. Wprawdzie egzamin teoretyczny zdałem za pierwszym razem, to praktyczny oblałem aż cztery razy pod rząd. W końcu stwierdziłem, że nie chce mi się próbować kolejny raz. Biber się zaczął o mnie martwić.

Przyjaciel mnie ostrzegał

– Stary, jak nie zrobisz w końcu czegoś szalonego, to ona po prostu cię zostawi – powiedział mi któregoś dnia. – Weź się w garść i zrób coś odjazdowego, no wiesz, dla niej. Masz super laskę, szkoda byłoby ją stracić.

Biber był dla mnie jak brat, ale to, co powiedział naprawdę mnie dotknęło. Przez całą podstawówkę byliśmy zgranym duetem. Ja pomagałem mu z matmą i fizyką, a on – prawdziwy osiłek – bronił mnie za każdym razem, kiedy ktoś próbował mi dokuczać. Potem on zaczął chodzić na treningi boksu i inne zajęcia ze sportów walki, a ja wybrałem liceum i zostałem członkiem szkolnego klubu fotografii.

Mimo różnych pasji widywaliśmy się naprawdę często. Lubiliśmy pogadać o dziewczynach, codzienności, turniejach Bibera i moich zdjęciach. Nawet wtedy, kiedy zaczął startować jako zawodowiec w MMA, trzymaliśmy się razem. Wiedziałem, że życzy mi jak najlepiej i naprawdę chce, żebym sobie ułożyć życie z Baśką.

– Gdybym miał u boku taką kobietę, zrobiłbym dla niej dosłownie wszystko. Jeśli tylko by mnie o to poprosiła, to chodziłbym nawet na wieczory poezji – stwierdził z pełną powagą.

Bałem się o Basię

Temperament mojej dziewczyny zaczął mnie przerastać. Naprawdę bardzo się bałem tego, że podczas realizacji tych swoich szalonych pomysłów coś jej się stanie. A to wspinała się w górach, a to spływała pontonem po rwących rzekach, to urządzała sobie szalone zjazdy rowerem w górach. Naprawdę ją kochałem, ale miałem tego serdecznie dość. Tego ciągłego lęku kiedy coś jej się stanie. Miałem koszmary. Śniło mi się, że leży gdzieś zakrwawiona, poobijana. Naprawdę ją kochałem, ale to musiało się skończyć.

Uznałem, że poproszę ją o rękę. Wymyśliłem, że jak zaczniemy planować ślub i dziecko, to Baśka się trochę opamięta. Wydawało mi się, że to będzie solidny argument przeciwko jej kolejnemu wyjazdowi. Już nawet budowałem w myślach przemowę. Zamierzałem powiedzieć jej, że nie chcę, aby matka moich przyszłych dzieci tak się narażała.
Za kilka dni moja kuzynka wychodzi za mąż. Wpadłem na szalony pomysł. Poprosiłem ją, żeby podczas oczepin rzuciła welonem w stronę Baśki. Wtedy ja miałem się pojawić z pierścionkiem w ręku.

Nie przewidziałem jednej rzeczy

– Nie idę łapać żadnego welonu – moja ukochana się oburzyła. – A co jeśli ja go złapię? Zwariowałeś!

– No a co byłoby w tym złego? – spytałem, muskając palcami ukryte w kieszeni pudełko z pierścionkiem.

– Właściwie to nic wielkiego – stwierdziła po chwili namysłu. – Ale po co mi to, skoro nie planuję ślubu?

To wesele było szczególnie. Przyjechaliśmy na nie z Baśką jako szczęśliwa para, ale do domu wróciłem już sam. Dotarło do mnie, że byłem naiwny, myśląc, że uda mi się ją zmienić. Ona uznała, że nasza relacja nie ma przyszłości. Nie zamierzała zmieniać swojego życia. Marzyła o życiu pełnym emocji, chciała zwiedzić Azję na motorze. Powiedziała mi szczerze, że w tych planach nie ma dla mnie miejsca.

Musieliśmy się rozstać

Nasze rozstanie totalnie mnie dobiło, ale gdzieś tam w środku wiedziałem, że to musiało się tak skończyć. Baśka była niczym nieokiełznane zwierzę. Kochała adrenalinę, pragnęła wolności. Z pewnością nie odnalazłaby się w roli kobiety siedzącej w domu i wychowującej gromadkę dzieci.

— Jak się trzymasz? – zapytał mnie Biber.

– To ciągłe zamartwianie się o nią wpędziłoby mnie w końcu do grobu – przyznałem szczerze. – Poza tym czułem się przy niej jak oferma.

Mimo tego, że nie byliśmy już parą, nadal się lubiliśmy. Nie wyszło nam, ale nie warto było się a siebie obrażać. Pamiętam, jak miło złożyła mi urodzinowe życzenia, ja z kolei pomogłem jej z przeprowadzką. To właśnie Baśka poznała mnie z Niką, która zajmowała się ilustrowaniem książek dla dzieci.

Mikołaj, 30 lat

Czytaj także: „Moje małżeństwo było idealne, dopóki nie zamieszkała z nami teściowa. Mąż pozwalał jej rządzić nawet w sypialni”
„Rodzina ciągle przesiadywała u mnie w weekendy. Teraz mam spokój, bo wystawiłam im rachunek za gościnę”
„Siedział na tronie jak udzielny książę, a ja skakałam wokół niego jak głupia. Otworzyłam oczy, gdy znowu mnie wystawił”

 

Redakcja poleca

REKLAMA