„Moja dziewczyna była zazdrosna, bo za dużo czasu spędzałem z eksżoną. Podłożyła jej świnię i naraziła zdrowie mojego syna”

Wściekła kobieta fot. Adobe Stock, motortion
„Jadąc do dziecka, zastanawiałem się, jak będzie wyglądał nasz związek. Asia wiedziała, że mam syna, na pewno nie żądałaby ode mnie, bym go opuścił, ale nie podobało jej się, że spędzam tyle czasu w domu. To znaczy w domu eksżony. Chciałem wszystkich zadowolić”.
/ 11.07.2022 19:15
Wściekła kobieta fot. Adobe Stock, motortion

Beata poszła mi na rękę – oboje zgodziliśmy się na opiekę naprzemienną nad Adrianem. Na początku dwa tygodnie u niej i dwa u mnie, żeby się przyzwyczaił do nowej sytuacji. Byłem szczęśliwy, że będę miał syna u siebie, i natychmiast zacząłem przygotowywać w naszym nowym mieszkaniu pokój dla syna.

Od dawna chciałem odejść

Asia bardzo mi pomagała, angażowała się w wybór mebli i wystrój, który miał podobać się dziesięciolatkowi. Była młoda, ale bardzo dojrzała. Cieszyłem się, że miłość, która spadła na mnie niespodziewanie, wywracając moje życie do góry nogami, nie przesłoniła mi oczu i wybrałem właściwą osobę.

Bardzo kocham Adriana i nie chciałem, żeby w wyniku rozstania z jego matką osłabła wyjątkowa więź, jaka nas łączyła. W końcu rozwiodłem się z żoną, a nie z synkiem. Zamierzałem nadal uczestniczyć w jego życiu, tak by czuł się kochany i zaopiekowany.

Wymagał zrozumienia i odpowiedniego podejścia, był dotknięty autyzmem, na szczęście w niewielkim stopniu. Nie lubił zmian, a właśnie szykowała się rewolucja w jego życiu, częściowo z mojej winy.

Długo zastanawiałem się nad odejściem z domu, nie chciałem tego robić ze względu na syna. Moja stała obecność wiele dla niego znaczyła. W końcu jednak zrozumiałem, że jeśli dłużej będę ciągnął małżeństwo, które zmieniło się w fikcję, wszyscy powariujemy.

Beata wiedziała, że kocham Asię, od dawna mijaliśmy się jak dwoje obcych ludzi, starając się nie wzniecać konfliktów. Asia czekała na mnie, ale kończyła się jej cierpliwość. Beata i ja podtrzymywaliśmy fikcję małżeństwa dla dobra Adriana i on był chyba jedyną szczęśliwą osobą w tym dziwnym układzie.

Tak myślałem do czasu, aż spytał mnie dlaczego u nas jest inaczej niż u Marcela, jego kolegi.

– Jego mama i tata bez przerwy rozmawiają ze sobą, nawet się śmieją. Raz widziałem, jak tata Marcela pocałował mamę. Robią dużo zamieszania, u nas jest inaczej, znacznie spokojniej – usłyszałem.

Jak powiedzieć dziecku, że nie kocham jego mamy

Adrian reagował inaczej niż przeciętny dziesięciolatek, miał analityczny umysł, chłonny jak komputer i równie szybko działający, ale szufladkujący zagadnienia według zasad logiki, bez uwzględnienia emocji. Właśnie powiedział mi, że w trosce o jego dobro, pokazujemy mu z Beatą niewłaściwy obraz rodziny. Patologiczny, jeśli mam być szczery.

Powinienem odejść, wytłumaczyć to jakoś synkowi. Tylko jak? Powiedzieć mu, że kocham Asię? Tłumaczenie, że człowiekiem mogą bez reszty zawładnąć emocje, było bezcelowe. Nie mogłem mu powiedzieć, że między mną i mamą miłość wygasła.

Przyjąłby to do wiadomości, ale nie zrozumiał, jak to wpłynęło na naszą relację. Albo żądałby konkretnej, logicznej odpowiedzi, dlaczego już się nie kochamy, a tego ja sam nie wiedziałem. Odpowiedź „tak to już synku w życiu bywa” nie wchodziła w grę.

Doszedłem do wniosku, że pora na radykalne zmiany. Zamieszkam z Asią, przeprowadzimy rozwód, ustalimy z Beatą formę opieki nad dzieckiem. Będzie przejrzyście i racjonalnie, co pomoże Adrianowi odnaleźć się w nowej sytuacji.

Zrobiliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy, ale nie wypaliło. Adrian tylko raz odwiedził nasze mieszkanie. Do Asi nic nie miał, jednak źle się u nas czuł. Nie był u siebie, brakowało mu znanych kątów, własnego komputera, starej bluzy z królikiem i tysiąca innych rzeczy. Był niespokojny, marudny i nie mógł się na niczym skupić.

To tylko sytuacja przejściowa

Poddałem się i zrezygnowałem z prawa do wychowywania syna u siebie w domu. Chodziłem do niego, co z kolei bardzo nie spodobało się Asi. Podpytywała mnie o Beatę, czy była w domu, czy z nią rozmawiałem, dlaczego zostałem na kolacji.

– Adrian mnie o to prosił, nie mogłem odmówić dziecku – odpowiadałem, ale jej to nie zadowalało.

Wolałaby, żebym nie spotykał się z Beatą, a tego z kolei nie mogłem jej obiecać. Była przecież matką Adriana.

– Nie jesteś chyba o nią zazdrosna? – pytałem za każdym razem.

Zaprzeczała, ale chyba nie była szczera, w każdym razie nie do końca.

– Adrian rośnie, zmienia się, za rok może okazać się, że polubi wizyty u nas i wznowimy opiekę naprzemienną – pocieszałem ją. – Chciałbym, żeby zamieszkał w pokoju, który tak ładnie urządziłaś. Ta sytuacja jest przejściowa, wytrzymaj jeszcze trochę – prosiłem.

– Rzadko cię widuję, spędzasz z Beatą więcej czasu niż ze mną – Asia nie dawała się łatwo przekonać.

– Z Adrianem – poprawiłem ją.

Aśka postawiła mnie pod ścianą

Wzruszyła ramionami.

– Co zrobisz, jeśli urodzę dziecko, rozdwoisz się? Ono też będzie cię potrzebowało. Lubię twojego synka i chętnie spędzałabym z nim czas. Daj mu szansę, żeby przyzwyczaił się do mnie.

– Masz rację, może za wcześnie zrezygnowałem, porozmawiam o tym z Beatą.

Asia nie była zadowolona z takiej odpowiedzi.

– Ona na to nie pozwoli. Coś mi się zdaje, że trzyma cię na krótkiej smyczy i nie zamierza z ciebie zrezygnować.

Tym razem ja wzruszyłem ramionami. Gdyby to była prawda, wiedziałbym coś o tym. Kładliśmy się już spać, kiedy ekran mojej komórki rozjarzył się, sygnalizując połączenie.

– A nie mówiłam? – Asia spojrzała na wyświetlacz. – Beata dzwoni, pięciu minut nie może bez ciebie wytrzymać.

Odebrałem.

– Adrian jest bardzo rozpalony, ma prawie 39 stopni – rzuciła w słuchawkę Beata. – Pomyślałam, że chciałbyś wiedzieć. Pojadę z nim na ostry dyżur.

Zacząłem się ubierać. Nie mogłem zostać z Asią, syn mnie potrzebował.

– Wychodzisz? Ledwie na ciebie gwizdnęła, już do niej lecisz? – Asia była na serio wkurzona.

Wytłumaczyłem jej, że Adrian zachorował, muszę zawieźć go do szpitala. Przyjęła to do wiadomości, ale nie była zadowolona.

Co za świr robi takie rzeczy?!

Jadąc do dziecka, zastanawiałem się, jak będzie wyglądał nasz związek. Asia wiedziała, że mam syna, na pewno nie żądałaby ode mnie, bym go opuścił, ale nie podobało jej się, że spędzam tyle czasu w domu. To znaczy w domu eksżony. Istna kwadratura koła, starałem się, a jednak nie umiałem nikogo zadowolić.

Na SOR-rze spędziliśmy kilka godzin, Adrian dostał antybiotyk i zasnął. Obiecałem Beacie, że zajrzę do niego jutro, sprawdzę, jak się czuje. Kiedy chorował, stawał się marudny, wiedziałem więc, że będzie mnie potrzebował.

Kilka dni później Adrian był już zdrów jak ryba. Akurat się nim zajmowałem. Opowiadał mi o czymś, jak to on, podając precyzyjne dane wydarzenia, gdy Beata, która siedziała przy laptopie, krzyknęła zaskoczona.

– Zobacz, ktoś przysłał mi zdjęcie – rozwinęła załącznik do e-maila. Zobaczyłem Beatę z moim synem. Szli chodnikiem, zdjęcie zrobił ktoś stojący po drugiej stronie ulicy.

Po chwili usłyszeliśmy sygnał przychodzącej wiadomości, która dostarczyła następną fotografię. Była zrobiona innego dnia, Beata ubrana w granatowy żakiet wsiadała do samochodu.

– To jakiś głupi żart – moja eks wyraźnie zbladła.

– Ktoś cię śledzi po całym mieście, robi z ukrycia zdjęcia, przysyła je bez słowa wyjaśnienia… To raczej nie jest śmieszne. Wygląda na stalking – jeszcze raz obejrzałem dokładnie fotki. Jedna była zrobione pod domem, druga na ulicy, gdzie Beata pracowała. – Może to zemsta. Ktoś cię ostatnio podrywał, okazywał zainteresowanie, a ty go odrzuciłaś?

– Nikogo takiego nie było, nie strasz mnie – trochę panikowała, ale nie bez przyczyny, ja też byłem zaniepokojony.

Byłem przerażony, chciałem ich chronić

Na jednym ze zdjęć był Adrian. Kto i dlaczego bawił się kosztem Beaty? Uważałem, że trzeba zgłosić to na policję. Beata zaprotestowała, twierdziła, że to nic nie da.

– Znam kogoś, kto potrafi sprawdzić, z którego komputera została wysłana wiadomość. Poproszę, żeby zrobił to dla mnie – powiedziała z namysłem.

– Co zrobisz, jak już będziesz wiedziała? – nie spytałem, skąd Beata ma takie znajomości, ale byłem bardzo ciekaw.

– Zastanowię się – odparła nieuważnie, przeglądając telefon. – Koleżanka pisze, żebym sprawdziła, co się dzieje na fejsie – powiedziała ze zdziwieniem.

Zalogowała się na konto.

– O rany… – szepnęła. – To jakiś psychopata? O co mu chodzi?

W komentarzach pod wpisem przedstawiającym wiosenne kwiaty roiło się od zdjęć Beaty uchwyconej w wyjątkowo niekorzystnych pozach. Naliczyłem ich sześć, każde opatrzone złośliwym komentarzem dotyczącym figury, urody i sposobu ubierania się.

Wysłane były z kilku różnych profilów, co świadczyło o tym, że Beata nie zadbała o prywatność i każdy głupi mógł umieścić na jej tablicy, co chciał.

– Zgłoś to policji – powtórzyłem, ale Beata się uparła.

– Arek zrobi to szybciej i sprawniej. Wyślę mu e-maile ze zdjęciami i poproszę, żeby im się przyjrzał. Niedługo będę wiedziała, kto zabawił się moim kosztem. Dla niego wyśledzenie internetowego stalkera to bułka z masłem.

Tym razem nie wytrzymałem, spytałem kim jest niebywale uzdolniony Arek.

– Nie muszę ci się tłumaczyć, ale powiem, bo to nie tajemnica. Arek jest moim znajomym – usłyszałem wyczerpującą odpowiedź, która niczego nie wniosła do mojego stanu wiedzy o Arkadiuszu.

Asia bardzo się tym przejęła

Chyba nie muszę mówić, że zacząłem się bać o Adriana i Beatę. Człowiek, który śledził moją eks, mógł być niebezpieczny, i to nie tylko dla niej, ale także dla mojego syna. Mało to świrów na świecie?

Najchętniej zostałbym z nimi, dopóki psychol nie zostanie namierzony przez genialnego Arkadiusza, ale Beata odrzuciła ten pomysł. Nie chciała, żebym u niej nocował, za to propozycja, bym robił za ochroniarza, wydała jej się w porządku. Umówiliśmy się, że będzie wychodziła z dzieckiem z domu wyłącznie pod moją opieką.

Zastanawiałem się jak powiedzieć Asi, że będę spędzał jeszcze więcej czasu z byłą żoną. Odwlekałem tę rozmowę, bałem się jej reakcji, mimo że sytuacja była wyjątkowa i trudno było z tym dyskutować. Okazja nadarzyła się sama.

– Co robisz? – spytała Asia, siadając koło mnie i kładąc mi głowę na ramieniu.

– Kupuję w internecie gaz pieprzowy, do samoobrony. Lepsze to niż łyżka do opon, przynajmniej nie uszkodzę napastnika i nie pójdę siedzieć za niewinność – mruknąłem.

Potem już tylko musiałem wyjaśnić, dlaczego robię wojenne przygotowania. Opowiedziałem jej o robionych z ukrycia zdjęciach i złośliwych wpisach na Facebooku. Mówiłem, że wszystko wskazuje na to, że Beatę namierzył psychopata, nieprzewidywalny w reakcjach i dlatego niebezpieczny. Nie wiadomo, czego chce i jak daleko może się posunąć.

Znajomy Beaty go namierza, podobno jest niebywale skuteczny, potrafi wyśledzić adres IP komputera. Jak już to zrobi, moja głowa w tym, żeby faceta znaleźć. Nie będę się cackał ze śmieciem, który straszy kobietę i dziecko.

Asia przełknęła ślinę, była bardzo poruszona.

– Dziecko? – powtórzyła. – Co ma z tym wspólnego twój syn?

– Był na zdjęciach – odparłem krótko.

Na szczęście nie jest mściwa…

Asia bardzo się przestraszyła, bardziej niż się spodziewałem, bardziej niż Beata i ja razem wzięci. Nie przypuszczałem, że jest taka wrażliwa, ale bardzo mnie ujęło, że tak się boi o moje bezpieczeństwo.

Genialny Arkadiusz wcale nie był taki szybki, jak zachwalała Beata. Dopiero po dwóch dniach podał nam dane komputera, z którego korzystał psychol. Wolałem nie dociekać, jak on to zrobi. Podejrzewałem, że nie należy zbyt dużo wiedzieć. Najważniejsze było namierzenie psychola, nieważne jakimi metodami.

Znajomy Beaty przyłożył się, widać przejął się tematem co najmniej tak samo jak ja. Podał dane, które umożliwiały zlokalizowanie laptopa. Mojego laptopa, jak się okazało.

– To ty robiłeś mi takie świństwa? Nie wierzę. Co chciałeś osiągnąć? – Beata była bardziej zdziwiona niż oburzona.

Wyjąłem gaz pieprzowy i pokazałem jej, pytając, czy kupiłem go dla samego siebie czy też może dla kamuflażu?

– Wiadomości same się nie wysłały. Skoro to nie ty, to pewnie ta twoja Asia – imię dziewczyny zostało przeżute i wyplute, nie sądziłem, że Beata tak potrafi, że drzemią w niej jeszcze takie emocje. – Teraz chętnie pójdę na policję, miałeś rację, to doskonały pomysł. Ona musi odpowiedzieć za to, co zrobiła, inaczej będzie się czuła bezkarna i w przyszłości może wpaść na jeszcze lepszy pomysł.

Uprosiłem Beatę, by się wstrzymała

Asia zrobiła to z zazdrości, myślała, że nas skłóci, nie pomyślała o konsekwencjach.

– Myślała? To za duże słowo, według mnie to głupia siksa. Nie wiem, co w niej zobaczyłeś – podsumowała Beata, wyraźnie tracąc impet.

Miała swoje wady, ale nigdy nie była mściwa. Obiecałem poważnie porozmawiać z Asią, uświadomić jej, co zrobiła. Beata rzuciła złośliwie, że będę musiał ją lepiej wychować, najlepiej bezstresowo. Zaproponowała dwutygodniowy szlaban na komputer. Przełknąłem tę uwagę, to nie był czas na spory.

Rozmowa z Asią była trudna i nieprzyjemna, pełna wzajemnych oskarżeń. Nadal jesteśmy razem, planujemy wspólną przyszłość, ale zaczynam mieć wątpliwości, jak nam się ułoży. Syn mnie potrzebuje, nie mogę poświęcić nowej rodzinie całego mojego czasu.

Asia już pokazała, co potrafi zrobić, gdy uważa, że jej interesy są zagrożone, nie wiem, co jeszcze może wymyślić. Chyba nie mogę jej ufać tak, jak bym chciał.

Czytaj także:
„Przyjaciółka odbiła mi faceta, a potem płakała w rękaw, że im się nie układa. Myślała, że będę jej współczuć?!”
„Jak nastolatka zadurzyłam się w internetowym przystojniaku. Już pierwsza randka była dla mnie jak kubeł zimnej wody”
„Cała 3 moich dzieci to >>wpadki<<. Jedno poczęłam na imprezie z przypadkowym facetem, a bliźniaki z żonatym kolegą z pracy”

Redakcja poleca

REKLAMA