Moja córka Alicja zawsze była rozsądną i mądrą dziewczyną. Kiedy jej przyjaciółki szlajały się po imprezach, romansowały i zakochiwały raz po raz, ona pochłaniała książki jedna za drugą.
Na początku byłam zadowolona i dumna z córki, że nie traci czasu na głupoty i nie ryzykuje niechcianą ciążą. Jednak z biegiem lat ogarniał mnie coraz większy niepokój. Bałam się, że nie znajdzie sobie nikogo wartościowego. Kiedy poruszałam temat chłopców, uśmiechała się i uspokajała mnie, że teraz ma ważniejsze sprawy na głowie, a na miłostki jeszcze przyjdzie pora. Alę interesowała tylko nauka, staże i kursy językowe.
Byłam z niej dumna, bo skończyła studia z wyróżnieniem, zaraz po tym znalazła świetne zatrudnienie, dosłownie promieniała z radości. Ja też się cieszyłam jej szczęściem, ale po cichu liczyłam na to, że wreszcie pozna jakiegoś przyzwoitego faceta. Zakocha się, on poprosi ją o rękę i będą żyli długo i szczęśliwie. No i poznała kogoś.
Nie tak miało być
Ala miłość miała wypisaną na twarzy. Z pracy wracała później, bardziej zwracała uwagę na to, w co się ubiera i robiła staranniejszy makijaż.
– W tej spódnicy na pewno nie będzie mógł oderwać od ciebie wzroku – mówiłam, przyglądając się jej, gdy przebierała się już szósty raz.
– Mamuś, ja po prostu chcę dobrze wyglądać w pracy. Nikt mi się nie musi przyglądać – speszyła się. Ale widziałam rumieniec na jej twarzy. Matki się tak łatwo nie oszuka.
Czekałam, jak na szpilkach, kiedy powie mi coś o swoim kawalerze. Ale mijały tygodnie, a ona nic. Zupełnie nie rozumiałam, czemu trzymała tę miłostkę w tajemnicy. Co prawda nigdy jakoś specjalnie wylewna nie była, ale zwykle mówiła mi o najważniejszych sprawach i sekretach. W końcu nie wytrzymałam i któregoś dnia postanowiłam ją o wszystko wypytać.
– Ala, mów, co to jest za facet. Jak długo jeszcze będziesz udawać? – zaatakowałam ją już od progu.
– Mamo, co ty wygadujesz?
– No jak co, stroisz się codziennie, przecież nie dla sekretarki. Nie chcę się wtrącać, ale zaraz tu padnę z ciekawości, jeśli nie uchylisz rąbka tajemnicy – naciskałam.
– Jak ci powiem, to raczej nie będziesz skakać z radości.
– A to dlaczego? Zakochałaś się w bandycie czy księdzu?– zażartowałam.
– Och mamo, to cudowny człowiek. Pracujemy razem. Jest przystojny, dobry, czuły i odpowiedzialny – a gdy to mówiła, oczy jej się śmiały.
– Więc nie rozumiem, czemu tego chłopa przede mną chowasz?
– Bo Kuba jest żonaty. Ma też dzieci – powiedziała, spuszczając głowę.
Nie rozumiałam, dlaczego się nie rozwiódł
Zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie mieściło mi się w głowie, że moja córeczka wpakowała się w romans z zajętym facetem. Próbowałam z nią rozmawiać i tłumaczyć, że związek z żonatym nigdy nie ma przyszłości, że ona jest w tej relacji tylko zabawką. A ona co? Zaparła się i broniła chłopa jak lwica.
– Mamo, nie znasz go, więc nie wygaduj bzdur. Kuba jest inny. Ciągle powtarza, że to małżeństwo to fikcja i chce ze mną planować przyszłość. I wiesz co? Wierzę mu! – krzyczała.
– Skoro jest taki kryształowy, to czemu jeszcze się nie rozwiódł? – pytałam.
– Mówiłam ci, że ma dzieci. Nie może ich ot tak zostawić – przekonywała, nie wiem, czy bardziej siebie, czy mnie.
– Ala, myślałam, że masz swój rozum. Przecież Kuba, czy jak mu tam, bawi się twoim kosztem. Bądź mądrzejsza i skończ tę farsę, zanim naprawdę cię skrzywdzi.
– Kuba mnie kocha! I proszę cię, żeby więcej nie mówiła o nim źle. On mnie kocha, a ja jego i będę czekała na rozwód tak długo, jak będzie trzeba! – krzyknęła mi prosto w twarz i uciekła do swojego pokoju.
To nie moja sprawa
Córka nie odzywała się do mnie słowem przez kilka dni. Mijały tygodnie, które zamieniały się w miesiące, a jej ukochany jakoś nie spieszył się, żeby rozejść się z żoną. Co więcej, ich związek był oczywiście tajemnicą i nikt w pracy nie mógł o nim wiedzieć. Ala też nigdy nie poznała jego znajomych. Mi to wystarczyło, żeby typa uważać za kanciarza i bawidamka.
Wiele razy próbowałam jeszcze poruszyć z nią temat tego związku, ale za każdym razem się to kończyło awanturą.
– Mamo, zajmij się swoim życiem, a mi daj spokój. Mój związek, moja sprawa – fukała.
Naprawdę nie chciałam jej mieszać w życiu, ale jaka matka mogłaby patrzeć na to, jak jej dziecko marnuje swoje najlepsze lata. Musiałam coś zrobić, żeby ten oszust zostawił moją córkę w spokoju.
Któregoś dnia z problemu zwierzyłam się przyjaciółce.
– Mam pomysł, spotkaj się z panią żoną. Ani się obejrzysz, a ten padalec sam zakończy romans. Jeszcze pracę pewnie zmieni – prorokowała.
– Oszalałaś? Ala mi tego nie wybaczy.
– Wiem! Opisz jej wszystko w liście. Oczywiście anonimowo. Maila można wyśledzić, a taki papierowy raczej będzie trudno – powiedziała i dumna z siebie klasnęła w dłonie.
– Sama nie wiem. Nie chcę być donosicielką – wahałam się.
– No kochana, wyrzuty sumienia, czy dobro dziecka? Co wybierasz?
Wiadomo, co wybrałam. Nie mogłam dłużej patrzeć, jak Ala niszczy sobie życie.
Potrzebowałam adres tego całego Kuby no i imię jego żony, więc wynajęłam detektywa. Nie minęło kilka godzin, a zaraz miałam wszystkie potrzebne dane.
Napisałam, że Kuba zabawia się od kilku miesięcy z młódką z pracy, wysłałam i czekałam. Te dni to był koszmar. Już się bałam, że jakimś cudem Kuba przechwycił list, bo Ala nic nie mówiła o sytuacji w jej „związku”
Mam mu pozwolić u nas zostać?
No i stało się. Jakieś dwa tygodnie później, Ala wróciła z pracy cała w skowronkach.
– Mamo, nie uwierzysz. Żona Kuby o wszystkim wie, ktoś jej doniósł – powiedziała, a mi serce zaczęło walić, jak młotem.
– O proszę. Doigraliście się w końcu – powiedziałam z przekąsem.
– Wyobraź sobie, że ta jego żona wpadła do firmy, narobiła takiego rabanu, że wióry leciały. Dobrze, że zeszłam jej z oczu, bo by mi pewnie włosy powyrywała – opowiadała przejęta.
– I bym się jej zupełnie nie dziwiła.
Puściła moją uwagę mimo uszu i ciągnęła dalej: – Zarzuciła Kubę inwektywami, postawiła przed nim walizkę z ciuchami i zabroniła wracać do domu.
– Co?
– No tak, Kuba teraz nie ma gdzie się podziać – zwiesiła głos.
– Powinno mnie to obchodzić, ponieważ? – zapytałam podejrzliwie.
– Pomyślałam, że może mógłby zostać u nas przez kilka dni?
– Czyś ty zwariowała?!
– Mamo, nie rozumiem twojego oburzenia. Przecież teraz w końcu możemy się otwarcie spotykać – powiedziała dumna z siebie.
Usiadłam zrezygnowana w fotelu. Takiego rozwiązania tej sytuacji się nie spodziewałam. Wydawało mi się, że robię wszystko, by ten romans się zakończył, a tymczasem załatwiłam sprawę rozstania za tchórzliwego Kubusia. No ładnie.
– Nie dam błogosławieństwa temu związkowi i nie zgadzam się, żeby ten bawidamek tu się pałętał! – podniosłam głos.
– Mogłam się tego spodziewać. No cóż, zamieszkam z Kubą w hotelu – oświadczyła.
– Jak to?
– Tak to – wycedziła i poszła spakować walizkę.
Córka postawiła na swoim. Nie widziałam się z nią od dwóch tygodni i nie mam pojęcia, gdzie jest. Raz tylko odpisała mi na smsa, że u niej wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Ona naprawdę nie rozumie, że taki typ faceta, jak Kuba, prędzej, czy później ją skrzywdzi. Tak, jak jej taka skrzywdził mnie.
Bożena, 57 lat
Czytaj także:
„Mój chłopak miał dostać spadek po babci, jeśli się ożeni. Jego matka zapłaciła mi, żebym namówiła go na ślub”
„Żona co weekend wychodzi do klubu się bawić, a mnie zostawia samego z dziećmi. Wyznała, że nie wyszumiała się przed ślubem”
„Siostra adoptowała Jasia, a potem go poślubiła. Po latach miłość matczyna ustąpiła miejsca tej romantycznej”