„Zięć ma długie włosy i gra na gitarze. Boję się, że zamiast o rodzinę, będzie dbał o kolegów”

emerytka fot. iStock by Getty Images, Image Source
„W duchu liczyłam, że to tylko chwilowe zauroczenie. Nic z tego. Minął rok, a moja latorośl wciąż się z nim spotykała, a co więcej, zdecydowali się na ślub. Była tuż po obronie licencjatu, moim zdaniem to stanowczo za wcześnie na taki krok”.
/ 04.09.2024 08:30
emerytka fot. iStock by Getty Images, Image Source

Mówi się, że gdy dzieci są jeszcze małe, to i problemów niewiele, a kiedy podrosną, kłopotów przybywa. U mnie też tak było. Póki Agnieszka była malutka, praktycznie nie sprawiała mi żadnych trudności. W szkole radziła sobie świetnie, choroby omijały ją szerokim łukiem, a ona sama tryskała energią i optymizmem.

Bałam się o córkę

Miało to dla mnie ogromne znaczenie, bo samotne wychowywanie dziecka do łatwych nie należy. Mój małżonek nie podołał obowiązkom, jakie wiążą się z byciem tatą. Bez owijania w bawełnę stwierdził, że do małżeństwa jeszcze nie dojrzał, mimo że gdy braliśmy ślub, miał już dwadzieścia siedem lat na karku.

Pewnego dnia zwyczajnie spakował manatki i nas zostawił. Spotkaliśmy się potem tylko raz – w sądzie, podczas sprawy rozwodowej. Jedynym znakiem, że kiedyś był częścią naszego życia, były alimenty, które co miesiąc wpływały na konto.

Agnieszka z małej dziewczynki zmieniła się w przepiękną pannę i to właśnie jej uroda spędzała mi sen z powiek. Trudno było znaleźć faceta, który przeszedłby obok niej obojętnie. Przyznam szczerze, że marzyłam, aby moja córka jak najdłużej cieszyła się beztroskim dzieciństwem, ona natomiast nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie dorośnie. Moje pierwsze spotkanie z chłopakiem miało miejsce, gdy chodziłam do ósmej klasy podstawówki, i to w dodatku ze ściśniętym żołądkiem, bo panicznie bałam się reakcji taty.

– Mamo, przecież to zamierzchłe czasy – Agnieszka krzywiła się, słysząc moje wspomnienia.

Byłam z niej dumna

To stwierdzenie „zamierzchłe czasy” nieźle mnie wkurzało, ale nie był to kluczowy problem. Bardziej dołowało mnie to, że teraźniejsza młodzież tak ekspresowo dojrzewa. Mój kielich goryczy się przelał, kiedy osiemnastoletnia córka mojej przyjaciółki zaszła w ciążę. Odbyłam uświadamiającą pogawędkę z moją wtedy siedemnastoletnią latoroślą.

– Mamo, o co ci właściwie chodzi? Żebyś przedwcześnie nie została babunią? Spoko, nie wyląduję w wyrze z przypadkowo spotkanym kolesiem. Zgodzę się tylko na seks z miłości, a jako że jeszcze nie trafiłam na nikogo odpowiedniego, to nadal jestem dziewicą, tak jak spora część moich kumpeli.

Maturę zdała na piątkę, potem wybrała studia na kierunku zarządzanie i marketing. Byłam z niej taka dumna! Ale to się zmieniło, kiedy przedstawiła mi tego całego Roberta. Mało zawału nie dostałam, jak go zobaczyłam.

Jestem raczej tradycyjną osobą, więc facet z długimi włosami od razu ma u mnie przechlapane. Może faktycznie za szybko go oceniłam, może powinnam była dać mu szansę, bo w sumie nic złego o nim nie mogłam powiedzieć? No, oprócz tych długich kudłów. Miał dłuższe włosy niż Agnieszka. Jeszcze tylko kolczyka w nosie albo uchu mu brakowało. Nie podobało mi się też, że gra na gitarze i jeździ głośnym motorem.

Chcieli wziąć ślub

Nie odezwałam się ani słowem, choć w duchu liczyłam, że to tylko chwilowe zauroczenie. Nic z tego. Minął rok, a moja latorośl wciąż się z nim spotykała, a co więcej, zdecydowali się na ślub. Była tuż po obronie licencjatu, moim zdaniem to stanowczo za wcześnie na taki krok. Moja córka jest na tyle atrakcyjna, że mogłaby znaleźć sobie dowolnego faceta, na jakiego miałaby ochotę.

– Czemu uważasz, że to za szybko? Przecież i tak dzielimy razem mieszkanie, a teraz planujemy wziąć ślub. Jesteśmy zakochani, wszystko dokładnie przedyskutowaliśmy i szczerze powiedziawszy, wolałabym mieć twoje wsparcie w naszej decyzji. Bardzo cię kocham i nie chciałabym, żeby cokolwiek nas poróżniło. A, i od razu odpowiem na twoje pytanie, zanim je zadasz: nie, nie jestem w ciąży.

– Jasne, rozumiem, ale dlaczego koniecznie już ślub? – nie dawałam za wygraną. – Masz jeszcze dwa lata do obrony magisterki, może lepiej byłoby teraz skoncentrować się na studiach, a dopiero później myśleć o zakładaniu rodziny?

– Mamo, posłuchaj – nie odpuszczała moja pociecha. – Lata nie mają tu nic do gadania. Daj nam szansę spełnić to, o czym marzymy. Błagam, nie bądź przeszkodą dla naszego uczucia.

Cóż miałam zrobić? Uległam, bo bałam się, że mogę na zawsze stracić kontakt z moim jedynym dzieckiem. Mimo to w duchu czułam, że to nie jest dobry pomysł. Zarywałam noce, dręczyły mnie złe sny, zrobiłam się drażliwa i nieprzyjemna.

Umierałam ze zgryzoty

– Alu, co się z tobą dzieje ostatnio? – pytał zaniepokojony mój przełożony, który był równocześnie moim dobrym znajomym. – Coś cię trapi?

Streściłam mu w kilku słowach moje rozterki. Na koniec spytałam przejęta:

– Emerytura jeszcze nieprędko, jak poradzę sobie z opieką nad wnuczkiem?

– Wy, kobiety, uwielbiacie zaprzątać sobie głowę na przyszłość – skwitował. – Twoja pociecha to już duża dziewczynka, wie, co robi. Jestem przekonany, że da sobie radę. Może nadszedł moment, by ostatecznie przeciąć więzy? Najwyraźniej tego oczekuje.

Zadanie okazało się nie lada wyzwaniem. Bez przerwy spodziewałam się jakiejś katastrofy, nagłego nieszczęścia czy kataklizmu, ale nic z tych rzeczy nie miało miejsca. Na całe szczęście młoda para nie chciała hucznego wesela, zaprosili głównie grono swoich przyjaciół, a nasza rodzina i tak nie jest zbyt liczna.

Ogromnie stresowałam się pierwszym spotkaniem z rodzicami Roberta, ale zupełnie na darmo, bo okazali się zupełnie zwyczajnymi, sympatycznymi i dobrze wychowanymi ludźmi. Sama nie wiem, chyba wyobrażałam sobie, że będą to jacyś hipisi albo jeszcze dziwniejsze typy.

Agnieszka i jej świeżo poślubiony mąż zdecydowali się na wynajem lokum tuż po ceremonii. Ja wciąż wspierałam córkę pod względem finansów, gdyż i tak zamierzałam łożyć na jej utrzymanie podczas nauki na uczelni. Odwiedzali mnie co cztery tygodnie, spędzając u mnie całe dwa dni. Równie często bywali u rodziców Roberta, a pozostałe dwa weekendy w miesiącu mieli tylko dla siebie.

Tego się bałam najbardziej

Nasze relacje układały się w miarę w porządku, choć były dość oschłe. Zięcia jedynie akceptowałam, ale nie darzyłam go szczególną sympatią. Szczerze mówiąc, nawet mi to pasowało, że mieszkają kawał drogi stąd i nie muszę zbyt często znosić jego obecności.

Kiedy Aga była na ostatnim roku studiów, wydarzyło się to, czego cały czas się bałam.

– Mamuś, zostanę mamą – oznajmiła, promieniując ze szczęścia.

Łzy spływały mi po policzkach, ale robiłam dobrą minę do złej gry, udając, że to ze szczęścia, choć w rzeczywistości byłam przerażona i zaniepokojona. Robert też sprawiał wrażenie zadowolonego, ale jakoś ciężko mi było wyobrazić go sobie jako czułego i opiekuńczego ojca. Dopiero wtedy dotarło do mnie, w jak poważnej jestem sytuacji. Przez ostatnie miesiące dręczyły mnie złe przeczucia i najgorsze scenariusze. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy w razie czego mogłabym zostać dla tego maleństwa rodziną zastępczą.

Agnieszka promieniała radością. Tak dobrze się czuła, że urlop dziekański nie wchodził w grę. Podziw wzbudzał we mnie Robert, który godził pracę ze studiami zaocznymi, choć nigdy mu o tym nie wspomniałam. Kiedy urodził się Michaś, stałam się chyba najbardziej zdenerwowaną i przygnębioną babcią, jaką widział świat.

Wnuczek szybko się rozwijał, a ja widziałam go tylko parę razy, jednak każdego poranka budziłam się z obawą przed telefonem, który mógł zadzwonić w każdej chwili… Chyba nie miałam pewności, czy moja córka da radę to wszystko ogarnąć.

Zaskoczyli mnie

Teraz widzę, że byłam w błędzie, oceniając tę sytuację. Bardzo mnie zaskoczyło, że tak dobrze zorganizowali sobie czas, prosząc znajomych studentów o przypilnowanie dziecka tylko od czasu do czasu. Najbardziej zdziwiło mnie to, że Agnieszka w ogóle nie zrobiła przerwy w nauce.

Kiedy wychodziła na uczelnię albo do promotora, to Robert zostawał z Michasiem. Pewnego dnia wpadłam do nich bez zapowiedzi, kompletnie nie wiedząc, co tam zaraz zobaczę.

Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, dlatego aż zaniemówiłam z zachwytu, gdy weszłam do środka. W mieszkaniu panował porządek, a z kuchni dochodził apetyczny zapach rosołu, który bulgotał na gazie. Okazało się, że mój wnuczek poszedł z ojcem na przechadzkę, a córka siedziała pochylona nad komputerem, pracując nad ukończeniem pracy magisterskiej.

Zaskoczyło mnie to, że Robert zdecydował się na wyjście z małym na spacer – nigdy bym go o to nie podejrzewała. Żeby wybrnąć jakoś z niezręcznej sytuacji i ukryć prawdziwy powód mojej wizyty, skłamałam, że przyjechałam tylko do lekarza.

Poradzili sobie wzorowo

Nasz mały Michałek już ma rok! Moja kochana córeczka niedawno zdała egzamin magisterski i teraz może się pochwalić tytułem. Obecnie zajmuje się opieką nad synkiem i nie szuka pracy. Za to Robert, jej mąż, to po prostu wzorowy tatuś – wolne chwile spędza, spacerując z maluchem, gotując mu pyszne obiadki, a nawet przygrywając mu na gitarze do snu. Bardzo się cieszę z tego, jak im się wszystko dobrze ułożyło.

Mam nadzieję, że taki stan rzeczy utrzyma się już zawsze. Nie mogłam jednak przestać myśleć o tym, że od samego początku skreśliłam mojego zięcia. Poczułam, że muszę jakoś ukoić moje sumienie.

– Agnieszko, muszę ci o czymś powiedzieć, skarbie – zaczęłam pewnego dnia, gdy rozmawiałyśmy przez telefon.

– Stało się coś, mamuś?

– Nie, skądże, po prostu chciałam cię przeprosić. Nie miałam wiary ani w ciebie, ani w Roberta. Ale bardzo się cieszę, że byłam w błędzie.

– Ja również się cieszę, mamo. Mam dla ciebie pewną nowinę. Znalazłam pracę! Na razie tylko na pół etatu, ale to chyba nawet korzystniej, bo nie będę musiała szukać nikogo do opieki nad Michasiem. I wiesz co, dobrze, że zadzwoniłaś. Przyjedź do nas na weekend, Michaś bardzo za tobą tęskni, bez przerwy powtarza „baba”.

Alina, 58 lat

Czytaj także:
„Kuzynka zrobiła ze mnie przed rodziną sknerę. Zapomniała wspomnieć, że to ona kradła mi papier toaletowy i jedzenie”
„Syn był moim całym światem, ale wychowałam go na lenia. Ma żonę i dziecko, a wciąż chce się u mnie prać i stołować”
„Mój mąż to dusigrosz, a śpi na kasie. Rozlicza mnie nawet ze zużytych listków papieru toaletowego”

Redakcja poleca

REKLAMA