„Mój teść to kapryśny i gnuśny dziad. Myślał, że jak wytresował żonę, to mnie też zdominuje, ale dopiero się zdziwi”

Młoda kobieta i teść fot. iStock by Getty Images, JackF
„Nie miałam ochoty przebywać w towarzystwie tego chama. Nie będzie mnie traktował jak służącą. Gdy wychodziłam z pokoju, nasze spojrzenia skrzyżowały się. Patrzył z zawziętością, jakby chciał powiedzieć: >>Jeszcze zobaczymy, kto będzie górą<<”.
/ 30.07.2024 13:15
Młoda kobieta i teść fot. iStock by Getty Images, JackF

Niektórzy mężczyźni żyją w przekonaniu, że kobiety istnieją tylko po to, by im usługiwać. Aż przykro mi patrzeć, jak mój teść pomiata swoją żoną. Wytresował ją jak pieska, a teraz ona lata wokół niego, jakby była służącą we własnym domu. Dziad jeden myślał, że na mnie też znajdzie sposób, ale się zdziwił. Nie dość, że nie uległam jego presji, to jeszcze zaczęłam pracować nad Grażyną. Ta biedna kobieta nie może przez całe życie być niewolnicą. W końcu przejrzy na oczy. Już moja w tym głowa.

Cieszyłam się, że Błażej nie wdał się w ojca

– Boże, jak ja się cieszę, że nie wdałeś się w swojego ojca – powiedziałam do Błażeja, wówczas jeszcze mojego narzeczonego, gdy wracaliśmy z pierwszej wspólnej wizyty u jego rodziców.

– Wiem, o czym mówisz – pokiwał głową ze zrozumieniem. – Jest okropny dla mamy, prawda?

– Okropny to mało powiedziane. On zrobił z niej swoją służącą!

– To prawda, ale nie martw się. Ja nigdy bym cię tak nie potraktował.

– Wiem o tym. Inaczej nie przyjęłabym pierścionka. Dziwię się tylko, że nigdy niczego z tym nie zrobiłeś. Przecież tej biednej kobiecie trzeba pomóc.

– Myślisz, że nie próbowałem? Jako dziecko nie miałem żadnej mocy sprawczej, a gdy podrosłem na tyle, by rodzice zaczęli liczyć się z moim zdaniem, było już za późno. To trwa od zawsze. Wyobraź sobie, że nagle wypuszczasz na wolność zwierzę, które było trzymane w klatce. To się nie uda, bo takie stworzenie nie zna innego życia. Tak samo jest z moją matką. Już zapomniała, że można żyć inaczej.

Teść to okropny leń i tyran

Pan Roman jest uosobieniem dwóch najgorszych cech, jakie może mieć mężczyzna – lenistwa i skłonności do rozstawiania wszystkich kobiet po kątach. Podczas naszej wizyty praktycznie nie ruszył się z fotela. Wydawał żonie polecenia, jakby był jakimś dyktatorem: „Zrób mi kawę”, „Wynieś i umyj kubek”, „Szybko zetrzyj kurze, bo nie mogę już patrzeć na te meble”, „Idź do kiosku i kup mi gazetę”.

Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Gdy nie był zadowolony z „pracy” swojej żony, potrafił to dosadnie zakomunikować, zwykle używając krzyku i obrzucając tę poczciwą kobietę takimi inwektywami, że aż uszy więdły.

Nie zdziwiło mnie to. Błażej wcześniej uprzedził mnie, że jego ojciec zachowuje się w domu jak tyran, więc mogłam się na to przygotować. Nie miałam jednak pojęcia, że ta kobieta jest tak bardzo uległa. Grażyna wykonywała wszystkie jego polecenia bez słowa sprzeciwu, a gdy on wyżywał się niej, z pokorą przyjmowała burę. Aż było mi przykro patrzeć na ten dramat.

Początkowo nie próbował mnie tresować

Nie lubiłam jeździć do rodzinnego domu Błażeja. W końcu to nic przyjemnego, gdy ktoś zachowuje się w ten sposób w obecności gości. Ale doskonale zdawałam sobie sprawę, że w związku trzeba iść na kompromisy. Gdy mój facet chciał odwiedzić rodziców, jechałam razem z nim. Wiedziałam, że gdybym tylko powiedziała, że nie mam ochoty jechać, zostałby ze mną w domu, a nie chciałam poróżnić go z najbliższymi.

Gdy byłam narzeczoną Błażeja, Roman nie miał śmiałości traktować mnie w sposób, w jaki traktował swoją żonę. Tylko by spróbował. Nieźle bym mu wygarnęła. Nie jestem potulną dziewczynką, która zgodzi się na wszystko bez słowa sprzeciwu. Nie tak mnie matka wychowała. Mam swoje zdanie i nie boję się go bronić, nie przebierając przy tym w słowach. I nic mnie nie obchodzi, że mogą kogoś przy tym urazić.

Gdy wzięliśmy z Błażejem ślub, teść przestał udawać, że ma w sobie choćby odrobinę przyzwoitości. Zaczął zmniejszać dystans między nami i pozwalał sobie na coraz więcej. Pamiętam, jak niedługo po ślubie pojechaliśmy do nich w odwiedziny. Wtedy pokazał, kim dla niego jestem. Mój mąż pojechał z matką na zakupy, a ja zostałam w domu sama z tym dziadem.

– Sylwia, podaj mi pilot – rozkazał, leżąc na kanapie, wyciągnięty jak lord.

A zna tata takie słowo, jak „proszę”?

– Co ty sobie myślisz? – oburzył się. – Jestem u siebie w domu i nie zamierzam o nic prosić!

– A ja nie zamierzam nikomu usługiwać. Za kogo ty mnie masz?

– Jesteś teraz w naszej rodzinie, a rodzina musi sobie pomagać.

– Nigdy nie odmówiłam nikomu pomocy, ale ty o nią nie prosisz. Oczekujesz, że będę wokół ciebie skakać i ci usługiwać. Naprawdę tak ciężko jest ci ruszyć się z kanapy i podnieść z szafki pilota? Nie jesteś schorowany ani niedołężny. Może twoja żona pozwala sobie na takie traktowanie, ale ja nie zamierzam.

– Zmień ton, moja panno.

– Nie jestem twoją panną, więc nie zwracaj się tak do mnie. Jestem twoją synową i oczekuję szacunku z twojej strony. A jeżeli nie stać cię na to, lepiej w ogóle nie odzywaj się do mnie.

Nie miałam ochoty przebywać w towarzystwie tego chama. Miałam pozwolić, by wydawał mi polecenia jak jakiejś niewolnicy? Nie ma mowy! Gdy wychodziłam z pokoju, nasze spojrzenia skrzyżowały się na chwilę. Patrzył na mnie z zawziętością, jakby chciał powiedzieć: „Jeszcze zobaczymy, kto będzie górą”. Ano, zobaczymy.

Nie dałam się dziadowi

Gdy wrócili teściowa i Błażej, nie dałam niczego po sobie poznać. Pomogłam Grażynie przygotować obiad i przez cały czas zachowywałam się, jakby nic się nie stało. 

Usiedliśmy do stołu i przez chwilę było naprawdę miło. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się, ale jak mogłam się domyślić, Roman zamierzał zepsuć mi humor. Wyczekał na moment, aż nikt nie będzie patrzył. Wtedy trącił mój widelec.

– Oj, niezdaro. Zrzuciłaś widelec. Podnieś go i umyj. I przynieś coś do czyszczenia dywanu, bo zostanie plama – zarządził.

– Żartujesz sobie ze mnie? Sam zrzuciłeś mój widelec, więc teraz powinieneś podnieść go i przynieść mi nowy. Tak postąpiłby dżentelmen. 

– Kłamliwa smarkulo! Za kogo ty mnie masz? – wybuchnął.

Widziałam, że Błażej zaczyna się gotować. Już miał się odezwać, ale go ubiegłam. Puściłam teściowi taką wiązankę, że aż poszło mu w pięty.

– Drugi i ostatni raz próbujesz mnie tresować! Nie udało ci się za pierwszym, więc teraz chwytasz się taniej sztuczki, żeby wprawić mnie w zakłopotanie przed mężem i teściową. Muszę cię rozczarować. Twoje nie będzie na górze. Jesteś leniwym dziadem, któremu wydaje się, że wszyscy powinni mu nadskakiwać. Twoje niedoczekanie, bo nie ze mną takie numery! 

Chciałam mu jeszcze nawrzucać, ale nie zdążyłam. Po tych słowach wziął swój talerz i wyszedł do drugiego pokoju, a my dokończyliśmy posiłek w swoim gronie. 

Postaram się, by teściowa przejrzała na oczy

Po obiedzie pomogłam Grażynie w zmywaniu.

– Sylwia, przepraszam cię za Romana. On już taki jest – powiedziała.

– Mamo, to nie ty powinnaś przepraszać. Nie usprawiedliwiaj go. To jemu powinno być głupio – rzuciłam od razu.

– Tak, ale czuję się źle z tym, jak cię potraktował – kajała się dalej.

– A mi jest przykro, gdy widzę, jak ciebie traktuje jeszcze gorzej. Dlaczego pozwalasz sobie na to? – zapytałam z troską.

Teściowa zamilkła na chwilę.

– A co ja mogę? Żona powinna być posłuszna mężowi – wzruszyła ramionami.

– Nie. Żona powinna wspierać męża, a mąż żonę. Na tym polega zdrowa relacja. Nie na usługiwaniu i nadskakiwaniu. Nie powinnaś być mu ślepo posłuszna. Przecież jest zdrowym i silnym mężczyzną. Powinien pomagać ci w domu, a nie zrzucać wszystko na ciebie. Nie daj się stłamsić.

Od tamtej pory bywamy u teściów częściej niż wcześniej. Zwykle to ja nalegam na wyjazd. Mam swoje powody. Po pierwsze, gdy tylko przyjeżdżamy, na twarzy Romana maluje się mieszanka złości i zmieszania, a to daje mi ogromną satysfakcję. Po drugie, chcę jak najczęściej rozmawiać z Grażyną, by w końcu zrozumiała, że może wyzwolić się spod tyranii swojego męża. 

Sylwia, 28 lat

Czytaj także:
„Dla męża zawsze jestem tą drugą. Traktuje zdanie swojej matki jak święte, a ona nim manipuluje”
„Myślałam, że mój narzeczony to książę z bajki. Gdy przed całą rodziną narobił mi wstydu, ocknęłam się, że to niedojda”
„Cerowałam majtki i jadłam stare bułki, bo mąż żałował mi kasy. Postanowiłam go ukarać za lata skąpstwa”

Redakcja poleca

REKLAMA