Mówiłam mu, że kiedyś będzie przez nią płakał, ale młodzi rzadko słuchają starszych i mądrzejszych. Ze wszystkich sił starałam się wybić mu z głowy ślub z tą kobietą. Upierał się i powtarzał, że to ta jedyna, więc przestałam się wtrącać. Teraz musi się zmierzyć z konsekwencjami wyboru, którego dokonał. Będzie go to drogo kosztować, w przenośni i dosłownie.
Nie wywarła na mnie dobrego wrażenia
Nie wypada, a nawet nie należy oceniać ludzi po wyglądzie, ale gdy tylko zobaczyłam wybrankę Łukasza, od razu zorientowałam się, że nie jest osobą wysokich lotów. Swoim wyglądem nie robiła dobrego pierwszego wrażenia. Rozumiem, że czasy się zmieniają i teraz młode kobiety ubierają się inaczej, ale co trzeba mieć w głowie, żeby na pierwsze spotkanie z matką swojego chłopaka ubrać się jak do nocnego klubu. Gdy otworzyła usta, utwierdziła mnie w przekonaniu, że mam do czynienia z... jak to powiedzieć... niezbyt inteligentną osobą.
– Mamo, poznaj Malwinę – powiedział mój syn, przedstawiając mi młodą, wyzywająco ubraną dziewczynę.
Miała na sobie bluzkę z głębokim dekoltem, która skutecznie eksponowała jej wydatne piersi, i szorty. Szorty, które wyglądały, jakby były namalowane na jej ciele.
– Bardzo mi miło, młoda damo – powiedziałam i wyciągnęłam do niej dłoń.
Chwyciła moją rękę i zaczęła nią potrząsać, jakby próbowała mi ją wyrwać.
– Taka ze mnie dama, jak z zakonnicy dziewica – powiedziała i zaczęła się śmiać, jakby opowiedziała najzabawniejszy ze wszystkich kawałów. – Ale ma pani chatę! Normalnie kwadrat na wypasie!
– Nie wiem, co to znaczy, ale uznam to za komplement. Wejdźcie, za chwilę podam obiad.
Modliłam się, by nie została moją synową
Miałam pewne obawy związane z Malwiną. Mój syn właściwie nigdy nie przedstawiał mi swoich dziewczyn, bo z żadną nie spotykał się wystarczająco długo, by uznać to za konieczne. Skoro zdecydował się przyprowadzić ją do mnie, musiało to oznaczać, że łączy ich coś poważnego. W duchu modliłam się, żeby nie powiedział tego, co myślałam, że powie. Na próżno.
– Dawno mnie nie odwiedzałeś, synku – powiedziałem, by zachęcić Łukasza do wyjawienia swoich intencji.
– To prawda. Ale wiesz przecież, że mam mnóstwo pracy.
– Wiem i wcale nie mam pretensji. Pomyślałam tylko, że skoro zjawiłeś się tak nagle, mimo wielu obowiązków, musisz mieć jakiś ważny powód.
– Właściwie, to tak – powiedział i ujął dłoń Malwiny. – W Nowy Rok poprosiłem tę piękność o rękę, a ona się zgodziła.
– No! Założył mi GPS-a na palec! – wtrąciła Malwina. – Ale jazda, co nie?
– To wspaniała informacja – powiedziałam wyłącznie z grzeczności. – Ale szkoda, że dowiaduję się po tylu miesiącach. Nawet nie znam twojej wybranki.
– Właśnie dlatego przyszliśmy. Żeby to zmienić.
– Powiedz mi coś o sobie, Malwinko – zwróciłam się do wybranki syna.
– Ale niby co mam gadać? – zapytała wyraźnie zakłopotana.
– Wszystko, o czym chcesz mówić – zachęciłam ją.
– W sumie to niewiele tego.
– Uczysz się jeszcze? Pracujesz? – starałam się ją naprowadzić.
– Ja to w ogóle nie mam łba do książek. Po zawodówce chciałam iść do wieczorowego technikum, ale dałam sobie z tym spokój. Wolałam zacząć karierę.
– Karierę? A gdzie pracujesz?
– Na kasie w dyskoncie – powiedziała z dumą. – Płacą nieźle i dwa razy w
roku dostaję bony na zakupy. Ekstra, nie?
– A gdzie poznałaś mojego syna?
– No przecież, że w pracy.
– Nie mogłem znaleźć pełnoziarnistych tortilli i poprosiłem ją o pomoc – doprecyzował Łukasz.
To nie jest dziewczyna dla niego
Tak fatalnego pierwszego wrażenia nie da się zatrzeć. Ta dziewczyna miała głupotę wymalowaną na twarzy, a mój syn zamierzał ją poślubić! Musiałam coś z tym zrobić, więc poprosiłam Łukasza, żeby przyjechał do mnie po pracy. „Chciałabym chwilę porozmawiać o tobie i o Malwinie” – wyjaśniłam.
– Wiem, co myślisz, mamo – powiedział. – Uważasz, że za bardzo się spieszę. Ale to nie tak. Znam ją od kilku lat.
– Właściwie, to nie o to mi chodzi. Ja po prostu uważam, że to nie jest odpowiednia dziewczyna dla ciebie.
– Uważasz, że jest dla mnie za dobra? – zdziwił się.
– Nie synku. Uważam, że powinieneś mierzyć znacznie wyżej.
– Przecież to piękna kobieta.
– Ocena urody jest zawsze subiektywną kwestią. Zgadzam się, że Malwina jest efektowną dziewczyną i może robić wrażenie na mężczyznach, ale nie mówię o jej urodzie.
Wpatrywał się we mnie nierozumiejącym wzrokiem.
– Synku, pod względem inteligencji ona nie dorasta ci do pięt – wydusiłam wreszcie.
– Co ty mówisz, mamo! To, że nie jest wykształcona, nie oznacza, że jest głupia.
– Zgadzam się w stu procentach, ale tu nie chodzi o jej wykształcenie. Łukaszku, czy ty naprawdę nie widzisz, że jej iloraz inteligencji jest znacznie niższy od twojego?
– Bzdura! – uniósł się. – Malwina jest ekscentryczna, nie zaprzeczam. Ale to świadczy o jej inteligencji.
– Mówisz, jakbyś patrzył na nią przez różowe okulary. Ale kiedyś będziesz musiał je zdjąć, a wtedy zrozumiesz, o czym mówią. Tylko że wówczas będzie już za późno. Bardzo cię proszę, zastanów się jeszcze raz nad swoją decyzją.
– Mamo! Jak możesz!
– Zrozum, że chcę dla ciebie jak najlepiej. A małżeństwo z tą kobietą na pewno nie da ci szczęścia. Jesteście jak ogień i woda. Ten płomień, który teraz was rozpala, szybko wygaśnie. Poza tym przeczucie podpowiada mi, że będą z tego kłopoty.
– Mamo, ożenię się z nią, czy to akceptujesz, czy nie.
Nie posłuchał mnie i szybko pożałował
Był w niej zakochany i nie mogłam przemówić mu do rozsądku. Pobrali się rok po tej rozmowie. Przez pewien czas wydawało mi się, że błędnie ją oceniłam. W moich oczach Malwina nie błyszczała, ale Łukasz wydawał się być z nią szczęśliwy. Jednak to były tylko pozory i dowiedziałam się o tym przed majówką.
Długi weekend postanowiłam spędzić w Zakopanem. Od lat nie prowadzę już samochodu, ale na szczęście komunikacja zbiorowa działa dziś tak sprawnie, że dojazd do dowolnego miejsca nie stanowi problemu. Chciałam tylko, żeby Łukasz podwiózł mnie na dworzec autobusowy, bo nie uśmiechał mi się spacer z ciężką walizką.
– Będziesz musiała zamówić taksówkę, mamo – poinformował mnie syn.
– Macie już swoje plany, tak? Żaden problem.
– Nie o to chodzi. Po prostu musiałem sprzedać samochód.
Ta informacja bardzo mnie zaniepokoiła. Skoro mój syn musiał sprzedać auto, oznaczało to, że brakuje mu pieniędzy. Chciałam mu pomóc, ale najpierw musiałam dowiedzieć się, co się stało. To nie była rozmowa na telefon.
– Za chwilę do ciebie przyjadę – powiedziałam i odłożyłam słuchawkę.
W mieszkaniu zastałam tylko Łukasza. Malwina miała drugą zmianę w pracy. Pasowało mi to, bo bez niej łatwiej mi rozmawiać z synem.
– Co się dzieje, kochanie? Macie problemy finansowe? – zapytałam.
– Tylko przejściowe, mamo. Naprawdę nie musisz się martwić.
– Jak mogłabym być spokojna w takiej sytuacji. Powiedz mi, co się stało. Straciłeś pracę, tak?
– Co? Nie, nic z tych rzeczy.
– O Boże. Tylko nie mów, że któreś z was rozchorowało się.
– Nie, mamo. To nie to.
– Więc o co chodzi?
– To przez Malwinę – wydusił po dłuższej chwili milczenia.
Łukasz wszystko mi opowiedział. Jakiś czas temu doradca w banku namówił ją na kredyt na fatalnych warunkach. Nie była w stanie spłacać rat, więc żeby utrzymać to w tajemnicy, brała chwilówki. „Tłumaczyła się, że to na jej potrzeby” – wyjaśnił. Łukasz dowiedział się o wszystkim, gdy wyjął ze skrzynki pocztowej plik wezwań do zapłaty.
Wiedziałam, że ta dziewczyna swoją głupotą narobi mu nielichych problemów i nie pomyliłam się. Aż cisnęło mi się na usta: „Trzeba było mnie słuchać. Matka zawsze ma rację”. Gdyby tylko mnie posłuchał, dziś nie musiałby się martwić. Przed ślubem z Malwiną, Łukasz świetnie sobie radził. Sam zarobił na swoje studia. Sam zapracował na samochód i mieszkanie. I co mu z tego przyszło? Głupiutka żona wpędziła go w spiralę długów, z której będzie wychodził przez wiele lat. Chciałam mu wygarnąć, ale powstrzymałam się. Dostał już nauczkę i nie potrzebował moich tyrad.
– Dużo tego? – zapytałam.
– W sumie kilkaset tysięcy.
– Mój Boże! I na co ona to wydała?
– Na ubrania, kosmetyki i sam nie wiem, na co jeszcze. Lwia część tej kwoty to oprocentowanie i odsetki karne. Do ręki wzięła znacznie mniejszą gotówkę.
– Synku, dlaczego mi nie powiedziałeś? Mam oszczędności, pomogę ci.
– Nie, mamo. Tak nie można. Ostrzegałaś mnie. Ostrzegałaś, a ja cię nie słuchałem. A powinienem był. We wszystkim miałaś rację. Z nią jest coś nie tak. Ona nawet nie rozumie, jakich problemów narobiła. Powtarza tylko, że przecież nie stało się nic wielkiego.
– I co zamierzasz?
– Sam nie wiem. Ale chyba powoli dochodzę do wniosku, że z nią nie czeka mnie żadna dobra przyszłość. Teraz już widzę, że ta dziewczyna głupotę nosi na twarzy.
Czytaj także:
„Na awans zapracowałam w sypialni szefa. Wiele osiągnęłam dzięki umiejętnościom w łóżku i znajomości języka miłości”
„Mąż po 5 latach zostawił mnie dla ciężarnej kochanki. Później sama wpadłam w sidła żonatego i zostałam kochanką”
„Wszyscy myślą, że jesteśmy bogaci, a tak naprawdę nie mamy kasy. Usta mnie bolą od fałszywego uśmiechu”