Oboje jesteśmy po przejściach. Ja mam za sobą rozwód z winy męża, który mnie zdradzał, a Maciek długą walkę o prawo do opieki nad dziećmi. Dzieli sią nią z byłą żoną.
Dobrze jest tak, jak jest
Kiedy się poznaliśmy, nie obiecywałam sobie wiele. Wiedziałam, że rozwódka z dwójką dzieci nie jest atrakcyjną partią, ale Maciek sam miał „bagaż” w postaci dwójki swoich urwisów.
Jakoś tak wyszło, że zostaliśmy parą. Kiedy się do mnie wprowadził, okazało się to korzystne także finansowo. I tak potrzebowałam większego mieszkania, rachunki dzielone na dwie pensje to zupełnie co innego, niż samotne utrzymywanie rodziny.
Były mąż wprawdzie płaci alimenty, ale potrzeby dzieci rosną razem z nimi.
Potrzebowaliśmy trochę czasu na tzw. dotarcie się. Wiadomo, mamy swoje przyzwyczajenia, dzieci również potrzebowały czasu, aby oswoić się z nową sytuacją.
Na porządku dziennym były dąsy i ciche dni, ale w końcu jakoś wypracowaliśmy system, który funkcjonuje do dziś.
Czasem się kłócimy, ale zawsze potem godzimy się
W naszym związku, jak w każdym, bywa różnie. Zdarzają się kłótnie, po których któreś z nas trzaska drzwiami i wychodzi. Zanim jednak dzień się skończy, potrafimy się pogodzić. Oboje wiemy, że chcemy ze sobą być i pracować nad związkiem.
Wiem, że nic na siłę i w razie czego zawsze możemy się rozstać. Dobrze mi tak, jak jest teraz, ale Maciek coraz częściej zaczyna przebąkiwać o ślubie.
Wiadomo, jak każda kobieta chciałabym, aby traktował mnie poważnie i jest to oznaka tego, że mi ufa i chce spędzić ze mną resztę życia. Zwłaszcza po tym, co sam przeszedł.
Ale ja obawiam się, że ślub zmieni wszystko na gorsze. Już nie będziemy mieć tej „furtki”. Nie będzie odwrotu, będziemy na siebie jakby skazani...
Boję się, że wtedy nie będę już mogła w pełni decydować o sobie i swoich dzieciach.
Gdybyśmy byli małżeństwem, Maciek byłby dla nich ojczymem, a nie do końca podoba mi się to, w jaki sposób podchodzi do kwestii ich wychowania.
Wiem jednak, że jeśli się nie zgodzę, nasz związek może się rozpaść szybciej, niż bym tego chciała.
Czytaj także:
„Mój narzeczony zawsze robił straszne prezenty. Nie sądziłam jednak, że przez jeden z nich stracę sprawność”
„Liczyłem na to, że się pobierzemy, będziemy mieć dzieci. Ona bez słowa spakowała swoje rzeczy i się wyprowadziła”
„Okazało się, że mój ukochany ma… żonę. Chociaż byłam z nim w ciąży, postanowiłam z nim skończyć”