Kiedy myślę o początkach naszego związku z Adamem, wszystko wydaje się takie proste. Był troskliwy, ciepły i zawsze mnie wspierał. Wierzyłam, że jesteśmy idealną parą, że nic nie może nas zniszczyć. Ale z czasem zaczęły pojawiać się drobne rysy – jego potrzeba kontroli, komentarze o tym, co robię, gdzie idę, z kim rozmawiam. Początkowo to ignorowałam. Myślałam, że to przejściowe, że po prostu taki jest.
Zmienił się nie do poznania
Nasz związek zaczął się zmieniać na gorsze kilka miesięcy temu. Adam coraz częściej pytał mnie o rzeczy, które wcześniej wydawały się dla niego oczywiste. „Z kim byłaś na lunchu?” „Dlaczego tak długo wracałaś z pracy?” Jego ton był spokojny, ale w spojrzeniu kryła się podejrzliwość.
Pracuję w marketingu, w biurze pełnym ludzi – rozmowy i spotkania są częścią mojej codzienności. Jednym z kolegów był Kamil. Nie powiem, że od razu się zaprzyjaźniliśmy, ale lubiłam z nim pracować. Był otwarty, pełen energii i zawsze miał w zanadrzu dobry żart, który rozładowywał napiętą atmosferę. Adam wiedział o Kamilu, ale nigdy nie wydawał się tym zainteresowany. Do czasu.
Pewnego dnia, wracając z pracy, zobaczyłam, jak Adam czeka na mnie na parkingu. Wysiadłam z samochodu, a Kamil właśnie żegnał się ze mną, rzucając ostatni żart o tym, że „powinnam być stand-uperką”. Zaśmiałam się, nawet nie zauważając, że Adam stoi nieopodal. Jego spojrzenie, gdy podeszłam, było inne – chłodne, badawcze. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że tamten moment będzie początkiem końca.
– Kim był ten facet? – zapytał Adam, gdy wróciliśmy do domu.
– Jaki facet? – odparłam zdezorientowana, bo nie spodziewałam się takiego pytania.
– Ten, z którym rozmawiałaś na parkingu – jego ton był spokojny, ale w oczach widziałam coś, co mnie zaniepokoiło.
– Ach, Kamil. Kolega z pracy – odpowiedziałam, starając się, by brzmiało to obojętnie.
Adam przyglądał mi się przez chwilę, jakby oceniając, czy mówię prawdę.
– Wydawało się, że świetnie się bawicie – zauważył.
– Po prostu żartowaliśmy. Kamil zawsze tak rozmawia, z każdym – dodałam, chcąc zakończyć temat.
Widziałam, chorą zazdrość
Ale temat nie został zakończony. Przez resztę wieczoru Adam był milczący, jakby coś go trapiło. Z czasem zaczął zadawać więcej pytań: „Często z nim pracujesz?” „Czy wychodzicie razem na lunch?” Starałam się odpowiadać spokojnie, ale w środku czułam, że coś się zmienia. Jego podejrzliwość narastała. Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy przy kolacji, znowu zaczął:
– Nie uważasz, że powinnaś trzymać się z dala od takich... ludzi?
– Jakich ludzi? – zapytałam, czując, jak napięcie rośnie.
– Facetów, którzy wyraźnie cię podrywają – odpowiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
Zamarłam.
– Adam, Kamil mnie nie podrywa. Jest kolegą z pracy. To wszystko.
Ale jego mina mówiła mi, że nie uwierzył. Zaczęłam zauważać, że Adam coraz częściej zostawał w domu, nawet gdy wcześniej miał plany wyjścia z kolegami. Widywałam go w pokoju, jak siedział przy moim laptopie, a kiedy wchodziłam, szybko zamykał klapę. Nie pytałam, co robi, bo bałam się odpowiedzi. Pewnego dnia wróciłam wcześniej z pracy. Poszłam do łazienki, a gdy wróciłam, zauważyłam, że Adam przegląda mój telefon.
– Co ty robisz?! – zapytałam, czując, jak wzbiera we mnie gniew.
Podniósł na mnie wzrok, jakby to było najnormalniejsze na świecie.
– Sprawdzam, czy wszystko w porządku – odpowiedział spokojnie.
– Czy wszystko w porządku? Adam, to mój telefon! Nie masz prawa go przeglądać! – wykrzyczałam.
Wstał, próbując zachować opanowanie.
– Natalia, nie dramatyzuj. Po prostu chcę upewnić się, że nikt nie próbuje niszczyć naszego związku.
– Naszego związku? – powtórzyłam z niedowierzaniem. – Adam, ty go niszczysz. Twoje podejrzenia, brak zaufania... To wszystko niszczy nas, nie Kamil, nie nikt inny.
Jego twarz stężała.
– Nie robię tego, żeby cię kontrolować. Robię to, bo cię kocham i chcę, żebyśmy byli szczęśliwi.
Zaśmiałam się gorzko.
– To nie jest miłość, Adam. To obsesja.
Wyszedł do salonu, trzaskając drzwiami. W tamtym momencie zrozumiałam, że nasz związek stał się czymś obcym.
Nie mogłam z nim wytrzymać
Atmosfera w naszym domu stawała się nie do zniesienia. Adam obserwował mnie jak strażnik, sprawdzając, co robię, gdzie wychodzę, z kim się spotykam. Coraz częściej czułam, że jego spojrzenia pełne podejrzliwości mnie dławią.
Pewnego dnia po pracy, wychodząc z budynku biura, zobaczyłam go. Stał zaparkowany w cieniu pobliskich drzew, z ramionami skrzyżowanymi na piersi. Wiedziałam, że czeka na mnie. W tamtej chwili Kamil podszedł, pytając, czy potrzebuję podwózki, bo mój samochód akurat był w serwisie.
– Nie, dziękuję, Kamil – odpowiedziałam z nerwowym uśmiechem, ale zanim zdążyłam się odwrócić, usłyszałam trzaśnięcie drzwi samochodu Adama.
– Co się tutaj dzieje? – zapytał, podchodząc. Jego głos był spokojny, ale napięcie w jego tonie dało się wyczuć.
– Adam, spokojnie. Kamil tylko zaproponował podwózkę – powiedziałam, starając się załagodzić sytuację.
– Kamil, tak? – zwrócił się do niego, z wyraźnym sarkazmem. – Może powinieneś wiedzieć, że moja żona ma swój transport.
– Adam, przestań – szepnęłam, czując, jak czerwień wstydu rozlewa się na moją twarz.
– Nie, to ty przestań – przerwał mi, patrząc na mnie z takim chłodem, jakiego jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam.
Kamil podrapał się po głowie i odszedł bez słowa, czując, że nie ma sensu wtrącać się w to, co się dzieje.
– Adam, co to było? – zapytałam, gdy zostaliśmy sami.
– Co to było? – powtórzył, wykrzywiając twarz w złości. – To było ostrzeżenie. Myślisz, że nie widzę, co się dzieje?
Nie odpowiedziałam. Wsiadłam do samochodu, zamknęłam drzwi i przez całą drogę do domu milczałam. Wiedziałam, że to się nie skończy dobrze.
Zachowywał się jak chory człowiek
Nie mogłam uwierzyć, jak daleko zaszedł Adam w swoich podejrzeniach. Zaczął śledzić mnie niemal każdego dnia, przekonany, że coś odkryje. Wiedziałam, że to kwestia czasu, zanim sytuacja eksploduje. Z czasem zaczęłam szukać przestrzeni poza domem. Długie spacery po parku, samotne wizyty w kawiarni, czasem dodatkowe godziny spędzone w biurze – wszystko, byle tylko nie wracać do mieszkania pełnego napięcia.
Kamil zaczął być dla mnie kimś więcej niż tylko kolegą z pracy. Był jedyną osobą, przy której mogłam się swobodnie śmiać, rozmawiać, czuć się zrozumiana. Pewnego wieczoru zostaliśmy w biurze dłużej, kończąc wspólny projekt. Kamil przyniósł dwie kawy i usiadł obok mnie.
– Natalia, wyglądasz, jakbyś nosiła na swoich barkach cały świat – powiedział z troską w głosie. – Wszystko w porządku?
– Nie bardzo – odpowiedziałam, zanim zdążyłam się zastanowić.
Jego pytania otworzyły drzwi, które wcześniej trzymałam szczelnie zamknięte. Opowiedziałam mu o Adamie, o jego zazdrości, o tym, jak czuję się coraz bardziej samotna i kontrolowana. Kamil słuchał uważnie, bez przerywania.
– Zasługujesz na więcej – powiedział w końcu.
Jego słowa były jak balsam na moje poranione serce. Kiedy pochylił się, by mnie pocałować, nie odsunęłam się. W tamtym momencie pragnęłam poczuć, że ktoś mnie rozumie. Byliśmy sami w biurze, więc oddaliśmy się chwili. To po prostu się stało, a rosnące między nami napięcie znalazło swoje ujście.
Śledził mnie i szpiegował
Adam wiedział. Jeszcze zanim coś powiedział, zanim rzucił mi to spojrzenie pełne furii i bólu, wiedziałam, że odkrył prawdę. Wróciłam do domu późnym wieczorem. Siedział w salonie, z telefonem w dłoni, a na jego twarzy malowało się coś, czego nie widziałam wcześniej – mieszanina smutku, wściekłości i rozczarowania.
– Chcesz mi coś powiedzieć? – zapytał lodowatym tonem.
Zatrzymałam się w progu, zdezorientowana, ale zaraz poczułam, jak moje gardło ściska strach.
– Nie wiem, o czym mówisz – odpowiedziałam, próbując brzmieć spokojnie.
Adam wstał powoli, jakby starał się nie wybuchnąć. Wyciągnął telefon i pokazał mi ekran. Wiadomości od Kamila – krótkie, niewinne na pierwszy rzut oka, ale w kontekście całej naszej sytuacji oczywiste.
– Co to ma znaczyć? – zapytał.
– Adam, to nie tak, jak myślisz... – zaczęłam, ale przerwał mi.
– Nie tak, jak myślę? – wybuchnął. – A więc jak? Bo według mnie to wygląda na romans!
Nie miałam siły zaprzeczać.
– Masz rację – powiedziałam cicho.
Te dwa słowa były jak eksplozja. Adam uniósł ręce do głowy, krzycząc coś, czego nawet nie zarejestrowałam. W końcu cisza.
– Jak mogłaś? – zapytał, patrząc na mnie z wyrazem bólu. – Wiesz, co mnie najbardziej boli? Że to ja miałem rację. Że to moje podejrzenia, ta cała zazdrość, były uzasadnione.
– Adam, twoja zazdrość zniszczyła nas, zanim Kamil się pojawił – odpowiedziałam, czując, jak z moich oczu płyną łzy.
– Moja zazdrość? – powtórzył gorzko. – Ty zdradziłaś. To ty to zrobiłaś.
Nie miałam już nic do powiedzenia. Wzięłam kilka rzeczy i wyszłam z domu, zostawiając za sobą cały nasz rozpad.
Życie rozpadło mi się na kawałki
W nowym mieszkaniu czułam się dziwnie – pustka była wszechogarniająca, ale przynosiła też ulgę. Po raz pierwszy od miesięcy mogłam wziąć głęboki oddech i nie czuć na sobie spojrzenia Adama. Ale samotność była trudna. Kamil próbował się ze mną kontaktować, ale nasza relacja, która początkowo wydawała się czymś, co mnie uratuje, nagle zaczęła tracić sens.
Nie mogłam zbudować czegoś trwałego na gruzach mojego małżeństwa. Myśli o Adamie nie opuszczały mnie. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek będzie mi w stanie wybaczyć, czy ja sama będę w stanie wybaczyć sobie. Wiedziałam, że moje działania nie były usprawiedliwione, ale jego kontrola i brak zaufania również zniszczyły to, co mieliśmy.
Czasami wyobrażałam sobie, że znowu rozmawiamy, że udaje nam się naprawić to, co rozpadło się na kawałki. Ale wtedy przypominałam sobie jego spojrzenie tamtego wieczoru – pełne bólu i nienawiści. Wiedziałam, że nie ma drogi powrotu.
Życie toczyło się dalej. Powoli zaczęłam odbudowywać siebie, ucząc się, że związek bez zaufania nie ma prawa przetrwać. Adam był częścią mojego życia, ale teraz musiałam iść dalej sama. Patrząc na pustą przestrzeń w nowym mieszkaniu, uświadomiłam sobie, że muszę znaleźć sposób, by żyć w zgodzie z samą sobą. Może kiedyś mi się to uda.
Natalia, 29 lat
Czytaj także:
„Uratowałam kolegę syna, bo wzięłam sprawy w swoje ręce. Dzieci zasługują na ciepły dom, a nie zimną klitkę”
„Miałam dość bycia grzeczną dziewczynką. Gdy los zesłał mi szansę na wielkie pieniądze, bez wahania ją wykorzystałam”
„Mój wieczór panieński przejdzie do historii. Przez jedną głupotę straciłam miłość, pieniądze i honor”