„Mój mąż pisał namiętne SMS-y na nieznany numer. Gdy odkryłam, kto jest ich odbiorcą, o mało co się nie przekręciłam”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Pekic
„Ukrywałam się u mojej przyjaciółki Karoliny. Przez dwa dni nie odbierałam telefonów od Kamila. W głowie wciąż słyszałam słowa z tych wiadomości. Jak mógł? Czy nasze życie było dla niego niewystarczające?”.
/ 02.01.2025 16:00
kobieta fot. iStock by Getty Images, Pekic

Nie wiem, kiedy między mną a Kamilem zaczęło coś się psuć. Może wtedy, gdy przestał rozmawiać ze mną tak, jak kiedyś, a może gdy coraz częściej ukrywał telefon? Jego cicha obecność raniła mnie bardziej, niż chciałam to przyznać.

Nakryłam go

Pewnego ranka zostawił telefon na stole. Zobaczyłam powiadomienie, fragment pisanej wiadomości: „Nie mogę przestać o Tobie myśleć”. Puls mi przyspieszył. Wzięłam telefon do ręki. Chciałam tylko sprawdzić… Znalazłam wiadomości, których nigdy nie powinnam była zobaczyć.

Było tego o wiele więcej. „Tęsknię za Tobą”. „Chciałbym spędzać z Tobą każdą chwilę”. Słowa w wiadomościach od Kamila do nieznanego numeru paliły mnie jak żarzące się węgle. Czytałam dalej, a z każdą kolejną linijką czułam, jak wszystko, co zbudowaliśmy, rozpada się w pył. Gdy wrócił z łazienki, gdy wciąż siedziałam z jego telefonem w dłoni.

– Kim ona jest? – zapytałam zimno.

– O czym ty mówisz?

– Nie udawaj! – rzuciłam, rzucając mu telefon. – Myślałeś, że nigdy się nie dowiem?

Kiedy zaczął coś tłumaczyć, nie chciałam słuchać. Wybiegłam z mieszkania, zostawiając go w osłupieniu. Nigdy bym nie podejrzewała mojego partnera o coś takiego…

Ukrywałam się u mojej przyjaciółki Karoliny. Przez dwa dni nie odbierałam telefonów od Kamila. W głowie wciąż słyszałam słowa z tych wiadomości. Jak mógł? Czy nasze życie było dla niego niewystarczające?

Byłam w szoku

Stanął w progu mieszkania Karoliny trzeciego dnia. Wyglądał na wykończonego.

– Proszę, wysłuchaj mnie – zaczął, kiedy w końcu zgodziłam się porozmawiać.

– Kim ona jest – powiedziałam chłodno.

– To nie to, co myślisz. Te wiadomości… one były o tobie. Do ciebie… tylko…

– O mnie? – prychnęłam. – To jakiś żart?

Wziął głęboki oddech. 

– Chodziłem na terapię. Moja terapeutka kazała mi pisać o tym, co czuję, czego nie potrafię ci powiedzieć. Miałem wysyłać te wiadomości, żeby później o nich dyskutować na spotkaniu.

Patrzyłam na niego w osłupieniu, nie wiedząc, co myśleć.

Wróciliśmy do mieszkania, gdzie Kamil próbował wyjaśnić wszystko od początku.

– Bałem się, że stracimy to, co nas łączyło. Terapeutka pomogła mi zrozumieć, co czuję, ale kazała mi to pisać. Te wiadomości, każde słowo… Dotyczyły ciebie.

– Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? – zapytałam.

– Bałem się, że pomyślisz, że to moja wina, że nasz związek się rozpada. Nie wiedziałem, jak inaczej to naprawić.

Jego słowa były szczere, ale czułam, jak w moim sercu gniew wciąż miesza się z ulgą.

Podjęliśmy wspólną pracę

Poszliśmy na kolejne spotkanie z jego terapeutką razem.

– Kamil podjął terapię, bo chciał walczyć o wasz związek – powiedziała spokojnym tonem.

– A jednak mnie zranił – odparłam chłodno.

Kamil wpatrywał się we mnie z bólem w oczach

– Wiem, że cię zawiodłem. Ale chcę to naprawić. Proszę, daj mi szansę.

Cisza między nami była ciężka, ale w końcu skinęłam głową.

– Ale musisz być ze mną szczery. Żadnych więcej tajemnic.

Mijały dwa miesiące od dnia, gdy znalazłam tamte wiadomości. Czas płynął, ale rany nie goiły się tak szybko, jak chciałabym. Terapia stała się naszym nowym rytuałem. Co tydzień wchodziliśmy do gabinetu pani Marty, a każde spotkanie przypominało rozdrapywanie starych ran. Bywały dni, gdy wychodziłam stamtąd wściekła, czując, że Kamil nigdy nie zrozumie, jak bardzo mnie zranił. Bywały też takie, gdy czułam, że pierwszy raz od dawna znów mnie słucha.

Jednego wieczoru, kiedy siedzieliśmy w salonie, Kamil powiedział:

– Pamiętasz, jak pierwszy raz powiedziałaś mi, że mnie kochasz? – zapytał niespodziewanie.

Spojrzałam na niego zdziwiona. 

– Pamiętam. Byliśmy nad jeziorem, a ja myślałam, że się utopię, kiedy zaciągnąłeś mnie na tę łódkę.

Chciałam mu wybaczyć

– Myślałem wtedy, że jestem najszczęśliwszym facetem na świecie.

– A teraz? – zapytałam, czując ukłucie bólu.

Westchnął i spojrzał na mnie z czymś, co przypominało skruchę. 

– Teraz wiem, jak łatwo mogłem to wszystko stracić.

Jego słowa były szczere, ale wciąż czułam dystans między nami. Jakbyśmy próbowali sięgnąć do siebie przez szybę, która nigdy do końca nie zniknie.

– Kamil, ja wciąż nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć – powiedziałam w końcu.

– Wiem – odpowiedział. – Nie oczekuję, że zapomnisz. Ale chcę, żebyś wiedziała, że zrobię wszystko, żeby odbudować twoje zaufanie.

Nie odpowiedziałam od razu. W mojej głowie kłębiły się wspomnienia: jego uśmiech na naszym pierwszym spotkaniu, dni, kiedy śmialiśmy się bez powodu, jego spojrzenie, kiedy przysięgaliśmy sobie miłość na zawsze. Ale wśród tych wspomnień były też te bolesne – wiadomości, które przeczytałam, i ten moment, gdy czułam, że cały nasz świat legł w gruzach.

– Wiesz, co mnie boli najbardziej? – zapytałam cicho.

– Co?

– Że mogłam cię podejrzewać o najgorsze. Że tak łatwo uwierzyłam, że mógłbyś mnie zdradzić.

Było mi trudno

Kamil zamilkł, jakby szukał odpowiednich słów. 

– To nie twoja wina. To ja byłem tym, który zamknął się przed tobą. I przepraszam za to.

Przysunął się bliżej i delikatnie objął mnie ramieniem. Nie odsunęłam się. Może dlatego, że mimo wszystko wciąż chciałam wierzyć, że jest szansa.

Następnego dnia podczas sesji terapeutycznej pani Marta zapytała nas, czego oczekujemy od przyszłości.

– Chcę odbudować to, co zniszczyłem – powiedział Kamil bez wahania.

Patrzyłam na niego przez chwilę, zanim sama zebrałam myśli. 

– Chcę zrozumieć, czy potrafimy znów być szczęśliwi.

Terapeutka skinęła głową.

– To wymaga czasu i pracy. Ale jeśli oboje tego chcecie, jest szansa.

Wieczorem, gdy leżałam w łóżku obok Kamila, czułam się trochę spokojniejsza. Wciąż nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość. Ale zrozumiałam jedno: nawet jeśli nasze małżeństwo nigdy nie będzie takie jak kiedyś, może być czymś nowym. Może blizny, które nosimy, uczynią nas silniejszymi. A może przypomną nam, jak bardzo warto walczyć o to, co ważne.

Jowita, 34 lata

Czytaj także:
„Wszyscy próbowali naprawiać moje małżeństwo, tylko nie ja. Nikt nie wiedział, że miałam dobry powód do rozwodu”
„Wirtualny amant rozgrzewał mnie przez ekran monitora. Gdy zobaczyłam go na żywo chciałam wiać”
„Mąż zachowywał się jak ostatnia łajza, a ja udawałam, że nic nie widzę. Wreszcie zrobił coś, co przelało czarę goryczy”

Redakcja poleca

REKLAMA