"Mój jedyny synek haruje jak wół na dwie wiecznie obrażone księżniczki. Wnuczkę wychowują na przyszłą utrzymankę"

Od śmierci mojego męża czułam się trochę samotna. Mam syna i jego rodzinę, ale przykrość sprawia mi patrzenie na to, jak w kopię matki zamienia się wnuczka. Wnuk to coś innego, to wykapany Staszek – pracowity, kochany i wiecznie uśmiechnięty.
28.03.2023 08:00

Mój mąż Janek zmarł rok temu, nawet nie zauważyłam, kiedy to minęło. Niby nie jestem sama. Mam przecież syna, synową i dwoje wnucząt. To jednak zupełnie coś innego. Syn Staszek ciężko pracuje, a synowa jest w domu. Niby układ jakich wiele, ale dla mnie wygląda to tak, jakby on zarabiał na jej wszystkie zachcianki. Nigdy nie mówię o tym głośno, ale nie podoba mi się, jak traktuje mojego syna i wnuka przy okazji. Roksana, wnuczka, ma tylko 10 lat, ale charakter po mamusi. Wiecznie chodzi z telefonem, naburmuszona, nie patrzy na nikogo wokół.

Siedmioletni wnuk Mirek to zupełnie inny przypadek. Pracowity, milczący i wesoły. Życzliwy dla świata, ale boję się, że będzie miał przez to w życiu pod górkę, a ludzie będą chcieli go wykorzystać. Tak jak Staszek daje się wykorzystywać przez żonę Kamillę (przez dwa el!). Tyra we własnej firmie od rana do nocy, by ta mogła szaleć w centrach handlowych i wciągać w to Roksanę.

Mój syn nie wygląda na nieszczęśliwego. Mówi, że lubi pracować i kocha swoje królewny. Jest dorosły, nie wtrącam się, ale w głębi duszy liczę na to, że ktoś mocno potrząśnie Roksaną.

Niespodziewany gość w trakcie obiadu

W okazji pierwszej rocznicy śmierci męża nie planowałam organizować nic specjalnego. Zaprosiłam syna z rodziną na obiad – zrobiłam jego ukochane kotlety z jabłkami.

Przeżyłam prawdziwy szok, gdy zobaczyłam gości w drzwiach. Mirek uśmiechał się od ucha do ucha, a w rękach trzymał ogromny pakunek.

– Powiedziałaś, że czujesz się samotna, więc wymyśliłem pomysł i znalazłem ci towarzystwo. Chodzę do klasy z kolegą, którego tata hoduje kanarki. I to nie jakieś zwykłe, tylko takie harceńskie…

Bardzo rozczulił mnie opowieścią. Za kanarka zapłacił pieniędzmi uzbieranymi z kieszonkowego. Dostał rabat i kanarek z klatką kosztował go 300 zł. Byłam wzruszona. Kamilla natychmiast musiała dodać swoje: możemy go zwrócić i kupić coś bardziej praktycznego. Mirek może zachować 300 zł na nowy telefon. "Rozumiem, jeśli mama nie chce tego ptaka. Pewnie będzie brudził, śmierdział…"

Przerwałam jej natychmiast, tłumacząc, że to już mój problem. Byłam wzruszona gestem wnuczka. Zaprosiłam rodzinę do stołu. Roksana jak zwykle wybrzydzała, Kamilla dzióbała w talerzu, a chłopcy jedli z zapałem.

Klatka z kanarkiem tymczasowo stanęła na stoliku kawowym. Jeszcze nie wiedziałam, czy się z nim polubię, ale wiedziałam, że go nie oddam. To prezent od wnuka!

Nie mogłam przestać patrzeć na rozkapryszoną minę Roksany, która tylko odburkiwała bratu. Była po stronie matki, twierdziła, że „lepiej można spożytkować takie pieniądze”. Na co? Na inny prezent dla mnie, czy wizytę w centrum handlowym? Kanarek nie umywa się do nowych butów czy komórki.

Boję się, że Kamilla szkoli ją na utrzymankę.

Próbowałam kierować rozmowę na inne tory, ale Kamilla nie dawała za wygraną. Dopytywała, co zamierzam zrobić z kanarkiem. Podejrzewam, że chciała sprzedać go jakiejś zamożnej koleżance za 5 razy więcej pieniędzy. Przerwał jej piękny śpiew ptaka. Długi, zawiły trel. Zerknęłam na niego i już wiedziała, że będzie moim wiernym kompanem.

– Kanarek zostaje, od dziś ma na imię Kuba – stwierdziłam bez wahania. – A każdy, kto chce, może go odwiedzać. Jak mnie ów ktoś uprzedzi wcześniej, to dostanie do jedzenia, co sobie zamówi. Czy to jabłkowe kotlety mielone, czy placek z kruszonką.

Puściłam oko do wnuka i syna. Ni z tego, ni z owego odezwała się Roksana. „Ja też mogę wpaść?” – jakby robiła mi łaskę, ale wychwyciłam w jej minie poruszającą nutę. Bez wahania odparłam: „Jasne, zawsze!”

Czytaj także:
„Moja 18-letnia córka spotyka się z facetem przed 30-stką. Jestem przerażona. Co taki dorosły facet może robić ze smarkulą?”
„Mąż sprowadzał do domu tabuny ludzi i oczekiwał, że będę ich obsługiwać jak gosposia. Gdy odmawiałam, robił mi awanturę”
„Mój syn mnie okradał. Ten tłumok zrujnował biznes, na który pracowałem całe życie. Na starość nie mam co włożyć do garnka”
„Moja siostra terroryzuje całą rodzinę. Mąż się jej boi, a córka od niej ucieka. Chciałam im pomóc, ale zaczęła mi grozić”

Redakcja poleca

REKLAMA