Wszystko zaczęło się od niewinnych spojrzeń w kuchni biurowej. Michał miał coś w sobie – pewną nonszalancję, która przyciągała jak magnes. Spotykaliśmy się przy ekspresie do kawy, zawsze w tych samych godzinach, jakbyśmy przypadkiem zsynchronizowali swoje harmonogramy. Na początku to były tylko krótkie rozmowy, później wspólne przerwy. Michał zawsze umiał rozładować atmosferę swoim dowcipem, a ja łapałam się na tym, że zaczynam myśleć o nim coraz częściej.
Wiedziałam, że w biurze plotki rozchodzą się szybciej niż mail o darmowych pączkach, dlatego trzymaliśmy wszystko w tajemnicy. Mówił, że jest samotny, a ja, jak głupia, mu uwierzyłam. Zaczęliśmy spotykać się po godzinach pracy – czasem lunch, czasem szybka kawa po pracy. A potem, bez ostrzeżenia, Michał zrobił krok dalej.
– Może wpadniesz do mnie wieczorem? – zapytał, a ja poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej. To była ta chwila, gdy wszystko się zmieniło. Wciąż jeszcze naiwnie myślałam, że jestem dla niego kimś wyjątkowym, że ten sekret między nami to coś więcej niż tylko ukryta przygoda.
Ale nie wiedziałam wtedy, że jestem tylko jedną z kart w jego grze.
Czułam się wyjątkowa i szczęśliwa
Pamiętam dokładnie ten pierwszy raz. Michał mieszkał na obrzeżach miasta, w nowoczesnym apartamencie. Jego mieszkanie wyglądało na chłodne i sterylne, jakby mieszkał tam od niedawna, albo… jakby tylko tu bywał. Trochę mnie to zdziwiło, ale wtedy tłumaczyłam sobie, że to mężczyzna, a oni rzadko dbają o takie rzeczy jak dekoracje czy osobisty klimat. Kiedy tego wieczoru wszedł do salonu z lampką wina, zobaczyłam w jego oczach coś więcej niż tylko zwykłe zainteresowanie. Byłam pewna, że dla niego również to było wyjątkowe.
– Cieszę się, że tu jesteś, Karolina – powiedział miękko, siadając obok mnie na kanapie. Przysunął się bliżej i przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, pijąc wino, zerkając na siebie ukradkiem. Czułam, że zaraz stanie się coś, na co czekałam od dawna.
Kiedy jego ręka dotknęła mojej, poczułam to ciepło, które rozchodziło się po całym moim ciele. Był taki delikatny, ale zarazem zdecydowany. Nie musiał nic mówić. Pochylił się, żeby mnie pocałować, a ja odwróciłam twarz, nie z nerwów, ale żeby przedłużyć ten moment. Chciałam, żeby trwał, bo wszystko w nim było perfekcyjne. W końcu nasze usta się spotkały, a w mojej głowie zakręciło się od emocji. To był jeden z tych pocałunków, po których wiesz, że już nic nie będzie takie samo.
Wieczór zakończył się tak, jak można się było spodziewać. Michał był czuły, uważny, a ja – zauroczona i szczęśliwa. Leżąc obok niego w łóżku, miałam wrażenie, że właśnie zaczynamy coś wielkiego. Coś, co mogłoby być historią pełną miłości, pasji i bliskości. Myliłam się, ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałam.
– Musimy być ostrożni – powiedział, kiedy kładliśmy się spać. – Wiesz, jak to jest w pracy, nie chcę, żeby ktokolwiek się dowiedział.
Zgodziłam się bez zastanowienia. Jasne, rozumiałam go. Nikt nie chciałby być obiektem plotek, zwłaszcza w firmie, w której każdy znał każdego. Pomyślałam, że to tylko kwestia czasu. Że kiedy zrozumiemy, jak bardzo do siebie pasujemy, wyjdziemy z tego cienia.
Tydzień po tygodniu spotykaliśmy się w ukryciu, a ja angażowałam się coraz bardziej. Michał był dla mnie jak powiew świeżego powietrza – intrygujący, zabawny i taki pewny siebie. Czasem zastanawiałam się, dlaczego taki facet jak on jest sam, ale szybko odpychałam te myśli.
– Michał, a może w końcu… powinniśmy powiedzieć ludziom? – zapytałam kiedyś po jednym ze spotkań.
Spojrzał na mnie dziwnie, jakby to, co mówię, było jakimś absurdem.
– Karolina, jeszcze nie. Przynajmniej nie teraz. Wiesz, jak ludzie w pracy mogą zareagować. To zniszczyłoby wszystko, co mamy.
Jego słowa były dla mnie jak zimny prysznic. Wiedziałam, że coś tu nie gra, ale nie chciałam tego przyjąć do wiadomości. Byłam w nim zakochana, a to znaczy, że byłam gotowa zaakceptować wszystko, nawet jego tajemniczość. Zresztą, wydawało mi się, że ta jego niedostępność czyni go tylko bardziej atrakcyjnym. Dopóki nie podsłuchałam rozmowy, która miała zmienić wszystko.
Odkryłam jego sekret
To było zwykłe poniedziałkowe popołudnie, takie jak każde inne. Ostatnie godziny pracy, zmęczenie powoli dawało się we znaki, ale Michał był dziś wyjątkowo nieobecny. Nie odpowiedział na moje wiadomości, a w ciągu dnia ledwie mnie zauważył. Może miał zły dzień, pomyślałam. Bywa. Ale to ziarno niepewności zaczęło kiełkować, a ja nie mogłam się go pozbyć.
Koło 16:30 wyszłam z biura, kierując się w stronę wind. Zobaczyłam go, jak rozmawia z Natalią. Stał blisko niej. Natalia była jedną z tych kobiet, które zawsze wiedzą, czego chcą – pewna siebie, inteligentna, ładna. Nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że Michał i Natalia mogliby mieć ze sobą coś wspólnego. Przez chwilę czułam się głupio, że w ogóle o tym pomyślałam. Przecież Michał był ze mną. Ale wtedy usłyszałam coś, co zmroziło mi krew w żyłach.
– Pamiętasz, mówiłem ci o tej restauracji? Powinniśmy tam pójść w weekend, zarezerwowałem już stolik – powiedział Michał, a jego głos brzmiał beztrosko.
Natalia uśmiechnęła się szeroko, kładąc rękę na jego ramieniu. Na jej palcu błysnął pierścionek zaręczynowy z dużym oczkiem.
– Brzmi świetnie, kochanie. Nie mogę się doczekać – odpowiedziała z taką lekkością, jakby to było coś, co robili co tydzień.
Kochanie. KOCHANIE. To słowo wpadło w moją głowę jak kamień w spokojną wodę, rozchodząc się falami niepewności.
Stałam jak wmurowana, a słowa dochodziły do mnie jak przez mgłę. „Zarezerwowałem stolik”… „kochanie”... Próbowałam zebrać myśli, zrozumieć, co się właśnie dzieje. Michał i Natalia? Ale jak to możliwe? Byłam jego tajemnicą, to zrozumiałe, ale... ona? Czy to możliwe, że on prowadził podwójne życie?
Zatoczyłam się lekko w miejscu, próbując uspokoić oddech. Musiałam stamtąd zniknąć, zanim mnie zauważą. Wróciłam na piętro i schowałam się w łazience. Czułam, jak serce bije mi w piersi tak mocno, że zaczynało brakować mi tchu. Michał miał narzeczoną. I była nią Natalia – ta sama Natalia, która uśmiechała się do mnie codziennie na korytarzu, pytała o projekty, współpracowała ze mną przy różnych kampaniach. To dlatego Michał chciał trzymać nasz związek w tajemnicy.
Kiedy spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, zobaczyłam w oczach coś, czego nigdy wcześniej tam nie było – złość. A ona powoli rosła, przebijając się przez zasłonę smutku i niedowierzania. Michał mnie oszukał. Manipulował mną przez cały ten czas.
– A ja idiotka wierzyłam w każdą jego słodką obietnicę – wyszeptałam do siebie.
Wybiegłam z łazienki i pospiesznie wróciłam do swojego biurka, próbując zapanować nad myślami. Wszystko wydawało się teraz jednym wielkim kłamstwem. Każdy pocałunek, każdy wieczór spędzony razem. Jak długo to trwało? Jak długo byłam jego sekretem, podczas gdy on budował sobie życie z Natalią? Poczułam, jak robi mi się słabo.
Nie mogłam tego tak zostawić. Musiałam się z nim skonfrontować. Musiał usłyszeć, co o nim myślę. Wieczorem, po pracy, zadzwoniłam do niego.
– Michał, musimy się spotkać. Teraz – powiedziałam lodowatym tonem.
Nie pytał dlaczego. Wiedział, że coś jest nie tak. Umówiliśmy się na spotkanie na parkingu biurowym, tam, gdzie zawsze zostawiał swój samochód. Gdy zobaczyłam, jak zbliża się do mnie, wszystko we mnie się zagotowało.
– Karolina, co się stało? Wyglądasz, jakbyś chciała mnie zabić – zażartował, nie zdając sobie sprawy, jak blisko jest prawdy.
– Podsłuchałam twoją rozmowę z Natalią – powiedziałam, nie owijając w bawełnę. W jego oczach pojawił się niepokój, a twarz zdradzała coś, czego nigdy wcześniej u niego nie widziałam – strach.
– Co? Karolina, to nie tak, jak myślisz… – zaczął, ale przerwałam mu natychmiast.
– Naprawdę? To nie tak, że masz narzeczoną? Nie tak, że kłamałeś mi w żywe oczy przez ten cały czas?
Stał naprzeciwko mnie, próbując coś wymyślić, ale nie potrafił. Widocznie wiedział, że nie ma odwrotu. Teraz to była moja kolej na odpowiedzi.
Nie wierzyłam w żadne jego słowo
– Karolina… daj mi wyjaśnić – Michał uniósł ręce w obronnym geście. Jego postawa, to spokojne „daj mi wyjaśnić”, jakby chodziło o coś błahego, wywołały we mnie jeszcze większą złość.
– Wyjaśnić?! Co tu niby jest do wyjaśnienia? – prawie krzyknęłam. – Jesteś zaręczony z Natalią, Michał! A ja? Kim byłam? Twoją rozrywką po godzinach? – głos mi się łamał, ale starałam się zachować kontrolę.
Przez chwilę milczał, patrząc na mnie intensywnie. Wiedział, że nie ma już odwrotu.
– Posłuchaj mnie… – zaczął powoli, a ja wiedziałam, że to będzie bolesne. – Z Natalią… to nie jest takie proste. To nie miało tak wyglądać, uwierz mi. Od dawna coś między nami nie gra, próbowałem to zakończyć, ale… to skomplikowane. Jej rodzina, plany na ślub, wszyscy się w to zaangażowali... Chciałem ci o tym powiedzieć.
Już mu nie wierzyłam. Stałam tam, wpatrując się w niego i czując, jak wszystkie moje nadzieje na przyszłość rozsypują się jak domek z kart. Byłam dla niego tylko awaryjnym planem, gdy coś z Natalią nie wyjdzie. A ja, głupia, myślałam, że to coś wyjątkowego.
– Przestań kłamać – powiedziałam cicho, ale z determinacją. – Miałeś czas, żeby mi o tym powiedzieć. Miałeś mnóstwo okazji. Ale nie zrobiłeś tego, bo wygodniej było trzymać nas obie w niepewności, prawda? Grać na dwa fronty, z Natalią i ze mną?
Jego twarz stężała. Zrobił krok w moją stronę, próbując złapać mnie za rękę, ale odsunęłam się.
– Karolina, nie mów tak. To ty jesteś dla mnie najważniejsza. Naprawdę. Natalia… to pomyłka, zrozum… ja… – próbował znowu, ale tym razem nie miałam już siły na jego słowa.
– Najważniejsza? Michał, przestań! – wyrzuciłam z siebie, przerywając mu. – Gdybym była dla ciebie najważniejsza, to byś mi powiedział prawdę od razu. Ale ty wybrałeś kłamstwo, bo było ci wygodnie. Myślałeś, że będę dalej w to brnęła? Czekała na ciebie, aż zdecydujesz się rzucić Natalię?
Odsunęłam się jeszcze bardziej, jakby dystans fizyczny mógł mnie uchronić przed kolejnym kłamstwem. Michał stał bezradny, próbując coś wymyślić, ale wyglądało na to, że nie miał już nic więcej do powiedzenia. Widziałam, że rozgryzłam go na wylot. Ten obraz Michała – pewnego siebie, charyzmatycznego mężczyzny – nagle się rozpadł. Stał przede mną człowiek, który próbował manipulować moimi uczuciami, a teraz sam nie wiedział, co zrobić.
– Karolina… – spróbował raz jeszcze, ale podniosłam rękę, żeby go uciszyć.
– Nie. Skończ już. Nie chcę tego słuchać. To koniec – odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę swojego samochodu. Poczułam, jak serce mi bije zbyt szybko, jakby miało eksplodować, a łzy zaczynały wzbierać w oczach. Nie chciałam płakać, nie przy nim. Nie teraz.
Całą drogę do domu walczyłam ze łzami, ale kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi mieszkania, wybuchnęłam płaczem. We łzach spędziłam kolejne godziny. W jednej chwili straciłam wszystko, w co wierzyłam. Wydawało mi się, że z Michałem mogłam mieć coś prawdziwego, coś, co miało sens. Teraz wiedziałam, że to była tylko iluzja, w którą zbyt łatwo uwierzyłam.
Zastanawiałam się, czy jej powiedzieć
Następnego dnia w pracy wszystko wydawało się jeszcze bardziej ponure. Michał unikał mojego wzroku, a Natalia? Uśmiechała się, jakby nic się nie stało. Bolało mnie to, jak bardzo była nieświadoma prawdy. Patrzyłam na nią z ukrytym gniewem i poczuciem winy. Czy powinnam jej powiedzieć? Przecież to ona powinna wiedzieć najbardziej. Zasługiwała na prawdę, tak jak ja, zanim Michał mnie oszukał.
Wkrótce po lunchu poczułam, że muszę się wyrwać z biura. Myśli o Natalii nie dawały mi spokoju. Co jeśli w końcu się dowie? Co zrobi? Czy to ja powinnam być tą, która wyjawi jej prawdę?
Kiedy dotarłam do swojego mieszkania, wciąż nie znałam odpowiedzi na te pytania. Usiadłam na kanapie, wpatrując się w telefon, jakby to on miał mi powiedzieć, co robić. Nagle ekran rozświetlił się – wiadomość od Michała.
„Musimy porozmawiać. Proszę, spotkajmy się. To dla mnie ważne”.
Zacisnęłam dłonie na telefonie. Michał chyba sądził, że wystarczy kilka słów i znowu go wysłucham. Może liczył, że uda mu się mnie przekonać do kolejnych kłamstw. Ale nie miałam już w sobie ani cierpliwości, ani zaufania.
Mimo to... postanowiłam pójść. Potrzebowałam zamknąć tę historię raz na zawsze, stawić czoła emocjom, które we mnie buzowały. Spotkaliśmy się w kawiarni.
– Nie przyszłam tu, żeby słuchać kolejnych wymówek. Chcę wiedzieć jedno – co zamierzasz zrobić z Natalią? – powiedziałam zimno, bez cienia emocji.
Michał odetchnął głęboko, jakby to pytanie było dla niego ciężarem, który nosił na plecach od dłuższego czasu.
– Nie chcę jej skrzywdzić, ale… nie wiem, co robić. Kocham cię. Z tobą chcę być. Ale Natalia... – zawahał się, jakby szukał odpowiednich słów, które mogłyby złagodzić prawdę.
To „kocham cię” zabrzmiało jak tania sztuczka, ostatnia karta w jego grze. Nie zadziałało.
– Kochasz mnie? – powtórzyłam z goryczą. – A kogo oszukujesz? Mnie czy ją? Myślisz, że jedno „kocham cię” naprawi wszystko?
Michał spuścił wzrok. Wtedy zdałam sobie sprawę, że on naprawdę nie miał pojęcia, co dalej. Był jak dziecko złapane na gorącym uczynku, niezdolne przyznać się do swoich błędów. Wszystko, co mówił, było tylko próbą odwlekania nieuniknionego.
– Wiesz co? – zaczęłam, biorąc głęboki wdech. – To nie ma znaczenia. Nie obchodzi mnie już, co zrobisz. Ale ja nie będę częścią tego kłamstwa. Masz czas do końca tygodnia, by powiedzieć Natalii prawdę. Jeśli tego nie zrobisz, ja to zrobię.
Wstałam, zostawiając go samego przy stoliku. Z każdym krokiem, który oddalał mnie od tej kawiarni, czułam, jak spada ze mnie ciężar. Wiem, że to nie była łatwa decyzja, ale musiałam ją podjąć – dla siebie. W końcu zasługiwałam na coś więcej niż bycie czyjąś tajemnicą.
Nie zasługiwała na to wszystko
Kilka dni później w biurze panowała pozorna normalność, ale napięcie czułam w powietrzu. Michał unikał mnie jak ognia, a Natalia... wciąż niczego nieświadoma, krzątała się wokół, rozmawiała z ludźmi i żartowała. Czułam się jak bomba z opóźnionym zapłonem – wiedziałam, że wkrótce coś się wydarzy, ale nie miałam pojęcia kiedy i jak. Ostateczny termin, który dałam Michałowi, zbliżał się szybko, a ja nie miałam zamiaru wycofywać się ze swoich słów.
W piątek po pracy usiadłam przy biurku, wpatrując się w telefon. Michał milczał przez cały tydzień. Miałam nadzieję, że powie Natalii prawdę, ale z każdym dniem moje wątpliwości narastały. Wiedziałam, że to był jego styl – uciekać od odpowiedzialności, odwlekać konfrontację, liczyć, że wszystko samo się rozwiąże. Tym razem jednak to nie miało się tak skończyć.
Tego wieczoru, zanim opuściłam biuro, postanowiłam zakończyć to na swoich warunkach. Wzięłam głęboki oddech i wysłałam Natalii wiadomość:
„Musimy porozmawiać. To ważne. Spotkajmy się jutro?”.
Czułam, jak moje serce waliło w piersi. Wiedziałam, że od tego momentu nie będzie odwrotu. Odpowiedziała niemal natychmiast:
„Oczywiście! Coś się stało? Spotkajmy się w kawiarni o 12. Co ty na to?”
Zgodziłam się. Nie mogłam już dłużej czekać, nie mogłam patrzeć, jak Michał oszukuje ją tak, jak oszukiwał mnie. Jeśli on nie miał odwagi wyznać prawdy, ja to zrobię.
Następnego dnia w kawiarni czułam się jak na skraju przepaści. Natalia przyszła punktualnie, uśmiechnięta, jak zawsze. Kiedy usiadła naprzeciwko mnie, zrozumiałam, jak bardzo ta rozmowa ją zaskoczy. Nie miała pojęcia, co nadchodzi. Przez chwilę poczułam wyrzuty sumienia, ale szybko odrzuciłam te myśli. To Michał zbudował to kłamstwo, a ja byłam tylko ofiarą jego gry.
– Karolina, o co chodzi? Wyglądasz na zdenerwowaną – zapytała, nachylając się ku mnie z troską w oczach.
– Natalia... muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam powoli, ważąc każde słowo. – To będzie dla ciebie trudne, ale myślę, że zasługujesz na prawdę. Chodzi o Michała.
Jej twarz zastygła na moment, jakby próbowała przetrawić te słowa.
– O Michała? Co z nim? – zapytała, a w jej głosie pojawił się cień niepokoju.
Zebrałam odwagę, której potrzebowałam, by powiedzieć wszystko.
– Michał i ja... mieliśmy romans. Spotykaliśmy się przez kilka miesięcy. Wiem, że jesteście zaręczeni, ale ja dowiedziałam się o tym dopiero niedawno. On ukrywał przede mną, że ma kogokolwiek. Myślałam, że jestem dla niego kimś ważnym, dopóki nie zrozumiałam, że prowadzi podwójne życie.
Patrzyłam, jak jej twarz zmienia się z wyrazu zaskoczenia, przez niedowierzanie, aż po coś, co wyglądało jak wstrząs. Natalia zamarła, a jej ręce zaczęły drżeć. Milczała przez dłuższą chwilę, jakby próbowała złożyć kawałki tej układanki.
– To nie może być prawda… – wyszeptała. – Michał nigdy by mi czegoś takiego nie zrobił.
Jej oczy zaczęły się szklić, a ja poczułam, że ciężar tej sytuacji jest większy, niż przewidywałam. Nie wiedziałam, co powiedzieć, jak zareagować na ten ogrom bólu, który właśnie zobaczyłam w jej oczach. Wszystko to, co wydawało się takie klarowne, teraz przytłaczało mnie swoją brutalnością.
– Przepraszam – powiedziałam szczerze. – Nie chciałam, żebyś się o tym dowiedziała w taki sposób, ale musiałaś wiedzieć. Michał obie nas okłamywał.
Natalia wstała gwałtownie, krzesło przesunęło się ze zgrzytem po podłodze.
– Muszę… muszę porozmawiać z Michałem – powiedziała cicho, a łzy zaczęły płynąć po jej policzkach.
Patrzyłam, jak wychodzi z kawiarni, a moje serce łamało się na kawałki. Z jednej strony czułam, że zrobiłam to, co musiałam, ale z drugiej widziałam, jak bardzo ją to zabolało. Oboje ją zawiedliśmy – ja i Michał. Złamałam jej zaufanie, choć w mojej głowie była to jedyna droga.
Dwa dni później usłyszałam o nich plotki. Natalia zerwała zaręczyny. Michał wyniósł swoje rzeczy z mieszkania. Potem zmienił pracę. To wszystko działo się w cieniu biura, ale nie mogłam się tym przejmować. Zrobiłam to, co musiałam, a teraz musiałam zająć się swoim życiem. Michał zniknął z mojego świata, ale rana, którą po sobie zostawił, nie zniknęła tak łatwo.
Patrząc wstecz, zrozumiałam jedno – mogłam być ofiarą jego kłamstw, ale teraz to ja decydowałam o swoim życiu. A Michał? Może kiedyś zrozumie, jak wiele zniszczył, ale mnie już to nie obchodziło. To był koniec.
Karolina, 29 lat
Czytaj także:
„Przyjaciółka obściskiwała się z kochankiem na moich oczach. A przecież pół roku temu przysięgała wierność innemu”
„Gdy mąż wyjeżdżał w delegacje, to do domu sprowadzał się kochanek. Taki układ działał doskonale, ale tylko do czasu”
„Żona przyprawiła mi rogi z moim wspólnikiem. Za jednym razem zostałem wyrzucony z życia i z interesu”