Zawsze marzył mi się wrażliwy i czuły facet, który podobnie jak i jak ma słabość do dobrych książek i filmów. Kiedy poznałam Patryka, byłam święcie przekonana, że wreszcie spotkałam swój ideał. Szydło jednak szybko wyszło z worka i skutecznie ostudziło moje miłosne zapędy.
Nie miałam szczęścia do mężczyzn
Do tej pory z żadnym nie związałam się na dłużej. Trafiałam albo na idiotów, albo na zapatrzonych w czubek własnego nosa egocentryków, albo żałosnych maminsynków niepotrafiących samodzielnie podejmować decyzji nawet w najbardziej banalnych sprawach.
Miałam dość niańczenia nieporadnych chłopczyków czy użerania się kimś, kto ma przerośnięte ego. Nie zamierzałam również być czyjąś służącą – niejeden absztyfikant oczekiwał, że będę mu codziennie gotować obiadki i z uśmiechem na twarzy podawać je pod nos. Chciałam po prostu normalności i partnerstwa, lecz straciłam na nie nadzieję.
Ani mi się śniło obniżać poprzeczki tylko po to, żeby mieć kogoś u boku. Niejednokrotnie dowiadywałam się, że jestem zarozumiałą egoistką i księżniczką czekającą na księcia z bajki. Czy to naprawdę źle mieć określone wymagania i oczekiwania względem faceta? Jeżeli mężczyzna chce, żeby kobieta była taka i owaka, to jest to jak najbardziej w porządku. Dlaczego zatem ma to nie działać w drugą stronę?
Byłam sceptyczna do randek online
– Nie myślałaś o założeniu konta na portalu randkowym? – zapytała kiedyś znajoma.
Przyznaję, że taki pomysł chodził mi po głowie, lecz nie byłam do niego w stu procentach przekonana.
– Czytałam gdzieś, że tam roi się od oszustów – odparłam – więc sceptycznie do tego podchodzę.
– A ja akurat znam dwie pary, które właśnie tak się spiknęły – uśmiechnęła się Marta. – To chyba zależy od tego, czego tam się szuka.
– Być może – przytaknęłam.
– Co ci szkodzi, spróbuj. Przecież to nic wiążącego, nie musisz się z kimś się spotykać czy nawet pisać, jeśli ci nie pasuje – podsumowała Marta.
Wracając z naszego babskiego spotkania, mocno się nad tym zastanawiałam. W sumie nie trzeba za to płacić i do niczego nie jestem zobowiązana, nie zawieram paktu z diabłem i nie podpisuję cyrografu. Jeszcze tego samego wieczora zarejestrowałam się na tego typu serwisie. Doszłam do wniosku, że co ma być, to będzie – a jak mi się nie spodoba, to skasuję profil.
Od razu poznałam fajnego faceta
Patryka poznałam właśnie przez portal randkowy. Napisał do mnie pierwszy. Nie był nachalny, a z jego wypowiedzi biła zwykła, ludzka życzliwość. Podjęłam zatem rękawicę i odpisałam. Po niespełna miesiącu korespondowania odważył się poprosić o numer mojego telefonu. Początkowo miałam pewne opory, ale Patryk wydawał się miły i rozważny. Po namyśle uznałam, że w sumie nie mam nic do stracenia, bo prawdopodobieństwo nadziania się na psychopatę było w tym przypadku zerowe.
– Masz bardzo ciepły i sympatyczny głos – taki komplement usłyszałam po raz pierwszy w życiu, co było niezwykle przyjemnym zaskoczeniem.
– Dziękuję – dobrze, że nie widział, iż właśnie się zarumieniłam.
– Lubię z tobą pisać – wyznał – i tak pomyślałem, że może zechciałabyś się spotkać?
Od razu się zgodziłam. Potem nasza rozmowa zeszła na inne tory. W rezultacie ucięliśmy sobie dłuższą pogawędkę. Ani się nie obejrzałam, jak minęła godzina.
Z Patrykiem dobrze mi się gawędziło. Potrafił słuchać, a to też ma dla mnie ogromne znaczenie. Oczywiście nie popadłam w przesadny optymizm, ale w tunelu samotności pojawiło się światełko. Może wreszcie karta się odwróciła i los raczył postawić na mojej drodze spokojnego, zwyczajnego faceta mającego podobne zainteresowania?
Dałam mu szansę
Ustaliliśmy termin i miejsce spotkania. Oboje mieszkaliśmy w Warszawie, co zdecydowanie ułatwiało sprawę. Nie ukrywam, że czekałam z niecierpliwością. Nie zliczę, na ilu randkach byłam do tej pory. Jedne były mniej, inne bardziej udane, ale jak na razie żadna nie przerodziła się w coś, co trwało dłużej niż pół roku. Patryk był pierwszym od prawie roku mężczyzną, któremu postanowiłam dać szansę.
Ogólnie Patryk zrobił na mnie niezłe wrażenie, ale coś zgrzytało – na zasadzie malutkiego kamyczka, który wpadł do buta i uwierał. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że gdzieś już go widziałam. Niewykluczone jednak, że go z kimś pomyliłam, bo miałam raczej kiepską pamięć do twarzy.
Spędziliśmy miło czas. Wybraliśmy się do kina, a potem do kawiarni. Zauważyłam, że zbytnio nie lubi mówić o sobie. Wykazywał za to żywe zainteresowanie moją osobą, co bardzo mi schlebiało. Nie miałam zatem nic przeciwko temu, żeby spotkać się ponownie, a potem to już jakoś samo potoczyło się dalej.
Powoli zaczynałam mocniej angażować się w tę znajomość. Poza tym coraz trudniej było mi panować nad własnymi uczuciami i może z tego względu nie dostrzegałam subtelnych sygnałów alarmowych. To prawda, że kobieta czująca do mężczyzny więcej niż zwyczajną sympatię traci rozum i przestaje myśleć w racjonalnych kategoriach.
Chciał zaimponować moim znajomym
– Przyjdź z tym swoim nowym adoratorem na imprezę – nalegała Marta. – Spotykacie się już jakiś czas.
To prawda, randkowaliśmy od trzech miesięcy, więc chyba nadeszła pora na pokazanie się w szerszym gronie. Odbywająca się w najbliższą sobotę domówka u Anki była najlepszą okazją.
Nie miałam jednak bladego pojęcia, co wstąpiło w Patryka. Wystroił się w garnitur, w którym nie prezentował się jak model z żurnala, chociaż taki zapewne miał zamysł. Niczym z rękawa sypał tekstami w stylu: „Ładny masz zegarek. Widać, że drogi” czy „Te buty pewnie sporo cię kosztowały”. Opowiadał historie o prowadzonych przez siebie biznesach, o których wcześniej nie pisnął mi nawet słowem. Za wszelką cenę starał się uchodzić w oczach obcych ludzi za bogacza, jakby to była sprawa życia i śmierci. Byłam zażenowana jego zachowaniem.
Kiedyś spotykałam się z facetem, który naprawdę miał spory majątek, ale nie chwalił się tym na prawo i lewo. Patryk natomiast dokładał wszelakich starań, aby wyglądać na kogoś, kim wcale nie był. Nie rozumiałam, po co udaje.
Został zdemaskowany
– Ty, on przypadkiem nie pracuje na kasie w Biedronce? Wiesz, w tej na Dworcu Centralnym – zapytał dyskretnie kolega.
To był moment, w którym doznałam olśnienia. Nagle sobie przypomniałam, gdzie widywałam Patryka. Zdarzało mi się robić w tym sklepie szybkie zakupy, ale nie na tyle często, aby świetnie kojarzyć z widzenia przynajmniej niektórych pracowników.
– A tak, wspominał mi – skłamałam i natychmiast zmieniłam temat rozmowy, ponieważ zrobiło się niezręcznie.
Patryk brylował w towarzystwie, nie mając w ogóle świadomości, iż właśnie został zdemaskowany. Nie zamierzałam od razu wyprowadzać go z błędu. Parę dni później udałam się do Biedronki – akurat miałam fart, bo był na zmianie. Kupiłam kilka drobiazgów i ustawiłam się w kolejce do kasy, którą obsługiwał. Na mój widok zamarł.
– To są twoje dochodowe interesy? – nie chciałam, aby zabrzmiało to złośliwie.
– Ja ci wszystko wyjaśnię… – wybełkotał speszony.
– Chyba nie mam ochoty widywać się z kimś, kto wymyśla bajki i oszukuje – oznajmiłam, pakując zakupione produkty do plecaka.
– Ewelina, proszę… – jego twarz płonęła żywcem.
– Płacę kartą.
Po wyjściu na zewnątrz musiałam ochłonąć. Nie rozumiałam, czemu miały służyć bzdury, jakie na tamtej imprezie wygadywał Patryk. Uważam, że jeśli ktoś uczciwie pracuje i nikogo nie okrada, to nie ma żadnych powodów do wstydu – bez względu na to, czym się zajmuje. Kłamstwo ma z kolei krótkie nogi i nie ma szans, żeby nie wyszło na jaw.
Wstydził się swojej pracy
Patryk milczał przez tydzień, po czym zadzwonił. Byłam ciekawa, jak będzie się tłumaczył. Powiedział, że bardzo mu na mnie zależy i chciał mi zaimponować, robiąc odpowiednie wrażenie na moich znajomych. Przyznał, że obawiał się odrzucenia, gdyż dla niektórych kobiet praca na kasie w markecie jest objawem braku ambicji.
– Na biznesmena by poleciały, ale nie na pracownika sklepu – żalił się do słuchawki.
Wysłuchałam jego wyjaśnień, ale nie wiedziałam, co dalej z tym zrobię. Byłam nastawiona raczej na zerwanie tej znajomości, bo skoro nie potrafił zdobyć się na wyznanie prawdy w kwestii pracy, to kto wie, jakie jeszcze sekrety skrywał?
Czytaj także: „Opiekowałam się dziadkiem aż do śmierci. Byłam w szoku, że w testamencie zapisał wszystko swojej córce, a nie mi”
„Gdy Robert został moim kochankiem, powiedziałam o tym jego żonie. Myślałam, że ją rzuci, a on szybko do niej wrócił”
„Coraz bardziej nie lubię swojego męża. Irytuje mnie wszystko, co robi. Nawet to, w jaki sposób mlaska przy stole”