„Mój facet oczekiwał, że zawsze będę wyglądać jak boska lala. Nawet do sklepu musiałam się wbijać w odświętną kieckę”

kobieta fot. iStock by Getty Images, JGI/Jamie Grill
„Oczekiwał ode mnie, że będę się codziennie malować, układać wymyślną fryzurę i wbijać się w wyprasowane ciuchy. Rozumiem, że dla niektórych babek to normalka, ale ja lubiłam czuć się swobodnie”.
/ 24.06.2024 08:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, JGI/Jamie Grill

Spośród członków rodziny to właśnie z Teresą, młodszą siostrą mojej mamy, miałam najlepszy kontakt. Dzieliło nas dziesięć lat. Dla mnie to akurat wystarczyło, by nie postrzegać jej jako autorytetu, którego należy bezwzględnie słuchać. Ona z kolei nie patrzyła na mnie z wyższością, jakbym była irytującą smarkulą. Nie usiłowała mnie też pouczać czy nadmiernie się mną opiekować.

Trudno określić relację, jaka nas łączyła

Nie byłyśmy ani typowymi siostrami, ani koleżankami, ponieważ byłyśmy na innych etapach życiowej wędrówki. Teresa stanowiła dla mnie pewien wzór i życiowy drogowskaz. Podziwiałam ją i miałam do niej stuprocentowe zaufanie. Zwierzałam się jej z rzeczy, o których nie chciałam mówić rodzicom. To właśnie do Teresy poszłam z problemem dotyczącym Tushara…

Poznałam go podczas powrotu ze studenckiej balangi. Jeden z kumpli zamówił mi taksówkę przez aplikację, bo stwierdził, że mam w czubie i lepiej, żebym nie wracała o własnych siłach. Za kierownicą siedział naprawdę niezły przystojniak. Miał ciemne oczy, kruczoczarne włosy i śniadą cerę. Byłam totalnie wyluzowana i w doskonałym humorze, więc zaczęłam go podrywać. Grzecznie mi odpowiadał, ale nie kontynuował flirtu.

– Dlaczego jesteś taki spięty? Nie podobam ci się? – spytałam prosto z mostu.

– Masz niezwykłą urodę, ale wypiłaś trochę za dużo – powiedział z lekkim obcym akcentem i czarującym uśmiechem na twarzy.

– A co by było, gdybym nic nie piła?

– Wtedy straciłbym dla ciebie głowę – i znów obdarzył mnie tym nieziemskim uśmiechem.

– To co powiesz na spotkanie we dwoje? Daję słowo, że pojawię się na nim trzeźwa!

Związaliśmy się ze sobą

Kiedy staliśmy na czerwonym świetle, podałam mu mój numer telefonu. Później podwiózł mnie pod same drzwi i odjechał w swoją stronę. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że da jeszcze znak życia. Zakładałam, że wziął mój numer tylko dla świętego spokoju.

Ku mojemu zaskoczeniu, po kilku dniach zadzwonił i zaprosił mnie na randkę. Gdy spotkałam się z nim na trzeźwo, zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie. Byłam tak oczarowana i zszokowana, że niewiele pamiętam z tego spotkania: jedynie jego spojrzenie, nasz pierwszy pocałunek i dreszcze przechodzące przez całe moje ciało…

Na początku nasza relacja układała się znakomicie, głównie ze względu na potężne przyciąganie, które czuliśmy. Z czasem jednak coraz bardziej dawały o sobie znać różnice wynikające z naszego pochodzenia i wychowania.

Tushar dorastał w Indiach, do Europy przeprowadził się dopiero z dwoma braćmi jako starszy nastolatek, więc oczywiste, że różnił się od facetów, z którymi miałam do czynienia wcześniej. Choćby to, jak ogromne znaczenie przywiązywał do swojego wyglądu. Z jednej strony podobało mi się, że tak o siebie dba, ale kiedy zaczął tego samego oczekiwać ode mnie, mój zapał nieco przygasł.

Zaczęłam wątpić w sens naszego związku

Próbował mnie przekonać, żebym depilowała się od stóp do głów. Oczekiwał ode mnie, że będę się codziennie malować, układać wymyślną fryzurę i wbijać się w wyprasowane ciuchy. Rozumiem, że dla niektórych babek to normalka, ale ja nie byłam taka. Lubiłam czuć się swobodnie i być sobą, a marnowanie pieniędzy i czasu na odstawianie boskiej piękności bez powodu było dla mnie bez sensu. No i bolało mnie to, że musiał mnie zmieniać, jakbym nie była wystarczająco dobra taka, jaka jestem.

Ilekroć podejmowałam ten temat, on zawsze zaprzeczał i twierdził, że chce po prostu, żebym była najlepszą wersją siebie. Nie do końca mnie to przekonywało. Z każdym dniem coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że pochodzimy z zupełnie innych rzeczywistości i prędzej czy później nasze ścieżki się rozejdą.

Zdezorientowana i zagubiona, postąpiłam tak jak zawsze w podobnych sytuacjach: udałam się do Teresy po radę. Przysłuchiwała się uważnie temu, co mówiłam, a kiedy skończyłam, zadała mi pytanie:

– Jak myślisz, czemu do tej pory jestem sama?

To zapytanie wytrąciło mnie z równowagi, bo wydawało się zupełnie nie pasować do rozmowy.

– Może dlatego, że lubisz samodzielność i cenisz sobie niezależność? – próbowałam zgadywać.

Teresa się uśmiechnęła Wyczuwałam jednak w jej spojrzeniu smutek i gorycz.

– Nie, to nieprawda. Jestem samotna, ponieważ w przeszłości odtrąciłam faceta, który znaczył dla mnie naprawdę dużo. Doszłam jednak do wniosku, że między nami są zbyt wielkie różnice, których nie da się przezwyciężyć.

– Ani razu o nim nie wspomniałaś…

– Kiedy go spotkałam, ty miałaś zaledwie czternaście lat. A później te wspomnienia były po prostu zbyt ciężkie, wolałam do nich nie wracać.

– To dlaczego akurat w tej chwili…?

– Bo to świetna okazja, żeby ci o tym opowiedzieć. Ali przyleciał do Europy na urlop. W planach miał krótki przystanek w Polsce, raptem parę dni, ale los chciał inaczej. Spotkał mnie i zdecydował się zostać na dłużej. Między nami zaiskrzyło, poczuliśmy coś. Wiedziałam, że to coś niezwykłego. Był zdecydowany osiąść w naszym kraju.

Zaślepiło mnie pragnienie, by wyrzekł się dla mnie swojej religii. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że mogłabym wychowywać nasze dzieci według zasad jego tradycji. Poczuł się dotknięty. Kłóciliśmy się strasznie i oboje powiedzieliśmy stanowczo za dużo. Słowami można zranić człowieka do żywego… Zerwaliśmy ze sobą, a on się wyprowadził. Sądziłam, że uda mi się o nim zapomnieć i dojść do siebie. Teraz mam 35 lat na karku i wciąż jestem samotna, bo nie mogę pokochać nikogo innego tak mocno, jak kochałam Alego.

Kompletnie się zagubiłam

Objęłam ją nieporadnie i pocieszyłam oklepanym frazesem, że na pewno w przyszłości spotka jeszcze niejedną miłość.

– Daruj sobie, Małgosiu – wytarła zapłakane oczy. – Nie po to ci to wszystko opowiedziałam, żebyś udzielała mi tanich rad. Chciałam cię tylko ostrzec. Prawdziwa miłość zdarza się tylko raz i trzeba o nią walczyć za wszelką cenę.

Dałam jej słowo, że dokładnie przeanalizuję moje relacje z Tusharem i nie podejmę pochopnej decyzji o zakończeniu tego związku. Słowa dotrzymałam, lecz koniec końców wyszło na to, że z naszej miłości nic dobrego nie wyniknie.

Zakończyliśmy nasz związek, choć z pewnym żalem. Coś innego jednak spędzało mi sen z powiek – miłosne perypetie Teresy. Skoro do dzisiaj odczuwała tęsknotę i żal, to najwyraźniej nie powinno dojść do ich rozstania. Ale jeszcze nie wszystko stracone. Znajdę Alego!

Szanse, że nie jest zajęty i nadal darzy Teresę uczuciem, były wprawdzie niewielkie, ale postanowiłam zaryzykować.Okazało się, że mieszka całkiem niedaleko od nas! To na pewno jakiś znak. Dotarcie do jego personaliów nie stanowiło problemu: dowiedziałam się, jak się nazywa, od przyjaciółki Teresy. Wklepałam dane Facebooka i trafiłam na odpowiedniego Alego.

Okazało się, że miał dom w Niemczech, raptem godzinę jazdy od naszego miasteczka. Kiedy scrollowałam jego fotki, rzuciło mi się w oczy jedno zdjęcie – on, jakaś babka i mały brzdąc. Wtedy mnie olśniło: no nie, ma rodzinę! Ale gdy przeczytałam opis pod spodem, poczułam ulgę. Okazało się, że to jego była żona.

Odnaleźli się po latach

Gdy przeglądałam jego konto na portalu społecznościowym, nie udało mi się znaleźć żadnej wzmianki o obecnej dziewczynie. Podekscytowana, stworzyłam fejkowy profil, udając Tereskę, i wysłałam mu wiadomość. Byłam przekonana, że ona by się na to nie zdobyła. Tyle razy służyła mi pomocą, więc teraz nadszedł czas, bym to ja jej pomogła. Byłam zdecydowana.

Ali odpisał zdziwiony, ale jednocześnie zadowolony, że Tereska skontaktowała się z nim po tak długim czasie. Napisałam do niego jeszcze parę wiadomości, a on odpisał, żebyśmy się gdzieś spotkali w terminie, który mi pasuje. To znaczy Teresce.

Dopiero po tej rozmowie przyznałam cioci, co zrobiłam. Obawiałam się jej złości, ale była tak przejęta i podniecona, że nie miała do mnie pretensji. Poszła na randkę z Alim i… Dwa lata temu wzięli ślub. Tereska przeprowadziła się do niego, do Niemiec, i teraz spodziewają się dziecka. Nie ma już dylematu, w jakiej wierze je dziecko, bo przez ten czas rozłąki oboje odeszli od religii. Więc nie będę maluchowi chrzestną, ale w zupełności wystarczy mi, że byłam swatką. Gdy niedawno spotkałam się z Tereską, aż biło od niej radością. I w sumie to moja sprawka!

Małgorzata, 30 lat

Czytaj także:
„Babskie wakacje z plecakiem przyniosły coś więcej niż wspomnienia. Na górskim szlaku w Tatrach znalazłam miłość”
„Wszyscy zazdrościli mi przystojnego męża i pieniędzy. Nikt nie wiedział, ile siniaków mnie kosztuje to idealne życie”
„W portfelu męża znalazłam mocny dowód jego zdrady. I nie były to paragony za kolacje z kochanką”

Redakcja poleca

REKLAMA