„Mój facet jest romantyczny jak wakacje z teściową. Kiedyś zamiast kwiatów dostałam od niego kule ortopedyczne”

młody mężczyzna fot. Getty Images, Manuel Breva Colmeiro
„Dopiero teraz dotarło do mnie, że to był najbardziej uroczy gest z jego strony. No i uświadomiłam sobie jeszcze jedno – że mężczyźni mogą okazywać uczucia na różne sposoby, niekoniecznie tak, jakbyśmy sobie tego życzyły”.
/ 30.05.2024 19:30
młody mężczyzna fot. Getty Images, Manuel Breva Colmeiro

Wszystkie kobiety marzą o tym, by czasami bez okazji dostać bukiet kwiatów albo drobny upominek. Mój facet nie miał świadomości, że takie małe gesty mają olbrzymie znaczenie.

Nie znał słowa „romantyczny”

– Sławek nigdy nie kupił mi choćby jednego kwiatka... Jak myślisz, może teraz już nie wypada dawać dziewczynie róż? – zagadnęłam brata.

– Jasne, że wypada, zwłaszcza gdy ma się coś na sumieniu – stwierdził. – Ostatnio Julce kupiłem bukiecik, kiedy znajomi odstawili mnie do chaty po wieczorze kawalerskim kumpla... Rany, ale ona była wkurzona! Dobrze, że miałem te kwiaty. Słuchaj, a może po prostu twój Sławek to taki porządnicki, co?

– On chyba całkiem nie ma w sobie romantyzmu – westchnęłam. – Na urodziny podarował mi wyciskarkę do soków.

Prawda, sama miałam zamiar ją nabyć. Sławek zauważył, że przeglądam sieć w poszukiwaniu właściwej wersji i zrobił mi niespodziankę, kupując najlepszą z możliwych. Mimo wszystko bardziej ucieszyłabym się, gdyby wręczył mi jakąś błyskotkę...

Bywało tak, że wydawało mi się, jakbyśmy w ogóle nie byli dopasowani. Ze mnie taka wrażliwa dusza, w pamięci zachowywałam każdy drobiazg z naszego pierwszego spotkania albo pierwszej wspólnej podróży. Zdarzało się, że gdy mój facet siedział po godzinach w robocie, ja zasiadałam przed kompem i oglądałam nasze filmiki. Kiedyś nakrył mnie, gdy miałam łzy w oczach.

– O co chodzi? – zapytał z niepokojem w głosie.

– Ach, to nic takiego… – zabrakło mi słów, aby wytłumaczyć, że łzy napłynęły mi do oczu na myśl o minionych chwilach. – Mam czasem takie poczucie, jakby nasza relacja nie była już taka sama jak kiedyś…

Czyny są najważniejsze

Sławek jako specjalista od komputerów, ma skłonność do analizowania wszystkiego w bardzo racjonalny sposób. Kiedy zauważył, że jestem nie w sosie, od razu chciał coś z tym zrobić. Postanowił udowodnić mi, że nie mam racji, żeby poprawić mi nastrój.

– Pamiętasz początki naszej znajomości? Codziennie rano parzyłem ci ulubioną kawę i wkładałem do piekarnika świeże bułeczki – przypomniał. – Czy coś się w tej kwestii zmieniło?

– Nie, wszystko po staremu – potwierdziłam.

– A ty co wieczór przygotowywałaś mi kanapki do pracy, a ja bez wyjątku dzwoniłem do Ciebie, gdy je rozpakowywałem w czasie przerwy. Wciąż to praktykujemy, prawda?

Kiwnęłam głową, przeczuwając kierunek tej konwersacji. Nie pojmował, co miałam na myśli. Posługiwał się faktami i słusznie: fakty pozostawały niezmienne. Lecz mnie interesowały emocje! Pragnęłam, aby w magiczny sposób się przebudził.

– Jesteśmy ze sobą już osiem lat, wiesz? – powiedziałam cicho. – Kojarzysz nasze sobotnie wypady na rolkach i te pyszne rurki z bitą śmietaną, które zawsze kupowaliśmy przy fontannie?

– Jasne, że kojarzę – popatrzył na mnie tak, jakby nie za bardzo wiedział, do czego zmierzam. – Ale potem roztrzaskałaś kolano i dostałaś zakaz od ortopedy, a budka z rurkami zniknęła dwa lata temu. Teraz chodzimy pływać, bo tylko w wodzie możesz bezpiecznie ćwiczyć. Dbamy o twoje kolana. To coś złego?

– Ach, po prostu czasem mógłbyś być odrobinę większym romantykiem! – westchnęłam z irytacją i poszłam wziąć prysznic.

Pragnęłam więcej uczucia

Leżąc w kąpieli, marzyłam o tym, że Sławek w cudowny sposób domyśli się, czego mi trzeba, wyskoczy z domu po jakiegoś szampana i zjawi się w łazience, trzymając dwa kieliszki z zamiarem dołączenia do mnie. No i klapa, po godzinnym siedzeniu w bąbelkach miałam tylko pomarszczone paluszki, a mój facet – jak wnioskuję po zapachach z kuchni – smażył sobie jajka na bekonie.

Kolejny raz poczułam, że zbiera mi się na płacz. Oczywiście, że darzyłam Sławka uczuciem, wyobrażałam sobie, że spędzimy ze sobą resztę dni. Ale niekiedy tak bardzo brakowało mi tych rzeczy, które pojawiały się w filmach czy książkach: tego, jak facet patrzy na kobietę z totalnym zachwytem, niespodziewanych upominków, pokazujących, że o niej myśli, pikantnych SMS-ów zamiast pytań o rodzaj mleka do kupienia, no i tych przeklętych bukietów!

Nawet gdyby wręczył mi je, leżąc w szpitalnym łóżku po zabiegu na kolanie, to i tak bym się ucieszyła. Ale mój ukochany pojawił się z… supernowoczesną parą kul.

– Są wykonane z karbonu i dodatkowo zostały wzmocnione włóknem szklanym – chwalił się, prezentując mi ten „upominek”. – A te podłokietniki są mega wygodne, no sama popatrz.

Nie chciałam wyjść na niewdzięcznicę, więc udawałam, że te kule to dokładnie to, o czym skrycie marzyłam. Ale gdzieś w środku czułam lekki zawód, że kiedy potknęłam się na schodach i runęłam w dół, Sławek, zamiast wziąć mnie na ręce i zanieść do mieszkania, po prostu zadzwonił po karetkę i kazał mi się nie ruszać, dopóki nie przyjadą ratownicy. No jasne, rozumiem, że się martwił o mój kręgosłup, ale później wyszło na jaw, że uszkodziłam sobie jedynie kolano i wcale nie było potrzeby, żebym przeleżała prawie godzinę na lodowatej podłodze.

Gdy wyszłam spod prysznica, Sławek akurat kończył zmywać naczynia po obiedzie. Dla mnie przyszykował tylko kanapki z pomidorami. Zrobiło mi się przykro na myśl o facetach, którzy serwują swoim kobietom wyszukane dania. Czemu inne dziewczyny miały okazję jeść kolacje przy świecach, a ja nie?! Przysiadłam nad swoją kanapką.

To już było przegięcie

– A pamiętasz, że za dwa tygodnie mija kolejny rok od naszego pierwszego spotkania? – zagadnęłam.

– Serio? Kolejna rocznica? – Sławek nie krył zaskoczenia w głosie.

– Rocznice się powtarzają, rok w rok – odpowiedziałam trochę kwaśno – no więc tak, „kolejny raz”. W tym roku chciałabym, żeby to było coś wyjątkowego. Co powiesz na jakąś kolację we dwoje w nastrojowym miejscu? A może mały wypad na weekend za miasto? Widziałam fajne oferty rejsów wypływających z Gdyni, moglibyśmy się wybrać, jak myślisz?

– Kochanie, przecież to tylko ta sama data, kiedy parę lat temu poszliśmy na spacer, a potem wpadliśmy przekąsić kebaba… – westchnął Sławek. – Naprawdę musimy robić z tego takie wielkie halo? W sumie to nic takiego…

Dla mnie tamten dzień był początkiem naszej relacji, a dla niego to był zaledwie „spacer i przekąska”?! Poczułam złość i rozczarowanie. A poza tym wcale nie jedliśmy wtedy kebaba!

– To były pieprzone hot dogi! – wydarłam się wściekle. – Zupełnie wyleciała ci z głowy nasza pierwsza randka! Ani razu nie dostałam od ciebie kwiatka! Nie zabrałeś mnie na żadną lepszą kolację niż zwykłe kanapki! Zupełnie nie obchodzi cię nasz związek! Czy ty naprawdę coś do mnie czujesz? W sensie romantycznie? Jak do kobiety? Bo mam poczucie, że traktujesz mnie tylko jak wygodną współlokatorkę, a uczucia są ci totalnie obce…

Przyznam, że mnie zaskoczył

Sławek nagle obrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie.

– Nie ma mowy! Nie uciekniesz ode mnie, gdy z tobą rozmawiam! Uważasz, że jestem wariatką, prawda? I co teraz? Po prostu zamierzasz mnie olać?

– Nie – stanął w progu, trzymając w dłoniach tekturowe pudło. – Chcę ci coś zaprezentować. Twierdzisz, że nie jestem uczuciowy…

Położył karton na blacie i uchylił wieko. Chwilę w nim szperał, po czym wyciągnął… chusteczkę z nadrukiem knajpy serwującej kebaby.

– Widzisz to? – spytał. – Nasze pierwsze spotkanie. Nie jedliśmy hot dogów, a kebsa. Pamiętam, dokąd cię wtedy wyciągnąłem, bo to była moja inicjatywa. Moja kieszeń świeciła pustkami, więc nie stać mnie było na nic lepszego, a ty wspomniałaś, że od rana nic nie przełknęłaś. Włóczyliśmy się prawie trzy godziny i zależało mi, żebyś coś przekąsiła przed powrotem do siebie. Tę chusteczkę trzymam do dziś, bo przyszło mi do głowy, że być może będzie to jedyna rzecz, jaka mi pozostanie po tamtym dniu, który uważam za najcudowniejszy w swoim życiu.

Zabrakło mi słów, a on kontynuował prezentację pamiątek.

– Spójrz na to, kojarzysz? – w jego dłoni znajdowały się karteczki z napisanymi na nich naszymi imionami. – To z wesela twojego brata. Zajmowaliśmy miejsca tuż przy Twoich rodzicach, ty miałaś na sobie sukienkę w kolorze fioletu, a ja dobrałem do niej krawat z rombami w tym samym odcieniu. Podczas tańca czułem się tak, jakbym osiągnął w życiu wszystko, o czym marzyłem.

Nie pozwoliłam mu dokończyć zdania

Poczułam, jak robi mi się strasznie niezręcznie, kiedy przełykałam ślinę. W pudełku u Sławka znajdowały się różne rzeczy, które trzymał na pamiątkę po naszych spotkaniach i wspólnych wojażach. W pudełku można było znaleźć masę drobiazgów, które przypominały nam wspólnie spędzone chwile.

Między innymi zardzewiałą kotwicę na przetartym sznurku, na którą natknęliśmy się, spacerując brzegiem morza, a także niewielką buteleczkę po włoskim likierze o cytrynowym aromacie, który mu kiedyś przywiozłam. Do tego dochodziły przyklejone do kolorowych karteczek liściki, którymi ozdabiałam drzwi od jego lodówki, a nawet pojedyncza karta z talii, którą zużyliśmy do cna podczas mojej rekonwalescencji po urazie nogi.

– Serio to wszystko trzymałeś? Te nasze wspomnienia? Ale po co?

– Po co? – w jego oczach widziałam zdziwienie. – Ponieważ to, co nas łączy, ma dla mnie ogromne znaczenie, nawet jeśli czasem mam problem, żeby ci to pokazać. Nie mogłem się pozbyć serwetki, winietek ślubnych ani flaszki po twoim ulubionym trunku. Są w nich cząstki ciebie, a ja cię przecież kocham. Wybacz, że brak mi romantyzmu, po prostu ja...

Przerwałam mu w pół zdania. Dopiero teraz dotarło do mnie, że to, co zrobił, było niesamowicie wzruszające i pełne uczucia. Uświadomiłam sobie też inną rzecz – mężczyźni czasem okazują nam miłość w inny sposób, niż byśmy sobie tego życzyły, ale to wcale nie umniejsza wagi ani znaczenia ich uczuć.

Sławek to facet z głową na karku. Gdy burczy mi w brzuchu, zawsze mnie nakarmi, a prezenty od niego są mega praktyczne – ostatnio sprawił mi wyciskarkę do soków zamiast jakichś błyskotek. Kiedy indziej przyniósł sprzęt do rehabilitacji, a nie bukiet kwiatów. Taki już jest! I za to go kocham – chcę z nim być już zawsze!

Paulina, 31 lat

Czytaj także:
„Mój mąż nagle oświadczył, że musimy się rozwieść. Zamiast omówić to ze mną, przegadał temat z księdzem proboszczem”
„Teść wylewał siódme poty na naszym placu budowy. Za późno odkryłam, że to nie jest bezinteresowna pomoc”
„Teściowa miesza swoją siostrę z błotem, bo zazdrości jej spadku. Nic już nie ugra, tylko skłóci całą rodzinę”

Redakcja poleca

REKLAMA