„Mój eks oświadczył się szwagierce przy wigilijnym stole. Robił to patrząc mi w oczy, bo wiedział, że coś do niego czuję”

Zraniona kobieta fot. Adobe Stock, Paolese
„Zeszłoroczne święta ledwie przeżyłam. Nie rozumiem, jak można było być tak okrutnym dla kogoś, z kim kiedyś dzieliło się życie? Co miałam powiedzieć szwagierce? Że dostała wszystko, czego pragnę? Że przy mnie Krystian na słowo >>ślub<< dostawał ataku paniki?”.
/ 23.12.2021 03:52
Zraniona kobieta fot. Adobe Stock, Paolese

Przygotuj się kochanie, bo czekają nas niezapomniane święta! – pamiętam, jak tamtego dnia Marek postawił na krześle ogromną papierową torbę z zakupami i mocno mnie przytulił. Dawno nie widziałam mojego męża w tak dobrym humorze, więc w pierwszej chwili pomyślałam, że wreszcie otrzymał upragnioną podwyżkę. A zaraz potem wystraszyłam się, że wszystkie pieniądze wydał na prezenty.

– Nie, skąd! – roześmiał się. – To znaczy tak, dostaniemy trzynastą pensję, ale z końcem miesiąca. Te prezenty są… Pamiętasz, że w tym roku spędzamy Wigilię u moich rodziców? – zapytał, a kiedy potwierdziłam, zaczerpnął powietrza, aby na jednym oddechu poinformować mnie, że przy świątecznym stole będziemy świadkami oświadczyn.

– Oświa… – z wrażenia omal nie upuściłam gorącej patelni z paellą.

Właściwie żal mi Weroniki. Krystian to drań

Najwyraźniej jednak Marek nie dostrzegł powagi sytuacji, bo coraz bardziej przejęty kontynuował opowieść o rozwijającej się w oszałamiającym tempie znajomości mojego byłego chłopaka z jego młodszą siostrą. Zaaferowany widokiem smacznej kolacji i historią Weroniki nie zwracał najmniejszej uwagi na to, co działo się ze mną. Może to i dobrze – pomyślałam, spuszczając głowę, aby ukryć napływające mi do oczu łzy.

Wiedziałam, że nie powinnam płakać, przecież w ostateczności wszystko dobrze się skończyło. Dwa lata po rozstaniu z Krystianem poznałam Marka, który w przeciwieństwie do swojego poprzednika nie wątpił ani chwili, że powinnam zostać jego żoną. Oświadczał mi się kilka razy, aż wreszcie, po dwóch latach znajomości, powiedziałam tak. Tyle czasu zajęło mi, aby na nowo zaufać mężczyźnie. I nigdy w ciągu pięciu spędzonych wspólnie lat, w tym trzech jako małżeństwo, nie żałowałam swojej decyzji.
Dostałam od losu mężczyznę marzeń – dobrego, troskliwego i odpowiedzialnego, czyli całkowite zaprzeczenie Krystiana. On potrafił jedynie robić dobre pierwsze wrażenie.

Mimo tego na wiadomość o zaręczynach Krystiana i mojej szwagierki poczułam, jak żołądek skręca mi się w bolesny supeł. Poczciwy Marek cieszył się szczęściem siostry, a ja miałam ochotę schować się w najmniejsza dziurę.

Dlaczego ja? – myślałam zrozpaczona.

I dlaczego spośród tylu fajnych dziewczyn Krystian wybrał właśnie Weronikę? Mnie nigdy nie zaproponował nawet wizyty u swojej matki. Niedoszłą teściową poznałam przypadkowo, gdy wpadliśmy na nią na ulicy podczas sobotnich zakupów, a Weronikę zawiózł do niej już w pierwszym miesiącu znajomości. I ciągle nazywał ją „swoją żoną”, choć przy mnie nawet słowo „ślub” nie chciało mu przejść przez gardło.

Uciekł, kiedy udałam, że wchodzimy do jubilera po pierścionek dla mnie, a teraz miał odstawić szopkę z oświadczynami w starym stylu. Jakby nie wystarczało, że będę zmuszona patrzeć na nich przez całą Wigilię, od świtu po pasterkę. Cudowny Krystian i Weronika zadeklarowali wzruszonym teściom, że pomogą im w przygotowaniach.

– Niczym się nie przejmujcie – teściowa nie mogła się nachwalić najnowszej zdobyczy swojej córki. – Krystianek pragnie, aby wszystko odbyło się zgodnie z tradycją, więc dopiero w Wigilię rano pojedzie z naszym tatą po choinkę. Potem wspólnie ją ubierzemy, a Weronika… Uwierzysz, że moja córeczka, która ma dwie lewe ręce, sama przygotuje barszcz i uszka? Miesiąc temu upiekła pierniczki! Jak to miłość potrafi zmienić człowieka!

Nie byłam w stanie zapobiec temu związkowi

Może gdybym wcześniej uważnie wsłuchała się w relacje męża ze spotkań z siostrą, udałoby mi się zniechęcić ją do tego drania albo chociaż przemówić jemu do rozsądku. Niestety, zawsze byłam zbyt odpowiedzialna, więc zajęta obowiązkami zawodowymi i bilansem na koniec roku puszczałam mimo uszu słowa Marka.

Nie pierwszy raz zresztą Weronika traciła dla kogoś głowę – zwykle wszystko trwało kilka tygodni i kończyło się z hukiem. Młodsza siostra Marka, oczko w głowie jego ojca, wychowana na niepoprawną romantyczkę, działała na chłopaków jak lep na muchy, ale kiedy okazywali się zbyt przyziemni, równie szybko traciła nimi zainteresowanie. Niestety, zauroczyła też na Krystiana, podobno jak żadna inna przedtem.

Zatkało mnie, kiedy Marek pokazał mi na portalu społecznościowym nowy łup siostry. Poznając się, obiecaliśmy sobie, że nie będziemy wspominać o naszych byłych, żeby nie wpuszczać duchów przeszłości do naszej relacji, dlatego mąż nie miał pojęcia o Krystianie, choć wiedział, że byłam w poważnym, długoletnim związku. Nie zdążyłam ochłonąć, gdy Marek zaproponował wyjście z Weroniką i przyszłym szwagrem do pubu. Za pierwszym razem wymówiłam się bólem głowy, mając nadzieję, że znajomość wkrótce się skończy. Przed drugim spotkaniem odebrałam telefon od Krystiana. Zadzwonił do mnie z nieznanego numeru.

– Chyba nie zamierzasz mnie unikać? – zapytał. – Przecież to już przeszłość. Oboje jesteśmy szczęśliwi i otwieramy nowy rozdział. Weronika wie o tobie, więc po co te gierki?

Poszłam jak na skazanie, ale wcześniej powiedziałam Markowi o Krystianie.

– Czy to ten mężczyzna, przez którego tak cierpiałaś? Myślisz, że zrani też Weronikę? – zapytał, bardziej skupiając się na siostrze.

Poczułam wdzięczność, ale też ukłucie zazdrości, że czuje się tak pewnie w tej sytuacji. Dla niego naprawdę mój poprzedni związek stanowił zamknięty rozdział. A ja wciąż nie mogłam zapomnieć, jak mnie traktował Krystian i w jaki sposób rozstał się ze mną po trzech lata znajomości.

Żyjcie szczęśliwie, byle z dala ode mnie

– Po pierwsze, erotyczne gadki to jeszcze nie zdrada – powiedział, kiedy nakryłam go na flirtowaniu z koleżanką z pracy. – A swoją drogą, i tak długo wytrzymałem w monogamii – dodał z bezczelnym uśmiechem.

Moje żądanie zerwania tej znajomości albo przynajmniej postawienia granic, Krystian uznał za babską histerię. Nie zareagował, kiedy po tygodniu awantur postanowiłam się wyprowadzić. Zadzwonił potem tylko raz z pytaniem, gdzie ma mi podrzucić resztę rzeczy. Nie tłumaczył się, nie kajał, nie oczekiwał, że do niego wrócę, a odchodząc, powiedział, że i tak nie wytrzymalibyśmy ze sobą długo… A teraz chciał się publicznie oświadczać i zakładać rodzinę!

Po drugim spotkaniu Marek wziął Krystiana na poważną rozmowę, ale nie w mojej sprawie, tylko po to, aby porozmawiać o siostrze. Wrócił przejęty, bo dotąd „nigdy nie słyszał, aby mężczyzna opowiadał tak szczerze o uczuciach”.

– On naprawdę kocha Werkę i obiecał, że nigdy jej nie skrzywdzi. Wyobrażasz sobie, że chce sprzedać swoje małe mieszkanie i kupić coś większego, i to jeszcze przed ślubem? – opowiadał mój mąż, a ja słuchałam coraz bardziej przybita.

Nie musisz się z nimi spotykać. Wytrzymaj tylko te święta i ich cholerne zaręczyny – dodawałam sobie otuchy przed wieczerzą u teściów. Nie spodziewałam się, że tak bardzo poruszy mnie widok szczęśliwej Weroniki i otaczającego ją troską Krystiana. Nadskakiwał jej przez cały dzień, a gdy przyszedł ten moment, prawie się popłakał, klękając przed nią. Wbijałam dłonie w siedzisko swojego krzesła, gdy wzruszony prosił o rękę kobietę swojego życia. Z trudem odwzajemniłam uśmiech Marka, robiąc dobrą minę do złej gry, ale kiedy Krystian wręczył teściowej ogromny bukiet kwiatów, a teściowi paczkę cygar, pytając, czy zgadzają się na ślub, po prostu rozsypałam się na kawałki.

Jak można było być tak okrutnym wobec byłej dziewczyny? Jak można było po całej tej szopce usiąść obok świeżo upieczonej narzeczonej i patrząc mi prosto w oczy, wyznać, że ma dla nas wszystkich radosną nowinę?

– Spodziewamy się maleństwa, więc chcemy pobrać się jak najszybciej – to mówiąc, Krystian dotknął płaskiego jak deska brzucha rozpromienionej Weroniki, po czym chrząknął i spoglądając na nią poprawił się:

– To znaczy, ja chcę… Właściwie pragnę, aby Wera jak najszybciej została moją żoną.

Moje łzy utonęły w morzu oklasków i życzeń

Od trzech lat staraliśmy się z Markiem o dziecko. Na razie bez nacisku, ale też i bez efektów. Raz wydawało mi się, że jestem bliska ciąży, ale tylko spóźnił mi się okres z powodu stresów w pracy. Co miałam więc powiedzieć tej młodszej o osiem lat dziewczynie siedzącej po drugiej stronie przystrojonego świątecznie stołu? Że dostała wszystko, czego pragnę? Że życzę jej jak najlepiej, choć szczerze mówiąc, w tej chwili z rozpaczy podpaliłabym cały świat?

Nie rozumiem, jak można było być tak okrutnym i nie dostrzegać cierpienia kogoś, z kim kiedyś dzieliło się życie? Nie przeprosić za wyrządzone kiedyś krzywdy, a jedynie stwierdzić bez cienia zażenowania, że to, co nas łączyło, jest już przeszłością? W tym roku w święta nie chcę widzieć Krystiana, szczęśliwego tatusia ślicznego chłopca. Nigdy już nie chcę widzieć drania!

Czytaj także:
„Teść bił żonę, a Olek patrzył na krzywdę własnej matki. Zrozumiałam, że jeśli z nim nie zerwę, podzielę jej los”
„Kupiła używany dodatni test ciążowy, by naciągnąć faceta na dziecko. Prawda wyszła na jaw, puścił ją kantem”
„Moja matka to anioł. Ojciec zdradził ją 12 lat temu, ma nieślubną córkę, a ona mu wybaczyła. Ja nie wiem, czy potrafię”

Redakcja poleca

REKLAMA