„Mój eks non stop przesiaduje w moim domu. Udaje troskliwego tatusia, żeby wiedzieć dokąd wychodzę i z kim się umawiam”

tata fot. Getty Images, fizkes
„Czuję się nieswojo w całej tej sytuacji. Zupełnie jakbym była nastolatką, która musi chować swojego chłopaka przed bliskimi. W przypadku nastolatki powodem jest to, że jest za młoda, a jeśli chodzi o mnie – no właśnie?”
/ 13.06.2024 08:30
tata fot. Getty Images, fizkes

Dopiero co skończyłam rozmowę, gdy usłyszałam głos mojej córeczki Izuni:

– Mamuś, a kto dzwonił?

Udało mi się porozmawiać z Krzysiem na osobności, co graniczyło z cudem, biorąc pod uwagę wścibską naturę mojej małej córeczki. Traf chciał, że akurat tego dnia wpadł do niej Radek, mój były. Zajęli się układaniem klocków na środku salonu, tworząc wysokościowiec z podziemnym parkingiem na kilka pięter. Nie miałam złudzeń, że przy okazji nadstawiają uszu, próbując wychwycić strzępki naszej konwersacji. W całym mieszkaniu tylko łazienka dawała namiastkę prywatności, ale jeszcze nie upadłam tak nisko, by tam się chować.

Nie mam prywatności we własnym domu

– A kto to jest ten pan? – Iza nie dawała za wygraną, próbując sprawiać wrażenie zaciekawionej poczynaniami swojego taty. Radek roztropnie wolał nic nie mówić.

– Ach, to po prostu mój kolega – wymijająco odpowiedziałam córce.

– Serio? Jakoś ciężko mi w to uwierzyć – Radek zmrużył oczy, dokładnie przyglądając się klockom i starannie dobierając następny.

– Co, ty też masz ochotę wtrącać się w moje prywatne sprawy? – odgryzłam się.

– No wiesz, jeżeli miałoby to jakoś oddziaływać na wychowywanie naszej córki, to raczej tak – Radek nadął policzki.

Chciałam mu wytknąć, że gdyby tylko mógł zabierać Izabelę do swojego mieszkania, to nie byłoby mowy o podsłuchiwaniu, o czym rozmawiam. Niestety, jego nowa dziewczyna, a właściwie – mówmy wprost – kochanka, nie przepadała za dziećmi. Zwłaszcza nie darzyła sympatią córki Radosława, co zresztą działało w obie strony. Po paru niezbyt fortunnych próbach dwie najważniejsze kobiety w życiu mojego byłego faceta jednogłośnie zaprotestowały co do wspólnych spotkań.

Wtedy wpadłam na pomysł

Zaproponowałam mojemu eks, by jego nowa dziewczyna znikała z domu, kiedy córka będzie go odwiedzać. Niestety, Radek stwierdził, że jestem wredną jędzą. Zaczął się u nas pojawiać, a ja, patrząc na szczęśliwą buzię Izy, nie potrafiłam go wykopać za drzwi. I tak oto stworzyliśmy dość pokręconą rodzinkę – niby po rozwodzie, a jednak wciąż razem.

Po rozstaniu z Radosławem przez długi czas żyłam w pojedynkę. Nie rozglądałam się za nikim nowym, miałam po dziurki w nosie relacji, oszukujących mężczyzn i braku poczucia bezpieczeństwa. Potrzebowałam czasu dla siebie, aby na spokojnie poukładać swoje sprawy i odzyskać zaufanie do innych.

Dopiero pojawienie się Krzyśka w moim życiu sprawiło, że znów poczułam się kobietą. Uświadomiłam sobie, że wciąż jestem atrakcyjna i przypomniałam sobie, jakie to miłe uczucie, być obiektem zainteresowania przystojnego mężczyzny. Niestety, wkrótce miało się okazać, że nie wszystkim to odpowiada.

Moja pociecha dostrzegła, że coś się zmieniło i przy każdej sposobności zasypywała mnie gradem dociekliwych pytań. Z kim się spotykałam, gdzie byłam i czemu zajęło mi to tyle czasu – dopytywała się, nadąsana, przejawiając typową dla dziecka zazdrość o moją uwagę i przywiązanie. Czułam, że powinnyśmy odbyć poważną rozmowę, ale kompletnie nie miałam pojęcia, od czego zacząć.

Córka była zazdrosna o mojego faceta

Jak wytłumaczyć małej, że ja i Krzysiek powoli zaczynamy tworzyć związek? Nie chciałabym jej robić nadziei i opowiadać o nowym przyjacielu mamy, kiedy sama nie wiem, na czym stoję. Nawet jeśli on by tego pragnął, to chyba jeszcze za wcześnie, by angażować w to pięciolatkę.

„Jako mama wiem, że mam prawo do miłości” – przemknęło mi przez myśl, gdy patrzyłam na Izę podczas zabawy. No i Radosław… Rozwalił nasz związek, a potem z powrotem się wprowadził, bo tak mu pasowało. I co ja na to poradzę? Zupełnie nic, przecież nie zrobię niczego, co mogłoby sprawić Izie przykrość.

Moja córeczka jest bardzo przywiązana do taty i to wspaniałe, że on nie liczy czasu spędzonego razem z nią. Radek opiekuje się dzieckiem z zaangażowaniem, a nie tylko od święta. Regularnie odbiera małą z przedszkola i poświęca jej uwagę, rzecz jasna w naszym mieszkaniu.

Cała rodzina jest z tego powodu zadowolona, jedynie ja czuję się nieswojo w całej tej sytuacji. Zupełnie jakbym była nastolatką, która musi chować swojego chłopaka przed bliskimi. W przypadku nastolatki powodem jest to, że jest za młoda, a jeśli chodzi o mnie – no właśnie?

Bo mam dziecko i faceta pod jednym dachem? Byłego faceta, żeby być dokładnym, który non stop u nas przesiaduje, ciągle się pałęta w moim życiu. A jakbym chciała zaprosić Krzyśka na kolację?

Na pewno by na siebie wpadli

– Co cię tak rozśmieszyło, mamuś? – Iza oderwała wzrok od klocków, którymi się bawiła i spojrzała na mnie z ciekawością.

– Ach, nic takiego, po prostu przyszło mi do głowy coś zabawnego – odpowiedziałam wymijająco. – Słuchaj, może zjesz coś? Przygotowałabym nam kolację. Co powiesz na grzanki z serem?

– Tatusiu, a ty masz ochotę na grzanki? – córeczka od razu zwróciła się do taty, jak to miała w zwyczaju, angażując go w nasze domowe plany.

„Popatrz tylko, jak mocno twoja córka się stara, żeby cię zatrzymać, a ty w jednej chwili wywróciłeś jej życie do góry nogami. I moje także” – przemknęło mi przez myśl, gdy niechętnie zerknęłam na Radosława.

– Nie jestem pewien, czy starczy dla mnie tostów, żebym mógł tu dłużej posiedzieć – Radek popatrzył w moją stronę.

Z chęcią wykorzystałabym tę sytuację i kazała mu się zbierać, ale doskonale wiedziałam, co się zaraz wydarzy.

– Dam ci moje, tylko proszę, nie odchodź jeszcze – Iza błagała tak, że serce pękało z żalu. Jak mogłabym w tych okolicznościach odesłać byłego do domu?

Skinęłam głową na znak zgody i udałam się do kuchni. Tuż za mną przybiegła moja pociecha, prowadząc tatę za dłoń.

Nie mam zamiaru zwierzać się komukolwiek

– Zupełnie jakby czas się cofnął – stwierdził z entuzjazmem Radek i rozsiadł się wygodnie na taborecie.
Posadził małą na kolanach, aby zrobić dla mnie miejsce w małym pomieszczeniu.

– Nie pozwalaj sobie, bo oberwie ci się ścierą – nie mogłam się już powstrzymać.
Izabelka parsknęła śmiechem.

– Czy to tylko taki dowcip, mamuś?

– Jasne, skarbie. Skoro tatuś po tym wszystkim jeszcze żyje, to już go chyba nie zabiję. Nic mu z mojej strony nie grozi. Mam związane ręce.

– Niby dlaczego? – Radek zrobił zdziwioną minę.

– No właśnie, gadaj! – Iza pacnęła sztućcem w blat.

Nie mam zamiaru zwierzać się, że przydałoby mi się trochę czasu sam na sam z Krzyśkiem, żeby dać szansę kiełkującej relacji. Jak mam poczuć motylki w brzuchu, kiedy ciągle ktoś patrzy na mnie z dezaprobatą? Nawet mi przez myśl nie przeszło, że będę musiała borykać się z takimi dylematami.

Gdy tylko skończyli jeść, Radosław zerknął na zegarek.

– Kochanie, muszę już iść. Mamusia poczyta ci dziś bajkę na dobranoc. Nie uda nam się spotkać jutro, ale w czwartek przyjadę po ciebie i razem spędzimy popołudnie. Co o tym sądzisz?

Mała objęła go rączkami za szyję. Mnie nawet o zdanie nie zapytał, bo przecież i tak bym się zgodziła.

– W takim razie nie musicie na mnie czekać w czwartek, wrócę trochę później – stwierdziłam, korzystając z tego, że jest Radek i mogę umówić się z Krzysiem.

Dwie pary oczu popatrzyły na mnie z zaciekawieniem. Przecież nie muszę im się tłumaczyć. Jestem dorosła od wielu lat.

Nie wiem, co robić w tej sytuacji

– Mamuś, no ale powiedz mi, dokąd się wybierasz? – marudziła Iza.

– Dziecko musi wiedzieć, gdzie przebywa rodzic, to wpływa na poczucie bezpieczeństwa – wymądrzał się Radek, a ja poczułam wyrzuty sumienia. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie odparła:

– Słusznie mówisz, to się tyczy nas obojga. Może opowiesz córce coś o sobie. Ja tymczasem otoczę się aurą tajemniczości.

No cóż, tak było przy każdej okazji – za wszelką cenę pragnęli poznać wszystkie szczegóły. Chciałam powiedzieć córce o Krzyśku, jednak wolałam oszczędzić zwierzania się Radkowi z moich sercowych perypetii.

Podczas spotkania z Krzysztofem mój humor był daleki od idealnego. Po gruntownej analizie sytuacji doszłam do wniosku, że kompletnie nie mam pojęcia, jakie kroki powinnam teraz podjąć. Nie wiedziałam, czy Krzysztof byłby gotów wkroczyć w moje życie i poznać Izunię, ani jak zareagowałoby na to dziecko. No i oczywiście nie możemy zapominać o Radku, który ciągle gdzieś tam się kręci.

– Co cię tak dręczy? Nie próbuj zaprzeczać, doskonale to widzę – drążył temat Krzysztof.

W końcu nie dałam rady i wyznałam, co mnie trapi.

Nie dam sobie z tym rady sama

– Chwila moment, coś mi tu nie gra. Wymknęłaś się, żeby się ze mną zobaczyć, a teraz tego żałujesz? – Krzysztof był skołowany.

– Fakt, wymknęłam się, ale tego nie żałuję. Po prostu nie mam pojęcia, jak cię przedstawić córce.

– Jak to jak? Najnormalniej w świecie. Jeśli mała jeszcze nie śpi, to możemy to zrobić od razu.

– Serio? W ten sposób chcesz to zrobić? A co z Radkiem?

– A co ma być? Trochę niezręcznie, ale ciekawie. Wiesz, skarbie, chciałbym spędzać z tobą więcej czasu, ale nie mam pojęcia, jak to zrobić, jeśli nie poznasz mnie ze swoimi bliskimi.

– O rany! – chwyciłam się za czoło.

– Nie martw się – Krzysztof objął mnie ramieniem.

Wchodząc z nim do mieszkania czułam, że serce wali mi jak oszalałe. Dźwięk naszych kroków przykuł uwagę Izy i Radka. Zamarli w bezruchu, mierząc Krzyśka nieufnym wzrokiem. Ta chwila uwydatniła ich podobieństwo. Radek jako pierwszy się opamiętał.

– Mam na imię Radosław – wybąkał.

Dokończyłam prezentacji, mając nadzieję, że Radosław się ogarnie i nareszcie sobie pójdzie.

– To jest Iza, nasza kochana córunia

Wyglądaliśmy jak udana parę

– Mamusia sporo mi o tobie mówiła i to same fajne rzeczy – Krzysztof kucnął naprzeciwko Izy i z poważną miną ścisnął jej małą dłoń.

– Czyli to ty jesteś tym najfajniejszym kumplem? – dziewczynka trafnie wywnioskowała.

– Chciałbym, żeby tak było – Krzysztof posłał jej uśmiech.

Zerknęłam na Radka, posyłając mu mordercze spojrzenie.

– W takim razie już sobie pójdę – zrozumiał aluzję.

Cała nasza trójka przeniosła się do pokoju, gdzie Krzysztof snuł opowieści, które pochłonęły uwagę małej. Poczułam wtedy iskierkę nadziei, że jakoś uda nam się to wszystko poukładać.

Ewelina, 33 lata

Czytaj także:
„W sanatorium pozwoliłem sobie na niewinny flirt. Nie sądziłem, że ta zaborcza kobieta rozbije moje małżeństwo”
„Dzieci nie chciały spędzać wakacji na wsi, choć kiedyś lubiły. Córka w końcu wyznała, co kazał jej robić dziadek”
„Moja żona była owładnięta wizją ciąży, a mnie wszystko opadało. Nasze zbliżenia wyliczone były co do minuty”

Redakcja poleca

REKLAMA