„Mój brat wpadł w szpony sekty. Żeby go stamtąd wyciągnąć, zamierzam udawać wierną i również wejść w ich szeregi”

siostra, która martwi się o brata fot. Adobe Stock, motortion
„Myślałam, że dziwne zachowanie Mateusza to efekt dojrzewania, dopóki w jego pokoju nie natknęłam się na tajemnicze broszurki. Szukałam książki do polskiego, a znalazłam teksty o mającym wkrótce nadejść końcu świata i zbawieniu. Przeraziłam się nie na żarty!”.
/ 21.05.2022 19:30
siostra, która martwi się o brata fot. Adobe Stock, motortion

Mój brat jest dwa lata ode mnie młodszy. Zawsze byliśmy sobie bliscy. Staraliśmy się wspierać, tym bardziej że nasi rodzice mieli dla nas niewiele czasu. Oboje bardzo ciężko pracują od rana do wieczora i musieliśmy z Mateuszem przywyknąć do tego, że radzimy sobie tylko we dwoje.

Nagle zaczął interesować się filozofią

Już jako pierwszoklasistka odprowadzałam brata do przedszkola, gdy mama spieszyła się do biura. Opiekowałam się nim, gdy chodził do tej samej szkoły. Broniłam przed starszymi, pomagałam w lekcjach. Mateusz dorastał i okazało się, że jest świetny z informatyki, z której ja byłam straszną „nogą”. Teraz to on zaczął tłumaczyć mi różne komputerowe zawiłości, a także pomagać w matematyce i fizyce.

Kiedy poszedł do liceum, nagle bardzo zmężniał i kilka razy nawet wzięto nas za parę, gdy poszliśmy razem do kina! Dwa lata różnicy to nie tak wiele, a ja jestem drobna, po mamie. Mateusz odziedziczył wysoki wzrost po tacie i śmiał się, że zaraz to on będzie nazywał mnie „swoją małą siostrzyczką”.

Pod koniec trzeciej klasy liceum przygotowywałam się do międzynarodowego egzaminu z angielskiego i miałam mniej czasu dla brata. Początkowo sądziłam, że to jest właśnie przyczyna naszego odsunięcia się od siebie. Byłam pewna, że to chwilowe. Bo Mateusz zamknął się w sobie. Kiedyś pierwsza wiedziałam, która dziewczyna mu się podoba. Teraz nie tylko nie opowiadał o sobie, ale i nie wypytywał mnie jak dawniej. W dodatku zaczął znikać dwa razy w tygodniu na całe popołudnia. A wieczorami... czytał.

Któregoś dnia zapytałam go wprost, dokąd tak chodzi. Mateusz trochę się zmieszał, a potem odparł, że bierze udział w zajęciach… kółka filozoficznego. Zdziwiłam się, bo nie słyszałam, aby takie działało w szkole.

– To spotkania na mieście, prowadzi je Jacek Z., filozof z Warszawy. Świetny facet! Bardzo mądry! – powiedział, a w oczach zapaliły mu się iskierki.

Zaskoczył mnie, bo dotąd raczej mocno stąpał po ziemi i lubił konkrety, a nie filozofowanie. „Może to efekt dojrzewania? Szukania drogi w życiu, pomysłu na przyszłość – pomyślałam. – Lepiej, że chodzi na takie spotkania, niż miałby nagle rozbijać się z kumplami i pić alkohol”.

Powiedział, że więcej go nie zobaczę

Zmieniłam jednak zdanie, gdy w pokoju brata natknęłam się na tajemnicze broszurki. Szukałam książki do polskiego, a znalazłam podejrzane wydawnictwa o mającym wkrótce nadejść końcu świata i zbawieniu. Mistrz Jacek wyjaśniał, że tylko przynależność do Wspólnoty Wolnych Dusz gwarantuje wyzwolenie i życie wieczne, o którym mówił Jezus, gdyż: „Kościół katolicki jest skompromitowany i pogrążony w grzechu”. Natomiast wspólnota „pomoże Ci wyzwolić ciało i umysł”.

Przeraziłam się nie na żarty! Przypomniały mi się różne artykuły o sektach, w których Mistrz kompletnie opanowywał umysły. Kazał członkom zgromadzenia nawet porzucać rodziny i robić jakieś straszne rzeczy.

Kiedy Mateusz wrócił do domu, natychmiast spytałam go o Mistrza Jacka. Pobladł, a potem wyszeptał, że to nie moja sprawa, bo on ma prawo spotykać się, z kim chce. A za dwa lata jako pełnoletni będzie mógł żyć tak, jak tylko tego zapragnie!

Zaczęłam na niego krzyczeć, że jest młody i głupi, że daje się omamić, i ma natychmiast zerwać kontakty z tą grupą, która na pewno jest niebezpieczna. Powiedziałam, że opowiem o wszystkim rodzicom. Mateusz zesztywniał, a potem zagroził mi, że jeśli mama lub tata dowiedzą się czegokolwiek o wspólnocie, to on… ucieknie z domu!

– Pamiętaj, siostra! Więcej mnie nie zobaczysz! – zagroził.

Miał zimne spojrzenie obcego człowieka. A potem wyszedł z domu. Przeraziłam się nie na żarty, poczułam się bezradna. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Z jednej strony chciałam zrzucić z siebie ten ciężar i zwierzyć się ze wszystkiego rodzicom, z drugiej czułam, że Mateusz wcale nie żartował z tą ucieczką. Pomyślałam, że może powinnam na razie milczeć i obserwować.

Ostatnio wiele czytałam na temat sekt. Nie wiedziałam, że w naszym kraju działa ich aż trzysta! Pomyśleć, że tylu ludzi daje się omamić jakimś szarlatanom. A za granicą jest ich jeszcze więcej… Przecież nawet ten aktor, Tom Cruise, należy do sekty...

„A może spróbuję ponownie zbliżyć się do brata? Mogę udawać, że zainteresowały mnie poglądy Mistrza Jacka i chcę także brać udział w spotkaniach wspólnoty. W ten sposób będę miała oko na Mateusza i postaram się zapobiec nieszczęściu”. Postanowiłam spróbować. Wierzę, że uda mi się pokazać Mateuszowi, że ta „filozofia” pana Jacka to kłamstwo i obłuda!

Czytaj także:
„Dzieci ze zdrady ojca były zmorą mojego życia. Kiedyś uzurpatorzy, a dziś bohaterowie, którzy uratowali moje życie”
„Siostra mnie błaga, żebym poszła do łóżka z jej mężem i urodziła im dziecko. Nie ma pojęcia, że już raz to zrobiłam”
„Poszłam na randkę z nieznajomym. Wywiózł mnie za miasto, zatrzasnął w samochodzie i kazał się rozbierać”

Redakcja poleca

REKLAMA